Brususshipping dla tygrysa ;_;
Nienawidze cię za to tygrys -,- dlaczego moja ulubiona postać z Ninjago ma być sparingowana z Jayem?! (No sory nie bardzo lubię yaoi ale jestem tolerancyjna ;-;) Dobra nie przedłużając, wolę to już skończyć xd.
Dobra Jay. Wszystko jest dobrze, uspokuj się. Dasz radę. Po prostu powiedz to i tyle. Otwórz te cholerne drzwi i wyjdź z pokoju. Złapałem za klamkę i chwilę się wahałem.
JUST DO IT! DO IT!!!
Przemogłem strach i stanąłem na korytarzu. Teren czysty. Teraz idź go znajdź. Skierowałem się do jego pokoju. Jednak go tam nie było. Nie znalazłem też go w całej herbaciarni. Czyli jest na sali treningowej. Przesunąłem bambusowe wrota i od razu poczułem falę ciepła. Przez cały tydzień trwały upały, zbliżał się wieczór. Zobaczyłem go. Moją twarz oblał delikatny rumieniec. Stałem jak ostatni idiota i wgapiałem się w niego. Nie zauważyłem że mój obiekt westchnień mnie zauważył i odezwał się swoim anielskim głosem:
-Coś się stało, Jay?
Otrząsnąłem się i uśmiechnałem się delikatnie. Podszedłem do niego.
-No...bo...-jąkałem się. Moje serce chciało wyskoczyć mi z piersi-...eee...piękna dziś pogoda, co nie?-złapałem się za kark. Ty cioto! Spieprzyłeś to!!!
-No, gorąco jak w piekle-odparł Cole po czym zrobił coś przez co zalałem się krwistym rumieńcem i poczułem że coś dzieje się z moją dolną partią ciała. A mianoeicie zdjął koszulkę(Nie więżę że to piszę xd dop.aut.), ukazując swoją umięśnioną klatę.
-Jay...bo...-przysunął się do mnie. Jego twarz była tak blisko mojej przymknąłem lekko powieki-...krew ci leci z nosa-otworzyłem gwałtownie oczy. Czarnowłosy spojrzał na mnie troskliwie.
-J-ja...przepraszam...-wydukałem i pobiegłem do łazienki. Zamknąłem drzwi na klucz i stanąłem przed lustrem opierajac ręce o umywalkę. Cienka strużka krwi zdążyła już ścieknąć(whaaat? XD dop.aut.)mi po brodzie i powoli skapywać na moją niebieską bluzkę robiąc szkarłatną plamę. Przemyłem twarz i spojrzałem w moje odbicie. Miałem taką świetną okazję wyznać mu swoje uczucia...Ogarnij półdupki i wróć tam! Nie wszystko stracone! Ale co to da... Uwierz w siebie!
-Zrobię to!-powiedziałem do siebie. Uśmiechnąłem się i wyszedłem z pomieszczenia. Wbiłem jak burza do salonu a tam zastałem uroczą(wyczuj sarkazm -,- dop.aut.) scenkę: w telewizji leciało jakieś romansidło, a Kai w tym czasie całował namiętnie Lloyda. Szkoda że zepsułem tą piękną atmosferę. Blondyn jak oparzony oderwał się od swojego chłopaka.
-Widzieliście gdzieś Cola?-spytałem.
-Chyba jest w swoim pokoju-odparł Kai.
-Dzięki. A tak na marginesie, śliczna z was parka-puściłem im oczko. Brunet jak na potwierdzenie tych słów, dał Lloydowi krótkiego całusa w czoło. Szybko pobiegłem do JEGO pokoju. Gdy otwierałem drzwi motyle już miotały się w moim brzuchu. Od razu wszedłem do pomieszczenia. Zielonooki leżał na łóżku i miałem słuchawki w uszach więc pewnie nie słyszał mojego pukania { (͡° ͜ʖ ͡°) dop.aut. znowu -,-}. Usiadłem na brzegu przec co otworzył gwałtownie oczy i zrobił to samo co ja.
-Cole muszę ci coś powiedzieć...-powiedziałem niepewnie- Ja...chcę by pomiędzy nami coś było...-ostatnie zdanie wyszeptałem czerwieniąc się.
-Wiesz...ja też...-odparł ze spokojem.
-A co? - zapytałem pełen nadzieji. Czy on też mnie kocha?
-...................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................................(to napięcie xd dop.aut.) Mur-uśmiechnął się. Zszokowany spojrzałem mu w oczy.Łzy powoli spływały mi po policzkach. Cole podniusł dłoń i otarł je.
-Żartowałem -powiedział i przybliżył do mnie by mnie pocałować, ale zamiast tego dostał porządnie w twarz.
-Aaaaaaał- zajęczał pocierając bolące miejsce.
-TO ZA TO ŻE MNIE OSZUKAŁEŚ! A to...-pocałowałem go namiętnie-za to że też cię kocham.
Uśmiechneliśmy się.
-Też cię kocham Jay.
Nareszcie skończyłam to gówno xd a ja nie nominuje nikogo bo mi się nie chce xd
Bayoo misiaczki xoxo
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro