Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wally masz wpier*ol

Wally podniusł się do pionu a w tedy wodnik się odsunoł ,odsłaniając nam młodą dziewczynę. Blond włosy, wysoka  i jak ma mój gust wielka fanka zielonej strzały.

- maestro wally...  Właściwe to jaką wy macie moc?  - zapytała w miarę miłym głosem.

- kto to jest?  - zapytałam w tym samym czasie co brat

- artemis wasza nowa koleżanka - powiedziała  tak samo jak wcześniej.  Założyłam ręce na piersi a wally stanął obok

- rudy duet, nigdy o tobie nie słyszeliśmy - znowu powiedzieliśmy w tym samym czasie. Robin się załamał a stojący z tyłu batman pokręcił głową. Potem była krutka wymiana zdań między Wallym a Zieloną strzałą ,okazało się że artemis to jego siostrzenica . Na początku nie reagowałam w  rozmowę dopuki nie usłyszałam w komputerze hasła speedy.   Jak ja nienawidzę tego gościa a ti chyba jedyna rzecz która odrużnia mnie od brata.

- zapomiętajcie sobie nie jestem już speedy od teraz nazywam się czerwona strzała - zaczełam klaskać a wszyscy na mnie spojrzeli

- brawo długo nad tym myślałeś?  - zaptałam ironicznie

- o okudziła się królewna  , a może Barbie  wiesz nigdy nie  pamiętam kogo udajesz - miałam mu przywalić ale Batman kazał mi siedzieć cicho.  Założyłam ręce na piersi i stanęłam obok Megan.   Potem było nażekanie czerwonej strzały, speedego o tym że już ma nowego dzieciaka, o tym że tam urarował jakiegoś nautowca i że mamy jej chronić i potem strzelił Focha bo artemis miała iść z nami i z tego powodu mamy radzić sobie sami.  Dla mnie bomba.  Na odchodne zdążyłam mu  krzyknąć

- frajer!  - poczym zniknął.  Wszyscy spojżeli na mnie z politowaniem 

- wiecie jaka jest wasza misja , 2 minut - powiedział Batman , a ja i Wally pobiegliśmy się przebrać i po  kilku sekundach byliśmy spowrotem .  Gdy miałam wejść do bio rakiedy razem z innymi Wally zabrał mi gogle i gdzieś pobiegł śmiejąc się. 

- Wally masz  wpier*ol!  - wydarłam ,się pobiegłam  za nim ,zabrałam moje gogle i wbiegłam do rakiety,  siadając w fotelu.  Pare sekund po mnie wbiegł Wally  i zrobił to samo.  Artemis patrzyła na nas zdezoriętowana

- nieprzejmuj się , to bliźniaki  ,oni już tacy są - powiedział robin , miałam ochote go zabić ale wpadłam na lepszy pomysł.

- robin? - odwruciłam się  w jego stronę.  Spojżał na mnie ptająco - musimy pogadać po misji. - Wszyscy patrzeli na mnie pytająco.  Mam mega głupi pomysł, ale jak pójdzie po  mojej myśli to uda  mi się nawet trochę zarobić, ale najpierw  muszę coś sprawdzić.

Gdy byliśmy na miejscu ja ,wodnik, robin, mój brat i artemis weszliśmy do  budynku, a Megan i Superboy zostali na czatach.  Gdyby nie wodnik też bym  tam stała.  Megan nas połączyła, a po ok.  10 minutach artemis  pokłuciła się z Wallym w wyniku czego poszła na czaty.  Spojżałam błagalnie na wodnika.  Westchnoł tylko ~ dobra idź, tylko żadnych głupich akcji ~ powiedział mi w myślach, a ja w mgnieniu oka podbiegłam do artemis co ją trochę wystraszyło.  Potem usłszałam robina ~ a ty może byś się trochę opanował,  w końcu to jej strzała uratowała cię przed amazo ~ powiedział , chyba do mojego brata ~ co nie to speedy, w sęsie zielona strzała,  czerwona ~ zaczoł się jąkać Mały.  ~ pamiętacie że ja wszystko słyszę prawda? ~ zapytała ich artemis a ja zaśmiałam się pod nosem, lecz po chwili dotarło do mnie co powiedział robin ~ Wally prawie zginął a ja nic nie wiem ?! ~ krzyknęłam w myślach,  rym razem artemis się zaśmiała. Wgłowie usłyszałam jeszcze rozmowę wodnika i pani doktor.

Po tym jak pani doktor namieżyła mgłę, robin i Superboy wyruszyli do finadelfi a Megan pokłuciła się z artemis.  Nie wcinłam się jak to miałam w zwyczaju.  Poprawiłam tylko luźną wsówkę na głowie.  Noszę wsuwki bo mam grzywkę której nie lubię, bo mi przeszkadza dlatego ją spinam.   Ale mniejsza o to. 

Po chwili usłyszałyśmy wodnika ~ atakują panią doktor potrzebujemy wsparcia ~ gdy tylko to usłyszałam odrazu tam pobiegłam.  Po chwili usłyszałam jak artemis woła~ już biegnę ~  EJ gdzie Wally  czyżby był na miejscu?   Wbiegłam tam i strzeliłam napastnika z bara.  Okazała się nim chescher (tak to sie pisze?)  

- robi się ciekawie - powiedziała wstsając.  W tedy wbiegł Mały ,marsjanka a w drugich drzwiach pojawiła się artemis - może nawet zbyt ciekawie - mój brat chciał się na nią żucić, ale udeżyła geanatem dymnym o ziemię w wyniku czego, ona zniknęła a mały wpadł na artemis i znowu się pokłucili.  Skończyło się na tym że przenieśliśmy  tą cała doktor do kawiarenki , w której miał ją pilnować wodnik, a reszta miała pilnować marsjanki która udawała doktorkę.  Wiem poplątane jak lato z radiem.  Nikt się nie odzywał zapadła grobowa cisza do momentu kiedy wpadła chescher  i jej dwóch nowych kumpli.  Jeden strzelał taką jakby pajęczyną i uwzioł się na nas ( czytaj mnie i Wally'ego)  a drugi miał chak zamiast jednej ręki i zabrał się za artemis.  Megan udawała że grzebie  przy komputerze, by się nie zdradzić. 

Po krótkiej  chwili ,złoczyńcy zoriętowali się że to podpucha.  Chescher wybiegła coś krzycząc, a zaraz po niej artemis.  Też coś krzyczała, ale ja bardziej skupiłam się na unikaniu tej pajęczyny.  Normalnie fu.   Co chwila pomagałam Megan z tym gościem z chakiem, ale szło nam to strasznie mozolnie.   W pewnym momencie ta  zabawa nam się znudziła i spojżeliśmy na siebie.  Kiwneliśmy głowami i załatwiliśmy tych gości w kilka sekund.  Mały oplątał się pajęczyną i upadł na ziemię.  Wyglądał przekomicznie.    Pomogłam mu się rozplątać i w tedy coś opadło mi na oczy.  Mały rudy kosmyk włosów zwisał mi przed oczami.  Kurcze zgubiłam wsuwkę.  Chwyciłam się za głowę  ,odgarniając w tamtą  stronę włosy i przeliczyłam wsuwki . Faktycznie  nie mam jednej a zapasowe są w bio rakiecie. 

Poszliśmy do wodnika.   Stabeliśmy obok artemis  a ona patrzyła w ziemię.  Nkeopodal nas leżała maska chescher.   Powstała lekka awanturka,  Megan pogratulawała artemis pierwszej misji i wtedy szturchnełyśmy Wally'ego w brzuch.  Spojżał na nas i jęknął

- no dobra,  witamy - powiedział zrezygnowany podając rękę artemis. 

- Kid wszystko ok?  - zapytała marsjanka.  Chyba dopiero  teraz zauwarzyła że trzymam rękę na głowe od ok 5 minut. 

- tak pewnie,  udeżyłam się i trochę boli ale  zaraz przejdzie - skłamałam.  No co?  Nie lubię mojej grzywki, ale jej nie zetnę bo strasznie szybko odrasta.  Uwarzam że jest brzydka i do tego zasłania mi pole widzenia.  Wystarczy że muszę spać bez  wsuwek.  Dobra koniec o mojej głowie.

Niedługo po odbyciu rozmowy wylądowała bio rakieta.  Weszliśmy tam, a ja odrazu skierowałam się w stronę plecaka.   Wyciągnęłam pomarańczową wsuwkę i wpiełam ją we włosy, poczym usiadłam na moim stałym miejscu.  Chwilę później  byliśmy w górze.  Gdy tylko wysiedliśmy z rakiety pociągnęłam Robina kawałek od towarzystwa.  Wodnik składa raport a reszta poszła do salonu.

- no co chcesz? - zapytał zniecierpliwiony

- ja?  Nic szczegulnego mam propozycję... - powiedziałam zachęcająco

- to dawaj - powiedział  odrazu, widocznie bardziej ciekawy

- załóżę się z tobą o 10 że Wally i Artemis będą razem, ale to Wally pierwszy to powie - powiedziałam wyciągając rękę.  Chłopak chwilę na mnie patrzył  i analizował moje słowa. Po chwili ją uścisnął

- Wally jest za cienki i uszach,  to artemis pierwsza to powie - powiedział pewnie

-czyli stoi?  - zapytałam

- stoi - powiedział, potrząsneliśmy rękami i poszliśmy w swoim kierunku.   Podeszłam  do brata i wruciliśmy do domu.  Szykbo pezebrałam się w piżamę,  tym razem moją ulubioną czyli szare dresy i białą trochę zadużą koszulkę.   Stalełam przed lustrem.  Rozpuściłam włosy i zaczełam wyjmować wsuwki.   Poczułam jak grzywka opada na moje zielone oko.    Odgarnełam ją na bok by się sobie przyjżeć.  No wyglądam jak normalna nastolatka z przydługą grzywką. Ładnje rysy twarzy,  delikatne kobiece kształty,  dość długie włosy i jedyna rzecz która niebardzo pasuje do opisu narmalnej dziewczyny to widoczne mięśnie. Nie jakoś super ale jednak. Taka zemnie normalna dziewczyna że potrawię wyciągać ponad 500 na godzinę. Prychnełam tylko i położyłam się do łóżka. Wierciłam się już dobre 30 minut. Cały czas myślałam ,o dziwo , o Roy'u. Nie wjem dlaczego tak dziwnię na niego reaguję , ale to on mnie nie lubi więc dlaczego mam być miła?  Nie wiem dlaczego mój brat i reszta tak go lubią ? No nie licząc artemis. Coś czuję że się zakumplujemy.  I muszę kupić nowe wsuwki ,bo stare już tak dobrze nie trzymają włosów.  I w taki sposób sobje zasnełam. Zanim jednak udało mi się to zrobić prze myśl przeszła mi jeszcze jedna myśl. Jutro mamy na 8 do szkoły a jest 1:16 , ciekawe jak ja wstanę .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro