Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wally ruda małpo

- a tak wogóle jestem Wera - powiedziałam zgejmując maskę.  Widać było jak ich zamórowało.  No nic dziwnego pezwcież wyglądam jak Wally.  Mój brat szybko się ogarnoł i postanowił zagraś w grę

- no cześć jestem Wally - powiedział podając mi rękę.  Przy okazji karzde słowo powiedział powoli i wyraźnie.

- no wiem  - powiedziałam puszczając jego rękę.  Pierwsza ocknęła się rudowłasa dziewczyna o zielonej skórze

- cześć jestem Megan - powiedziała przyjaźnie. Wydaję się miłą osobą.

- miło mi - powiedziałam z olbrzymim uśmiechem który odwzajemniła. Potem podszedł wysoki czarnoskury blondyn
- miło cię poznać Kid, jestem wodnik - powiedział wyciągając rękę w moją stronę.  Odrazu ją uścisnełam

- Wally mówił mi że jesteś z antlantydy, jak tam jest?

- pięknie - powiedział odchodząc kawałek. Wally gestykulował mi że mam nic więcej nie mówić co wyglądalo komicznie.  Potem podszedł wysoki czarnowłosy chłopak z logo supermera

- Conner - powiedział wyciągając rękę.  Uścisnełam ją

- Wera  - chyba nie jest za bardzo rozmowny.  Nie to nie.  Został tylko robin który podszedł powoli,  ze spuszczoną głową

- jestem robin, i sorry za tą nogę, wiedziałem że ktoś ma nam pomóc w misji ale nie spodziewałem się sprintera

- to pewnie Wally się nie pochwalił - wszyscy na niego spojżeli. 

- czym  ? - zapytała Megan.  Wally ładnie pokazywał że mnie zabije  w domu. 

- no mały tłumacz się przyjaciołam dlaczego nie powiedziałeś że masz siostrę - i wzrok wszystkich znowu padł na niego  ,UPS.  Chyba trochę im się naraził.

- Wera- warknoł groźnie - no jak myślisz czemu im nie powiedziałem?  - wzruszyłam ramionami - bo leżałaś w śpiączce pół roku 

- nie było tematu - powiedziałam odrazu.  Nikt chyba nie czaił o co chodzi, ale ani ja ani mój brat nie lubimy o tym gadać.  Robin chyba chciał zaptać o tą śpiączkę ale zmieniłam temat

- to może zagramy w butelkę - zaproponowałam  ,wesoło.  Tak humor zmienia mi się strasznie szybko.

- niemamy butelki - powiedział Conner . Pobiegłam  do kuchni.  Przejżałam wszystkie szafki i jedyną butelkę jaką znalazłam była butelka z mlekiem. Wypiła bym, ale nienawidzę mleka.  Wziełam butelkę i pobiegłam do  do głównej sali. 

- Wally łap - powiedziałam żucając mu butelkę.  Spojżał na mnie dziwnie - no nie patrz tak tylko pij - pogoniłam go.  Szybko odkręcił butelkę i zaczął oprużniać zawartość.  Szybko mu poszło

- teraz mamy butelkę - powiedział uradowany.  Wszyscy poszliśmy do salonu i zaczeliśmy grę.   Było nam naprawdę wesoło.  Zadawaliśmy głupie pytania,  jeszcze głubsze wyzwania.    Krótko  mówiąc robiliśmy sobie jaja. I tak najlepszy był robin który kazał mi zadzwonić do batmana i zapytać czy lodówka mu chodzi.  Biedny myślał że tego nie zrobię.  Nawet nie wiecie jak się mylił.  Zadzwoliłam i gdy tylko skończyłam rozłączyłam się.   Niektórzy to mają głupie pomysły, a inni pecha bo  naprzykład Conner musiał  zjeść gofry z ogórkiem kiszonym,  nutellą,  dorszem i sosem czosnkowym . Nie żebym ja tego nie zjadła, bo jadałam gorsze rzeczy, ale ja  i Wally mamy przyśpieszony metabolizm więc jest różnica.  Szacun dla Connera. 

Gdy skińczyliśmy grać usiedliśmy na kanapie i zaczeliśmy oglądać film.  Pierwszy był spoko,  drugi też całkiem niezły.  Na trzecim stwierdziłam że mi niewygodnie i usiadłam na ziemi oparta o kolana brara.  Nie wiem jak skończył się trzeci film bo zasnełam.

Szłam spokojnie polną drogą.  Nic ciekawego,  kwiaty, trawa, obok płynie sobie rzeczka ,a ja spaceruję.  W pewnym momencie wchodzę do lasu.  Ciemnego strasznego lasu.  Prubowałam się cofnąć ale coś mi nie pozwalało i wręcz kazało iść dalej,  a im dalej tym las stawał się mrocznejszy.  Po chwili stałam przy jezioże.  Było strasznie a ja miałam wrażenie że coś się zaraz stanie.   Oddychałam bardzo ciężko i wyraźnie czułam jak ktoś się za mną czai.  Jak na mnie patrzy i śledzi karzdy najmnjejszy ruch.   Stałam jak sparaliżowana ze strachu.   Nagle usłyszałam trzask.  Nie chciałam się odwrucić ,ale nieznana siła znowu kazała mi tam iść.  Serce miałam już pod gardłem . Mimo mojego oporu moje ręce rozchylają galęzie . W krzakach jest....  Nic.  Jest tam pusto.  Oddycham z ulgą i w tedy właśnie ktoś łapie mnie i mocno ściska za gardło.  Z teudem oddychałam.   Nie mogłam złapać powietrza.  Po chwili przedemną pojawił się inny osobnik, prowadzących ledwie żywego Wally'ego.  Postawił go przedemną.   Poczułam jak mój napastnik nachyla się nademną
- a teraz patrz na jego śmierć - powiedział i nego kolega strzelił w mojego brata.  Potym po moich policzkach popłynęło może łez.  I w tedy właśnie poczułam bogromy ból w okolicach żołądka.

Obudziłam się cała mokra.  Wszyscy spali dookoła.  Spojżałam w górę,  Wally śpi.  Czyli jednak go niezabili.   Ale ulga , o matko nigdy więcej takich koszmarów.  Wstałam z ziemi i stwierdziłam że jestem głodna. Spojżałam na zegarek 4:26 wow ale wyczucie. Za późno na kolację,  a na śniadanie za wcześnie.  To co teraz?  Przesypiam głód?  Nieee bo to dla mnie groźne.  Zjem cokolwiek i pojdę spać dalej.  Weszłam do kuchni i zrobiłam sobie kanapki.  Wszystkie zjadłam i wróciłam do poprzedniej pozycji i ułożyłam się dalej spać.

Perspektywa Wally'ego

Obudziłem się na kanapie w górze  sprawiedliwości. Obok mnie spał Dick,  na drugiej kanapie Conner i Megan, a na fotelu spał Kaldur.  Rozejżałem się po pokoju i zauwarzyłem jeszcze jedną, rudą czuprynę.  No tak.  Zapomniałem że Wera też należy do zespołu.  Spała oparta o moje nogi.  Żadna nowość.  To co trzeba obudzić towarzystwo.   Szturchnołem Robina w kolano i obudził się niemal natychmiast. Pogadaliśmy chwilę i stwierdził to samo co ja że trzeba obudzić towarzystwo.   Zaczołem od siostry i ze zdziwieniem stwierdziłem że ma mokre czoło.  Czyżby znowu koszmar?   Zaraz się dowiem.   Nogą szturchnołem ją w bok przez co odrazu się poderwała.  Zaczołem się śmiać.  Oj bardzo tego nielubi.  Gdy tylko ogarnęła  co się stało spojżała na mnie morderczym wzrokiem

- Wally ty ruda małpo! - krzyknęła budząc resztę ekipy. Też kocham cię dręczyć a skoro obudziłaś wszystkich to masz problem.

- znowu miałaś koszmar? - zapytałem prosto z mostu oczy wszystkich padły na moją siostrę.  Ona mnie zabije.

-  nie - mruknęła i ruszyła w kierunku łazienki. 

- i tak wiem że kłamiesz!  - krzyknołem za nią, a wszyscy spojżeli na mnie ze zdziwieniem. - no co to moja siostra muszę wiedzieć takie rzeczy  potem wszyscy się rozeszli by się ogarnąć. 

Perspektywa Wery

Wiem doskonale że mój brat wie  że kłamię,ale reszta  reszta zespołu nie więc mógłby siedzieć cicho. Oj no jeju to tylko koszmar.  Zdaża się.  Wogóle to musimy iść jutro z Wallym do szkoł nie!  Za jakie grzechy reszta się będzie bawić na plaży a my musimy się uczyć. 

Szybko doprowadziłam się do stanu użytku i ruszyłam w stronę kuchni.  Wszyscy już tam byli i zajadali śniadanie.

- hej co jecie?  - zapytałam opjerając się o blat

- nic co będziesz w stanie zjeść - powiedział Wally zaco został uderzony w głowę przez Megan.

- płatki z mlekiem też chcesz?  - zapytała marsjanka z uśmiechem.  Skrzywiłam się co wywołało  uśmieszek brata.

- nie ale smacznego - powiedziałam ogchodząc zniesmaczona.  Wszyscy patrzyli na mnie dziwnie.   

- mówiłem że nie zje - powiedział triumfalnie mój brat ,kończąc jeść.   Prychnełam tylko.  Później sobie coś zjem.  Usiadłam na fotelu i zaczełam przeglądać portale społecznościowe typu facebook,  wattpad,  samequizy,  wiedza bezużyteczna,  kwejk i inne takie.  Po minucie Wally wyrwał mi komurkę  . Ech.  Muszę naprawić moją bo sie Wally denerwóje jak  ruszam jego telefon.   No co zrobisz.

Time skip
Wszyscy zajeli się swoimi zajęciami.  Megan coś gotowała,  Conner siedział przed telewizorem ( wyłączonym)   ,Kaldur pomaga aquamenowi a robin i Wally sobie walczą.  Tylko ja zostałam bez zajęcia.  Usiadłam sobie po turecku pod ścianą i patrzyłam jak walczą.  Dopingowałam brata.  Po kolejnych minutach walki wally leżał na ziemi, a ja jako kachana siostra zaczełam się z niego śmiać.  Zwabieni moim  śmiechem  przyszli pozostali członkowie ekipy.  Nikt nie rozumiał dlaczego się śmieję, ale wszyscy patrzyli na mnie z politowaniem.  Wally wstał przy pomocy młodszego kolegi  i podszedł do mnie.

- jak się nie uspokoisz to cię mlekiem napoje - powiedział stojąc nademną.  Spojżałm naniego wystraszona .

- nie zrobisz tego - powiedziałam

- zakład?  - zapytał podnosząc brew do góry.  Spojżałam na niego z politowaniem i uciekłam do saloku.  Rozejżałam się nerwowo za miejscem w którym mogę się schować.  Słyszę jak za mną biegnie Wally.  Jak mnie dorwie to po mnie  nie zostalo mi nic innego jak tylko uciekać.

Robimy już chyba 20 kułko,  zdążyłam już usłyszeć komentarze typu,  zachowujecie się jak dzieci,  Wally daj jej spokój,  czy ogarnijcie się.  Hehe marne szanse.  

Nagle w teleporterze pokazała się postać flasha którą prawie ztratowaliśmy.   Chyba go to rozzłościło bo pobiegł za nami , złapał nas oboje i zaprowadził spowrotem do sali głównej.  Spojżał na nas  groźnie a my uśmiechneliśmy się niewinnie.  Pokiwał tylko głową.  Wtedy pojawił się wodnik.  Podszedł do nas i pomachał na przywitanie.

- dobra ustawcie się,  Batman jest zajęty dlatego dzisiejszą misję macie odemnie. - na te słowa wszyscy spowarznieliśmy - Wasze zadanie jest dziecinnie proste...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro