Rozdział 30
- Czegoś tutaj potrzebowałyście?- zapytał Maxon, kiedy już Daphne po cichu wycofała się z pokoju.
- Niczego- wstałam z krzesła i podeszłam do niego.
- W takim razie prosiłbym Cię abyście następnym razem nie urządząły sobie wycieczek do mojego gabinetu bez konktetnego celu bo to lekko nieprofesjonalne.
Jeżeli pozwoliłabym mu dalej mówić pewnie wyprowadziłby mnie z mojego konkretnego celu.
Podeszłam do niego bliżej i pokazałam mu zdjęcie.
Nie mogłam nic odczytać z jego twarzy. Ta jego przeklęta umiejętność ukrywania emocji działała mi na nerwy.
- Czy to kochanka?- zapytałam wprost patrząc mu w oczy.
Przełknął ślinę.
- Tak.
Znieruchomiałam i zabrakło mi oddechu.
Przytrzymał mnie za ramię.
- Ale nie moja.- powiedział delikatnym głosem.
Nic nie rozumiałam.
- Wyjaśnij mi to.
Maxon wyglądał na zrezygnowanego.
- Ami jak w ogóle mogłaś pomyśleć, że mógłbym Cię zdradzić.
Popatrzyłam w dół.
- Ale to prawda, że mam przed Tobą pewnien sekret.- powiedział jakby teraz on zaczął się wstydzić.
- Jaki?
- Podszedł do mnie i wziął ode mnie zdjęcie.
- Ta kobieta nazywa się Pamela Anderwood mieszka w Angeles na pewnym nieprzyjemnym osiedlu.
Popatrzyłam mu przez ramię i jeszcze raz przyjrzałam się fotografii.
- Wygląda jak dziwka.
Maxon zaśmiał się cicho.
- I nią jest.
- Nie zmienia to faktu, że nadal nie rozumiem o co w tym wszystkim chodzi.
- Ona nie jest moją kochanką... ale mojego ojca.
- Dlaczego postanowiłeś ją odnaleźć?- spytałam zaciekawiona.
- Znalazłem to zdjęcie w jego apartamencie.- objął mnie w talli, a ja usiadłam mu na kolanach.
- Ami, wiesz kiedy pierwszy raz zostałem pobity przez mojego ojca?- zapytał, a jego oczy były pełne róznych emocji.
Przechyliłam głowę.
- Pewnego wieczoru spacerowałem po pałacu, gdy ona wyszła z pokoju mojego ojca. Wiedziałem kim jest. Wiedziałem po co przychodzi. Byłem wściekły, zarówno na nią jak i na mojego ojca. Gdy zniknęła poszedłem do niego. Był spocony pijany, a ja czułem tylko gniew. Powiedziałem " Nie możesz tu więcej wpuszczać tej dziwki" Jednak moje słowa były tylko pretekstem i początkiem góry lodowej. Wtedy nie pomyślałem byłem jeszcze mały. Złapał mnie i wybił mi bark, a potem popchnął na ziemie i wychłostał. Nie wiem ile to trwało bo zemdlałem ale...
Przytuliłam głowę do jego piersi.
- Nikomu o tym nie powiedziałem, nie odważyłbym się nawet. Główna wersja była taka, że siłowałem się z gwardzistami. Ale ja pamiętałem wszystko i czasem się sobie dziwie, że udało mi się przetrwać w tej samotności.
Spojrzałam na niego.
- Tak mi przykro.
Przytulił mnie mocniej.
- Kilka lat później wydawało mi się, że ojciec zakończył swój romans. Sprawdzałem czy przychodzi każdej nocy. Zniknęła na pare miesięcy, aż pewnego dnia spotkałem ją jak spacerowała po korytarzu jakby była u siebie. Powiedziałem jej, że nie ma prawa tu przebywać podczas gdy moja matka śpi pod jednym dachem, ale ona tylko się do mnie uśmiechnęła i powiedziała...
Maxon znów przerwał swoją historię i wziął do ręki zdjęcie.
- "Powiem twojej siostrzyce, że ją pozdrawiasz."
- Miała z nim dziecko?
- Właśnie dlatego chcę ją odnaleźć, żeby dowiedzieć się czy to prawda.
W głowie mi zawirowało i chcąc nie chcąc poczułam jeszcze większą odrazę do ojca Maxona. On miał wszystko, a chciał mieć jeszcze więcej i chciał to osiągnąć wyzbywając się wszelkiej moralności. Nie byłam poważna myśląc, że Maxon mógłby się zachować podobnie. Ale tego się nie spodziewałam. Prawda, którą odkryłam mogła sporo namieszać w naszym życiu.
Maxon wyciągnął papiery z szuflady.
- Miałem tylko zdjęcie, ale jestem wszechmocny więc zdobyłem jej nazwisko i adres. Oraz informacje, że jest bezrobotna.
- Przynajmniej teorytycznie.- powiedziałam.
- Można się domyślić czym się zajmuje, ale nie w tym sęk. Muszę się dowiedzieć czy rzeczywiście to dziecko to moja przyrodnia siostra.
- Myślisz, że kłamałaby?
- Wszystko możliwe chociaż nie wiem w jakim celu.
- To raczej mało prawdopodobne.
Maxon odłożył zdjęcie i przeczesał palcami włosy.
- Jeżeli okazałoby się to prawdą, nie było by to takie proste.
- Dlaczego?
- Dlaczego? Nawet nie wiem co miałbym zrobić, ale wiem jedno.
Muszę ją odnaleźć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro