Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

zdrajca

W pewnym momencie zobaczyłam ludzki cień na ścianie. Odwruciłam się w stronę w którą poszedł Roy . Nadal tam szukał. Podeszłam trochę bliżej i nagle mój telefon się wylączył.

- cholera - przeklnełam uderzając telefonem o otwartą rękę . Nie wiem po co to zrobiłam i tak się na włączył. Schowałam telefon do kieszeni i podeszłam w stronę cienia który mimo panującej wokó ciemnoci był widoczny. Chciałam zrobić kolejny krok ,ale wtedy się wywruciłam,robic przy tym spory chałas

- Wera co ty robisz ? -zapytał Roy wiecac latarką w moją stronę . Ja natomiast jedną reką masowałam bolace ,przez uderzenie, plecy . Chłopak podszedł do mnie i pomógł mi wstać.

- widziałam cień i chciałam to strawdzić ,ale się potknełam - wyjaśniłam

-ponoć nie wierzysz w duchy - powiedział zdziwiony i rozbawiony jednocześnie. Haha umieram ze śmiechu.

- nie wierzę, mówię ci że chciałam zobaczyć co to było kretynie - powidziałam zakladając ręce na piersi

- to po co wyłączyłaś latarkę idiotko ? - zapytał robic to samo co ja

- nie zrobiłam tego ,bałwanie sam się wyłączył - powiedziałam wyjmując telefon z kieszeni i o dziwo się włączył. Patrzyłam zszokowana na komurkę .

- wariatka .... dobra chodźmy na dół do reszty tu raczej już nic nie znajdziemy -powedział Roy i ruszyłł w kierunku wyjścia. Ja stałam jeszcze chwilę w miejscu i zapaliłam latarkę.

Odwruciłam się i miałam ruszyć do przodu ,ale zobaczyłam jak sterta książek stojąca na jednej ze skrzyń spada prosto na głowę czerwonej strzały. Niemal natychmiast podbiegłam do kolegi ,chwyciłam go za przedramię i pobiegłam do drzwi. Chłopak patrzył na mnie zdenerwowany

- co ci odwala ?! -prawie krzyknął rudy chłopak stojący przedemną.

- dobra nastepnym razem pozwolę książką cię zabić - powiedziałam i zeszłam ze strychu. Skierowałam się prosto do salonu . Na miejscu byli wszyscy oprucz mojeg o brata i Artemis

- gdzie zgubiłaś Roy'a ? -zapytała Helena

- chciała bym ale się wlecze -powidziałam w w tej samaj chwili do salonu wszedł  rudy chłopak marudząc coś pod nosem.

- gdzie Wally i Artemis  ?  - zapytał łucznik rozglądając się po wszystkich. Wyjełam z kieszeni telefon i wybrałam numer brata. Mam złe przeczucie. Po kilku sygnałach właczyła się poczta głosowa.

- ej bo im się coś stało   - powiedziałam lekko zdenerwowana .  Wszyscy dziwnie na mnie spojżeli.

- tak bo Wally nie odebrał telefonu ... od ciebie też bym nie odebrał -powiedział Roy za co zgromiłam go wzrokiem.

-ty jesteś głupi ! Coś si stało przynajmniej Wally'emu , dlaczego nie rozumiesz ?! - krzyknełam i pobiegłam na piętro które sprawdzał Wally i Artemis. Przebiegłam przez wszystkie pokoje a w ostatnim znalazłam pobitego Wally'ego . Wygladał strasznie  i był nieprzytomny. Wyciagnełam telefon, zrobiłam zdjęcie Wally'emu i wysłałam SMS do dogoś kto napewno odczyta czyli Robin.  Po chwili usłyszałam jak ktos biegnie po schodach.  Po chwili wszyscy wbiegli do pokoju .  Pierwszy wszedł Wodnik a za nim reszta. Spojżałan na Roy'a

- mówiłam że coś się stało  -powiedzialam zdenerwowana . Miałam wsta i mu przywalić ale powstrzymała mnie Helena

- Wera nie warto , gdzie Artemis ? - zapytała ale wydawało mi się że zadając to pytanie doskonale znała odpowiedź. Dobra Wera popadasz w paranoję.

- nie wiem , nigdzie jej nie widziałam -powiedziałam spuszczając głowę.

- Megan wezwij bio rakietę i zabierz Wally'go do góry sprawiedliwości , my poszukamy Artemis   - powiedział wodnik . Wszyscy przytakneliśmy a Megan za pomoc telekinezy podniosła Wallyego i wyszła z pomiszczenia.

- na początek porównajmy co widzieliśmy - zaproponował Robin . Przytaknełam głową

- łańcuch na ktrym wisiał żyrandol  został stopiony i to dlatego spadł -powiedziałam -no i na Roy'a prawoe spadły książki

- w piwnicy była mała sala tortur i co najciekawsze niektóre przyrządy były ubrudzone świerzą krwią - powiedział robin na co się wzdrygnełam.

- w jednym z pokoi na pierwszym piętrze wszystko było całkowicie zniszczone, jakby ktoś dostał napadu furi i zniszczył wszystko  wraz z wyburzeniem jednej ze ścian działowych - skończył Conner.

- proponuję jeszcze raz sprawdzić piwnicę - powiedziała Helena .

- ja tam nie zejdę , jak chcecie to idźcie ja sprawdzę ten zniszczony pokój  - powiedziałam 

- sama nie pójdziesz , Helena  sprawdzicie to we dwie - dziewczyna kiwneła głową i zeszłyśmy na dół.  Szybko znalazłyśmy pokój o którym mówił superboy. Wszystko było porozwalane. Na ścianach ślady krwi, wszystkie meble porozwalane , obno wybite i dziura w scianie do następnego pokoju.

- straszne ...

- no robi wrażenie - powiedziała Helena , spojżałam na nią zdziwiona - straszne wrażenie ,oczywiście

Zrezygnowałam z komentiwania tego i zaczełam się rozglądać za czymś dziwnnym.  Zaczełam ogladać wybite okno. Po dokładnym obejżeniu go ,podeszłam to pozostałości po... chyna szafie. Podniosłam niektóre więsze deski i nieznalazłam właściwie nic.  Miałam odejść ale w oczy żuciło mi się coś co odbiło światło żarówki. Odwruciłam się i zobaczyłam zielony grot. Scyliłam się i podniosłam kilka mniejszych desek. Ukazała mi się strzała.  I to nie byle jaka , to była strzała Artemis.

- Helena zobacz strzała Artemis ... ale dlaczego jest tu ? Przeciez sprawdzała drugie piętro...

- nie wiem - powiedziała i po chwili poczułam straszny ból w okolicy pleców. Jęknełam i odwruciłam się w stronę Heleny. W jej rękach był wodny bicz.

- co ty robisz ?! - krzyknełam zdziwiona i zdenerwowana.

- ja ? Ha pozbywam się  młodych sprawiedliwych .... pozatym stoisz mi na drodze do serca twojego brata... a ja na to nie pozwolę -powiedziała i pomownie mnie uderzyła ,ale tym razem w nogę co wywołało rozciencie . Zaczełam biegać wokoło -było ni bardzo przykro że musiałam pobic twojego brata by zabrać się za Artemis ,ale to było zło konieczne. Mój szef pozwolił mi zachować przy życiu jedną osobę. A będzie zachwycony jeśli zginiecie wszyscy ... -powiedziała mi i znowu udeżyła . Na moje nieszczęscie nie zdążyłam zrobić uniku i oberwałam w brzuch. Syknełam z bólu i kilka razy uderzyłam Helenę w plecy.  Dziewczyna pod wpływem uderzeń wyprostowała się i napieła mięnie ,po czym odwruciła się szybko i przywaliła mi w twarz. Oberwałam tak jeszcze kilka razy i oberwałam w gebę i przywaliłam jej w brzuch.  Wymieniłyśmy jeszcze kilka ciosów ,aż w kocu Helena popchneła mnie na destki po meblach. Kilka większych drzazg wbiło mi się w plecy rece i nogi. Niestety głową uderzyłam w  scianę ,przez co miałam mroczki przed oczami. Ostatnią rzeczą którą zdążyłam zobaczyć była woda lecąca w moim kierunku...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro