Rozdział 78
Przyzwyczaiłam się już do kamer rejestrujących każdy zakamarek mojego życia, przyzwyczaiłam się do bycia na świeczniku i udawania, że jestem idealna ponieważ dla wielu ludzi byłam wzorem. Jednak wydawało mi się, że nigdy nie przywyknę do udawania, że wszystko jest w porządku, kiedy w środku byłam w kompletnej rozsypce.
Rozejrzałam się i zobaczyłam skoncentrowane zielone oczy Aspena, idealnie złożone dłonie Marlee i wysoko upięte włosy Lucy. Serce mi zadrżało, kiedy przeniosłam wzrok na ciemne i pełne usta Augusta.
Maxon musiał wyczuć, że jestem zestresowana więc ścisnął moją dłoń.
Garvil wyszedł na scenę jak zawsze perfekcyjnie przygotowany i zajął swoje miejsce. Kiedy na niego patrzyłam zastanawiałam się tylko nad jego słowami. Jeżeli to nie on powiedział Augustowi, to w takim razie kto? Czy August ma w pałacu jakiegoś szpiega? A może to on podsłuchał naszą rozmowę z Maxonem? Czy podczas tego wywiadu nie będę mogła myśleć o niczym innym? Czułam się jak w pułapce, otoczona toksycznymi ustami Augusta, niewinnością Garvila i wsparciem Maxona, na które nie zasługiwałam.
Byłam w potrzasku.
Nawet nie spojrzałam na przygotowane pytania, ale na szczęście nie były osobiste. Bez zająknięcia się mogłam mówić o programie pomocy społecznej albo o fazie rozwojowej likwidacji Czwórek.
- Już niedługo na świecie pojawi się nowy książę. Wiele naszych widzów chce wiedzieć jak Wasze Wysokości odnajdują się w roli rodziców i co do tej pory było największym wyzwaniem?
Moja bezpieczna strefa właśnie dobiegła końca. Zdziwiłam się jednak, kiedy to Maxon postanowił odpowiedzieć na to pytanie.
- Niektórzy ludzie decydują się na podążanie w życiu łatwą drogą, wolną od poświęceń i zobowiązań. Ale myślę, że najlepszą rekompensatą wszystkich trudności jest miłość jaką dostajemy w zamian.
Zamrugałam szybko, żeby stłumić napływające mi do oczu łzy. Nie mogłam się rozpłakać na wizji, ale jego słowa były tak szczere, że nie mogłam się powstrzymać.
- Dlatego każdego dnia chce być jak najlepszym mężem, ojcem i królem, bo wiem, że wszystkie te trudności zostaną mi wynagrodzone.
Miałam nadzieję, że kamera nie jest skierowana na mnie bo poczułam, że łza spływa mi po policzku.
- To naprawdę...- zaczął Garvil, ale nie skończył bo nagle usłyszeliśmy okropny grzmot. Lekko podskoczyłam na swoim siedzeniu, a gdy dźwięk rozległ się ponownie zgasły wszystkie światła.
Zaczął padać deszcz. Nastąpił ogólne zamieszanie przerwaniem emisji i nagle wszystkie podniesione głosy zagłuszyły szum burzy. Jeszcze bardziej niż zazwyczaj poirytowana producentka zaczęła rozmawiać z Garvilem. Wszyscy pogrążeni byli w ogólnym zdenerwowaniu, tak jakby mogli coś na to poradzić.
Odwróciłam się do niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć.
- Maxon ja...
Pokręcił głową, złapał mnie za rękę i wyprowadził ze studia.
- Gdzie idziemy?- zapytałam chociaż doprze znałam odpowiedz.
W całym Pałacu było ciemno i słychać było tylko szum deszczu. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko przypomina scenerie wczorajszego wieczoru zrobiło mi się niedobrze. W ciemnościach wszędzie widziałam pełną ohydnego pożądania twarz Augusta i czułam tytoniowy smak jego ust.
Uspokoiłam się dopiero, kiedy już byliśmy na miejscu.
- Nie możemy wyjść na zewnątrz- powiedział, a ja odwróciłam się do niego- to, że tu jesteśmy jest już wystarczająco niebezpieczne.
- Wiem.- uśmiechnęłam się bo przypomniałam sobie, kiedy pierwszy raz mnie tu zabrał.
- Przepraszam, że wczoraj nie tańczyliśmy gdy padał deszcz.- szepnął i przybliżył się do mnie, a mnie skręciło w żołądku.
Pozwoliłam, żeby mnie objął i bezwładnie włożyłam dłoń w jego.
- To co powiedziałem jest prawdą.- powiedział, kiedy położyłam mu głowę na piersi.- Wiem, że nie powinienem decydować za ciebie. Wiem, że popełniłem błąd wybierając łatwiejsze rozwiązanie.
Popatrzyłam na niego, a on delikatnie położył mi dłoń na policzku.
- Miałaś rację, że nie wiem czym jest miłość.
Powoli zdjęłam jego dłoń z policzka i włożyłam mu ręce pod koszule dotykając jego nagich pleców.
- Nie mów tak.- powiedziałam oddychając szybko i przesuwając palcem po każdej zagojonej ranie.- Nie miałam prawa tak powiedzieć.
Przytuliłam się do niego mocno i zaczęłam szlochać w jego koszulę. Ale kiedy zamknęłam oczy widziałam tylko Augusta. Czułam jego zapach, widziałam jego wzrok. Był jak przybliżający się demon. Wyobrażałam sobie co mogłoby się stać gdybym nie wybiegła z jego gabinetu, a on posunąłby się dalej.
Wzdrygnęłam się na tą myśl i odsunęłam się od Maxona.
- Kochanie, wszystko w porządku?- spytał zaniepokojonym głosem.
Uspokoiłam się i przytuliłam się do niego zaciskając dłonie na jego plecach.
- Tak- powiedziałam cicho.- Wszystko jest w porządku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro