Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rywale - rozdział 28

Kto nigdy nie był o drugiej w nocy na pływalni należącej do Akademii Wychowania Fizycznego – ma czego żałować. Niby to samo pomieszczenie: dwa baseny – jeden pełnowymiarowy, drugi mniejszy, śliskie białe kafelki, po obu stronach zamiast ścian szyby sięgające aż po sufit, wpuszczające zazwyczaj mnóstwo światła – nic nowego. A jednak nikt za dnia nie odniesie tego niesamowitego wrażenia, jakie robi światło księżyca, odbijając się od wody i rzucając tak zwane zajączki na ściany.

Naruto usiał na krawędzi basenu i pomachał nogami, mącąc idealnie gładką taflę.

– Fajnie jest zrobić coś nielegalnego. – Odwrócił głowę w stronę stojącego obok Sasuke. – Poza tym wszystko tu wygląda jak z innej planety.

– Tak myślałem, że ci się spodoba. – Sasuke przykucnął za nim i przesunął nosem po jego szyi. Raz, drugi... Przy trzecim Naruto spiął ramiona i roześmiał się.

– Łaskocze.

– Ty i te twoje łaskotki. – Sasuke nic sobie z tego nie robiąc, ponowił próbę dobrania się do szyi chłopaka, ale ten go odepchnął.

– Przestań, draniu.

– Chciałbyś. – „Drań" uśmiechnął się, pochylając głowę tak, by widzieć twarz Naruto. – Do tego można się przyzwyczaić, będę cię łaskotał do skutku, aż w końcu przestaniesz reagować – stwierdził tonem znawcy.

– No ty chyba sobie jaja robisz! – Naruto zerwał się gwałtownie i usiłował wstać, ale obejmujące go ciasno ramiona skutecznie to uniemożliwiły.

– Jak miałem kilka lat, byłem uczulony na truskawki, nie mogłem zjeść nawet jednej. A mój mało rozgarnięty brat drażnił się ze mną, specjalnie przynosił je do domu. I któregoś razu tak się wściekłem, że zjadłem wszystkie z koszyka naraz – powiedział Sasuke, który przypomniał sobie historię sprzed lat – I wiesz co? Odchorowałem to, ale pozbyłem się też alergii.

– Niby jak? – Naruto już wyczuwał jakiś podstęp.

– Nie wiem, ale chyba się uodporniłem. – Sasuke przesunął ręce tak, że znajdowały się w okolicach pasa. – A teraz czas uodpornić ciebie na łaskotki – stwierdził, wprowadzając swoje słowa w czyn, jednocześnie zamykając Naruto usta swoimi własnymi, żeby tylko nie śmiał się za głośno.

Naruto rzucał się i próbował wyrwać, ale dopiero dość mocne ugryzienie w język przyniosło jakiś skutek. Jakimś cudem udało mu się nawet podnieść z brzegu basenu i przewrócić Sasuke na plecy. Usiadł na jego biodrach i chwycił za nadgarstki, przyciskając je do zimnych kafelków.

– Ty... Ty jesteś jakimś sadystą! – Pochylił się, łapiąc zachłannie oddech, zupełnie tak, jakby przed chwilą skończył uprawiać wyczerpujący seks.

Sasuke uśmiechnął się tajemniczo. Ten obraz dawał do myślenia. W świetle księżyca doskonale widział sylwetkę Naruto, jego notorycznie wpadające w oczy kosmyki, klatkę piersiową, unoszące się i opadające ramiona. Im dłużej mu się przypatrywał w taki sposób, tym bardziej szalała wyobraźnia, a i inne części ciała zaczynały reagować. Taka bliskość naprawdę robiła swoje.

Naruto, jakby odgadł jego myśli, bo po chwili wstał i z miną wyrażającą coś w stylu chciałbyś, zszedł do basenu.

Woda była chłodna, chłodniejsza o kilka stopni od tej, którą zwykle mieli w dzień. Zanurzył się na chwilę, żeby ochłonąć. Nie tylko Sasuke zaczynał reagować, zachowanie jego własnego organizmu też pozostawiało dużo do życzenia. Przynajmniej w tej chwili, bo teraz chciał całkowicie panować nad sobą. Przecież drań musiał ponieść karę za te łaskotki. Niestety, to nie było takie proste. Sam widok tego ideału w bokserkach rozbudzał w nim masę uczuć, a co dopiero jego dotyk...

Odwrócił się, widząc, jak obiekt jego rozmyślań zszedł po drabince, dołączając do niego.

– Wiesz, że igrasz z ogniem? – Sasuke podpłynął bliżej i złapał go za ramię. – Najpierw mnie napastujesz, a potem co? – Zmrużył oczy.

– Myślałem, że przyszliśmy popływać. – Naruto roześmiał się, znów chowając głowę pod taflę wody, jednak to chyba przestało działać. Może i sama woda chłodziła, ale w połączeniu z bliskością tego cholernego Uchihy oddziaływała zupełnie na odwrót.

– Przestań, bo się utopisz. Wypiłeś kilka piw. – Sasuke zmusił go do wynurzenia. Mimo tego włamania był na tyle odpowiedzialną osobą, by reagować na takie rzeczy.

– Nie przesadzaj.

– Nie przesadzam. A jak będziesz dalej tak robił, to popływasz, ale w brodziku. – Wskazał ruchem głowy na mały basen, mieszczący się na prawo od głównego. Uśmiechnął się przy tym jednak jakoś tak nie złośliwie, nie kpiąco, ale... łagodnie?

Przez to Naruto nawet już nie protestował, co w każdym innym przypadku zapewne by nastąpiło. Gdyby miał czas się nad tym dłużej zastanowić, doszedłby do wniosku, że znajomość z Sasuke go zmienia. Doszedłby do wniosku, że przy nim czuje się tak, jak nie czuł się jeszcze nigdy przy żadnej innej osobie. Doszedłby jeszcze pewnie do wielu innych wniosków, gdyby miał czas się zastanawiać, ale czasu nie miał, bo jego od niedawna prywatny chłopak przycisnął go do ściany basenu i pocałował tak, że po raz kolejny świat wywrócił się do góry nogami.

– No, to było... – Tym razem te słowa padły z ust Naruto, gdy w końcu oderwali się od siebie, łapiąc oddech. – Nieoczekiwane! – Roześmiał się, na wspomnienie sytuacji w klubie. Bardzo niespodziewanej, a zarazem ekscytującej sytuacji. Był wtedy naprawdę zazdrosny. Tamta kelnerka nie miała prawa dotykać jego chłopaka! Jego chłopaka... Uśmiechnął się. Strasznie podobało mu się to określenie. Sasuke był jego i tylko jego!

– Tylko tyle? – Ten zmarszczył brwi, łapiąc jednak grę.

– Nie... – Niebieskie oczy błysnęły przekornie. – Ale nie wiedziałem, że stać cię na taką namiętność.

– W takim razie mało jeszcze o mnie wiesz – mruknął niskim głosem Sasuke i wplótł palce w jasne, mokre kosmyki. – Uwierz mi, potrafię o wiele więcej.

– Tak? – Naruto brnął dalej, chyba nie do końca świadomy, jak prowokacyjnie brzmią jego słowa. – Na przykład co jeszcze potrafisz?

Sasuke uśmiechnął się tylko w odpowiedzi, co zdecydowanie nie wystarczyło Naruto.

– Wiedziałem, że tylko gadać...

Sasuke westchnął. Och, jak on go prowokował. Czy on naprawdę musiał go tak prowokować? Ale skoro tak... No cóż., sam się prosi. Teraz najchętniej pokazałby mu, co sądzi o takiej impertynencji, ale nie mógł sobie na to pozwolić, jeszcze musiał się hamować. Chciał, żeby Naruto dobitnie dał mu do zrozumienia, czego chce. I jak bardzo tego chce!

– No więc? – Naruto otarł się prowokacyjnie o najwrażliwsze części jego ciała, przez co Sasuke na chwilę zapomniał, jak się oddycha. Cholera! Za to, że w takim momencie potrafił nad sobą zapanować, powinni dać mu medal. – Powiesz mi, co potrafisz?

Ręce pod wodą zawędrowały w okolice żeber i przesuwały się po nich wolno w dół. Sasuke przymknął oczy. Dłonie były coraz niżej, aż w końcu musnęły okolice gumki bokserek.

– A jesteś pewien, że tego chcesz? – zapytał i westchnął, czując palący mimo chłodu wody dotyk. Pożądanie coraz bardziej dawało o sobie znać, bo Naruto radził sobie naprawdę świetnie w uwodzeniu go. Miał ochotę wziąć go tu i teraz. Nieważne, że byli w miejscu, w którym tak naprawdę ktoś mógłby ich teoretycznie zobaczyć. Nawet przez głupie okno. Oczywiście ten ktoś musiałby najpierw wspiąć się na górkę, a potem przykleić nos do szyby i długo się wpatrywać, żeby coś zauważyć, jednak ludzie po alkoholu mieli różne dziwne pomysły. Zupełnie jak on, kiedy kilka godzin temu prosił Shikamaru o klucze. To była naprawdę głupota. Wcześniej, gdy był tu z Itachim i Sasorim, istniało po prostu niebezpieczeństwo, że ktoś ich złapie i weźmie to za studencki wygłup, ale teraz... W takim momencie... Gdy za chwilę...

– Tak, powiedz! – Naruto przesunął palcami po jego przyrodzeniu.

– Dość! Koniec zabawy! – Sasuke nie wytrzymał. Przestało go obchodzić cokolwiek. Chwycił Naruto i przyciągnął go do siebie zaborczo. – Nie tylko powiem...­ – wyszeptał wprost w jego ucho wibrującym od emocji głosem. – Ja ci to udowodnię. – Wbił się ustami w jego szyję, na co chłopak tylko jęknął. To już zdecydowanie nie łaskotało. To już nie był tamten delikatny dotyk, ten był o wiele bardziej brutalny. Wywoływał lekki ból, dreszcze i podniecenie.

Naruto odchylił głowę do tyłu, dając Sasuke większe pole manewru. Pożądanie wręcz paliło go od środka. Jak mógł wcześniej pomyśleć, że woda była chłodna? To jakiś absurd.

Usta Sasuke zjechały na obojczyk i zajęły się nim, przygryzając lekko skórę. Idąc dalej w dół, musiałby już zanurkować, a wtedy na pewno nie byłby tak skuteczny. Po chwili podniósł głowę i spojrzał na Naruto z niemym pytaniem w oczach. Gdy ten tylko skinął głową, szybkim ruchem pozbył się jego bokserek, rzucając je gdzieś za siebie, a chwilę później podniósł go i posadził na brzegu basenu, na wprost siebie. Jego głowa znajdowała się teraz mniej więcej na wysokości bioder Naruto, który poruszył się sugestywnie, dając do zrozumienia, żeby w końcu brał się do roboty.

– Ty zawsze jesteś taki niecierpliwy? – Sasuke próbował zażartować, ale przez buzujące emocje nie wyszło do końca tak, jakby chciał. Tym bardziej, że erekcja Naruto aż lekko drgała, czekając, aż się nią zajmie. Chciał się jeszcze trochę podroczyć, ale w końcu spojrzenie tych niebieskich oczu sprawiło, że uległ. Co ten młotek z nim robił... Pochylił się i ścisnął jego pośladki.

Naruto tylko uśmiechnął się słabo, a już po chwili, gdy usta Sasuke spełniły jego niemą prośbę, ten wyraz twarzy został zastąpiony przez błogie uniesienie. Objął go mocno udami i chwycił za włosy, opierając się czołem o mokre kosmyki. Było mu tak dobrze... Tak dobrze... Jęknął głucho. Kurwa! Sasuke właśnie robił mu loda. I robił to tak perfekcyjnie, że Naruto mógł jedynie oddychać ciężko i wydawać wstydliwe odgłosy. O tak, ten drań wiedział, jak spełnić jego pragnienia. Bawił się z nim, ssąc i liżąc, doprowadzał do ostateczności i wycofywał się, by po chwili rozpocząć wszystko od nowa. To było tak dobre. To było chyba najwspanialsze uczucie na świecie. Nic innego nie było ważne, tylko te usta na jego penisie, ten cholernie zdolny język, przez którzy zaraz... Ścisnął bardziej uda, czując, że to już ten moment. Odchylił się lekko, chciał widzieć Sasuke, chciał na niego patrzeć. Jeszcze chwila... Jeszcze sekunda...

– Sasuke... – jęknał i klepnął go ostrzegawczo w ramię, bo poczuł, że wszystko dookoła zaczyna się rozmazywać. Nawet nie zarejestrował, czy ten zdążył się odsunąć. Był w niebie...

Do rzeczywistości przywrócił go oczywiście nie kto inny, tylko Sasuke, wciągając go z powrotem do basenu. Jego wyraz twarzy był lekko ironiczny, ale oczy cały czas wyrażały pożądanie. Naruto uśmiechnął się i objął go za szyję. Cholera, jak ten facet go teraz kręcił! Był tak obłędnie przystojny. Już dawno przestał się dziwić, dlaczego prawie każda dziewczyna za nim biega. Wcześniej miał go za dupka, złość przesłaniała mu wszystko. A teraz... Teraz było zupełnie inaczej. Pochylił się i pocałował go mocno.

– Co to? – skrzywił się, czując nieprzyjemny posmak.

– Twoja sperma – odpowiedział z rozbawieniem Sasuke, pogłębiając pocałunek. Miał teraz w nosie to, że Naruto nie smakowało jego własne nasienie. Mógł go wcześniej ostrzec, że zaraz spuści mu się do ust.

– Niedobra – mruknął Naruto, odrywając się od niego. Przeciągnął kciukiem po zębach i języku, próbując pozbyć się tego smaku, ale w końcu przekonując się, że to na nic, machnął tylko ręką. Przecież Sasuke czekał... – To co, teraz twoja kolej, draniu? – uśmiechnął się, wyczuwając ręką wypukłość w bokserkach. Ścisnął twardego już penisa przez materiał. Reakcja była taka, jakiej się spodziewał. Sasuke westchnął z przyjemności.

Już po chwili bokserki wylądowały na brzegu basenu, a Naruto zmrużył oczy i przygryzł wargę. Przez chwilę zastanawiał się, ile czasu zdoła wytrzymać pod wodą, bo chciał to zrobić właśnie w ten sposób. Pocałował Sasuke w kącik ust i zsunął się na szyję, a potem niżej... I jeszcze niżej...

Sasuke jakby odgadł jego myśli.

– Możemy to zrobić inaczej – szepnął mu do ucha i przesunął palcami wzdłuż kręgosłupa, zatrzymając się tuż nad pośladkami. Tak cholernie chciał go wziąć... – Albo możemy z tym jeszcze poczekać – dodał, kiedy prze dłuższą chwilę nie doczekał się żadnej odpowiedzi.

– Sasuke...

– Naruto, nie, naprawdę. Nic na siłę.

– Sasuke, ale ja chcę się z tobą kochać... – Naruto podniósł głowę i spojrzał na niego. Niebieskie oczy wyrażały zdecydowanie i pewność. – Naprawdę chcę, tylko... – urwał, a twarz pokryła się czerwienią. Choć może to było tylko złudzenie, może tylko cień.

Sasuke wydawał się być zdezorientowany. Naruto chyba naprawdę chciał, ale się... wstydził? Nie, niemożliwe. Przed chwilą, kiedy dochodził w jego ustach, nic na to nie wskazywało. Tylko jęczał, wzdychał i nawet poruszał lekko biodrami, stymulując się jeszcze bardziej. Spojrzał na niego uważnie. Wyglądał, jakby chciał mu coś powiedzieć, ale... Nie... Tak! No oczywiście! Sasuke miał ochotę pacnąć się w czoło. Ale był idiotą. Przecież to było oczywiste. Seks analny to zupełnie coś innego niż obciąganie, zwłaszcza dla osoby, która miała być tą stroną pasywną. A Naruto chyba dobrze wiedział, obaj dobrze wiedzieli, że to będzie właśnie on... Był prawiczkiem, nie miał żadnego doświadczenia. Zresztą, ta sytuacja nie była typowa. Większość facetów przed swoim pierwszym razem z dziewczynami na pewno obawiała się, że nie stanie na wysokości zadania, a w ich przypadku... No cóż, Naruto musiał mieć świadomość, że będzie bolało. I choć pewnie nigdy by się do tego wprost nie przyznał, zwyczajnie się bał.

– Zaufaj mi – powiedział miękko Sasuke i wsunął palce w jasne włosy. Wiedział, że musi przejąć inicjatywę i go jakoś uspokoić. – Dobrze?

Naruto pokiwał głową w odpowiedzi, już po chwili poczuł dłonie na swoich pośladkach.

Przez wyporność wody Naruto wydawał się niesamowicie lekki. Teraz, oparty plecami o chropowatą ścianę basenu, objął nogami biodra Sasuke, a ręce zarzucił mu na kark, przyciągając go do siebie bardzo mocno. Schował twarz w zagłębieniu jego szyi, czując, że zaraz nastąpi coś, na co czekał już długo. Zbyt długo. Miał pewne obawy, ale naprawdę tego chciał.

Sasuke nie spieszył się, mimo że pożądanie rozsadzało go od środka. Chciał wziąć Naruto teraz i już, i pieprzyć go tak, że zapamięta to do końca życia, ale jednocześnie wiedział, że jeżeli w tym momencie zawiedzie, może to zaważyć na ich przyszłych relacjach. Musiał się powstrzymać i go przygotować, choć wymagało to niesamowicie silnej woli.

– Będzie trochę nieprzyjemnie, ale... – zamilkł, kiedy Naruto pokręcił głową. Chyba kazał mu się zamknąć.

Sasuke westchnął i wsunął palce miedzy jego pośladki. Naruto spiął się lekko, ale nic nie powiedział. Sasuke pocałował go miękko, starając się odciągnąć uwagę od tego – z pewnością nieprzyjemnego – uczucia.

– Mogę? – spytał zachrypniętym głosem po dłuższej chwili. Czuł, że Naruto nieco się rozluźnił i nie mógł już dłużej się kontrolować. Nie mógł się hamować. Tak bardzo go pragnął.

Odpowiedziało mu jedynie westchnięcie, ale to wystarczyło.

– Ty mnie kiedy doprowadzisz do szaleństwa – wyszeptał, patrząc w zamglone oczy Naruto.

– Myślałem, że już to zrobiłem... – Chłopak uśmiechnął się, ale już po chwili ten uśmiech został zastąpiony przez grymas bólu. – Kurwa!

Naruto właśnie przestał być prawiczkiem.

– Nawet nie było tak źle. – Naruto, nadal oparty o ścianę basenu, obejmował swojego chłopaka i kochanka, którego głowa leżała oparta na jego ramieniu. Uśmiechał się. Było... No cóż, nie miało to nic wspólnego z filmami dla dorosłych, w których aktorzy od pierwszego dotyku krzyczą i kwiczą, jakby przeżywali jeden orgazm za drugim. Rzeczywistość była skrajnie inna. Na początku to było coś okropnego. Wiedział, że będzie bolało, czytał na ten temat, ale nie miał pojęcia, że aż tak. No ale później... Później było lepiej. Dużo lepiej!

– Kilka minut temu co innego wyrwało ci się z gardła. – Sasuke podniósł głowę i zmrużył oczy. Widać było, że jest zmęczony, ale szczęśliwy.

– Ja nic nie mówiłem! – oburzył się Naruto, ale widząc ironiczne spojrzenie Sasuke, spasował. No dobra, mówił... I nie tylko mówił, ale jęczał, wzdychał i w ogóle... To było trochę żenujące. No dał się ponieść jak nigdy. – Nic nie możesz mi udowodnić – burknął, próbując się bronić.

– Dobrze, następnym razem postaram się wziąć ze sobą telefon i cię nagrać. Jak jęczysz i jak wzdychasz. I jak w końcu krzyczysz moje imię, bo jest ci tak dobrze. Bo było ci dobrze, prawda?

– A skąd wiesz, że w ogóle będzie jakiś następny raz? – prychnął Naruto. Najwyraźniej miał jeszcze w sobie wystarczająco dużo energii, by mu dokuczać.

– Bo... – wargi Sasuke musnęły jego szyję – bez tego – przeniosły się wyżej, gryząc ucho – uschniesz – wyszeptały prosto w usta, a pocałunek skutecznie zablokował wszelkie riposty, które cisnęły się jego chłopakowi do głowy.

Naruto, chcąc nie chcąc, uległ. Tak, to prawda, było mu dobrze. Cholernie dobrze. Pamiętał, jak dochodził, spuszczając się do chłodnej, ozonowanej wody. Tylko że on tego chłodu wtedy nie czuł. Czuł tylko Sasuke, który wbijał się w niego i patrzył w taki sposób, że w tamtym momencie był w stanie zrobić dla niego wszystko. Absolutnie wszystko.

– A teraz chyba pora się stąd zabierać, zanim znajdą nas z samego rana sprzątaczki. – Sasuke skorzystał jeszcze raz z okazji i pocałował go, po czym podciągnął się na brzeg basenu. Wziął swoją mokrą bieliznę i czekał, aż Naruto też się wygrzebie, ten jednak rozglądał się zdezorientowany dookoła.

– Sasuke, gdzie moje bokserki? – spytał, marszcząc brwi.

– Chyba gdzieś w wodzie. – Sasuke powiódł wzrokiem po tafli, ale nigdzie nie zauważył żadnego materiału.

– No to pomóż mi szukać!

– Ty to nawet własne gacie potrafisz zgubić – westchnął, zupełnie pomijając fakt, że to on przecież gdzieś je rzucił. – Twoje, to ich szukaj.

– Ja ci dam następny raz, draniu – mruknął Naruto sam do siebie i odpłynął.

Sekundę później Sasuke wskoczył do wody.

Najwyraźniej to usłyszał.

V

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro