Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

porwanie ?

Nie wiem ile biegłam bo straciłam rachubę. Chałasy z sali głównej nie zwruciły mojej uwagi. Przestałam biec dopiero jak usłyszałam za sobą głos.

- miałaś nie biegać - surowy głos flasha. Nie lubię kiedy mówi takim tonem. Odwruciłam się do niego przodem.

- wiem , ale nie mogłam spać więc przyszłam tu - powiedziałam siadając na bierzni po turecku - która godzina ?

- 6 , .rodzice się martwią, zresztą jak wszyscy , zrozum nikt nie chce ztobić ci na złość - mówił spokojnie

- no wiem ,wiem ale znowu mi się śniła ta akcja .... - powiedziałam cicho

- ta z Wallym ? - zapytał zdziwiony. Pokiwałam głową w odpowiedzi . - dobrze wierz że to nie twoja wina

- wiem - mruknełam czując jak.moje oczy robią się wszkalane. Wziełam głęboki wdech .

- wracasz do domu czy czekasz tu aż przyjdzie Catlin i będzie chciała cię przebadać ? - zapytał po chwili ciszy . Odrazu podniosłam się do pozycji stojącej i pobiegłam na salę główną ,gdzie zaczełam się gorączkowo zbierać. Po chwili usłyszałam śmiech Barry'ego. Gdy byłam ubrana przeszłam obok niego pożegnałam się i poszłam do domu. To znaczy taki miałam zamiar. Po drodze natknełam się na pozar i niemogłam przejść obojętnie. Zaczełam wynosić ludzi z budynku . Gdy wyniosłam wszystkich wbiegłam tam by zobaczyć czy nikt nie został. Gdy byłam w środku źle się poczułam i zaczełam kaszleć. No tak na czad nie jestem odporna. Zrobię to szybko i sie zmywam bo się jeszcze uduszę. Im dalej szłam tym gorzej się czułam. W pewnym momencie widziałam mroczki przed oczami ,a w płucach zabrakło mi tlenu. Upadłam na ziemie kaszląc. Zanim straciłam przytomność zobaczyłam jak ktoś wolnym krokiem do mnie podchodzi...

Perspektywa Wally'ego

Jakieś 3 godziny temu zadzwonił flash i powiedział ze Wera wraca do domu. A nie ma jej do tej pory. Jest 9 a ona pewnie nic nie jadła ,dotego jej nie ma. Nie popadaj w paranoje ,moze postanowiła sobie pospacerować do góry ,albo gdzieć na kawę. Najgorsze jest to że mam to dziwne uczucie że coś się stało. Przebrałem się i pobiegłem w stronę platformy Z.E.T.A . Po chwili byłem w górze . Na wstępie zauwarzyłem robina gadającego o czymś z Artemis . Szybko do nich podbiegłem czym wystraszyłem blondynkę.

- myślałem że tylko Wera tak robi - mruknoł zły robin .

- a propo siostrzyczki , nie ma jej tu ? - zapytałem szybko . Obydwoje patrzyli na mnie jak na kretyna .

- co jej zrobiłeś ? - zapytała zrezygnowana dziewczyna .

- włśnie chodzi o to że jak wstałem to jej nie było flash mówił że była u niego i wraca do domu i nie ma jej od 3 godzin - powiedziałem szybko. Patrzyli na mnie z niedowierzaniem . Pstryknołem palcami turz przed twarzą Artemis za co dostałem w żebra

- i nie wruciła ?

- nie i przez to cholernie się martwię - założyłem ręce na piersi zrezygnowany. Nue ma jej ,ale ja zawsze się znajdzie. Po chwili stwierdziłem że nie ma sęsu tak stać i przebiegłem górę w poszukiwaniu siostry. Kórej nie było tu ,bo takie rzeczy widać. Jak wruciłem zobaczyłem jak robin prubuje ją namierzyć

-stary to nic nie ma , była bez stroju ,nie ma nadajnika -powiedziłem i wtedy usłyszeliśmy konputerowy głos ,który powiadomił oprzybyciu flasha , Barry w kilka sekund stał obok mnie. - znalaześ ją ? - zapytałem go nuemal odrazu

- nie ,a przebiegłem całe miasto , dotelo ludzie z twierdzą że widzieli kid jak uratowała ich z pożaru ,a potem wbiegła zobaczyć czy jeszcze ktoś został w środku. Strażacy natomiast twierdzą że po ugaszeniu pożaru już jej nie było - powiedział w miarę szybko flash - robin ona nie ma nadajnika - powiedział widząc co prubuje zrobić

- szukam jej komurki -gdy to powiedział wyjąłem z kieszeni telefon siostry i mu go pokazałem . Westchnął tylko

- ej wiecie co nie panikujmy , może gdzieś teraz siedzi i zastanawia się nad sobą - powiedział flash . Spojżeliśmy na niego z wymalowanym.zdziwieniem i niezrozumieniem . - akcja ....

- ale to nie jej wina - powiedziałem odrazu. robin niebardzo wiedział o co chodzi ,ale to mnie nie obchodziło.

- spokojnie jak nie wruci do jutra zaczniemy szukać , a teraz trochę się supokój - powiedział i położył mi rękę na ramieniu . Spojżałem na niego zmartwiony , roztargał mi włosy i sobie poszedł. Pewnie ma misje . Mówiłem mu że mam złe przeczucie , mówiłem a w naszym przypadku jak jedno ma złe przeczucie to drugiemu coś jest . Zrezygnowany usiadłem na ziemi ,tak jak to robi Wera ,zacząłem przeglądać jej telefon . Nie powinienien ,ale może znajdę coś pomocnego. SMS pisze głównie ze mnią ,a reszta to drużyna. W kontaktach nikt podejżany ,bo wszystkich znam . W notatkach tylko informacje typu lista zakupów , a reszta to nic ciekawego. Może flash ma rację. I za chwilę wruci ....

Time skip

Siedzę w salonie razem z resztą zespołu . Wszyscy są zdenerwowani, że Wery nie ma ,a ja to wogóle. Prubujemy oglądać film dla zabicia czasu ,ale słabo nam idzie. W głowie cały czas mam głupie komentarze siostry na ten temat. Po raz kolejny spojżałem na telefon ,licząc że mama wysłała mi SMS o tym że moja stuknięta siostra już wruciła i mie muszę się martwić. Niestety tak się nie stało. Poczułem jak ktoś chwyta mnie za dłoń . Odwruciłem się i zobaczyłem zmartwioną twarz Artemis

- Wally , spokojnie , znajdzie się ....

Perspektywa Wery

Powoli otworzyłam oczy. W pomieszczeniu w którym się znajduję jest ciemno. Głowa mi pęka. Chciałam jej dotknąć ręką ,ale nie mogłam. Odwruciłam głowę w tamtą stronę. Ręke miałam związaną pasem bezpieczeństwa, drugą też. Zaczełam się nerwowo szarpać . Nie panikuję ,ale prubuję wyrwać ręce . Chociaż jedna się przyda. Nagle zauwarzyłam postać siedzącą w kącie na niewielkim stołku.
- kim jesteś i czego odemnie chcesz ?...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro