Czerwony Kapturek
Była raz dziewczynka co kapturek miała.
Zawsze uśmiechnięta, mamy się słuchała.
Dnia pewnego – niezbyt pochmurnego poszła w las.
Bo babcię odwiedzić czas.
Gdy pośród gąszczy szła, z uśmiechem śpiewała tak:
,,Tra la la, tra la la. Pogoda piękna niczym z baśni tak”.
Niedługo potem na wilka się natknęła.
,,Witaj młode dziewczę. Dokąd zmierzasz?” – rzekł on tak.
,,Do domku babci idę. To tam za rogiem” – powiedziała po czym promiennie się uśmiechnęła.
Gdy wilk tylko to usłyszał, obmyślił plan.
,,Może nazbierasz kwiatów garść. To dla babci będzie piękny dar”.
Po tych słowach uciekł w dziki las.
A Kapturek mały nasz poszedł szukać kwiatów w las.
Po minutach pięciu wilk był na miejscu.
,,Puk, puk”. ,,Kto tam?” – odparła babcia stara.
,,To ja Kapturek, babciu ma kochana”.
Starsza pani w słowa wilka uwierzyła i od razu go wpuściła.
A wilk tylko na to czekał. Otworzył paszczę i jak to
w bajkach bywa. Połknął babcię. W całości, lecz to nie koniec opowieści.
Tymczasem nasza dziewczynka mała z bukietem kwiatów w stronę domku babci zmierzała.
Otworzyła drzwi i swoją babcię zobaczyła.
Lecz jakąś inną, więc pytania zadała.
,,Babciu ma kochana, czemu oczy takie duże masz?”
,,By lepiej zobaczyć ciebie i świat”.
,,A uszy czemu takie wielkie?”
,,Bo chcę cię słuchać cały czas”.
,,A czemu zęby takie ostre i błyszczące?”
,,By cię zjeść mała” – odkrzyknął wilk i pożarł ją natychmiast.
Nie minęło dużo czasu, a obok domku przechodził myśliwy.
Zajrzał do środka i dech mu zaparło.
Nie było babci, a szmateczka czerwona leżała na ziemi.
Myśliwy zrozumiał wszystko w jednej chwili.
Szturchnął wilka lufą strzelby, i gdy tylko ten otworzył oczy, pociągnął za spust.
,,Puf!” i wilk leżał na ziemi. Z brzucha wyskoczyła panienka młoda i staruszka.
Co za straszna przygoda!
Odtąd Kapturek nasz wiedział, że z nieznajomymi się nie rozmawia.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro