Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Brususshipping dla tygrysa ;_;

Nienawidze cię za to tygrys -,- dlaczego moja ulubiona postać z Ninjago ma być sparingowana z Jayem?! (No sory nie bardzo lubię yaoi ale jestem tolerancyjna ;-;) Dobra nie przedłużając, wolę to już skończyć xd.

Dobra Jay. Wszystko jest dobrze, uspokuj się. Dasz radę. Po prostu powiedz to i tyle. Otwórz te cholerne drzwi i wyjdź z pokoju. Złapałem za klamkę i chwilę się wahałem.
JUST DO IT! DO IT!!!
Przemogłem strach i stanąłem na korytarzu. Teren czysty. Teraz idź go znajdź. Skierowałem się do jego pokoju. Jednak go tam nie było. Nie znalazłem też go w całej herbaciarni. Czyli jest na sali treningowej. Przesunąłem bambusowe wrota i od razu poczułem falę ciepła. Przez cały tydzień trwały upały, zbliżał się wieczór. Zobaczyłem go. Moją twarz oblał delikatny rumieniec. Stałem jak ostatni idiota i wgapiałem się w niego. Nie zauważyłem że mój obiekt westchnień mnie zauważył i odezwał się swoim anielskim głosem:
-Coś się stało, Jay?
Otrząsnąłem się i uśmiechnałem się delikatnie. Podszedłem do niego.
-No...bo...-jąkałem się. Moje serce chciało wyskoczyć mi z piersi-...eee...piękna dziś pogoda, co nie?-złapałem się za kark. Ty cioto! Spieprzyłeś to!!!
-No, gorąco jak w piekle-odparł Cole po czym zrobił coś przez co zalałem się krwistym rumieńcem i poczułem że coś dzieje się z moją dolną partią ciała. A mianoeicie zdjął koszulkę(Nie więżę że to piszę xd dop.aut.), ukazując swoją umięśnioną klatę.
-Jay...bo...-przysunął się do mnie. Jego twarz była tak blisko mojej przymknąłem lekko powieki-...krew ci leci z nosa-otworzyłem gwałtownie oczy. Czarnowłosy spojrzał na mnie troskliwie.
-J-ja...przepraszam...-wydukałem i pobiegłem do łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz i stanąłem przed lustrem opierajac ręce o umywalkę. Cienka strużka krwi zdążyła już ścieknąć(whaaat? XD dop.aut.)mi po brodzie i powoli skapywać na moją niebieską bluzkę robiąc szkarłatną plamę. Przemyłem twarz i spojrzałem w moje odbicie. Miałem taką świetną okazję wyznać mu swoje uczucia...Ogarnij półdupki i wróć tam! Nie wszystko stracone! Ale co to da... Uwierz w siebie!
-Zrobię to!-powiedziałem do siebie. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia. Wbiłem jak burza do salonu a tam zastałem uroczą(wyczuj sarkazm -,- dop.aut.) scenkę: w telewizji leciało jakieś romansidło, a Kai w tym czasie całował namiętnie Lloyda. Szkoda że zepsułem tą piękną atmosferę. Blondyn jak oparzony oderwał się od swojego chłopaka.
-Widzieliście gdzieś Cola?-spytałem.
-Chyba jest w swoim pokoju-odparł Kai.
-Dzięki. A tak na marginesie, śliczna z was parka-puściłem im oczko. Brunet jak na potwierdzenie tych słów, dał Lloydowi krótkiego całusa w czoło. Szybko pobiegłem do JEGO pokoju. Gdy otwierałem drzwi motyle już miotały się w moim brzuchu. Od razu wszedłem do pomieszczenia. Zielonooki leżał na łóżku i miałem słuchawki w uszach więc pewnie nie słyszał mojego pukania { (͡° ͜ʖ ͡°) dop.aut. znowu -,-}. Usiadłem na brzegu przec co otworzył gwałtownie oczy i zrobił to samo co ja.
-Cole muszę ci coś powiedzieć...-powiedziałem niepewnie- Ja...chcę by pomiędzy nami coś było...-ostatnie zdanie wyszeptałem czerwieniąc się.
-Wiesz...ja też...-odparł ze spokojem.
-A co? - zapytałem pełen nadzieji. Czy on też mnie kocha?
-...................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................(to napięcie xd dop.aut.) Mur-uśmiechnął się. Zszokowany spojrzałem mu w oczy.Łzy powoli spływały mi po policzkach. Cole podniusł dłoń i otarł je.
-Żartowałem -powiedział i przybliżył do mnie by mnie pocałować, ale zamiast tego dostał porządnie w twarz.
-Aaaaaaał- zajęczał pocierając bolące miejsce.
-TO ZA TO ŻE MNIE OSZUKAŁEŚ! A to...-pocałowałem go namiętnie-za to że też cię kocham.
Uśmiechneliśmy się.
-Też cię kocham Jay.

Nareszcie skończyłam to gówno xd a ja nie nominuje nikogo bo mi się nie chce xd
Bayoo misiaczki xoxo

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro