Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

to chyba jakiś spisek

- Wera wstawaj....  Kid no wstawaj - czuję jak ktoś rusza moim ramieniem. Otwieram jedno oko i kogo widzę?  Wally'ego.  Czego on chce tak wcześnie

- Wally spaaaać  - jęknęłam zakrywając głowę koudrą.  Coś mi tu nie gra.  Za spokojnie mnie budzi.  Gwałtownie usiadłam na łóżku - gadaj co mi zrobiłeś - powiedziałam i dopiero teraz na niego spojżałam.  Był ubrany w czerwony sweter świąteczny z  Reniferem. - i po  co ubrałeś ten sweter z łosiem przeciż dziś...

- są święta? - zapytał . Spojżałam na telefon. 24 grudzień.

- no dokładnie - powiedziałam spowrotem się kładąc.  Po chwili jednak znowu się podniosłam - Są święta!  - odrazu wstałam i zaczełam szukać mojego zielonego swetra z  Reniferem.  Mamy identyczne swetry , które zawsze nosimy w święta. Nawet jak trzeba gdzieś wyjść.  Taka tradycja i nie wstydzimy się tego.

- pamętasz że idziemy do góry na wigilę?  - zapytał po chwili

- tak, a potem wracamy do domu na wigilę do nas,  możesz wyjść bo chcę się przebrać - powiedziałam wyjmując bluzę.  Wyszedł bez słowa.  W święta jesteśmy dla siebie naprawdę mili.  Działa magia świąt o takie tam.  Poza tym mam świetny plan co do Wally'ego i Artemis.  Co prawda będzie mi potrzebna pomoc, ale nie będzie z tym problemu. 

Ubrałam wcześniej wspomniany zielony sweter, a do tego czarne legginsy.  Włosy wyjądkowo zostawiłam rozpuszczone i wyszłam z pokoju,przy okazji zgarniając prezęty do dożej torby.  Nawet dla Roy'a mam prezęt.   Nie  mogę się doczekać miny Wally'ego jak zabaczy swój prezęt.  Wogóle to jesteśmy gnialni.  Zawsze kupujemy prezęty oddzielnie a kupujemy sobie to samo.

Szybko zbiegłam na dół gdzie czekał Wally z torbą podobną do mojej.  Pożegnaliśmy się z rodzicami i poszliśmy w stronę platworm ZETA.  Po chwili byliśmy w góre.  Odrazu pobiegłam do Megan. 

- hej Megan wesołych świąt!  - krzyknęłam wbiegając do kuchni czym ją wystraszyłam.  Piekła pierniczki. 

- no cześć,  wesołych świąt - powiedziała z uśmiechem po czym  ją przytuliłam. 

- mogła być mi pomóc? - zapytałam błagalnie.

- w czym?  - zapytała patrząc zrezygnowana

- poproś Artemis godzinę przed świętami by powiesiła jemiołę nad wejściem tutaj - powiedziałam z uśmiechem

- ty wiesz że ona tam nie dosięgnie?  - zapytała patrząc na mnie podważanie

- wiem i o to mi chodzi - powiedziałam z uśmiechem.  Potem jeszcze pogadłyśmy,  ja pomogłam Megan w kuchni.  Podrzuciłam prezęty pod choinkę i zaiesiłam dekoracje.  Usiadłam sobie na kanapie z Wally'm i resztą ekipy.   Godzinę przed wigilią przyszła  Artemis.  Spojżałam na Megan która coś gotowała. Megan pokiwała głową i podała jej Jemiołę.

Perspektywa Wally'ego

Siedzieliśmy rozwaleni na kanapach,  a Megan coś gotowała.  Jakąś godzinę przed wigilią przyszła Artemis.  Megan poprosiła ją o przywieszenie jemioły.  Jest za niska nie dosięgnie.  Chyba.  Artemis jest sprytna i jakoś sobie poradzi.  Ukratkiem na nią patrzyłem, aż w końcu dostałem w ramię od siostry

- na co czekasz?  Idź jej pomóż - powiedziała wskazując na Artemis  głową.  Normalnie bym się kłucił,  ale są święta.  Wstałam i stanąłem za Artemis.  Chwyciłem ją w pasie i pomogłem doczepić jemiołę. O dziwo Artemis uśmiechnęła się do mnie j podziękowała za pomoc.  Czyżby jej duch świąt też się udzielił?    W twdy przypatkiem spojżałem w jej oczy.  Zrobiła to samo.   Nachyliłem się nad nią i w tedy wbiegł flash

- czołem dzjeciaki !- krzyknoł wesoły a ja i Artemis odsuneliśmy się od siebie

- Flash zakało!  Jesteś martwy!  - wydarła się Kid  i pobiegła gdzieś za Barrym.  Patrzyłem na to zdezoriętowany,  kiedy poczułem jak ktoś całuje mnie w policzek.  Odwruciłem się do Artemis która odchodziła z uśmiechem.  Sam się uśmiechnąłem i poszłem pomóc przy dekoracjach.

Perspektywa Wery

Gonię za flashem przez pół góry sprawiedliwości.  Ko jak on mógł.  Przez niego mój misterny plan szlak jasny trafił.   I mój świąteczny humor też.  W końcu udało mi się go dogonić i powaliś na ziemię

- ał!  No za co ty mnie gonisz? - zapytał podnosząc  się do pionu

- jak za co?!  Zniszczyłeś mój plan jakrze misterny.  Skończyły by się podchody tych dwóch i...  I wogóle a ty wszystko zniszczyłeś- powiedziałam siadając po turecku na ziemi.  Flash  patrzył  na mnie zdziwiony.  W święta mam tendęcje do zachowywania się jak dwuletnie dziecko.  EJ a jakby znowu zagrać w butelkę?  Tak tak tak.  Zaczełam klaskać w ręce,  poczym wstałam i wyściskałam Barry'ego.

- dzięki! Dzięki ! dzięki! - wypiszczałam biegnąc spowrotem w stronę towarzyzsta.  Wpadłam tam wesoła że nie wiem.   Byli już wszyscy i mieliśmy zaczynać kolację.   Najlepsze jest to że całą kolację szczerzyłam jak głupi do sera.  Gadaliśmy i śmialiśmy się.  W końcu  Barry podszedł do choinki i zaczął rozdawać prezęty.  Dlaczego Barry?  Po pierwsze, jest najszybszy,  do drugie ma czerwony strój, a po trzecie bo Batman nie chciał.  Po chwili wszystkie prezęty były rozdane.  Nie który śmiali się jak dostwali dwie bardzo podobne rzeczy, jak nie takie same.   W końcu Robin nie wytrzymał

- ja rozumiem,  są święta, czas radości i zabawy,  ale to chyba spisek! 

- a co?  - zapytałam podbiegając do  chłopaka

-  ty się pytasz?   Przyznaj się to od was - powiedział pokazując  2 patelnie a w środku  otwarte pudełko po iPhone  a wśrodku skarpetki.  Zaczełam się śmiać

- nie,  odemnie jest tamto żółte, a to nie wiem kto ci dał , ale pogratulować pomysłu - powiedziałam odchodząc.  Do  otworzenia zostały mi jeszcze dwie paczki.    A co mi tam zacznę od żółtej.  W środku był kostiułm taki sam jak mój  tylko czerwony z białymi elemętami.  Odrazu pobiegłam go ubrać.  Po chwili wbiegłam spowrotem i z drugiej strony wbiegł Wally z takim samym.  Ciekawe od kogo bo ja Wally'emu kupiłam  nowe słuchawki bo stare zniszczył.  Odworzyłam drugą paczkę.  Nowe słuchawki.  No kto by się spodziewał.  Rozejżałam się po wszystkich.  Wszyscy  byli uśmiechnięci.  Aż miło patrzeć. Nikt się nie kłuci, złoczyńcy sobie odpuścili  ,a my możemy się cieszyć.   Spojżałam na zegarek.  Za ok 2 godziny musimy się z Wallym zwijać.

- zagramy w butelkę ? - zapytałam  błagalnie

- znowu nie mamy butelki - stwierdził robin.  Rozejżałam się wokół.  Barry coś pił.

- Flash pij szybciej! 

- nie - mruknął tylko, wstałam ,wyrwałam mu butelkę i szybko oprużniłam.  Wszyscy na mnie dziwnie patrzeli

- to było piwo - powiedział załamany

- to dobrze,  miałeś nie pić - powiedziałam wracając do towarzystwa.  Liga sprawiedliwych usiadła sobie przy stole, a my rozwaliliśmy się na kanapach.   Nawet Roy z nami gra.  Kilka osób miało już karne zadania.  Osobiście mam do nich taki gruby zeszyt.  I to nie byle jakich zadań, tylko takich mega okrutnych.  Wkońcu udało mi się trafić na Wally'ego. Uśmiechnełam się chytrze.  On wiedział że ma przerąbane.

- przykro mi braciszku...  Artemis nie bież tego do siebie, ale muszę,  Walliś  pocałuj Artemis

- co?! Nie Wera!  - wydarła się Artemis- wiedziałam że gra z tobą jest podejżana - powiedziała naburmuszona.  Wally już miał wstać, ale zrezygnował.  Spojżał na mnie błagalnie.

- albo to, albo karna 3 - powiedziałam z szyderczym uśmiechem.  Wally wie o co chodzi z karną 3.  Nie chcecie wiedzieć.

- zemszczę się - mruknął wstając

- tak tak....  Jak zawsze- mruknęłam opuerając się o plecy kanapy.  Kiedy Wally był blisko Artemis, blondynka wstała i zaczeła uciekać.  Chyba zapomniała że Wally jest sprinterem.   Wally szybko ją złapał, pocałował poczym usiadł zadowolony.  Dziewczyna usiadła chwile po nim cała czerwona.  Już mam pewność że to nie Wally się zemści lecz ona.  Kręciliśmy ostatni raz bo musimy spadać.  Najgorsze jest to że padło na mnie, a wyzwanie daje Artemis.

- dobra więc...  Pocałuj Roy'a - powiedziała z uśmiechem.  Roy pijący herbatę zaksztusił się z wrażenia.  Niezdążył nawet zaprostestować bo, wstałam podbiegłam do niego, cmoknełam w policzek i oparłam się o jego ramię

- wesołych świąt,  i narazie - powiedziałam odbiegając przy okazji ciągnąc za sobą brata.  Szybko udaliśmy się z Barrym do platworm ZETA i po paru minutach byliśmy w domu. Byli już wszyscy.  Mama, tata, ciocia Iris,  no i oczywiście ostatni byli sprinterzy.  Zawsze się zastanawiam jak to możliwe że jesteśmy najszybsi na świecie, a zawsze,  ale to zawsze,  my musimy się spóźnić.   Było miło,  dopuki nie padł temat jak było w górze.  Wally się zaksztusił, a ja zaczełam z niego śmiać.

- no dobra dziecieki tłumaczcie się - powiedziała mama.

- wiesz co mamo?  Wera to chyba tworzy jakiś spisek.  Ną stop coś knuje i innymi członkami zespołu - powiedział oburzony.  Mama na mnie spojżała.  Uśmiechnęłam się niewinnie

- wiesz,  nie moja wina że nie potrafisz dziewczynie powiedzieć że ci się podoba- wtedy mama spojżała naWally'ego wymownie ,a on sam się naburmuszył i zrobił czerwony jak burak - więc trzeba cię trochę popchnąć- powiedziałam chwytając kubek z herbatą

- tak, ale nie powiem kto zakochał się w pewnej czerwonej strzale - gdy wypowiedział ostatnie słowo kopełam go w nogę na co głośno zawył - Ał!

- po pierwsze,  to Harper mi się nie podoba, po drugie jest dla mnie wredny, a po trzecie go nie lubię więc się wypchaj - powiedziałam złowrogo.  Tak wygląda większość  rozmów o nas.  Potem mama poruszyła temat dzieci i rozmawiały o tym z ciocią, do momentu aż wychwyciłam słowo ciąża . Gwałtownie wstałam udeżając ręką o stół

- dobra przyzanać się która w ciąży - powiedziałam pokazując ma mamę i ciocię po czym wszyscy zaczeli się śmiać.

- Wera nikt nie jest w ciąży, my z twoją mamą rozmawiamy teorytycznie - powiedziała ciocia.

- więc teorytycznie też chcę z wami o tym pogadać - powiedziałam zajmując miejsce obok nich.  Po długich rozmowach, pośpiewaliśmy kolendy, a potem niestety Barry i Iris musieli wracać do domu.  Pomogliśmy posprzątać i udaliśmy się spać.   Nie wiem czemu, ale zanim zasnełam myślałam o Roy'u.  EJ no bo  niby jest dla mnie wredny, ale przecież jako dziecko płakał bo niby go nie lubię.  Co prawda powiedziałam tak dzisiaj, ale coraz częściej zastanawiam się czy to prawda.  Może ja tego nie widzę  a zboku wygląda to tak jak u Artemis i Wally'ego?  

Właśnie z takimi myślami zasnełam.

----------------------------------------------------------------------------------------------
Witam

Z racji tego że dzisiaj jest wigilia narodzenia pańskiego,  chciałam wam wszystkim życzyć zdrowia ,szczęścia , miłości do drugiego człowieka , spokoju ducha,   mile spędzonego czasu z bliskimi,  oraz spełnienia wszystkich marzeń.

Autorka                  

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro