5. Znowu razem
Rudy Pov.
Kiedy się obudziłem to pierwsze co zobaczyłem to biały sufit. Szybko poznałem, że znowu jestem na łóżku w pokoju Tadka.
-Moja głowa…- wymamrotałem do siebie masując się po skroni.
Było mi słabo, więc nie ruszałem się z łóżka. Okazało się, że nawet nie muszę, bo już po chwili drzwi się otworzyły i do środka wszedł Tadeusz.
-Janek? Jezu jak dobrze, że wreszcie się obudziłeś- powiedział z widoczną ulgą siadając obok łóżka.
-Długo byłem nieprzytomny?- zapytałem wciąż trochę zdezorientowany.
-Jakieś 3 godziny- odparł. -Martwiłem się o ciebie.
Sposób w jaki to mówił zdradzał, że naprawdę był zmartwiony moim stanem.
-Twoja mama mówiła mi, że twój lekarz ostrzegał, że możesz stracić przytomność pod wpływem zmęczenia. Przepraszam cię za Halę, ona czasami bywa taka wybuchowa.
W tej chwili jakoś nie bardzo przejąłem się swoim stanem. Ważniejsze było dla mnie co innego.
-Nic się nie stało- odpowiedziałem szczerze. -Hala to twoja dziewczyna tak?
Kiedy zadałem to pytanie to poczułem się naprawdę dziwnie. Dlaczego w ogóle pytam Tadka o takie rzeczy?!
-Dziewczyna?!- zawołał śmiejąc się. -Nie, nie. Hala to tylko przyjaciółka. Czasami mnie odwiedza i mi pomaga w gospodarstwie i to tyle.
Nie wiem czemu, ale poczułem jakby mi jakiś kamień spadł z serca. To było dziwne.
-Twoja mama czeka na dole. Może pójdziemy do niej?- zapytał.
-Chciałbym, ale nie mam siły- powiedziałem czując się jeszcze słabo.
-A to nie problem.
No i już drugi raz dzisiaj Tadeusz bez żadnego uprzedzenia wziął mnie na ręce i zaniósł na dół. Gdy tylko moja mama nas zobaczyła w tej sytuacji to… uśmiechnęła się, ba, nawet się zaśmiała.
-Widzę, że już wszystko dobrze Janku- powiedziała kiedy Tadek odłożył mnie na kanapę.
-Tak… chyba- odpowiedziałem bardzo nie pewnie.
Byłem pewny, że mama mnie zabije, że wyszedłem z domu bez jej wiedzy, ale tego nie zrobiła. Nawet nie był zdenerwowana. Coś tu nie grało…
-Muszę ci coś powiedzieć synku- zaczęła moja rodzicielka siadając obok mnie na kanapie.
-O co chodzi?- zapytałem.
-Niestety muszę już wracać do Warszawy.
-Co?!- zawołałem zdziwiony. -Przecież miałaś zostać tutaj przynajmniej tydzień.
Byłem zaskoczony, tak. Nie byłem jednak zły, bo świadomość, że moja mama nie będzie tutaj cały czas się nade mną trząść i będę miał spokój. Jednak nie wiedziałem jak ja będę mieszkał sam w tak dużym domu przez 2 miesiące.
-Wiem, ale muszę już jutro wracać do pracy. I jeszcze nie chcę zostawiać Dusi samej tak długo. Dlatego muszę wracać.
-No dobrze. Poradzę sobie sam w domu- nie bardzo w to wierzyłem.
I wtedy moja mama i Tadek spojrzeli po sobie i lekko się uśmiechnęli. Już zrozumiałem, że ta dwójka coś knuje.
-O co wam chodzi?- spytałem.
-Nie zostajesz sam w domu. Zostajesz u mnie- odparł z rozbawieniem Tadeusz.
-Że co słucham?
-Jeśli myślałeś, że zostawię cię samego w takim stanie to się grubo pomyliłeś- zaśmiała się moja mama.
Nie miałem pojęcia co tu się wyprawiało, ale szybko uzyskałem odpowiedź. Kiedy byłem nieprzytomny moja mama dostała telefon z pracy, że musi wracać wcześniej. Nie chciała mnie zostawić samego, więc porozmawiała z Tadkiem, a on od razu się zgodził żebym mieszkał z nim. Już nawet moje rzeczy przenieśli tutaj… szybcy są.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze tego samego dnia wieczorem moja mama miała wracać do Warszawy.
-Trzymaj się synku. Masz być grzeczny, słuchać się Tadzia i pod żadnym pozorem nie rozrabiać- ostrzegła mnie już prawie wsiadając do auta.
-Mamo ja nie jestem dzieckiem!- oburzyłem się.
-Niech się pani nie martwi, ja już się zajmę Jankiem- wtrącił szybko Zośka.
Ja byłem pewny, że oni byli w zmowie przeciw mnie.
Po pożegnaniu się moja mama wyjechała. Było mi smutno, ale obiecała, że za jakiś czas nas odwiedzi. Poza tym mogłem spędzić trochę czasu z Tadeuszem. Miałem nadzieję, że uda nam się nadrobić te 10 lat rozłąki.
Po powrocie do domu Tadek od razu chciał, żebyśmy poszli na górę. Cudem udało mi się go przekonać, żeby nie brał mnie na ręce. Co mu tak na tym zależy?
-Tu będziesz spał- powiedział prowadząc mnie do pokoju jego siostry. -Twoja mama pochowała już twoje rzeczy do szafek.
Byłem zdezorientowany. Tak, Tadek mówił że jego rodzina już tu nie mieszka, ale jego siostra chyba by miała coś przeciwko gdyby się dowiedziała, że przez te dwa miesiące ktoś będzie mieszkał w jej pokoju… chyba…
Wiedziałem, że lepiej nie zadawać pytań. Tadeusz by raczej by na nie odpowiedział.
Byłem już zmęczony, więc położyłem kulę przy łóżku i od razu na nim usiadłem. Zośka stanął obok mnie i chyba chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył, bo nagle usłyszeliśmy jakiś dziwny dźwięk, a potem spod łóżka wyskoczyła… świnka. Mały, różowy prosiaczek z czarną łatką na plecach pobiegł szybko do Tadka.
-Bronek! Tu żeś się schował. A ja cię cały dzień z Korą szukałem- zawołał radośnie Zawadzki po czym ukląkł i podrapał prosiaczka za uchem co zwierzątku się spodobało.
Patrzyłem na to i nie bardzo wiedziałem co powiedzieć.
-No Tadeusz, zaskakujesz mnie dzisiaj coraz bardziej- powiedziałem szczerze.
-Wiesz, zmieniło się dużo przez te 10 lat. Poznaj mojego drugiego pupila, to świnka Bronisław, ale mów mu Bronek.
Po tym maluch od razu do mnie podszedł i zaczął przymilał się do mojej nogi.
-Ale z ciebie słodziak- mówiłem drapiąc go za uchem.
-Polubił cię- zauważył Zośka.
-Najwyraźniej- zaśmiałem się. -To trochę dziwne i niecodzienne mając za zwierzątko domowe świnkę nie sądzisz?
To nie było zbyt częste, ale no to jest wieś, więc to nie powinno mnie tak dziwić.
-Tak, ale kiedy przygarnąłem Bronka to on nie bardzo lubił siedzieć w zagrodzie, dlatego zaadoptowałem go do mieszkania w domu. Teraz bardziej przypomina szczeniaka niż prosiaka a on i Kora to są najlepsi przyjaciele.
-Widać, że są do siebie podobni- stwierdziłem kiedy prosiaczek dalej przytulał się do mojej nogi, bo Kora też tak do mnie dziwnie lgnęła.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tego wieczora nie bardzo rozmawialiśmy z Zośką. Przynajmniej nie na tematy bardziej osobiste. Wszystko głównie rozchodziło się do tematu tego jak będziemy tu mieszkać. Tadek w zasadzie nie wymagał ode mnie niczego. Mówił, że sam się spokojnie zajmie domem i gospodarstwem, a ja mam tylko siedzieć i wracać do zdrowia.
Starałem się go przekonać, że mógłbym mu pomóc chodziaż w domu, ale on oczywiście mnie nie słuchał. Od zawsze był taki uparty i jak widać nie uległo to zmianie przez te lata. Postanowiłem więc już się nie kłócić.
Jeszcze nie bardzo miałem ochotę iść spać, dlatego leżałem w łóżku i myślałem o tym wszystkim co się dzisiaj stało. Głównie ciekawił mnie wystrój tego pokoju. Ten pokój należy lub należał do siostry Tadeusza, czemu należał? Dlatego, że tu nie było dosłownie śladu po tym że był to pokój Hani. Wszystkie półki były puste, z tego co zauważyłem to też szafki były opróżnione. Może Hania wszystko zabrała przy przeprowadzce? Kto wie.
Leżałem tak jeszcze dłuższą chwilę kiedy usłyszałem pukanie do drzwi.
-Proszę
Po tych słowach do środka wszedł Tadeusz. Zdziwiłem się bo dalej był swoich codziennych ciuchach. Byłem pewny, że już poszedł spać.
-Nie możesz spać?- zapytał siadając na krawędzi łóżka.
-Trochę- odpowiedziałem i potem zapadła cisza.
Było widać, że kontakt między nami jest póki co taki sobie. W końcu co się dziwić? Spotkaliśmy się po prawie 6 latach braku kontaktu i mało wiedzieliśmy o tym co się z nami stało przez ten czas.
Zośka wiedział, że należę do harcerstwa i w sumie tylko tyle. W listach do niego pisałem o tym, że gdy wybuchła wojna zostałem członkiem Szarych Szeregów i działam w konspiracji… też mówiłem mu o śmierci mojego taty… O ile nie wyrzucił tych listów, na które nie dostałem odpowiedzi to chyba to wiedział.
Ja natomiast nie wiedziałem nic o zmianach w życiu Tadka. Na pewno dużo się zmieniło, sam mi to powiedział, było to czuć. Widocznie te zmiany musiały być dla niego zbyt bolesne, żeby je mówić. Mam nadzieję, że z czasem się jakoś bardziej przede mną otworzy.
-Wciąż go nosisz.
-Co?- spytałem wyrywając się z zamyślenia.
-Naszyjnik, wciąż go nosisz- odpowiedział wskazując mój wisiorek.
-No tak- powiedziałem biorąc do ręki zawieszkę z bursztynem. -Noszę go cały czas od dnia kiedy mi go dałeś.
Na twarzy Zośki pojawił się lekki uśmiech na te słowa na co i ja się uśmiechnąłem.
-Ja mam tak samo z chustką od ciebie- mówił podwijając rękaw swojej koszuli.
Gdy to zrobił zobaczyłem na jego lewym nadgarstku owiniętą czerwoną chustkę. Dokładnie tą samą, którą mu dałem w dzień naszego rozstania.
-Minęło 10 lat i dalej ich nie zdejmujemy- zaśmiałem się cicho. -Ale dlaczego nosisz ją na nadgarstku?
Dlaczego o to zapytałem? Proste. Tadek zawsze chciał mieć właśnie taką chustkę i nosić ja na głowie. Śmialiśmy się, że gdybyśmy obaj takie mieli to wyglądalibyśmy jak gangsterzy.
-To nie jest ważne dlaczego- odparł Zośka jakoś dziwnie zdenerwowany i zakrył swój nadgarstek.
Fakt, może trochę czasu minęło, ale wiem kiedy Tadeusz kłamie i robił to właśnie teraz.
Jeszcze chwilę porozmawialiśmy aż mój przyjaciel stwierdził, że jest zmęczony i pójdzie już spać. Kiedy wyszedł ja postanowiłem zrobić to samo.
Zanim zasnąłem myślałem nad tym co takiego Zośka ukrywa przede mną. Na pewno było coś na rzeczy, nie wiem co, ale się dowiem
Na razie cieszyłem się z tego, że po tylu latach rozłąki… znowu jesteśmy razem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro