Uwolnienie
Rozdział dedykowany specjalnie @NaczelnyDemonWatpada i @kawaii1369, za to, że cały czas robią mi spam i współtworzą mój Piekielny Dwór XD
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
-Wszyscy gotowi? - białowłosa nerwowo zerknęła na towarzyszy. To był dzień, w którym mieli odbić Izuku. Dzień, w którym on testował ich umiejętności. Dotychczas zawsze nimi kierował, tym razem rzucił ich na głęboką wodę, na szali stawiając własną wolność. Chociaż dziewczyna była przekonana, że w każdej sekundzie może się sam uwolnić. Ta sytuacja miała być dla nich pewnego rodzaju sprawdzianem. Nie podobało jej się to. Chociaż nie widziała innej możliwości, martwiła się, że zawalą wszystko co zaplanowali
-Nie denerwuj się, ciociu. Będzie dobrze - dziewczynka ustawiła się koło mężczyzny w kapeluszu
-Kashiko, wszyscy, którzy mają lecieć są tutaj?
-Tak myślę. Chyba możesz nas zmieniać. Toga was dostarczy nad kwaterę. Helikopter czeka na dachu
-Rozumiem. W takim razie do dzieła - machnął ręką i złapał wszystkie kulki naraz. Schował je do woreczka przy pasie
-Chodź, Sakura. Czas na nas - podał dziewczynce dłoń, a ta ścisnęła ją mocno
-Idziemy odbić szefa! - uśmiechnęła się radośnie. Weszli po schodach na dach i podeszli do helikoptera
-Toga?
-No a kto?
-Jesteś klonem, tak? - dziewczyna się uśmiechnęła i ścisnęła ster
-Wsiadajcie. Nie mamy czasu na pogaduszki. Siedzicie? No to jazda! - maszyna wzbiła się w powietrze, po czym dziewczyna wyrównała lot i przyspieszyła
-Za ile będziemy?
-Dziesięć minut. Mei zainstalowała ulepszone silniki, to cudo działa bez zarzutu lepiej niż niejeden odrzutowiec - mężczyzna kiwnął głową
-Mam rozumieć, że wyostrzyła dziób żeby rozbijał powietrze? - blondynka mruknęła w ramach potwierdzenia. Maszyna leciała zdecydowanie szybciej niż typowe helikoptery. Świat na dole przesuwał się z niesamowitą prędkością, na co dziewczynka reagowała zachwytem
-Wujku, myślisz, że się uda?
-Nie widzę żadnych luk w tym planie. Jeśli oczywiście zdołasz nas pomniejszyć do tak małych rozmiarów - mężczyzna spojrzał na dziecko badawczym wzrokiem
-Dam, na pewno! Nie lepiej już wrócić ciocię Hagakure?
-Nie zmieniłem jej
-Tutaj jestem - kobiecy głos dobiegł od strony trzeciego fotela. Roześmiała się
-Wybacz ciociu, nie zauważyłam cię - dziewczynka uśmiechnęła się przepraszająco
-Przygotujcie się, zaraz będziecie skakać - blondynka rozejrzała się w poszukiwaniu wrogich sił w powietrzu, jednak z ulgą miej dostrzegła niczego niebezpiecznego
-Tak jest! - trzy postacie stanęły na krawędzi helikoptera. Dziewczynka rozłożyła ręce, by pozostała dwójka mogła chwycić jej dłonie
-Musimy lecieć równolegle do ziemi żeby stawiać jak największy opór powietrzu - mężczyzna upewnił się, jego partnerki zrozumiały co mają robić
-Możecie skakać za trzy... Dwie... Jedną... Już! - gdy tylko pasażerowie opuścili maszynę, helikopter odleciał, by nie zwracać na siebie dodatkowej uwagi.
-Sakura, zmniejszaj nas
-Już to robię - trzy ludzkie postacie robiły się coraz mniejsze, jednak dach budynku zbliżał się coraz bardziej. Niewidzialna z niepokojem rozejrzała się i mocniej chwyciła dłoń dziewczynki
-Sakura...
-Zaraz się rozbijemy....
-Jeszcze moment! - dziewczynka zamknęła oczy i bardziej się skupiła na zadaniu. Mężczyzna w locie odwrócił się plecami do dachu i przyciągnął do siebie towarzyszki, żeby uchronić je od uderzenia. Budynek był dwa metry pod nimi. Wszyscy mieli zaciśnięte oczy, bojąc się roztrzaskania o beton
-Sakura....!
-Już, wujku. Zobacz - mężczyzna niepewnie otworzył jedno oko. Potem drugie. I roześmiał się. Wciąż spadali, jednak wszystko, co znał, zniknęło mu z pola widzenia. Niebo, domu, wszystko. Pozostały tylko atomy. Robiło się coraz ciemniej, gdy światło nie miało już energii, by przedostać się do dalszych cząsteczek
-Udało ci się, Sakura!
-W ostatniej chwili...
-Ale ci się udało. To najważniejsze. Teraz będziesz miała nas powiększyć na czas, żebyśmy nie znaleźli ie nagle spojeni z podłogą celi...
-Nie martw się ciociu. Poradzę sobie
-Niesamowita pewność siebie jak na dziewczynkę, która prawie nas zabiła o dach budynku - mężczyzna położył wolną dłoń na głowie dziecka
-To było całkowicie kontrolowane - burknęła w odpowiedzi
-Hagakure, Będziemy cię musieli wypchnąć w stronę kamery. Tyko pamiętaj, że musisz nam zapewnić niewidzialność
-Bez obaw, zrobię to. Zastanawia mnie reakcja szefa
-To znaczy?
-No... trójka jego ludzi nagle znikąd się pojawia w jego celi. Będzie zaskoczony?
-Wątpię. Pamiętaj, że mówimy o szefie. Nie wiem co by się musiało zdarzyć, żeby nie był na to przygotowany - cała trójka roześmiał się
-Ale dziwnie się czuję będąc tak mała
-Nie przejmuj się, ciociu, już się zbliżamy - niewidzialna mruknęła wyrażając niepewność, ale zaufała towarzyszce. Chociaż zrobiła to z niechęcią. Nie podobała jej się myśl, że jej życie wisi na włosku. Czy raczej na drobnej dłoni dziewczynki
-Już jesteśmy prawie na miejscu, to ostatnie piętro. Ciociu, przygotuj się, wujek cię wypchnie - ostatnią rzeczą, jaką zauważyli była niebezpiecznie bliskie spotkanie z cząsteczką Bozonu Higgsa, po czym znów wpadli w plamę światła, którą dawała pojedyncza, biała lampa na szczycie celi. Mężczyzna upadł na ziemię razem z dziewczynką, którą ukrywał w sowich ramionach. Wstał i otrzepał się z kurzu
-No, Sakura, nieźle ci poszło. Hagakure, co z kamerą?
-Już nieaktywna - cała trójka zerknęła w stronę betonowej pryczy. Zielonowłosy siedział na niej i ze spokojem obserwował ich działania. Na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech
-No, no, Sakura, zdołałaś pomniejszyć was do rozmiarów atomu? - dziewczynka kiwnęła głową
-Całkiem niezły pomysł. To co, jaki dalszy plan? - chłopak spojrzał wyczekująco na stojących przed nim ludzi
-Uwolnimy cię, szefie
-Już nie mogę się doczekać - oparł się o ścianę i szeroko uśmiechnął. Mężczyzna wyciągnął szklane kulki z woreczka i przywrócił im ich pierwotne postacie. W celi nagle zrobiło się tłoczno
-Muscular, pozbądź się kajdan. Kurogiri stwórz portal na zewnątrz celi, ale nie za daleko, bo działka zareagują. Ktoś musi wyjść i nam otworzyć. Neito, zajmij się tym - Wszyscy kiwnęli głowami i zajęli się swoimi zadaniami. Już po chwili cela stała przed nimi otworem. Mężczyzna z maską na twarzy przyjrzał się korytarzowi
-Działka mają zasięg na cały korytarz, Muscular, powiększ się. Twice, zacznij go kopiować, Neito, pomóż mu, Kurogiri, wysyłaj ich na linię strzału, tutaj liczy się czas. Sakura, trzymaj się za mną, pójdziemy przodem. Szefie, jakbyś mógł, chodź z nami - działka bezgłośnie zaczęły strzelać, gdy tylko pojawiły się przed nimi kopie. Nie dawało to jednak żadnych rezultatów, bo zniszczone klony natychmiast były zastępowane przez nowe. Cała grupa dotarła do windy bez jakichkolwiek obrażeń. Gdy tylko drzwi zamknęły się za ostatnimi członkami mafii, dziewczynka wcisnęła przycisk ze złotym zerem. Zielonowłosy oparł się o ścianę, skrzyżował ręce na piersi i pochylił głową. Na jego ustach wciąż znajdował się delikatny uśmiech. Był dumny ze swoich ludzi. Mężczyzna w masce spojrzał na wszystkich obecnych
-Twice, potrzebujemy jeszcze jednej kopii Musculara. Będzie naszą żywą tarczą, wyjdzie stad jako pierwszy. Sakura, ciebie dla bezpieczeństwa przemienię - dziewczynka kiwnęła głową, a po chwili znalazła się w kieszeni Mr. Compress'a
-Neito, skopiujesz moc Shigarakiego
-Skąd go weźmiemy?
-Mam go w postaci kulki - po chili niebiesko włosy chłopak znalazł się między już wcześniej obecnymi w windzie. Gdy tylko blondyn go dotknął, ponownie został zaklęty w szklaną kulkę.
-Kontynuując. Neito, zrobisz nam dziurę w ścianie, tamtędy wyjdziemy, ale najpierw ściągniemy na siebie uwagę bohaterów, żeby poszli za nami do kwartału C. Ibara będzie stanowić nasz element defensywy, tak jamo jak Meredy - dwie dziewczyny pojawiły się w windzie, żeby usłyszeć swoje zadanie. Posłusznie kiwnęły głowami
-Chodzi o to, że zrobimy zamieszanie. Żadnych walk. Żadnego atakowania bezpośredniego. Mam zwrócić ich uwagę na siebie. W budynku walki byłyby niebezpieczne. Robimy dym i idziemy na zewnątrz. Stamtąd Kurogiri nas przeniesie do kwartału C
-Ja przekażę bohaterom gdzie mają się udać, jeśli chcą nas powstrzymać - wszyscy zerknęli na zielonowłosego
-Skoro takie jest twoje życzenie, szefie, to nie ma problemu. Wracając, pamiętajcie. Chronimy szefa. Chronimy siebie nawzajem. Zwracamy uwagę bohaterów. I znikamy. Dalsza część planu zgodna z procedurą Beta. Wszystko jasne? - wszyscy kiwnęli i głowami. Winda powoli się zatrzymywała. Klon stanął przed wszystkimi, żeby całkowicie osłonić ich od ewentualnego ataku. Zanim drzwi się otworzyły, mężczyzna w masce przemienił jeszcze jedną kulkę
-Dabi, liczymy na ciebie. Tylko z nikim nie walcz. Na to będzie czas później - chłopak rozprostował ręce i odgiął palce, z satysfakcją słuchając strzyknięcia. Przechylił głowę parę razy, żeby naciągnąć szyję
-Bez obaw. Wiem co robić - drzwi windy otworzyły się i cala grupa wyszła na parter kwatery głównej bohaterów. Winda za nimi stanęła w ogniu. Nieliczni bohaterowie, którzy byli obecni na tym piętrze z przerażeniem patrzyli na przybyszów. Zielonowłosy szedł na ich czele, z rekami w kieszeniach i uśmiechem wyższości na twarzy. W jego wzroku czaiło się niebezpieczeństwo. Z górnych pięter dobiegał łoskot wielu stóp uderzających o ziemię.
-O wiele za późno, bohaterowie. Zdecydowanie o wiele za późno - Izuku uderzył bokiem pięści w ścianę. Tynk rozkruszył się, mimo że chłopak nie użył swojego quirk. Wszelkie meble, które znalazły się w zasięgu wzroku stanęły w błękitnych płomieniach. Jedna ze ścian została pozbawiona sporej części swojej powierzchni na rzecz ogromnej dziury prowadzącej na zewnątrz. Na parter powoli zaczęli zbiegać bohaterowie z pozostałych pięter. Zielone pnącza uniemożliwiały większości ruch, cały czas podstawiając im się pod nogi i sprawiając, że lądowali na ziemi. Zielonowłosa dziewczyna zanosiła się śmiechem, siedząc na jednym z niewielu ocalałych biurek i obserwując konsekwencje swoich działań. W niektórych miejscach podłoga załamała się, wysyłając bohaterów na niższe piętro. Blondyn z satysfakcją patrzył na swoje dzieło. To był jeden z powodów dla których uwielbiał korzystać z quirk Shigarakiego. Nienawidził za to momentów, w których nadchodził limit czasowy jego mocy. Ponad ogólną wrzawę bardzo wyraźni wybiły się dwa męskie głosy
-DEKU! - zielonowłosy uśmiechnął się szerzej
-Zostawcie mi ich. Są moi. I przygotujcie się, zaraz się stad zmywamy. Trzeba naszym gościom zapewnić rozrywkę w kwartale C - wszyscy jego ludzie kiwnęli głowami wrócili do swoich zadań. Ta sytuacja była dla nich idealną rozgrzewką. Teleporter wyszedł na zewnątrz, gotów w każdej chwili stworzyć portal. Ponad tłum miotających się bohaterów wybił się blondyn, odpychający się od powietrza za pomocą wybuchów. Jedną ręką trzymał towarzysza, który nie odwracał wściekłego wzroku od zielonowłosego. Na środku pomieszczenia zrobiło się pusto, nawet bez słownej komendy ludzie Izuku zrozumieli jego intencje. Z zadowolonymi uśmiechami wypełnili niemy rozkaz.
-Widzisz, Kacchan, mówiłem, że to mnie nie zatrzyma - odpowiedziało mu rozwścieczone spojrzenie krwistoczerwonych tęczówek
-Nie wiem jak pokonałeś działka, ale nie wybaczę ci ataku na to miejsce - blondyn rzucił się w stronę zielonowłosego
-Widzisz, tak się składa, że to nie ja wymyślałem sposób na obejście waszych zabezpieczeń - chłopak z łatwością uniknął ataku, wciąż trzymając ręce w kieszeniach
-Nie wierzę w ani jedno słowo, które wychodzi z twoich zakłamanych ust - bohater ponowił natarcie
-Ależ to sama prawda, Kacchan. Jest tak jak ci mówiłem - chłopak zamilknął na chwilę,po czym z uśmiechem dokończył - Nie jestem sam, King
-Nie. Masz. Prawa. Wymawiać. Mojego. Pseudonimu. - z każdym słowem chłopak uderzał coraz zacieklej. Na jego przeciwniku nie robiło to jednak wrażenia
-Co jest, Shoto? Nie pomożesz koledze? - chłopak widział beznamiętny wzrok bohatera. Wiedział co ma robić. Musiał go sprowokować
-Więc wciąż jesteś tchórzem, Flame? Tak jak twój ojciec? - z zadowoleniem obserwował jak chłopak zacisnął zęby, a jego ciało otoczyła płomienna zbroja. Lodowe pociski przecięły powietrze
-Nie waż się porównać mnie do mojego ojca!
-Zagrajmy w berka, pseudo bohaterowie. Zasady są takie. Ja gonię. jeśli was dotknę, dostaję punkt Jeśli wy dotkniecie mnie, wygrywacie - płynnym ruchem doskoczył do blondyna i popchnął go lekko
-Jeden - zielonowłosy zrobił unik przed kulą ognia wystrzeloną w jego stronę i z niesamowitą prędkością znalazł się za plecami drugiego bohatera. Przyłożył dłoń do jego szyi i rzucił nim o ścianę
-Dwa - odskoczył, gdy blondyn posłał w jego stronę serię wybuchów. Złapał go za rękę i spokojnym ruchem zrobił przerzut na ziemię
-Trzy. Co jest, bohaterowie? Przecież jestem zły, Trzeba mnie powstrzymać? To wasze zadanie. Prawda?
-Nie wymawiaj tego miana jakbyś chciał je wypluć! Sam tez kiedy byłeś bohaterem! Równym nam!
-Teraz też jestem bohaterem. Tyle że własnych wartości. Bohaterem lojalnych mi ludzi. I wciąż jestem wam równy, żeby nie powiedzieć lepszy. Nie widzicie swoich ograniczeń - w mgnieniu oka znalazł się obok nich i nim zdążyli zareagować zderzył ich głowy ze sobą, jednocześnie kopiąc w brzuch każdego po kolei
-Cztery. Pięć. Sześć. Siedem. Lecimy do dziesięciu? - kątem oka zauważył blondwłosą dziewczynę pod ścianą. Wyszczerzył zęby. Białoczerwonowłosy podążył za jego wzrokiem
-Nawet się nie waż, Midoriya!
-A co mi zrobisz, jeśli jednak to zrobię? - bez problemu uniknął dwóch równoczesnych uderzeń i złapał bohaterów za nadgarstki
-Osiem. Dziewięć - wykręcił im ręce za plecy i pchnął na ziemię. Kopnął dwukolorowowłosego chłopaka w brzuch
-Dziesięć. Wygrałem - bohater łapczywie zaczerpnął powietrza. Zielonowłosy podszedł do sparaliżowanej strachem dziewczyny i spokojnie powiedział
-To jest nasze następne spotkanie, urocza Lili. Na co miałaś nadzieję przy ostatnim? - uderzył ją z pięści w brzuch i złapał, gdy zemdlona upadała. Podniósł ją i podszedł do wyłomu w ścianie. Członkowie jego drużyny podążyli za nim. Odwrócił się, zanim wszedł w portal
-Jeśli chcecie ją odzyskać przyjdźcie natychmiast do kwartału C. Będę tam na was czekał - wszyscy po kolei znikali w czarnej dziurze. Bohaterowie mogli tylko bezradnie się przyglądać jak złoczyńcy wymykają im się z rąk. Gdy tylko portal się zamknął, ściana błękitnego ognia zniknęła, pozostawiając po sobie czarną linię wzdłuż całego pomieszczenia. Blondyn wstał z ziemi, krzywiąc się z bólu. Podał rękę towarzyszowi i pomógł mu wstać
-Zjebaliśmy po całości, Shoto - chłopak tylko kiwnął głową, wpatrując się pustym wzrokiem w miejsce, w którym zniknął zielonowłosy.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
To chyba najdłuższy rozdział jaki udało mi się napisać... Męczyłam się z nim cały dzień, a właściwie to od wczorajszego wieczora... mam nadzieję, ze teraz jesteś zadowolona,
@kawaii1369 XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro