Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

9. Uczucia, których nie rozumiesz

Rudy Pov.

Nastał sierpień. Od mojej szczerej rozmowy z Tadkiem minęło kilka dni i od tamtej pory nasza relacja się o wiele bardziej ociepliła. Nie mieliśmy już między sobą żadnych tajemnic… mam nadzieję.

Ten czas był też dobry, bo Hala nas nie odwiedzała. Chyba po tym co ostatnio między nami zaszło nie chce się nam pokazywać i w sumie dobrze. Im mniej ją widuje tym mi jakoś lepiej na nerwach.

Przez te dni też mogłem trochę przemyśleć… te dziwne uczucia, które nagle się u mnie pojawiły… to było dziwne, zbyt dziwne. Co takiego? A to, że zacząłem rozumieć coś co się za mną ciągnie od dawna… że nie do końca pociągają mnie kobiety, chyba nawet w ogóle nie.

Co prawda nigdy nie byłem jakoś specjalnie zainteresowany dziewczynami, ale myślałem, że to dlatego iż nie poznałem tej jedynej. Teraz wiem, że to wcale nie tak. A skąd to wiem? Wszystko przez Tadka…

Im więcej czasu z nim spędzałem tym coraz częściej łapałem się na tym, że zbyt często się na niego gapię, nie w sposób w jaki powinienem jako przyjaciel. Zawsze kiedy byłem blisko niego to bardzo chciałem go przytulić, co było dziwne bo nigdy wcześniej tak nie miałem. Chciałem cały czas trzymać go za rękę, a nawet kilka razy… pocałować…

Teraz siedziałem w pokoju i gapiłem się przez okno. Patrzyłem jak Tadeusz rąbie drewno na opał. Niby nic niesamowitego prawda? Właśnie, że wręcz przeciwnie. Zośka miał na sobie koszulę, z krótszym rękawem, więc było widać jego ręce. Normalnie traciłem oddech gdy widziałem jak jego mięśnie napinają się przy każdym uderzeniu siekierą w kawałek drewna. Aż mi się dosłownie gorąco robiło!

Oczywiście znając moje szczęście Tadek mnie zauważył i posłał mi ciepły uśmiech machając lekko. Poczułem jak moja twarz się czerwieni z zawstydzenia, ale odmachałem. Potem szybko uciekłem w głąb pokoju i padłem na łóżko po czym schowałem twarz w dłonie.

Nie mogłem zrozumieć jak to się mogło stać. Czy ja naprawdę zakochałem się w Zośce? Przecież to jest szalone!

No dobra, może on mi się podoba i w ogóle jestem homoseksualistą, ale przecież sam Tadeusz nie czuje tego samego. Na pewno nie… na pewno…

Ja chyba zwariuję!

Jeszcze przez chwilę siedziałem sam i traciłem zmysły z nadmiaru tych dziwnych uczuć kiedy usłyszałem krzyk ich powodu.

-Janek! Poczta do ciebie!

Na te słowa od razu pobiegłem na dół i dosłownie wyrwałem Tadkowi listy z ręki. Wcale go to nie zdziwiło. Były to dwa listy, jeden od mamy i Duśki, a drugi od Alka.

Uwielbiam je dostawać, a przychodziły dosyć często. Moi bliscy głównie opowiadali mi co się dzieje u nich, w mieście i jak za mną tęsknią. To było serio miłe.

List od mojej rodziny nie różnił się niczym od pozostałych, ale był bardzo miły. Bardziej moją uwagę zwrócił list od Alka.

Drogi Janku,

Mam nadzieję, że u ciebie wszystko dobrze. U nas można powiedzieć, że się poprawiło, patrole szkopów się zmniejszyły i jest trochę więcej spokoju. Pamiętasz jak ci mówiłem o tym wyjeździe na front? Nie dostaliśmy jednak zgody! Rozumiesz to?! No co za pech!

Chociaż może to lepiej, bo będę mógł przyjechać do ciebie w odwiedziny! Tak jest Rudy, szykuj się na odwiedziny!

Słyszałem od twojej mamy, że teraz mieszkasz z tym swoim przyjacielem. Mam nadzieję, że nie przeszkodzimy ci z Pawłem w wakacyjnym romansie, a jak coś to z chęcią pomożemy!

To do zobaczenia!

Alek

Kiedy to przeczytałem to jednocześnie się ucieszyłem i zdziwiłem. Ucieszyłem, bo Alek i Paweł przyjeżdżają do Kolbuszowej, a zdziwiłem bo… jaki przepraszam wakacyjny romans?! Czy te dwa półgłówki wiedzą coś czego wiedzieć nie powinny… chyba tak.

Tuż po przeczytaniu od razu powiedziałem wszystko Tadeuszowi, który nie miał nic przeciwko na wizytę moich przyjaciół, a nawet się ucieszył, że ich pozna. Oczywiście Alek nie podał mi dokładnej daty przyjazdu, więc trzeba będzie zgadywać kiedy to nastąpi.

W sumie mi tam źle z tym nie było. W tym czasie mogłem się zająć… no chyba wiadomo czym.

~~~~~~~~~~~~~~~~~

-Janek, ja nie wiem czy to dobry pomysł. A poza tym jest już zbyt późno na takie rzeczy!

To dokładnie powiedział Zośka jak zacząłem go ciągnąć do stajni.

-No przestań! Przecież mi obiecałeś, że jak się poczuję lepiej to nauczysz mnie jeździć!

-Miało być jak będziesz w pełni zdrowy.

-I jestem przecież!

Tadeusz wiedział, że nie ma szans w kłótni ze mną dlatego się zgodził. Weszliśmy razem do stajni, a ja niemal od razu pobiegłem do Kasztanki, z którą zdążyłem się już bardzo zaprzyjaźnić.

-Mam nadzieję, że wiesz co robisz- ostrzegł mnie Zawadzki.

-No jasne, że tak!

Byłem pewny co chcę zrobić dopóki… nie wsiadłem na konia.

-Jakieś dziwne uczucie- powiedziałem czując jakiś dziwny strach.

-To dlatego, że robisz to pierwszy raz- stwierdził z lekkim rozbawieniem Tadek.

Nie przemyślałem faktu, że ja naprawdę nie wiem jak się jeździ konno. Na szczęście Zośka był bardziej niż chętny, żeby mi pokazać mi jak… wskoczył na Kasztankę zaraz za mną…

Kiedy tak siedział tuż za mną, ja dosłownie czułem jak się trzęsę, a moją twarz zaczyna atakować silny rumieniec. Kurcze… ja chyba naprawdę coś czuję.

-Musisz teraz złapać za to- powiedział dając mi do ręki uwiąz. -I jedyne co to tylko ruszać nogami gdy chcesz się zatrzymać lub ruszyć. Kasztanka jest mądra i nauczona potrzebnych rzeczy.

Gdy to mówił jego usta były naprawdę blisko mojej szyi, więc mogłem poczuć na niej jego oddech. No myślałem, że się przekręcę.

-No dobra- zaczął Zośka zeskakując z klaczy. -Skoro tak bardzo chcesz jechać to ja znam dobre miejsce, które z chęcią ci pokażę.

Szczerze to nie miałem pojęcia o co mu chodzi, ale postanowiłem nie pytać. Gdy Tadeusz już dosiadł Śnieżki i zaczął jechać krzycząc przy tym, żebym jechał tuż za nim. No i na moje szczęście Kasztanka robiła dokładnie to samo co mówił Zawadzki.

Droga była dosyć długa co mnie ucieszyło, bo mogłem długo cieszyć się jazdą. Gdy jednak dojechaliśmy to stwierdziłem, że to co chciał mi pokazać Zośka jest o wiele lepsze od jazdy.

Było to jeziorko, niezwykle czyste jeziorko schowane wśród zarośli, a wokół piękna, kwiecista polana. Światło księżyca idealnie oświetlało wodę przez co dosłownie nie chciało się przestać na nią patrzeć.

-Jak tu pięknie- powiedziałem i popatrzyłem na Zośkę, który uśmiechnął się do mnie.

Zaraz po tym leżeliśmy już obok siebie na trawie i oglądaliśmy gwiazdy. Niebo było dzisiaj było tak piękne i czyste, że było widać wszystkie. Nie mogłem przestać gapić się w nieboskłon, bo od dziecka bardzo lubiłem patrzeć w gwiazdy. Nawet miałem podejrzenia, że Tadek przyprowadził mnie specjalnie po to. Bo przecież wiedział, że uwielbiam oglądać gwiazdy i sam to ze mną robił jak byliśmy mali. No błysnął swoją pamięcią.

Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. Obok nas niedaleko Kasztanka i Śnieżka spokojnie się pasły. Można powiedzieć, że wszystko było idealnie. Nie myślałem, że zrobi się jeszcze lepiej.

-Niebo jest dzisiaj takie piękne- westchnąłem uśmiechając się lekko.

-Tak… ale ja wiem co jest jeszcze piękniejsze- mówił odwracając się w moją stronę.

-Co?- zapytałem również na niego patrząc.

On nie odpowiedział nic. Jedynie patrzył na mnie. Dopiero teraz zauważyłem, że nasze twarze… nasze usta są tak blisko siebie… Patrzyłem to w jego oczy to na jego usta czując na twarzy silny rumieniec, a gdy jego twarz lekko się do mnie przybliżyła myślałem, że dostanę zawału serca.

Nie mogłem powstrzymać swoich emocji, więc sam ruszyłem głową… łącząc przy tym nasze usta…

Ten… pocałunek trwał może kilka sekund, ale gdy trwał czułem to niesamowite ciepło w środku, całe moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz i czułem jak tracę oddech… 

Gdy nasze usta się rozstały popatrzeliśmy na siebie z Tadeuszem z czerwonymi twarzami i iskrami w oczach. Ja nie miałem pojęcia co powiedzieć jednak on pochylił się lekko i wyszeptał mi do ucha odpowiedź na moje pytanie.

-Ty…

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro