Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 78

Przyzwyczaiłam się już do kamer rejestrujących każdy zakamarek mojego życia, przyzwyczaiłam się do bycia na świeczniku i udawania, że jestem idealna ponieważ dla wielu ludzi byłam wzorem. Jednak wydawało mi się, że nigdy nie przywyknę do udawania, że wszystko jest w porządku, kiedy w środku byłam w kompletnej rozsypce. 
Rozejrzałam się i zobaczyłam skoncentrowane zielone oczy Aspena, idealnie złożone dłonie Marlee i wysoko upięte włosy Lucy. Serce mi zadrżało, kiedy przeniosłam wzrok na ciemne i pełne usta Augusta. 
Maxon musiał wyczuć, że jestem zestresowana więc ścisnął moją dłoń. 
Garvil wyszedł na scenę jak zawsze perfekcyjnie przygotowany i zajął swoje miejsce. Kiedy na niego patrzyłam zastanawiałam się tylko nad jego słowami. Jeżeli to nie on powiedział Augustowi, to w takim razie kto? Czy August ma w pałacu jakiegoś szpiega? A może to on podsłuchał naszą rozmowę z Maxonem? Czy podczas tego wywiadu nie będę mogła myśleć o niczym innym? Czułam się jak w pułapce, otoczona toksycznymi ustami Augusta, niewinnością Garvila i wsparciem Maxona, na które nie zasługiwałam. 
Byłam w potrzasku. 
Nawet nie spojrzałam na przygotowane pytania, ale na szczęście nie były osobiste. Bez zająknięcia się mogłam mówić o programie pomocy społecznej albo o fazie rozwojowej likwidacji Czwórek. 
- Już niedługo na świecie pojawi się nowy książę. Wiele naszych widzów chce wiedzieć jak Wasze Wysokości odnajdują się w roli rodziców i co do tej pory było największym wyzwaniem? 
Moja bezpieczna strefa właśnie dobiegła końca. Zdziwiłam się jednak, kiedy to Maxon postanowił odpowiedzieć na to pytanie. 
- Niektórzy ludzie decydują się na podążanie w życiu łatwą drogą, wolną od poświęceń i zobowiązań. Ale myślę, że najlepszą rekompensatą wszystkich trudności jest miłość jaką dostajemy w zamian.
Zamrugałam szybko, żeby stłumić napływające mi do oczu łzy. Nie mogłam się rozpłakać na wizji, ale jego słowa były tak szczere, że nie mogłam się powstrzymać. 
- Dlatego każdego dnia chce być jak najlepszym mężem, ojcem i królem, bo wiem, że wszystkie te trudności zostaną mi wynagrodzone. 
Miałam nadzieję, że kamera nie jest skierowana na mnie bo poczułam, że łza spływa mi po policzku. 
- To naprawdę...- zaczął Garvil, ale nie skończył bo nagle usłyszeliśmy okropny grzmot. Lekko podskoczyłam na swoim siedzeniu, a gdy dźwięk rozległ się ponownie zgasły wszystkie światła. 
Zaczął padać deszcz. Nastąpił ogólne zamieszanie przerwaniem emisji i nagle wszystkie podniesione głosy zagłuszyły szum burzy. Jeszcze bardziej niż zazwyczaj poirytowana producentka zaczęła rozmawiać z Garvilem. Wszyscy pogrążeni byli w ogólnym zdenerwowaniu, tak jakby mogli coś na to poradzić. 
Odwróciłam się do niego i nie wiedziałam co mam powiedzieć. 
- Maxon ja...
Pokręcił głową, złapał mnie za rękę i wyprowadził ze studia. 
- Gdzie idziemy?- zapytałam chociaż doprze znałam odpowiedz.
W całym Pałacu było ciemno i słychać było tylko szum deszczu. Kiedy zdałam sobie sprawę, że to wszystko przypomina scenerie wczorajszego wieczoru zrobiło mi się niedobrze. W ciemnościach wszędzie widziałam pełną ohydnego pożądania twarz Augusta i czułam tytoniowy smak jego ust. 
Uspokoiłam się dopiero, kiedy już byliśmy na miejscu. 
- Nie możemy wyjść na zewnątrz- powiedział, a ja odwróciłam się do niego- to, że tu jesteśmy jest już wystarczająco niebezpieczne.
- Wiem.- uśmiechnęłam się bo przypomniałam sobie, kiedy pierwszy raz mnie tu zabrał.
- Przepraszam, że wczoraj nie tańczyliśmy gdy padał deszcz.- szepnął i przybliżył się do mnie, a mnie skręciło w żołądku.
Pozwoliłam, żeby mnie objął i bezwładnie włożyłam dłoń w jego.
- To co powiedziałem jest prawdą.- powiedział, kiedy położyłam mu głowę na piersi.- Wiem, że nie powinienem decydować za ciebie. Wiem, że popełniłem błąd wybierając łatwiejsze rozwiązanie.
Popatrzyłam na niego, a on delikatnie położył mi dłoń na policzku.
- Miałaś rację, że nie wiem czym jest miłość.
Powoli zdjęłam jego dłoń z policzka i włożyłam mu ręce pod koszule dotykając jego nagich pleców. 
- Nie mów tak.- powiedziałam oddychając szybko i przesuwając palcem po każdej zagojonej ranie.- Nie miałam prawa tak powiedzieć.
Przytuliłam się do niego mocno i zaczęłam szlochać w jego koszulę. Ale kiedy zamknęłam oczy widziałam tylko Augusta. Czułam jego zapach, widziałam jego wzrok. Był jak przybliżający się demon. Wyobrażałam sobie co mogłoby się stać gdybym  nie wybiegła z jego gabinetu, a on posunąłby się dalej. 
Wzdrygnęłam się na tą myśl i odsunęłam się od Maxona. 
- Kochanie, wszystko w porządku?- spytał zaniepokojonym głosem. 
Uspokoiłam się i przytuliłam się do niego zaciskając dłonie na jego plecach. 
- Tak- powiedziałam cicho.- Wszystko jest w porządku.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro