Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nieudane pierwsze strzały

-Przyjadą, szefie?

-Owszem. Akihiro, połączenie proszę. Potem idź w bezpieczne miejsce i razem z Mei obserwuj wszystko z wysokości. Liczę na ciebie - mężczyzna kiwnął głową

-Zrozumiałem - natychmiast wykonał rozkaz

-Ustawcie się na pozycjach. Będą chcieli wziąć nas od frontu. Rzucą tutaj wszystkie siły, prawdopodobnie wezwali każdego bohatera, który mógł im pomóc

-Wiesz jaki mają plan? - chłopak uśmiechnął się

-Mnie mają żadnego. Liczą, że zmiażdżą nas przewagą liczebną. Obstawiam stosunek sześć, może siedem do jednego

-Poradzimy sobie?

-Wątpisz w to,  Kashiko?

-Nie. To czysto teoretyczne pytanie

-Poradzimy. Mapa proszę - dziewczyna machnęła ręką, tworząc hologram

-Nie zauważyłam kiedy dodałeś tylu bohaterów do naszej bazy - wskazała na szybko przemieszczające się punkty

-Kacchan, tak dziewczyna, którą porwaliśmy, Endeavor, Shoto, Setsuna i jeszcze paru innych, którym przyczepiłem czipy podczas naszego spektaklu. Im więcej tym łatwiej ich namierzyć. I odkryć ich plan - chłopak odwrócił się w stronę swoich ludzi. Byli całkowicie spokojni, bez problemów rozmawiali o wszystkim, tylko nie zbliżającej się walce

-Przygotujcie się. Będą tu za dwie - trzy minuty. Meredy, otocz Lili powłoką i ustaw na widoku, niech wiedzą o co walczą - polecenia natychmiast zostały wykonane. Mężczyzna w masce uwolnił pozostałych członków gangu z kulek. Wszyscy rozprostowali kości, szeroko się uśmiechając. Na tę chwilę czekali bardzo długo. Kwartał C obejmował sporą część placu z fontanną, na który właśnie wjechały samochody bohaterów. Zatrzymały się w nieregularnym rządku i wygasiły silniki. Zapanowała cisza. Od strony bohaterów biła powaga, z kolei od Izuku i jego ludzi można było wyczuć całkowitą pewność siebie. Uśmiechali się. Wiedzieli co robić. Shoto wyszedł z samochodu

-Deku! Oddaj Lili i poddajcie się, a wyrok nie będzie taki surowy!

-Chyba nie mogę podejmować decyzji za moich ludzi...  Co wy na to? - z uśmiechem odwrócił się do swojego gangu. Wiedział jaka będzie odpowiedź. Wystawili ręce i użyli swojego quirk. W formie pokazowej, by jedynie zaprezentować małą jego cząstkę. To była ich decyzja. Wyzywająco spojrzeli na bohaterów, którzy kolejno wysiadali z samochodów.

-Więc taka jest wasza decyzja

-Na to wygląda, Shoto - zielonowłosy w jednej chwili znalazł się na zwoju, trzymanym przez kamiennego anioła na fontannie. Bohater został otoczony przez płomienie. Zaledwie chwilę przed pierwszym atakiem na plac wjechał z piskiem opon czerwony sportowy samochód. Zielonowłosy spojrzał z rozbawieniem na dowódcę swoich przeciwników

-Jak bardzo czułeś się zagrożony, że ją wezwałeś? - bohater nie odpowiedział, ale z auta wyszła kobieta w eleganckiej sukni

-Już przegrałeś Deku. A wiesz dlaczego?

-Bo ty się zjawiłaś? - kpina w głosie chłopaka była wręcz namacalna

-A żebyś wiedział - machnęła ręką, a z jej ciała w jednej chwili wyskoczyły stalowe twory

-Mechaniczni żołnierze? Naprawdę? - zielonowłosy oparł się plecami o głowę anioła

-Staną się twoją zgubą - metalowe marionetki utworzyły linię. Każda z nich trzymała karabin

-Nie sądzę, Creati. Myślę, że zguba będzie wasza

-To się jeszcze okaże - uniosła rękę, wydając rozkaz strzelania. Jednak zielonowłosy był szybszy. Zgodnie z jego poleceniem przed wszystkimi jego ludźmi została utworzona linia składająca się z kopii dwójki ludzi. Kirishima i Tetsutetsu natychmiastowo wzmocnili swoje ciała, tworząc żywą tarczę dla towarzyszy.

-Myślisz, że to mnie zatrzyma, Deku? - dziewczyna natychmiast wymieniła karabiny na armatki

-Nie, myślę po prostu, że pozwalasz się ponieść emocjom, Creati - machnął ręką, na co Toga wypiła jedną z fiolek przy pasie. Zmieniła się w Yaoyorozu. 

-Toga, poproszę kij baseballowy. Skoro oni nie traktują nas poważnie to my też nie będziemy - pierwsza kula poleciała w jego stronę. Wziął zamach i odbił ją, a następnie z rozbawieniem śledził jej tor lotu. Przyłożył rękę do czoła, udając, że słońce go oślepia. W ślad za nią poleciały następne. Wszyscy jego ludzie poszli za przykładem swojego szefa

-Dość tego! To jakaś parodia! Deku, skończ się bawić!

-Nie denerwuj się tak, Shoto. Skoro wy nie chcecie walczyć, to my tez nie będziemy. Jednak weź pod uwagę, że nasza kochana Lili z każdą chwilą jest coraz bliżej śmierci, powietrze w powłoce kiedyś się skończy - chłopak z zadowoleniem obserwował, jak bohater zacisnął zęby z bezsilnej wściekłości

-Izuku, nie rób tego! Dlaczego to wszytko robisz? Proszę, przestań! - zielonowłosy beznamiętnie obserwował, jak Uraraka przeciska się przez tłum

-Chyba już ci coś kiedyś powiedziałem. Mam plan. I mam zamiar go wypełnić. Lepiej się w to nie wtrącaj

-Dość tego! Wszyscy, bierzcie ich. Nie obchodzi mnie czy żywcem czy nie, mamy się ich pozbyć i to dzisiaj! - Todoroki był wściekły. Dla niego nie miało teraz znaczenia kto za nim pójdzie a kto nie. Pierwszy rzucił się przed siebie, prosto na zielonowłosego. Ten stał, oparty swobodnie o posąg i z rozbawieniem w oczach obserwował poczynania bohatera

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro