Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17.Pułapka

Tunel ciągnie się w nieskończoność. Z czasem ziemia pod naszymi nogami zmienia się w czarno-białe kafelki. Uśmiecham się pod nosem, rozkoszując się tą namiastką Krainy. Szachownica o wyblakłych kolorach, poznaczona pęknięciami, ale jednak. Wkrótce zniszczenia stają się coraz wyraźniejsze, z kolei korytarz stopniowo się zmniejsza. Wygląda jak...

– Królicza Nora – szepcze Skoczek, a ton jego głosu wyraża zachwyt i zadowolenie zarazem.

– A raczej jedna z jej wielu, wielu odnóg – poprawiam go.

– Ale jak... – chłopak potrząsa głową z dezorientacją. – Przecież Kassion ją zamknął.

– Trochę czasu zajmie mu znalezienie wszystkich wejść – mówię z lekką pogardą, owiewana nową falą roziskrzonej nadziei. Jest jeszcze szansa. Z pewnością można go powstrzymać.

Tak, można, tylko ty nie dasz rady, śpiewa szaleństwo.

Jeśli cała nasza czwórka zbierze siły, damy radę, odwarkuję.

Jak sobie chcesz. Radzę uważać – to mówiąc, miesza moje myśli, wprowadzając swój ukochany chaos.

Jęczę cicho, uderzając barkiem o ścianę. Mrugam, pozbywając się czerwonej mgiełki sprzed oczu.

– Hej, mała, wszystko w porządku? – Pyta Skoczek. Pochyla głowę, bo już nie mieści się w ciasnym korytarzu. Przez chwilę patrzę na niego tępo, niemal z wyrzutem. Moja „przypadłość" jest chyba wszystkim znana, pytanie zatem jest całkowicie bezsensowne. Mówi, jakby wcale mnie nie znał.

– Tak, w jak najlepszym – usiłuję brzmieć normalnie. O ile normalność jest w ogóle czymś osiągalnym dla mieszkańców Krainy.

– Dzieciaczki, pospieszcie się! – Piszczy hrabina. Widocznie ta... głośna część jej osobowości nie jest do końca sztuczna.

– Oczywiście – mówię, a moje stopy głośno plaskają o podłogę, gdy pewniej ruszam w stronę ciasnego zakrętu.

Drzwi sięgają mi zaledwie do pasa. Przekręcam gałkę, wzdychając z ulgi, ponieważ nie potrzebujemy klucza – skrzydło otwiera się, powoli i ciężko. Na kolanach przeczołguję się na drugą stronę. Wówczas zimny wiatr uderza w moją twarz i ramiona, mrożąc je swoim podmuchem. Oddech momentalnie przemienia się w parę, a ja z zaskoczeniem ląduję w śniegu.

– Co jest... – mruczę pod nosem, wstając na nogi. Nad moją głową szare, ciemne chmury pracowicie produkują kolejne śnieżynki, zasypując skrupulatnie całe pomieszczenie.

Centrum ośmiokątnej sali stanowi stolik z jednym krzesłem. Siedzi przy nim kobieta w średnim wieku. Blond włosy spięte ma w wysoki, elegancki kok. Ze skupieniem wpatruje się w trzymaną w dłoni filiżankę, jakby nie zauważała tego śniegu wokół. Nie drażni jej też odpadający ze ścian tynk, który z łoskotem ląduje na ziemi w całkiem sporych kawałkach. Mimo wszystko pomieszczenie wydaje się urocze, ozdobione pnączami białych róż. Znajduje się tu nawet mały lufcik, przez który wystaje niewielki, srebrny teleskop umieszczony na metalowym trójnogu.

– Dzień dobry – odzywa się Skoczek z szerokim, drapieżnym uśmiechem. Jak zawsze się popisuje. Podchodzi do Alicji i ujmuje jej dłoń, ona jednak nie odrywa jej od filiżanki.

– Czego chcesz, córko Kapelusznika? – Pyta oschle kobieta, nagle ciskając porcelaną o ścianę. Filiżanka roztrzaskuje się na drobne kawałeczki, które giną w śniegu.

– Kraina Czarów potrzebuje twojej pomocy – ostrożnie przykucam przy krześle. – Musimy powstrzymać Kassiona, zanim odetnie ją od świata ludzi.

– Ależ ja chcę, by Kassion to zrobił! – Uśmiecha się Alicja. Z przerażeniem patrzę na jej rozciągnięte wargi. Potem jednak przenoszę wzrok na jej puste, pozbawione wyrazu oczy. O nie, myślę, zerkając z kolei na szyję, ozdobioną cienką, metalową obręczą. Tylko nie to.

– Uciekaj! – Krzyczę w stronę Skoczka. Szynko odwracam się w stronę drzwi. Dopadłszy do nich, mocno szarpię lodowatą gałkę. Zamknięte.

Alicja dosłownie zapada się pod ziemię. Kiedy ze stęknięciem opieram się plecami o ścianę, kobiety już nie ma. Został tylko stolik, krzesło i zaspy śniegu, którego z każdą chwilą przybywa. Hrabina również wygląda na przybitą. Ku mojemu zdziwieniu Skoczek wciąż się uśmiecha.

– O co chodzi? – Pytam, nie rozumiejąc, z czego się tak cieszy.

– Moja droga Hattie – chłopak podchodzi do mnie i delikatnie ujmuje mój podbródek. – Teraz zostaniesz tutaj na długie tygodnie, dopóki dokończymy dzieła.

– Że co? – Patrzę na niego uważnie. Powoli sięga do swojej szyi, a potem zdejmuje fałszywą obrożę. Rzuca ją na ziemię, uśmiechając się szyderczo.

Wówczas zaczynam rozumieć. Czyste ubrania Skoczka, kiedy przyszedł do mojej celi, nienoszące śladu szarpaniny. Jego pytania o moją klątwę. To, jak starał mi się przypodobać, a także jego próby skłócenia mnie z White'em. Porozumiewawcze spojrzenia, jakie wymieniał z Kassionem...

– Ty! – Krzyczę, celując w niego zmarzniętym palcem. – Jesteś zdrajcą!

– Możliwe – wzrusza ramionami. Rzucam się na niego, mając chęć go udusić, lecz on rozpływa się w powietrzu jak miraż.

Z niedowierzaniem odgarniam włosy z czoła. Mój szaleńczy śmiech stopniowo wypełnia pomieszczenie. Nie zważając na zimno, padam w zaspę śniegu. Turlam się po nim tam i z powrotem, rozcinając skórę ukrytymi tam kawałkami filiżanki. Złość i rezygnacja podsycają szaleństwo, które tylko wrzeszczy wraz ze mną.

– Szalej do woli – przez zasłonę czerwieni i chaosu przebija się cichy, kpiący głos Skoczka. – Znajdujesz się na granicy ludzkiego świata, produkując dla nas więcej czarów.

Jego słowa sprawiają, że niemal natychmiast się uspokajam. Ciężko dźwigam się z ziemi. Dopiero wówczas uderza we mnie ból. Strużki krwi rozgałęziają się na moich ramionach na wzór siatki, w niektórych ranach utkwiły kawałki porcelany.

– Poczekaj, pomogę ci – hrabina wyciąga z kieszeni chusteczkę. Powoli wyciąga fragmenty filiżanki, a ja tymczasem zaciskam zęby, starając się nie płakać.

Otarłszy ramiona chustką, podchodzę do jedynego okienka w pomieszczeniu. Przykładam zaczerwienione oko do srebrzystego teleskopu, przytrzymując go drżącą dłonią. Z zaskoczeniem dostrzegam, że mam widok na Królestwo Kier. W oddali widać pałac, a pode mną rozciągają się wzgórza. Zamiast słońca i kolorowej trawy widzę jednakże burzowe chmury i grubą warstwę śniegu pokrywającą ziemię.

Prostuję się powoli, wciąż ściskając teleskop. Przejeżdżam palcami po chłodnym, srebrzystym metalu, z którego wykonano obudowę. Wyczuwam misterne, ozdobne żłobienia, które w istocie są prześliczne. Wyryto tam płaskorzeźbę w postaci różanych krzewów.

W pewnym momencie wyczuwam wcięcie nieco różniące się od pozostałych. Ponieważ rozpaczliwie potrzebuję się czymś zająć, powtórnie sprawdzam, czy jest ono inne. Mrużę oczy, z ciekawością przyglądając się fragmentowi teleskopu.

– Hattie, co robisz? – Pyta zaniepokojona hrabina.

Spoglądam na nią przez ramię. Twarz ma poszarzałą, kuli się przy drzwiach i mogę wręcz wyczuć jej strach. Przechylam głowę w wyrazie współczucia.

– Sprawdzam coś – odpowiadam, przygryzając koniuszek języka. Podważam wgłębienie paznokciem, a wówczas z teleskopu wyskakuje mały świstek papieru. – Wiedziałam – uśmiecham się, dumna ze swoich umiejętności poszukiwacza łamigłówek.

– Cóż to? – Hrabina wstaje i podnosi karteczkę. – „Szukaj pomocy naprzeciw herbaciarni" – czyta na głos.

– Herbaciarnia? – Marszczę brwi. – Jaka herbaciarnia?

Siadam przy stoliku, opierając łokcie na zaśnieżonym blacie. Nie dostrzegam żadnego dzbanka ani filiżanki. Wyciągam mój zaczarowany imbryczek, rozlewam nawet trochę herbaty, lecz nadal nic się nie dzieje.

– Mam dość zagadek na dzisiaj – marudzę, szarpiąc kosmyk moich rudych włosów. Zaraz jednak ganię się za tak samolubne słowa. Muszę odnaleźć White'a i Śpioszka.

Prostuję się, ściskając w dłoni świstek papieru.

– Alicja, która tu siedziała, nie byłą sobą – stwierdzam. – Kassion dopadł ją wcześniej. Sądzę jednak, że zostawiła ten liścik, by pomóc ją odnaleźć. Zrobiła to, zanim ją tu odszukano. Teraz muszę tylko wymyślić, co to u licha znaczy. Nie mogę stąd wyjść i udać się do herbaciarni!

Ale mogę ją zobaczyć, uświadamiam sobie.

Co zobaczyć?, śmieje się szaleństwo, a ja momentalnie zapominam o swoim wniosku.

Daj mi się skupić!, karcę chichoczący głos. Herbaciarnia...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro