Raport
-Deku! - blondyn wparował do celi zielonowłosego
-Nie drzyj się tak, bo ściany się kruszą - chłopak leniwie wstał z pryczy
-Ty pierdolony nerdzie!
-O co ci chodzi tym razem?
-Jak ja ci przypierdolę... - chłopak rzucił się w stronę więźnia, próbując go przygwoździć do ściany. Nie przewidział, że skończy się to dla niego kompletnie na odwrót
-Możesz mi na spokojnie wyjaśnić co ci znowu odwala?
-Uraraka żyje!
-Przecież ci mówiłem o tym. Przed moją rozprawą
-Nie wierzyłem ci - zielonowłosy westchnął i wzruszył ramionami, puszczając chłopaka
-To już twój problem. A teraz możesz mi powiedzieć, jak się przekonałeś, że jednak nie kłamię
-Przyszła tutaj
-Oho, co za niespodzianka - chłopak uśmiechał się lekko - I co dalej?
-Opowiedziała, że przetrzymywałeś ją w jakiejś komnacie
-Była wygodna, ręczę za to
-Nie o to chodzi, idioto! Jak mogłeś uwięzić przyjaciółkę?!
-Jak mogłeś ją zabić? - blondyn zamilknął. Wiedział, że chłopak ma rację
-To było dla większego dobra
-Więc tak brzmi również moja odpowiedź. Uwięziłem ją dla większego dobra
-Doskonale wiesz, że ci nie wierzę. Siedzisz tutaj, w zamknięciu i jeszcze próbujesz mi mówić, że to dla większego dobra? Ja ją zabiłem, razem z Shoto, bo nawet ona wiedziała, że w ten sposób możemy ochronić tych ludzi
-Co kompletnie wam się nie udało, ponieważ ten złoczyńca wciąż jest na wolności - spokój w głosie zielonowłosego brzmiał w uszach Bakugo jak oskarżenie. Jak uderzenia. Cios za ciosem, chłopak niszczył go wewnętrznie
-Nic mi na to nie odpowiesz? Nie jesteś w stanie? Nie potrafisz? Wiesz, że mam rację? - blondyn zacisnął zęby i pięści i wyszedł z celi, zamykając z trzaskiem drzwi. Zielonowłosy uśmiechnął się delikatnie. Wiedział, że wygrał. Zamknął oczy.
-Szefie?
-Akihiro? Coś się stało?
-Kashiko prosiła o otwarte połączenie
-Dasz radę utrzymywać to między mną a bohaterami, równocześnie z tym aktualnym?
-Bez problemu. Ne musisz się o mnie martwić - chłopak położył się na pryczy
-Dobra. Możesz ich połączyć - chłopak usłyszał głos białowłosej
-Izuku?
-Jestem, Kashiko. Ponoć chciałaś się ze mną połączyć
-Owszem. Chciałam usłyszeć, czy wszystko idzie zgodnie z planem
-Jak zawsze
-To dobrze
-Bakugo i blondynka już załatwieni. powinnaś ich widzieć na mapie
-Widzę
-Coś jeszcze?
-Nowa się obudziła
-Ale nie wydostała się?
-Nie
-To dobrze. Niech Sako będzie przygotowany, za niedługo zaczynamy
-Meredy oczyściła kwartał C, możemy działać
-Jeszcze lepiej. Zaaplikuję czipy jeszcze kilku bohaterom, rozpoczniemy plan Beta za trzy dni. Niech wszyscy będą w stanie gotowości
-Kilka naszych ma da ciebie raporty
-Niech mówią
-Yo, szefie
-Co dla mnie masz, Kirishima?
-Byliśmy z Tetsu na łowach. Nic ciekawego. Złoczyńcy chyba zaczęli się bać podejmować jakiekolwiek działania, jeśli nie są pewni, że nie znikną jak ich kumple po fachu
-Rozumiem. Toga?
-Jestem,jestem!
-Słyszę
-Zgodnie z poleceniem mam oko na nasz cel. Tak jak przewidziałeś, robi regularne okręgi, zbliżając się do centrum kwartału C
-Pilnuj go dalej
-Rozkaz!
-Dabi?
-Jesteśmy jak jego cień
-Gdzie jest teraz?
-Dwanaście przecznic na wschód od ciebie
-Widział was?
-Nie
-A ktokolwiek was zauważył?
-Nie, trzymamy się na uboczu
-Co masz taki znużony głos, miej z tego więcej zabawy - chłopak uśmiechnął się, bo mógł sobie z łatwością wyobrazić minę Dabiego
-Zabawa będzie za trzy dni
-Nie wątpię. Liczę, że to będzie największa jatka w historii
-Jeśli ty tam będziesz, to na 100% tak będzie
-Błąd. My wszyscy tam będziemy
-Yhm. Wracam do Twice'a
-Dzięki. Kurogiri?
-Tak, szefie?
-Jak ci idzie?
-Opanowaliśmy system przenoszenia w trakcie ruchu
-Jak z twoimi siłami?
-Oszczędzam je, szefie. Nie potrzebuję tyle energii, co na początku, żeby ich przenosić
-Ilu naraz?
-Ośmiu
-Mam nadzieję, że nie trzeba będzie więcej. Powinno wystarczyć. Szykuj się do walki za trzy dni
-Rozkaz
-Rose?
-Nie znalazłam więcej dzieci
-Rozumiem
-Sakura jest podekscytowana na wieść o zbliżających się walkach
-Chcesz ją wziąć, Rose?
-A nie powinnam?
-Odpowiedz mi
-Myślę, że może iść z nami. Jest jedną z nas. Jest odrzuconą. Należy jej się to
-Wzięłaś pod uwagę, że może nie wytrzymać tego, co tam zobaczy?
-Jestem pewna, że każdy z nas będzie ją chronił. Za cenę siebie
-Tego również jestem pewien. Więc weź ją. Zgadzam się - chłopak usłyszał dziecięcy głos
-Dziękuję ci, wujku! Nie zawiodę cię! - zielonowłosy uśmiechnął się. Nazywanie go wujkiem było urocze
-Rose, weź już ją, powinna iść spać
-Zrozumiałam
-Kashiko
-Jestem
-Ktoś jeszcze ma raport?
-Wydaje mi się, że nie
-Co robi Tomura?
-Próbował cię zabić
-Mam rozumieć, że robił to wtedy, kiedy mnie nie było?
-Dokładnie
-Coś jeszcze?
-Myślę, że nie. Nomu są gotowe do użycia, ale to wiesz. Nowa też powinna być gotowa. Twoi ludzie zrobili wszystko, co im kazałeś. Jesteśmy gotowi do wykonania planu
-Więc to chyba koniec tej rozmowy. Dopilnuj, żeby wszystko poszło zgodnie z planem. Za trzy dni na was czekam, dokładnie tu, gdzie jestem teraz. Ściągniemy ich do kwartału C
-Zrozumiałam. Miłego... pobytu
-Miłego zrządzania. Akihiro, rozłącz nas
-Zrozumiałem, szefie -chłopak przestał słyszeć głosy w głowie. A więc Uraraka wydostała się z Walii i przybyła tutaj. Więc znów wszystko poszło po jego myśli. Otworzył oczy. Zbliżała się godzina, w której wypełni swój plan.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro