Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

mam okres nigdzie nie idę

Od miesiąca nie dzieje się nic ciekawego,  Wally cały czas kłuci się z Artemis,  Conner prubuje naprawić motor,  za karzdym razem jak proponuje pomoc to muwi że sobie poradzi,   robin ćwiczy albo pomaga batmanowi, Kaldur coś sprawdza w komputerach, a Megan gotuje.   Ja za to znalazłam frajdę w denerwowaniu Wally'ego.  No i prubuję tego co ugotuje Megan.  A robi naprawde dobre ciastka. No a co robimy  teraz.  Siedzę z Megan w kuchni a resztę świata mam w dupie.  Przy okazji gadamy o różnych dziwnych tematach.  No dobra  , gadamy o chłopakach

- Megan wiesz co?  -z zapytałam w pewnym momencie

- nie ale się boję - powiedziała zaglądając do piekarnika.

-powinnyśmy sobie zrobić babski wieczór - powiedziałam popijając herbatą

- no dobra ale kiedy?  - zapytała prostując się.  Akurat przełknęłam herbatę

- czekaj,  Wally!  Kiedy cię nie ma w domu?!  - wydarłam się przez pół jaskini.  Po chwili obok mnie stał mój brat.

- dzisiaj idziemy z chłopakami na biwak nad  jezioro a co? - zapytał szybko

- jedziesz na biwak beze mnie?  - udawałam obużoną

- przykro mi to będzie męski biwak  - powiedział  i gdzieś pobiegł.  Serio to nie byłam z tego powodu zła, ale mógłby powiedzieć wcześniej.  Odwruciłam się w stronę Megan

- dzisiaj , u mnie czy w górze?  - zapytałam

- a co na to wasi rodzice?

- nie ma Wally'ego nie ma problemu  ,czyli u mnie?  - pokiwała twierdząco głową.  - dobra to ja idę powiedzieć Artemis - oznajmiłam wstając.  Szłam sobie powoli bo do wieczora dużo czasu.  Przy okazji napisałam SMS do mamy że dziewczyny przyjdą do mnie na noc.  Tak jak myślałam niebyło problemu.  Właśnie weszłam do sali głównej gdzie Robin walczył z wodnikiem.  Ten drugi właśnie wygrał.  Podeszłam do nich

- widzieliście artemis? - zaptałam z rękami w kieszeniach

- nie,  ale chyba jest w górze - powiedział robin i poszłam dalej.  Byłam chyba wszędzie . Nawet w garażu i nigdziebjej nie ma.  Zrezygnowana wróciłam do kuchni. Peszłamntam i myślałam o morderstwie.  W kuchni siedziała sobie Artemis z Megan  ,pijąc herbatę i wżerając ciastka.  I nie byłam zła bo wszędzie szukałam artemis...  Byłam zła bo jadły ciastka beze mnie.

- Artemis małpo po całej górze cię szukam - powiedziałam siadając obok

- to znalazłaś,  pozatym Megan mówiła że robicie babski wieczór

- no tak idziesz z nami?

- a Wally?

- sprzedany - spojżała na mnie znacząco -  idzie na biwak

- w takim razie też wpadne, ale muszę iść do domu po ciuchy,  będę za....  Godzinę ,poczekacie? - zapytała wychodząc

- pewnie - powiedziałyśmy razem z Megan. 

Czekają  na Atremis  rozmawiałyśmy o naprawdę dziwnych tematach. Padł też temat dlaczego ptaki składają jaja. Artemis jak zapowiedziała wruciła do góry po godzonie z torbą trenindową. Potem przenieśliśmy się do mnie do domu . Stwierdziłyśmy że wszystkie będziemy spały na podłodze. Dla mnie to nie problem bo nieraz tak spałam . Powiedzmy że czasem jak małemu się nudzi i zrzuca mnie z łóżka poczym idzie spać dalej, a że ja jestem leniwym stworzeniem to śpię wtedy na ziemi. Najpierw malowałyśmy paznokcie ,potem zjadłyśmy kokację, karzda z nas wzieła prysznic i przebrała się w piżamę.  Potem zrobiłam nam popkorn i zaczełyśmy oglądać film.  Tak jak ja nie lubię romansów ,tak ten był fajny. Pozostałe były średnie co stwiedziłyśmy jednogłośnie. Potem poszłyśmy do mnie  do pokoju. Powiedziałam dziewczyną że idę ogarnąć włosy i zaraz przyjdę. Tak po kompieli zawsze robię sobie turban z ręcznika i chodzę w nim pół wieczora.  Zdjęłam ręcznik z głowy, wysuszyłam włosy i przypomniałam sobie że zostawiłam wsuwki na półce w pokoju.  Zaje**ście.  No trudno.  Rozczesałam włosy i poszłam do pokoju.  Dziewczyna jak mnie zobaczyły  to nie wiedziały co powiedzieć.  Szybko spięłam grzywkę  wsuwkami za co dostałam nagane od obu  że tu zacytuję ,, takie ładne włosy,  co ja gadam zaje**ste  włosy wsuwkami  spinać?  Ciebie  do reszty poj**ało? "  .

No ok godziny 23 temat zszedł na chłopaków.  A zaczeło się od tego jak Megan  stwierdziła że Conner ma syf w pokoju.   A że genijalna ja,  znalazła na chodniku bezpańską zgrzewkę piwa na chodniku i ją przygarnęłam,  to jako jedyna piłam.  Przez mój metabolizm mi wolno.  I kazałam jej iść do pokoju Wally'ego.  Poszła i wruciła zniesmaczona. Potem zeszło na temat wybranka neszego serca....

- ja tam uwarzam , ze Artemis powinna się umuwić z Kaldurem - powiedziałam wymachując ręką.  Druga miałam opartą o szafkę nocną.

- Wera dobrze się czujesz?  Z Kaldurem ? - zarotestowała blondynka

- zgodzę się z Artemis,  Kaldur jest zbyt powarzny,  może Wally? - po tym co powiedziała, Artemis zaksztuciła się sokiem

- dlaczego z moim bratem? - zapytałam zaciekawiona - to on jest facetem powinien się z nią umuwić a nie na odwrut - powiedziałam odrazu

- myślisz  bardzo stereotypowo - powiedziała Artemis

- czyli umuwisz się z moim bratem? - zapytałam podnosząc jedną brew do góry.  Megan też już się uśmiechała.

-nie , powiedziałam że myślisz stereotypowo a nie że się z nim umuwię  , pozytm twój brat jest wrednym, zapatrzonym w siebie egoistą - powiedziała zakładając ręce na piersi.

- myślisz że nie wiem,  a tak wogóle Megan to co między tobą a Connerem?  - zapytałam tak samo jak pytałam Artemis.  I tak rozmowa toczyła się do 2 rano bo wtedy stwierdziłyśmy że trzeba iść spać.

Obudziło mnie trzaśnięcie drzwi na dole.  Nie otwierałam oczu więc postanowiłam to zignorować.  Niestety osobnik na parteże strasznie się tłukł.  Wera nie przejmój się śpij dalej. Chwilę po tym usłyszałam jak ktoś biegnie po schodach.  Słyszałam jak któraś z dziewczyn przewraca się na drugi bok,  albo plecy.  Nie ma bata nue otworzę oczu bo potem nie zasnę.  I zrowu ktoś biegnie po schodach.  Chwila ciszy i znowu się wraca.  No teraz już nie wytrzymałam

- ciszej tam ktosiu na korytarzu ! Niektórzy chcą sie wyspać! - wydarłam się dość głośno

- Wera nie drzyj się - mruknęła Megan.  Zapiętać nie siedzieć do drugiej nad ranem .potem nastały kolejne minuty ciszy przerwane przez moją mamę

- Wera!  Śniadanie! - ech a było tak pięknie....  W sumie to nie zostaje w łóżku.  Nie też źle , zostaje na podłodze.  Dzisiaj śpię do 12.   No mój spokój nie trwał długo bo ktoś znowu wbiegł po schodach.  Zaraz wstanę i na ślepo go rozszarpię.  Ten mój nieznany ktoś otwożył drzwi do mojego pokoju i chyba tam stał.  Mniejsza śpij Wera.  W pewnym momencie zrobiło mi się strasznie zimno, a w tym zamym momencie usłyszałam pisk dziewczyn.  Poderwałam się i kogo zobaczyłam?  Mojego brata imbecyla z wiadnem wody i głupkowato się z nas śmiał.  Kiedyś go uduszę.....  EJ chwila  co on tu robi?

- Wally wybieraj rodzaj śmierci - powiedziałam groźnie.  Artemis posłała  mu nienawistne, a Megan zawieszone spojżenie.    On wyszedł z pokoju nadal się śmiejąc.   Wstałyśmy z mokrej podłogi - i ty to sprzątasz!  - wydarłam się na całe  gardło.  Spojżałam na dziewczyny.  Byłyśmy całe mokre - to która pjerwsza do łazienki?

- ja,  a tak wogóle to mówiłaś że go niebędzie - powiedziała Artemis wychodząc. Megan ma te swoje organiczne ciuszki więc mi musiała sie przebierać w łazience.  Tej to dobrze

- bo miało go nie być!  - krzyknęłam za Artemis.  Ja za ten czas wyjęłam czyste ubrania i położyłam na łóżku a za pomocą szybkości doprowadziłam pokój do porządku.  Za jej pomocą też się przebrałam, a włosy wyschły podczas biegania.  Teraz zostało je tylko uczesać.

Po tym jak Artemis wyszła z łazienki zeszłyśmy na śniadanie.  Przy stole siedział już Wally i zajadał kiełbaski.  Usiadłyśmy i zaczęłyśmy gadać o luźnych tematach.  Wally od czasu do czasu wtrącał swoje 3 grosze ,ale zawsze go któraś zgasiła.  Widziałam że czół się skrępowany.  Hehe 1:0 dla Wery.  No sorry ale ja przy jego kumplach umiem się odnaleść.  W pewnym momencie zapadła cisza którą Wally wykorzystał.

- EJ wy takie zmęczone, a dzisiaj trening z Black Canary - poweidzał wyraźnie zadowolony.  Z wrażenia się zakrztusiłam.

- Wally powiedz że żartujesz - zaczeła Marsjanka

- nie - odparł obojętnie.  Jęknełyśmy z "bólu" .

- nie,  wiecie co?  Mam okres,  nigdzie nie idę - powiedziałam spuszczając się po krześle i zakładając ręce na piersi, co wywołało atak śmiechu u pozostałych.  Udeżyłam Wally'ego w żebro - i z czego rżysz? - zapytałam gniewnie

- mamo!  Ona mnie bije!  - wydarł się Wally  co jeszcze bardziej rozbawiło dziewczyny

- zamknij się bo się kijem poszczuję - mruknęłam grzyząc kanapkę

- a wiesz co?

- nie mówi się co,  tylko co2! - wydarłam się na niego

- nie ,nie masz racji - powiedział z uśmiechem.  Zato dziewczyny patrzały na nas i nie wiedziały czy smiać się czy płakać

- Wally ,idioto , zapamiętaj sobie , kobieta ma zawsze rację - po tych słowach wszyscy wybuchneliśmy śmiechem. 

Po zjedzeniu śniadania , położyłam się na kanapie, a Wally pół godziny prubował mnie z niej zdjąć.  Dziewczyny tylko się z nas śmiały.  Jak mu się to udało to przenieśliśmy się do góry.   Na miejscu był tyko Wodnik z Robinem,  a chwilę po nas przyszedł superboy.  Potem czekaliśmy aż zjawi się Black Canary.  Gadaliśmy sobie luźno do momentu aż zgasło światło...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro