Rozdział 16
~*~
*Natsume*
Odebranie zapłaty i powrót do gildii odbyło się bez żadnych kłopotów. Jednakże atmosfera była dość ciężka i czułam się winna. Mieliśmy właśnie wejść do gildii, ale jak wcześniej była pewna wyjawienia prawdy, tak teraz nie chciałam tego. Jednakże obiecałam im, ale też sobie. Musiałam im to powiedzieć. Z mocno bijącym sercem pchnęłam drzwi do gildii i weszliśmy. Wszyscy zaczęli się z nami witać, ale ja od razu skierowałam się do Mistrza, który siedział przy barze popijając piwo.
- Mistrzu, ja powiem co się wtedy stało.- Powiedziałam od razu, gdy do niego podeszłam, a ten aż zachłysnął się piwem. Prawdopodobnie nie tego się spodziewał.
- No dobrze.- Odchrząknął i odstawił piwo.- Chodź.
- Ale...- Zagadnęłam nie będąc pewna czy mogę czegokolwiek żądać.- Mogą być przy tej rozmowie Natsu, Erza, Gray, Wendy, Lucy oraz Mirajane ? I oczywiście Happy i Carla?- Zapytałam z lekką niepewnością.
- Jeśli nie masz nic przeciwko, to ja też.- Pokiwałam głową i ręką przywołałam całą załogę, a następnie podeszłam do Miry.
- Mira chodź z nami proszę.- Poprosiłam, a ta ze zmartwioną miną pokiwała głową i zawołała Lisannę by ta ją zastąpiła na trochę.
Weszliśmy do biura Mistrza i usiedliśmy na wszelkich wolnych stołkach. Wszyscy na mnie patrzyli, a ja nawet nie wiedziałam jak mam zacząć tę rozmowę. Na szczęście Staruszek mnie wyręczył.
- Może najpierw wyjaśnię po co tu jesteśmy.- Zaczął.- Dowiemy się dlaczego Natsume znalazła się na ulicy niedaleko gildii i o jej pochodzeniu, prawda?- Zerknął na mnie, a ja pokiwałam tylko głową niezdolna wypowiedzieć żadnego słowa.
- Szczerze to nawet nie wiem od czego zacząć... To jest dosyć skomplikowane...- Wyjaśniłam.- Więc proszę byście mi nie przerywali.- Pokiwali w zgodzie głowami. Zwróciłam się do Natsu.- Natsu pamiętasz jak opowiadałeś mi kiedyś o Edolas?- Pokiwał głową.- Tak, więc ja nie pochodzę z tego świata, ale też nie z Edolas. Ja pochodzę z jeszcze innego świata gdzie nigdy, przenigdy nie istniała magia. Ludzie od korzeni tworzyli wszystko sami. Jednakże z tego co mi wiadomo kilkaset lat temu pojawiły się takie osoby jak ja. Ewenementy z magią wbudowaną w organizm. Nie wiem skąd my jesteśmy. Prawdopodobnie magia z waszego świata w jakiś tajemniczy sposób musiała przedostać się tutaj. Ale wracając... Zbudowali laboratoria by mogli je badać i odkryć co to jest. Z czasem to nie były tylko zwykłe badania, a tworzenie maszyn do zabijania na wojny. Potrafili wykryć czy dziecko będzie się tą magią posługiwało jeszcze, gdy było w łonie matki. Ze mną był tak samo. Wykryli to za nim jeszcze się urodziłam. Wtedy zapadła decyzja, że jak skończę trzy lata pójdę do tego szpitala. Moja matka bez wahania się zgodziła. Chciała się pozbyć takiego ewenementu jak ja. W końcu miała starszą córkę, która była normalna. Tak, więc gdy skończyłam trzy lata, jeszcze tego samego dnia trafiłam do tego laboratorium. Można powiedzieć, że wtedy zaczął się taki jakby dla mnie koszmar. Codziennie mnie i inne dzieci badali. Pobierali krew co tydzień do badań. Kazali ze sobą walczyć byśmy uzyskali kontrolę na mocami. Próbowali nawet powiększać moc, to było jedno z najgorszych doświadczeń. Gdy nie chcieliśmy walczyć, czy też z nimi nie współpracowaliśmy nie dawali nam jedzenia przez kilka dni. Czasem zdarzało się dojść do rękoczynów. Niestety ja nigdy z nimi nie współpracowałam. Nigdy nie chciałam, nie chciałam stać się bezduszną marionetką. Nie ufałam tam nikomu. Jednakże któregoś dnia spotkałam pewną dziewczynę, nazywała się Hayame Kaori.- Tutaj po raz pierwszy przerwałam opowieść. Cały czas patrzyłam na swoje dłonie.- Była jedyną, której potrafiłam zaufać. Zaprzyjaźniłam się z nią i mówiłam jej wszystko. Niby ona też mówiła mi wszystko, ale to później okazało się jednym wielkim kłamstwem. Pomagała mi przetrwać wszelkie badania i próby. Ja odwdzięczałam się jej tym samym, ale ja to robiłam szczerze, ona no cóż, nie koniecznie. W dniu moich ósmych urodzin straciłam po raz pierwszy kontrolę nad sobą, a ona była tego przyczyną. Tamtego dnia powiedziała mi, że mnie nienawidzi i najlepiej by było gdybym zdechła. Wyjawiła mi prawdę, że wszystko robiła tylko dlatego, że powiedzieli jej, że ją szybciej wypuszczą. Oczywiście to nie była prawda. Dużo rzeczy mi powiedziała, dużo takich, których nigdy nie powinnam usłyszeć. Niestety to była prawda. W wyniku stracenia kontroli zawalił się budynek, w którym byliśmy. Nie wiem jak, ale żadne z dzieci nie zginęło. Wszyscy przeżyli. Jeszcze tego samego dnia zostaliśmy odesłani do domów. To jest pierwsza część historii. Jakieś pytania?- Zakończyłam opowiadać i spojrzałam na nich. Byłam na granicy płaczu i chciałam dokończyć opowiadać za nim się rozpłaczę.
- Opowiadaj dalej.- Powiedział Starzec, a ja pokiwałam głową i wzięłam głęboki oddech.
- Gdy wróciłam do domu nie dostałam ciepłego powitania od rodziców. Wiedziała, że mnie nienawidzili. Tylko siostra mnie przywitała będąc szczerze szczęśliwa. Od tamtego dnia rodzice byli dla mnie oschli aż w końcu rzucili się w wir pracy by mnie unikać. Może ominę to wszystko i przejdę do dnia, w którym tu trafiłam.- Ponownie wzięłam głęboki oddech.- Tamtego dnia straciłam kontrolę po raz drugi. Szczerze to z bardzo błahego powodu. Koleżanka mnie wkurzyła, ale niestety tamtego dnia też wszystko co się kumulowało we mnie od ośmiu lat wyszło na wierzch w postaci stracenia kontroli. Zawaliło się wtedy jedno pomieszczenie. Nikt na szczęście nie ucierpiał. Tego samego dnia moja siostra przyjechała mnie odebrać niedługo po tym wypadku. Wtedy miałyśmy wypadek samochodowy.- Tu przełknęłam głośno ślinę.- Walnęłyśmy w trzy razy większy samochód od naszego. Ostatnie co pamiętam z tamtego wydarzenia, to ból w całym ciele i zakrwawione ciało mojej siostry. Nic więcej. Jednakże po tym jak straciłam przytomność pojawiła się jakaś dziewczynka. Miała długie blond włosy i była w białej sukience. To ona zabrała mnie tutaj.- Zakończyłam całkowicie swoją opowieść,a z moich oczu popłynęło kilka łez, ale na twarzy gościł uśmiech. W końcu byłam szczęśliwa z powodu tego, że tu trafiłam.
- I nie żałuję tego, że cię tutaj zabrałam.- Usłyszeliśmy dziewczęcy głos.
- Pierwsza.- Wyszeptał Starzec.
- Jednakże już niedługo będziesz musiała odejść. W końcu to nie jest twój świat.- Wyjaśniła.
- Ale proszę wytłumacz mi dlaczego tu trafiłam?- Zapytałam.- W końcu jest wiele innych dzieci z mocami.
- Jednakże ty jesteś wyjątkowa. Od początku nie chciałaś walczyć, a do tego tylko ty byłaś w stanie śmiertelnym tamtego dnia.- Wytłumaczyła.
- Chyba rozumiem...- Zagadnęłam. Dziewczynka jednak po chwili zniknęła tak szybko jak się tu pojawiła.- Dziwneeeeee....
- Nie ważne...- Mruknął Starzec.- Wracajmy na dół i właśnie dziękuję Natsume za wytłumaczenie. Obgadamy to do końca, gdy emocje opadną.- Wyszedł z pomieszczenia, a za nim reszta prócz Natsu.
- Co mogło znaczyć, że niedługo będziesz musiała odejść?- Zapytał nawet na mnie nie patrząc.
- Prawdopodobnie nie zostało mi tutaj dużo czasu.
~*~
Yooooooo!!!!!
Mówiłam, że będzie? Mówiłam!!!!! Został tylko epilog, ale jego zrobię raczej jutro po szkole C: Nie będę biadolić za dużo, bo mam do przeczytania sto stron książki, więc muszę tak trochę uciekać....Mam nadzieję, że nie zepsułam tego momentu i wam się podoba, bo według mnie całkiem nieźle to wyszło ^^
Bayooooo!!!!!!
Kazenakii
PS.
KOMENTUJCIE!!!!!!
ORAZ
GWIAZDKUJCIE!!!!!!
Piosenka:
[PL] NIGHTCORE - Sabotaż HD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro