Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5



Dziewczyna nie mogła w to uwierzyć! Stała całkowicie naga! Nie dość że w kałuży krwi to jeszcze w ramionach obcego faceta! Szybko odepchnęła się od niego i zakryła dłońmi najbardziej intymne miejsca. Loki zdjął z siebie płaszcz i okrył ją. Diana wyrwała materiał z rąk Kłamcy i szczelnie się nim okryła.

-Przepraszam, to moja wina, rozproszyłem się i zapomniałem o ubraniach. Ale przyznaj, całkiem nieźle wyglądasz- powiedził z uśmiechem, przenosząc ciężar ciała na prawą nogę. Krew! Spojrzała na nogi chłopaka, na jednej z nich, spod przypalonej tkaniny spływała powoli ciemnoczerwona ciecz.

- Co Ci się stało? Trzeba to opatrzeć!- dziewczyna szybko zaoferowała swoją pomoc, otwierając szerzej oczy z przerażenia.

-Nie, zostaw, zaraz się zagoi- odpowiedział spokojnie z pewnością głosie mężczyzna.
Dziewczyna założyła ręce na klatce piersiowej i spojrzała mu w głeboko w oczy. Kąciki ust Lokiego powędrowały nieznacznie w górę. Zaczął iść w stronę ustawionego na środku fotela, usiadł z wyprostowanymi nogami a ręce splótł za głową wpatrując się w dziewczyne.
Diana dopiero teraz zauważyła że znajduję się w salonie jakiegoś domu. Rozejrzała się. Pierwsze co przykuło jej wzrok to wielka półka z książkami. Przed nim znajdował się stolik a następnie telewizor. Ściany były pomalowane w odcieniu jasnej szarości. Brązowe meble wykonane z drewna wyglądały pięknie. Ktoś to projektował ten dom miał na myśli raczej minimalizm, brak ozdób i funkcjonalność.

-Usiądź Diano- odezwał się chłopak - musimy porozmawiać.

Dziewczyna nie mając innego wyjścia przeszła kawałek i usiadła w bezpiecznej odległości od zielonookiego mężczyzny.  Ostrożności nigdy za wiele.

-Wytłumaczę to- zaczął, pokazując palcem wskazującym dziewczynę - rozproszyłem się gdy poczułem ból, zwykle teleportuje się sam wiec to przychodzi mi naturalnie a zapomniałem o twoich ubraniach.

-Przyjmuje przeprosiny, ale wytłumacz mi co tu się dzieje do cholery? Teleportacja? - zapytala dziewczyna która zaczęła strzelać palcami u rąk ze zdenerwowania. Przestała się kontrolować już dawno, może jeszcze w celi?

- Uważam że nie jesteś z Midgardu.

-Midgard?

- Ziemia.

-Kłamiesz! Nie wierze ci, gdybym nie była z ziemi to skąd?

- To chce ustalić.

-Jeszcze raz, powoli. Wytłumacz mi to.

- Nie panujesz nad mocą, jesteś pod tym względem bezużyteczna. Mdlejąc na polanie wypuściłaś  energię której było w tobie za dużo. Ten nadmiar powodował że świeciłaś, a że nie postawiłaś barier każdy mógł to wykorzystać. Tak zrobiłem ja- wchłaniając ją i ratując twoje bezużyteczne życie.

Loki westchnął, gdy chciał potrafił być cierpliwy. Jednak dziś nie był to jego najlepszy dzień. Nie dość że uratował tą nędzną osóbkę, to jeszcze musiał się z nią użerać i nauczyć ją magii. Miał nadzieje że opłaci mu się to. Dziewczyna mogła umieć chociaż podstawy, wiele nie oczekiwał. Miał co do Diany idealne plany i tylko Norny* wiedziały czy mu się powiedzie.

-Istnieje prawdopodobieństwo że jesteś taka jak ja.

-W takim razie kim ty jesteś?

-Jestem Loki, bóg oraz następca tronu i książę Asgardu.

-Czyli jak ty jesteś księciem to ja jestem królewną?

- Nie ośmieszaj się głupimi pytaniami, idź spać.

- Chyba żartujesz że usnę teraz! Nawet nie..- zaczęła, ale w tym samym momencie Loki teatralnie pstryknął palcami, a dziewczyna zamilkła i opuściła głowę. Miał dość słuchania midgardzkiego pieprzenia. Zaklęcie nasenne działało na jego korzyść. Musi z nią porozmawiać, nie odwlekał tego. Jedynie dawał sobie czas na ułożenie w myślach przebiegu rozmowy na własną korzyść. Wiedział już co chce osiągnąć, teraz musi wykorzystać do tego kłamstwo, spryt i intrygę. Rozsiadł się wygodniej w fotelu. Jedną myślą przeniósł dziewczynę zawiniętą w płaszcz do jej pokoju na górze. Z wdechem powietrza przeniósł jej ubrania z szafy w domu.
Magia potrafi zdziałać cuda, zwłaszcza w nadmiarze.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro