Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Gra

-Kashiko,  chodźmy do Tomury

-Jak sobie życzysz - dwie postacie przeszły przez dziedziniec i weszły do jednego z więziennych korytarzy.  Nie musieli daleko iść. Drzwi do celi były otwarte

-Tomura - chłopak leżał na pryczy i niszczył w dłoniach kartki

-Czego?

-Katsuki i Shoto o ciebie pytali - chłopak prychnął

-A co im do mnie?

-Powiedziałem, że uciekłeś

-Gdybym jeszcze miał możliwość

-Dałem ci ją

-Nie zostawię moich ludzi w twoich łapach

-No to chyba już tu zostaniesz do końca

-No co ty nie powiesz? A jak sądzisz,  jestem aż tak głupi,  żeby tego nie wiedzieć?

-Zastanawiam się,  czy nie wrócić do porwań

-Znów ta sama gierka?

-Tylko złoczyńców

-Po cholerę mi to mówisz?

-Nudzę się

-A co ja mam do tego?

-Dostarcz mi rozrywki - w głosie zielonowłosego brzmiał rozkaz, ale też propozycja. Jego rozmówca parsknął śmiechem

-Mam związane ręce,  idioto

-Więc czego potrzebujesz?

-Aż tak się nudzisz? - w głosie złoczyńcy ciekawość mieszała się z ironią i niedowierzaniem

-Nie mam nic do roboty

-A te twoje "plany"? - nakreślił cudzysłów w powietrzu

-Są w trakcie.  Ale póki co jest nudno.  Zagrajmy

-W co ty znowu chcesz grać,  dzieciaku?

-Odblokuję twoje quirk całkowicie i pozwolę ci się poruszać po zamku.  A ty spróbujesz odzyskać swoich ludzi.  Albo mnie zabić.  Co ty na to? - zielonowłosy trzymał ręce w kieszeniach.  Był całkowicie poważny. Na jego ustach błąkał się delikatny uśmiech. Złoczyńca starał się ukryć zdezorientowanie, jednak był zaskoczony słowami zielonowłosego.

-Pytam ostatni raz. Chcesz tego,  czy nie? - chłopak milczał jeszcze przez chwilę. Izuku odwrócił się i skierował się do wyjścia.  Dziewczyna poszła za nim

-Czekaj...!  - zielonowłosy odwrócił się

-Niech ci będzie.  Zgadzam się. Oddaj mi pełną moc - niższy z chłopców uśmiechnął się z satysfakcją. Wyciągnął dłoń,  pozwalając,  by Tomura ją złapał.  Po chwili wyszedł z celi i wrócił do głównej sali

-Szefie,  to dobry pomysł?

-A co mam do stracenia,  Kashiko? Będzie ciekawie. Poza tym...

-Potrzebujesz go do planu,  prawda?

-Czytasz mi w myślach - zaszczycił ją uśmiechem

-Nie boisz się,  że zepsuje coś,  co zaplanowałeś?

-Nie,  bo będzie działał zgodnie z moimi wytycznymi.  Choć będzie myślał,  że to on nad tym panuje - dziewczyna zerknęła niepewnie na swojego przełożonego.  Nie była przekonana co do jego pomysłu. Miała wrażenie,  że chłopak coraz bardziej coraz więcej ryzykuje,  bez względu na koszty.  Westchnęła

-Zapewne myślisz, że nie znam ryzyka. Zaufaj mi,  Kashiko.  Wiem co robię

-Jak zawsze,  szefie

-Jak zawsze 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro