Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

jeśli zajdzie taka potrzeba , to ubieżcie mnie w kaftan bezpieczeństwa

Gadaliśmy sobie luźno do momentu aż zgasło światło. Usilnie prubowałam coś zobaczyć ,ale bylo ciemno jak w dupie mużyna.   Zdenerwowana chciałam założyć gogle, ale coś udeżyło mnie w głowę.   W wyniku uderzenia odsunęłam się kawałek do tyłu.  Gdy chciałam po raz drugi założyć gogle, ze zdziwjeniem stwjerdziłam że ich nie mam.  Tak chcecie się bawić?  Proszę bardzo.  Zaczełam nasłychiwać,  bo mój wzrok jeszcze nie przyzwyczaił się do panującej wokół ciemności.  Po chwili usłyszałam jęk Artemis. Obruciłam się w stronę dźwięku.  Coś chciało mnie udeżyć ale zrobiłam unik.  Potem kolejny i jeszcze jeden.  Kiedy robiłam jeden z uników, napstnik popchnoł mnie na ścianę.  Szybko. Wstałam i odbiegłam kawałek.  Gdy tylko stanęłam znowu zostałam udeżona i walnęłam głową o podłogę.  Mam to w dupie nie wstaję drugi raz.  Czekałam aż znowu zapali się światło.  W między czasie słyszałam jęki moich przyjaciół.  Nagle obok mnie coś, albo ktoś spadł.   I wtedy zapaliło się światło.  Na środku sali stała Back Canary. Obok mnie leżał Wally a dalej reszta ekipy. Wszyscy patrzelj na mnie dziwnie.   W sumie to nie wiem czemu w końcu siedzie sobie na ziemi.  Mój brat coś jęczał o wstrząśnieniu muzgu.

- gdyby to był sprawdzian...  Wszyscy dostalibyście jedynki- powiedziała Canary. - no może poza Kid...  Ona dostała by dwuje za pomysłowość

Wszyscy patrzyli na mnie z lekką zasdrością a ja po chwili zaczaiłam ,co powiedziała Canary

- serio ? - zapytałam wymachując ręką. Pokiwała  głową- czyli jednak  miałam rację by nke wstawać poraz drugi

Po moim stwierdzeniu wszyacy wybuchli śmiechem. Potem  zrobiliśmy jeszcze kilka...kilkanaście....kilkadziesiąt powturzeń tego samego ćwiczenia. Gdy skończyliśmy wszystko mnie bolało a sam trening trwał do 2 po południu. 
Jak tylko dotarłam do salonu walnełam się na ziemię. Reszta rozłożyła się na kanapach, no Wally dołączył do mnie na ziemi . Niemieliśmy na nic siły.

- Wally wiesz co ? Ciemność widzę - powiedziałam patrząc w sufit

- to co jebnąć cię ? - zapytał robiąc to samo co ja

- dobra ,ale  jeśli zajdzie potrzeba bo będę chciała ci oddać , ubieżcie mi kaftan bezpieczeństwa - powiedziałam , siadając . Przeciągnełam się a wtedy poczułam udeżenie w plecy . Mocne udeżenie w plecy . Odwruciłam się do brata , z gniewną miną

- no co  ? Pytałem czy mam cię walnąć - powiedział udając niewiniątko

- wiem ,ale myślałam że walnuesz mnie w głowę , nie w plecy-  dwa ostatnie słowa właściwie wymruczałam pod nosem ,spowrotem się kładąc. Długo tak nie leżeliśmy bo mnie i Wally'emu zaczeło burczeć w brzuchu. Wstaliśmy i  przeciągneliśmy się

- idziemy po coś do żarcia,chcecie coś?  - zapytał  Wally.  Tak świetny pomysł my się będziemy męczyć a oni się najedzą,  chociaż w sumie to i tak byśmy po jedzenie pobiegli ,więc nie ma różnicy.  Wszyscy powiedzieli co by zjedli poczym znikneliśmy,  wybiegając z jaskini.  Kupili my wszystko o co prosili nas przyjaciele plus raz...  Dwa....  Trzy....  Osiem pudełek z pizzą dla nas dwojga i wruciliśmy do góry.  Rozdaliśmy wszystkim jedzenie  , ja zgarnęłam moje  cztery pudełka z pizzą , rozsiedliśmy się wygodnie i zaczeliśmy pałaszować.   Poruszyłam temat biwaku ,czego pożałowałam bo on zapytał o nasz babski wieczór.  I mam w dupie skąd to wie.  Potem to z niego wycisnę.

- no to przyznajcie się o czym rozmawiałyście?  - męczy Wally od 10 minut

- napewno nie o tobie - powiedziałam, ale chyba pominoł wyraz tylko bo ciągnoł dalej

- no nie trzeba tylo naprawdę i tak wszyscy wiedzą że jestem najprzystojniejszy - na to wszyscy wybuchneliśmy  śmiechem.  

- jesteś głupi - podsumował robin na co zaczełam energicznie klaskać

- brawo Sherlocku -  uprzedzając pytania, tak wygląda większość naszych rozmów.  większość bo bywa że w połowie rozmowy zaczynamy się bić i tyle po rozmowie.

Po 20 minutach, komuś dzwiniła komurka.  Z przyzwyczajenia włożyłam rękę do kieszeni.  Okazało się że to nie mój tylko brata.  Poszedł odebrać a po chwili wrucił zdenerwowany.   Chwycił mnie za ramie i pociągnoł do góry

- idziemy - powiedział,  chcąc dale mnie ciągnąc ,ale wyrwałam rękę

- co ? Jak?  Czemu?  Nigdzie nie idę - powiedziałam szybko. Wtedy dał mi do ręki telefon z otwartą stroną internetową.  Z niedowieżaniem przeczytałam treść 3 razy.  Była to strona naszej szkoły i  w części dla najpopularniejszych par byliśmy zapisani my że niby chodzimy z najpopularniejszymi dzieciakami szkoły którzy w dodatku są kuzynostwem.  Nie wierze...

- idziemy - powiedziałam w podobnym humoże co brat.  Wszyscy patrzeli na nas jak na idiotów. Szybko teleportowaliśmy się do miasta i poszliśmy w stronę parku gdzie zwykle o tej godzinie siedziały nasze " drugie połówki". Jak ja tej małpie wypierdole to sie przez miesiąc w szkole nie pojawi.  Doszliśmy do miejsca w którym przebywali po szkole.  Byli i tym razem. Max Ferdsen i Julia  Pyszenc.  Kuzynostwo.  Najpopularniejsze dzieciaki w szkole.  Myślą że mogą mieć wszystko.   Oj sie zdziwią.

-EJ!  Max!  Bier tego niedorozwoja ,którego nazywasz rodziną i chodź tu! - wydarłam się z daleka, za co dostałam z łokcia.  Zgtomiłam brata wzrokiem.  Jech sie nie czepia. Szybko do nas podeszli,  Julia chciała pocałować mojego brata , na przywitanie ale ją odsunoł zato mnie się nie udało,  ale za to Max dostał z liścia co mnie usatysfakcjonowało.

- za co?  - zapytał zdziwiony

- za co?!  Ja cim dam za co!  - wydarłam się, ale chyba nikt nie zwrucił na nas uwagi.  A zresztą mam to w dupie

- miśku o co wam chodzi?  - zapytała słodko Julia

- o to coście nagadali nie jesteśmy razem i niebędziemy - powiedział krudko Wally.  Pokiwałam głową i założyłam ręce na piersi.

- serio byliście aż tak pijani?  - zapytał Max . Wyjęłam telefon.  Ostatnio nie byłam  na żadniej imprezie i mam dość.  Napisałam SMS że ma mi pomóc .

- co ty robisz?  - zapytał Wally

- a co mogę?  Dzwonię do twojej dziewczyny - powiedziałam odrazu.  

- co?  - zapytała cała trójka.  No a co miałam wymyślić?   Wally zaczoł im tłumaczyć że nie byliśmy na żadniej imprezie ani nie jesteśmy  razem, ale nie pojmują.  On tłumaczy a ja dzwonie do Artemis. W końcu odebrała

- Halo Artemis - powiedziałam gdy odebrała.  Widziałam nienawistne spojżenie Wally'ego.  Trudno potem mnie zabije

- no ja a co chodzi z tym SMS?

- słuchaj musisz tu przyjechać, bo taka jędza ci kradnie chłopaka

- kogo? 

- no tak ubzdurała sobie że Wally to tej chłopak

- Wera w co ty mnie wplątałaś? - zapytała zła

- tak, tak  za ile będziesz?  - musiałam pozorować rozmowę

- ech nie dasz mi spokoju, dobra gdzie jesteście ?- zapytała zrezygnowana

- w parku niedaleko szkoły

- ok daj mi pół godziny - powiedziała i się rozłączyła. A ja wruciłam do kłutni. Serio oni chyba liczyli że  ja żartowałam z Artemis i że uwierzymy z tą imprezą. Albo w to że przystaniemy na ich wersję.   Sie pomylili kiedy podbiegła do nas Artemis. Zgrabnie pocałowała Wally'ego w policzek i się do niego  przytuliła.  Wally też ją przytulił i się uśmiechnął.  Matko jaką oni będą piękną parą.

- hej co jest - powiedziała z uśmiechem patrząc na mojego brata i na mnie.  Potem spojżała na naszych towarzyszy i uśmiech zniknął.  Uchu chu.  Mają przerąbane. 

Po tym jak Artemis przyszła odrazu napisali , do redakcji szkolnej strony że to z nami to tylko żarty . Potem sobie poszli a my całą trójką poszliśmy w stronę teleportów.  Podrodze oboje zrobili mi wykład o tym że mam ich więcej nie stawiać w takiej sytuacji.   Tylko potakiwałam.  A na koniec przypomniałam Wally'emu że musi wziąść Artemis do kina.  Myślałam że oboje mnie zabiją. Z racji tego że był już wieczór to uciekłam do domu a ich zostsawiłam samych.
Perspektywa Wally'ego

Ja ją chyba uduszę,  Artemis zresztą też.   No bo najpierw ta pierwsza akcja z  internetem,  a do tego palnołem z tym kinem i teraz muszę tam iść z Artemis.  Ona mnie zabije.  Pewnie i tak już czuła się nieswojo, a teraz będzie jeszcze gożej.  Na szczęście powiedziałem że idziemy na horror nie na komedię romantyczną.  I nie to że nie lubię Artemis, ale chyba  to ona nie lubi mnie.  No trudno jest dzisiaj na mnie skazana.

O 21 poszliśmy na ten film.  Artemis się zgodziła bo jak twierdzi i tak chciała iść na ten film.   Według mnie był średnio straszny, ale Artemis chyba uwarza inaczej, bo bywały momenty kiedy odruchowo chwytała moją rękę ,albo się przytulała.   Nie żeby mi to przeszkadzało. Po filmie stwiedziłem że jestem głodny, więc poszliśmy na pizzę.  Chyba jestem uzależnionybod pizzy,  w sumie....  Mije siostra też jest od niej uzależniona.  Co mnie zdziwiło gadaliśmy z Artemis normalnie,  bez dociniek i wrednych komentarzy...  Dobra może kilka ich było ,ale to były takie ciut bardziej przyjacielskie docinki.  No dobra może jednak nie zabije siostry, ale napewno się odegram.  Nawet wiem jak.  Artemis twierdzi że mi pomoże.  Po pizzy  postanowiłem że odprowadzę Artemis do domu.  Tak bardzo jak mówiła że nie trzeba, tak bardzo ja chciałem to zrobić.   I zrobiłem,  co prawda troche mnie zdziwiło że mieszka w Gotham, ale  no co?  Gdzie mieszka nie ma znaczenia. 

Gdy wriuciłem do domu, odrazu poszedłem do pokoju Wery i zwinąłem jen wsówki.  Do góry pójdę  wcześniej i dam wsówki Artemis, bo pierwsze podejżenia padną na mnie.  No ale przynajmniej będzie wiedziała za co dostała .

Szybko wyszłem z jej pokoju i położyłem się spać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro