Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

O publikowaniu



Zanim zacznę, chciałbym przypomnieć, że nie jestem żadnym guru, a moje słowa nie są prawdą objawioną. Ponownie wszystko opieram na własnych doświadczeniach i obserwacji różnych autorów i autorek. Niektóre zdania mogą mieć nieprzemyślany humorystyczny charakter. No i przyjąłem męski rodzaj z racji wygody, a wszelkie powtórzenia są zamierzone, również z wygody.


Czasem zdarza się, że coś napiszemy, prawda? Kawałek całkiem fajnego tekstu, którym chcielibyśmy się pochwalić rodzinie, znajomym, przypadkowym przychodniom czy ludziom marnującym swój czas na przeglądaniu Internetu. Publikowanie samo w sobie nie jest przecież złe, a zdecydowanie lepsze od trzymania wszystkiego w szufladzie. Chyba że dopiero zaczynasz przygodę z pisaniem. Wtedy lepiej się wstrzymać, znaleźć kogoś, kto spojrzy na Twoje wypociny z dystansem, bez żadnych pozytywnych ani negatywnych uczuć do Twojej osoby.

Publikowanie, oczywiście tylko i wyłącznie internetowe, można śmiało podzielić na dwa rodzaje: nieregularne (skończone/gotowe teksty) i regularne.

Zacznę od tego pierwszego, gdyż jest zdecydowanie mniej problematyczne.

Czym charakteryzuje się nieregularna publikacja tekstów?

Złudnie przypomina to, co mamy w przypadku prawdziwych książek. Dostajemy jedną, dwie, czasem nieco więcej powieści od naszego ulubionego autora na rok. Niby mało, ale mówimy przecież o dziełach, które zazwyczaj mają przynajmniej tych dwieście, trzysta stron znormalizowanego maszynopisu i powstają od kilku do kilkunastu miesięcy czy nawet kilku lat.

Podobnie jest z blogami, tyle że na ciut mniejszą skalę. Za każdym razem nie wiemy, ile przyjdzie nam czekać na kolejne opowiadanie/coś większego. Czy będą to dwa tygodnie, czy będzie to miesiąc, czy kwartał – jedna wielka niewiadoma, chyba że autor zadeklaruje, że skończy w określonym czasie. Czego też nie można brać za pewnik bo rzeczywistość bywa okrutna.

Jakie są tego zalety?

- duże prawdopodobieństwo, że czytelnicy dostaną tekst przemyślany, sprawdzony, poprawiony, dopracowany i przede wszystkim skończony, co pozytywnie wpływa na jego jakość. Nie muszą się obawiać, że nie doczekają się finału, gdyż całość została już wrzucona

- autor nie odczuwa presji, że musi zdążyć, bo gonią go terminy. Może w spokoju tworzyć tyle, ile uzna za słuszne

- swoboda w pisaniu: autor może śmiało pracować nad kilkoma opowiadaniami jednocześnie i nie musi skupiać się na tym, które powinien publikować, jeśli natrafił na jakieś problemy/dopadło go zniechęcenie

- osoba odpowiedzialna za sprawdzanie tekstów, o ile z taką autor współpracuje, także ma swoje życie i pewnie będzie mu wdzięczna, że nie musi się śpieszyć z poprawianiem et cetera

- oszukane uczucie, że autor jest prawdziwym pisarzem i co jakiś czas premierę mają jego dzieła

- długi czas oczekiwania może sprawić, że czytelnicy rzucą się na nowy tekst jak głodny wilk na swoją ofiarę

Jakie są tego wady?

- autor może się zniechęcić brakiem kontaktu z czytelnikami (mało wyświetleń/komentarzy), bo ile można reklamować ciągle te same teksty? (patrząc na mnie, to chyba w nieskończoność)

- przy dłuższej nieaktywności blog może wylecieć z katologów (tak, to też jest fajna sprawa w przypadku reklamowania się w ten właśnie sposób. Spisy nie są zaśmiecone porzuconymi blogaskami)

- czytelnicy mogą poczuć się przytłoczeni ilością tekstu do przeczytania (chyba że autor podzieli tekst na rozdziały, co nie jest wtedy taką wadą)

- długi czas oczekiwania może sprawić, że czytelnicy zapomną o autorze i o jego blogasku

Czy polecam?

Oczywiście, że tak, o ile Ci to pasuje.

Mnie odpowiada w zupełności. Wady nie są aż tak duże, żeby zrezygnować z tego sposobu. Jeśli cenisz sobie wolność i swobodę, nie lubisz pisać pod presją i na określone terminy, spróbuj. Zobaczysz, że to naprawdę fajne. : )

Czym charakteryzuje się regularna publikacja tekstów?

Zacznę od tego, że to dominujący sposób publikowania w Internecie.

Trudno się dziwić.

Normalne jest to, że wszelakie teksty wrzucane do sieci podzielone są na części/rozdziały/chaptery (bo to przecież takie fajne, używać angielskiego w przypadku tytułów i nazw blogasków), zupełnie jak wydawane tradycyjnie powieści. I to jest fajne, ale niefajnie, że publikowane są podobnie jak premierowe odcinki seriali: co tydzień, dwa, cztery.

Tak, autor obiera sobie dany termin publikacji i zazwyczaj stara się go dotrzymać.

Jakie są tego zalety?

- można powiedzieć, że praktycznie stały kontakt z czytelnikami. Ludzie łatwo się uzależniają i przyzwyczają, więc jeśli będą mieć pewność, że co niedzielę, oczywiście w samo południe, otrzymają do przeczytania kolejny rozdział ich ulubionego opowiadania, na pewno będą przychodzić co tydzień i czytać. A jeśli będą czytać, mogą też komentować. Regularnie rosnące statystyki łechcą wiecznie głodne ego autora

- autor dostaje natychmiastowy feedback odnośnie swojej twórczości. Czytelnicy mówią mu, co im się podoba, a co nie, jakich bohaterów lubią, a jacy powodują, że mają myśli o ich zamordowaniu et cetera. Wytykają błędy, dziury w fabule i nielogiczności: krótko mówiąc, autor nie musi długo czekać na odzew ze strony czytelników.

- Znacznie częstsze reklamy. Jak wspomniałem w przemyśleniach na temat tego, jak reklamować własną twórczość, Facebook, a także Wattpad, premiuje aktywność. Im częściej będzie widać autora i jego twórczość, tym większa szansa, że osiągnie jakiś tam sukces i przyciągnie czytelników

Jakie są tego wady?

- pisanie na określony termin jest trochę męczące. Są takie dni, kiedy autorowi po prostu nie chce się pisać, chciałby zrobić coś innego, odpocząć, rozerwać się, a tu musi siedzieć i pisać, bo na niedzielę obiecał nowy rozdział jego magnum opus

- poprawianie opublikowanych już rozdziałów może być problematyczne. Autor pisze dziesiąty rozdział, ale sprawia mu to trudności, dlatego decyduje się zmienić Bardzo Ważny Szczegół w rozdziale drugim, co ma wielki wpływ na fabułę. W przypadku nieopublikowanego tekstu nie byłoby żadnego problemu, nikt nawet by o tym nie wiedział. Tylko co ma zrobić czytelnik, który przeczytał dziewięć rozdziałów i nagle dowiaduje się, że w rozdziale dziesiątym zaszła ogromna zmiana? Podobnie z jakimikolwiek dziurami w fabule, nielogicznościami – poprawianie niektórych błędów może wpłynąć na cały fragment, jeśli nie rozdział. Szczególnie, że często można odnieść wrażenie, że poprawki w ogóle nie pasują do pozostałych puzzli.

- osoba odpowiedzialna za sprawdzanie tekstów może czuć się przytłoczona, jeśli autor będzie prosił ją o szybkie wykonywanie „swojej pracy". Wiadomo, ma swoje życie i to ona wyświadcza przysługę autorowi, a nie odwrotnie. Tym bardziej, że często nie otrzymuje niczego w zamian (oprócz wdzięczności, ale to wiadomo).

- co za tym idzie, teksty mogą nie być dopracowane, przemyślane i tak dalej. Autorowi może się nagle zmienić koncepcja całego opowiadania. Stwierdzi, że jeden rozdział zupełnie mu się nie podoba i go wyrzuci, zaburzając całość. I tym podobne

Czy polecam?

Tak, ale pod jednym warunkiem: autor musi publikować zakończone już opowiadanie.

Dlaczego mam takie, a nie inne zdanie?

Problemem sporej części młodych autorów oraz autorek jest to, że jarają się nowym pomysłem, bardzo szybko napiszą rozdział pierwszy, drugi, wrzucą je w przyjętym przez siebie czasie, a potem... nagle im się odechciewa. Albo nie czują już tej historii.

Dam trzy przykłady.

Jest dziewczyna, która pisała/pisze opowiadanie osadzone, jeśli dobrze pamiętam, w okresie drugiej wojny światowej. Podobało się to pewnie wielu osobom (acz nie dam sobie ręki uciąć), tylko że spotkało się z konstruktywną krytyką ze strony jednego z wielu blogów, które się tym zajmują. Wypunktowane błędy, nielogiczności, dziury et cetera sprawiły, że autorka opowiadanie... najzwyczajniej w świecie usunęła. Prawdopodobnie mogłaby uniknąć tego wszystkiego, gdyby najpierw skupiła się na skończeniu tekstu, dopracowaniu go, sprawdzeniu pod każdym kątem. Wiem, że się powtarzam, ale uważam, że tę prawdę każdy powinien wbić sobie do głowy.

Inna dziewczyna. Napisała prolog, opublikowała go, wrzuciła reklamę, w której napisała, że rozdział pierwszy pojawi się, kiedy go napisze (o ile w ogóle to zrobi). W komentarzach ktoś napisał, że jak ma ocenić fabułę, bohaterów, styl autorki, cokolwiek, skoro dostał taki krótki fragment? Oczywiście miał rację, zgadzam się z nim, że trudno jest napisać opinię na podstawie małej ilości tekstu, ale rozchodzi się o coś innego: skąd pewność, że autorka w ogóle napisze pierwszy rozdział? Skąd pewność, że historia będzie miała swój finał, a nie zostanie porzucona po pewnym czasie? Nie wiem, czy czytelnicy lubią angażować się w opowieść, która może nigdy się nie skończyć.

Chłopak, który założył już kilka blogasków, publikował na nich rozdziały swoich nowych opowiadań, ale wszystko kończyło się po miesiącu, dwóch regularnego publikowania, bo mu się nie chciało po pewnym czasie, nie potrafił regularnie pisać.

Dlatego mam radę dla mniej doświadczonych/zaawansowanych autorów i autorek: zróbcie sobie zapas tak na dwa, trzy miesiące. Zależy od tego, jak często publikujecie. Wiadomo, że im częściej, tym potrzebny jest większy zapas. A najlepiej najpierw napiszcie opowiadanie, dopracujcie je, a potem dopiero wrzucajcie w sieć*. Szczególnie wtedy, jeśli zależy Wam na regularnym publikowaniu. Będziecie mogli w spokoju skupić się na nowym tekście, a i czytelnicy będą zadowoleni, że nie ma większych przestojów pomiędzy rozdziałami.


*chyba że lubicie freestyle i piszecie jakieś tam przemyślenia. ; )


Data opublikowania: 14.12.2018 r.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro