Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Przenosiny

-Midoriya Izuku - chłopak siedział na podłodze z zamkniętymi oczami. Otworzył je gdy usłyszał głos

-Coś się stało, Endeavor? Nie spodziewałem się, że ktoś twojego pokroju wpadnie z wizytą - bohater próbował zignorować kpiący uśmiech zielonowłosego

-Dostałem polecenie. Muszę je wypełnić

-Więc wypełniaj. Ktoś ci broni?

-Nie próbuj żadnych sztuczek, Deku

-Oho, wracamy do nazywania mnie moją bohaterską ksywką?

-Będziesz ty kiedyś cicho?

-Będziesz ty kiedyś normalny?

-Dopóki będę spotykał bohaterów twojego pokroju to nie

-Więc moja odpowoedz brzmi tak samo

-Po prostu nie chciało ci się wysilać na nic kreatywnego - bohater podniósł chłopaka w górę i wpiął łańcuch do jego kajdan. Drugi koniec miał na stałe przytwierdzony do pasa

-Bierzesz mnie na spacer, Endeavor? Naprawdę, nie musisz się tak poświęcać

-King zaapelował o przeniesienie cię w trudniej dostępne miejsce. Jego prośba została rozpatrzona pozytywnie

-No proszę, maleńki Bakugo się wystraszył, że mu ucieknę? Cóż za niespodzianka - chłopak roześmiał się

-Idziemy. Żadnych niepotrzebnych ruchów

-Tak tak - przeszli przez główny korytarz. Mijając blondynkę, chłopak puścił do niej oczko, przez co natychmiast spaliła buraka. Płonący bohater szarpnął za łańcuch i przyspieszył. Zielonowłosy na jego działania jedynie się uśmiechnął. Weszli do windy. Chłopak oparł się o ściankę i spojrzał niewinnie na bohatera

-Powiedz mi, Endeavor, jak ci się układa z synem? - mężczyzna nie odpowiedział, tylko uparcie patrzył na zamknięte drzwi, w myślach odliczając piętra. -1. -2.

-Bo wiesz, jak byliśmy w U.A. to trochę się o tobie dowiedziałem - bohater wciąż liczył. Zostało tylko pięć i będą na miejscu

-Zastanawiam się, czy gdy już jest w pierwszej trójce, twoje chore ambicje zostały zaspokojone? - usta mężczyzny drgnęły, gdy zacisnął zęby

-A może teraz nie możesz sobie wybaczyć, że jest lepszy od ciebie? - zostały tylko dwa piętra. Chłopak spokojnie się wyprostował

-Nie martw się. Jak mu powiesz, że jest lepszy od ciebie i zaakceptujesz jego wolę to na pewno będzie bardziej skłonny ci wybaczyć - bohater w końcu nie wytrzymał

-Czy ty nie miesza choć przez chwilę siedzieć cicho?!

-Nie - prosta, szczera odpowiedź całkowicie zbiła bohatera z tropu. Odwrócił się znów w stronę drzwi. Winda zasygnalizowała przyjazd na wybrane piętro. Mężczyzna tylko warknął i pociągnął za łańcuch

-Idziemy - chłopak nie opierał się. Z uśmiechem satysfakcji na ustach szedł posłusznie na rozwścieczonym bohaterem

-Ładne miejsce, o ile pamiętam trzymaliśmy tutaj najgorszych złoczyńców przed procesem - nie doczekał się odpowiedzi. Jednak zupełnie go to nie zraziło

-O, pamiętam te działka. Pomagałem je tak nastawić, żeby reagowały na najmniejszy ruch w ich zasięgu

-To się stanie twoją zgubą, Midoriya Izuku

-O ile mi wiadomo jeśli nie masz karty radiowej na odpowiedniej częstotliwości to działka natychmiast zaczną strzelać - w głosie chłopaka pobrzmiewał autentyczny zachwyt

-Owszem - dla świętego spokoju bohater zaczął odpowiadać. Nie wysilał się jednak na pełne zdania, a jedynie pojedyncze słowa czy mruknięcia

-Dalej zmieniacie częstotliwość dwa razy dziennie? - mruknięcie

-I dalej tylko dwie osoby naraz wiedzą jaka ona jest? - kiwnięcie głową. Chłopak westchnął

-Jestem wzruszony, że wciąż korzystajcie z moich systemów. Dalej jest szesnaście działek, po osiem na każdej stronie korytarza? - mruknięcie

-Broń o zasięgu kilkunastu metrów, wybudowana w ścianę co dwa metry, zasilana pociskami obezwładniającymi lub zwykłymi, niemożliwa do przejęcia - chłopak pogładził z czułością jeden z karabinów, gdy ten odwrócił się w jego stronę jak przechodzili. Bohater nie odpowiedział ani nie zareagował w żaden inny sposób

-Perfekcyjna broń. Jedna cela na końcu korytarza, pod stałą obserwacją, te działka reagujące na ruch w dowolnej części korytarza, miejsce idealne dla złoczyńców szczególnie niebezpiecznych. Podaliście do wiadomości, że mnie tu przenosicie?

-Nie

-Dlaczego? Przecież to działa na waszą korzyść - bohater nie odpowiedział, ale chłopak doskonale znał odpowiedź

-Wciąż mnie uwielbiają, co? Wciąż myślą, że cały proces był przykrywką, żeby złoczyńcy mogli poczuć się bezpiecznie i żebym mógł ich potem się pozbyć, prawda? - mężczyzna milczał. Za nic w świecie nie przyznałby zielonowłosemu racji. Korytarz powoli się kończył

-Witaj w swojej nowej celi, Izuku Midoriya - bohater odpiął łańcuch od paska i przyczepił go do ściany

-Zostawisz mnie przykutego? - na twarzy chłopaka błąkał się niewinny uśmiech satysfakcji

-Takie polecenie

-Ależ oczywiście. A ty jesteś takim prawym bohaterem, że zrobisz co ci każą

-Endeavor, zajmę się resztą. Możesz wracać na górę - blondyn pojawił się przy rosłym bohaterze. Ten skinął głową i przekazał mu klucz do celi, po czym zniknął w windzie

-A więc poprosiłeś, żeby mnie tu zamknęli?

-Miałem wyjście? Jesteś niebezpieczny

-Wiesz, że to nic nie da?

-Doskonale zdajesz sobie sprawę, że to miejsce jest odporne na quirk Kurogiriego i wszystkie jemu podobne

-Sam je projektowałem

-Więc znasz jego funkcje. I brak słabych stron

-Jeśli nie ma luki w czymkolwiek, to zrób w tym dziurę. Taka zasada życia

-Nie sądzę, żeby to coś dało. Lili przyniesie ci jedzenie - blondyn wyszedł z celi i zamknął drzwi. Zielonowłosy usiadł na betonowej pryczy i spojrzał przyjacielowi prosto w oczy

-Wiesz, że to mnie nie zatrzyma?

-Kiedy przedostaniesz się przez wszystkie nasze zabezpieczenia, piętnaście pięter w górę, a następnie pokonasz wszystkich bohaterów, to osobiście będę tam na ciebie czekał, żeby albo cię pokonać, albo umrzeć z hańbą na duszy - blondyn odwrócił się i odszedł, jednak nie na tyle szybko, żeby nie usłyszeć ostatnich słów zielonowłosego

-Nie będę sam

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro