Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zemsta|Kate|

-jesteśmy pewne że chcemy to zrobić ?-zapytała Zoe stojąc obok mnie .

Spojrzałam na nią kręcąc głową . Jeszcze dwa dni temu sama tego chciała . A potem mama zaginęła , a ja nawet nie mogę pomóc w poszukiwaniach . Tylko Tony i Tom pomagają , z powodu swojej szybkości ,ale reszcie zespołu na to nie pozwolono . A skoro nie byłam pilnowana ,to dlaczego nie miałaby nie pomóc koleżance w rozwiązaniu problemu z szkolną prześladowczynią .

A jak łatwiej sprawić by ktoś dał ci spokój niż sprawić by zajął się czymś innym ? A najlepiej sobą?

Spojrzałam na zdjęcie w telefonie , a potem na moją przyjaciółkę . Muszę przyznać ,że było nawet lepiej niż myślałam . Wyglądały identycznie . Chodź Zoe idiotycznie czuła się w nieco zbyt zdzirowatych ciuchach wyglądała dokładnie tak jak powinna .

-Coś chyba w tym jest że rude to charatker nie kolor - mruknęła odgarniając włosy do tyłu . Długie fale ładnie opadały jej na ramiona . Oparłam się łokciami o kolana .

-mówisz o mnie o czy o sobie Clary ? -zapytałam na co prychnęła .

Spojrzała w kierunku boiska gdzie szkolna drużyna footballowa miała trening razem z grupą Cheerleaderek. Oczywiście dopilnowałam by nasza gwiazdeczka, nie dotarła na trening . Zamiast tego leżała pijana we własnym łóżku niczego nieświadoma .

-Na pewno dasz sobie radę ?

-z udawaniem pijanej Clary ? Tak nie ma problemu - po raz ostatni spojrzała na swoje opalone ręce by później jej brązowe oczy zawiesiły się na mnie .- z moim sumieniem nieco gorzej . Na pewno nie przesadzamy

-Nie - Zoe westchnęła zrozumiałam więc ,że muszę przyjąć inną strategię. - daj spokój , najwyżej zawieszą ją na kilka , dni a sama Clary będzie myślała ,że zaliczyła zgona i nie pamięta co się stało . Potem to sobie obejrzy , jej duma trochę ucierpi ,ale nic poza tym .

-Obyś miała rację Kate

-zawsze mam

Posłałam jej mój najbardziej pokrzepiający uśmiech jaki miałam. Wyciągnełam w jej stronę do połowy pustą butelkę whisky. Oczywiście ,że jej nie opróżniłam . Tom to zrobił . Na niego alkohol i tak nie działa ,a ja nie musiałam okradać barku dziadka . Same plusy .

Zoe zataczając się jakby faktycznie sama wypiła pół tej butelki ruszyła w kierunku boiska . Raz na jakiś czas czknęła realistycznie, chichotając przy tym . Naprawdę nie doceniłam jej umiejętności aktorskich. Obserwowałam z daleka jak część osób ,obserwujących wszystko z trybun , zaczęło ją nagrywać odkąd weszła na teren boiska .

Zoe była świetna . Idealnie naśladując akcent Clary na oczach wszystkich skrytykowała nowy układ swoich koleżanek i poniżyła najbliższe przyjaciółki, a potem zabrała się za podrywanie Zack'a podczas gdy chłopak dziewczyny stał zaraz obok . Do tego był jego najlepszym przyjacielem .Clay okazał się jednak lepszym chłopakiem niż przypuszczałam , albo to nie stało się pierwszy raz . Chwycił ją za ramię lekko ,ale stanowczo i zaczął odprowadzać w kierunku samochodów . Chciał ją odwieść do domu , ale na to zdecydowanie nie mogłam pozwolić .

-Zoe , łazienka , chyba nie pójdzie za tobą do damskiej ,a tam zmienisz kształt- przekazałam jej w myślach .

-dobry pomysł - i udając ,że zaraz zwymiotuje , wyszarpnęła się z jego uścisku pędząc w stronę budynku szkoły.

Pobiegł za nią , niestety dalej nie widziałam co się stało . Mogłam tylko czekać . Nie byłam najcierpliwszą osobą . Denerwowało mnie to ,że nawet nie mogłam podreptać w miejscu. Zamiast tego wyżywałam się na swojej ręce , mocno drapiąc przedramię. Miałam przestać , to robić dawno temu ,ale to było silniejsze ode mnie .

Zielona czupryna Zoe pojawiła się w wyjściu ze szkoły kilka minut później . Moja ręka zdążyła się zrobić cała czerwona . Podeszła do mnie szybkim krokiem , a jej dłonie zaciskały się i prostowały nerwowo . Coś przeoczyłam i zamierzałam się dowiedzieć co takiego .

-co jest ?

-Nic , nerwy - wypowiedziała te słowa dużo za szybko .

Zaraz za nią wyszedł Clay . Rozglądał się za kimś i po chwili ruszył w naszą stronę . Właściwie to biegł , jakbyśmy miały zaraz uciec . Zoe go nie widziała stojąc przodem do mnie.

-Zoe czekaj! - cała zesztywniała .- na pewno jej nie widziałaś ? jestem pewien ,że weszła do tej samej łazienki co ty

-nie nie widziałam Clay - wymamrotała obejmując się ramionami . Miałam wrażenie ,że jej policzki lekko się zaróżowiły .

Nie ... Ja chyba mam zwidy . Owszem Clay był przystojny . Powiedziałabym wręcz ,że mój typ faceta . Wysoki , sportowiec , kwadratowa szczęka z lekkim zarostem . Mimo to ... nie powiedziałabym ,że może być w typie Zoe . Mojej Zoe . Drobnej , nieco nieśmiałej , wesolutkiej Zoe . Jednak jej oczy mówiły wszystko . Mówiły też ,że nie potrafi go okłamać

-Jesteś pewna ...

-nie rozumiesz ,co mówi ?- zapytałam ostro wcinając się w jego wypowiedź . Dopiero mnie zauważył . Zmieszał się . Oj mieszaj się mieszaj . Ja mam naprawdę dużo do powiedzenia . - skoro Zoe mówi ,że jej nie widziała , znaczy że tak było . Dotarło ?

-umm pewnie - podrapał się po karku . Jego determinacja gdzieś wyparowała .

-super - zamrugał zaskoczony podczas gdy zupełnie nie zaskoczona Zoe podeszła do mnie stając za moim wózkiem - no co taki zaskoczony ? Idziemy na obiad , nie potrzebujemy towarzystwa. Poszukałbyś lepiej swojej dziewczyny

Nim zdążył odpowiedzieć szłyśmy już w drugą stronę . Uniosłam głowę by spojrzeć na swoją przyjaciółkę. Samym spojrzeniem starałam się wyrazić moje niezadowolenie. Dziewczyna z zacięciem patrzyła przed siebie , przez kilka minut nic nie mówiąc.

Postanowiłam to uszanować. Chodź niezmiernie ciekawiło mnie co stało się w środku . Oczywiste było ,że nie uwierzyłam w to jej "nic" . Musiałabym być głupia . Jednak to nie był czas by ją dopytywać . Będzie na to czas później .Teraz była równie ważna kwestia .

Obiad ! Na samym początku miałyśmy iść do włoskiej knajpki , ale potem dzwonił Evan . Powiedział że robi Sushi . A ja miałam straszną ochotę na Sushi więc oczywiście kazałam powiedzieć jego bliźniaczce że będziemy .Bezkompromisowo . Uwielbiałam jak ten chłopak gotuje. Był zdecydowanie najlepszym kucharzem jakiego znam. Do tego miał coś w głowie i był przystojny . No na takiego aż miło popatrzeć przy pracy . Takiego faceta chciałaby każda dziewczyna.

Gdy przeniosłyśmy się do jaskini za pomocą platformy Z.E.T.A o niemal nie wpadłyśmy na Mery i Roberta . Kuzynka trzymała młodszego brata na rękach , kłócąc się o coś przez telefon ze swoim ojcem. Wymachiwała rękami (a właściwie jedną ręką) próbując niewerbalnie wytłumaczyć coś tacie ,który oczywiście tego nie widział. Mery częst gestyulowała w ten sposób. Wzięłyśmy od niej Roberta ,który wesoło usadowił się na moich kolanach .

W salonie siedzieli również moi zmarnowani bracia. Zmęczeni i przebrani ... w większym lub mniejszym stopniu . Tom nadal miał na sobie dół swojego kostiumu ,podczas gdy górę zawiązał w pasie ,a Tony nie zdjął butów Kid Flasha. Z resztą gogle też miał nadal na czole.

Mamie zdarzało się czasami zniknąć , ale zawsze tylko na kilka godzin . Teraz nie było jej dwa dni , a liga nie miała pojęcia ,gdzie jej szukać .Znaczyło to ,że nigdzie jej nie wysłali . Dlatego zaczęliśmy szukać . Jak na razie bez skutków. Wierzę ,że szukali jej wszędzie ,gdzie tylko mogła by być .

Evan spojrzał na nas tak jakoś smutno i postawił parującą miskę przed Tomem . Szybko podniósł głowę wąchając to co jest w środku. Drugą postawił przed Tonym ,który również usiadł obok . Zgodnie zajęli się jedzeniem bez większych przepychanek .

-wiem że obiecałem ci sushi ,ale gdy zobaczyłem ich w takim stanie pomyślałem ,że ramen będzie lepszy . Mam nadzieję ,że będzie ci smakował .

Postawił miskę na stole przy którym zwykle siedziałam , by po chwili pomóc mi usiąść na nieco wyższym krześle. Nie musiał tego robić . Poradziłabym sobie . Wiedzieliśmy o tym oboje i chyba tylko dlatego mu na to pozwalałam . Zoe i mały Robert również dostali swoje porcje . Mary najwidoczniej już jadła bo zajęła się karmieniem brata. Była dobrą starszą siostrą .

Jedynie Evan nie jadł .

-a ty z nami nie zjesz ? - ubiegł mnie Tony , nasz naczelny kucharz uśmiechnął się i pokręcił głową .

-nie ,jak zwykle najadłem się gotując - odpowiedział , mimo to dosiadając się do stołu .

Atmosfera zrobiła się nieco luźniejsza dopiero gdy Tom pokłócił się z Mary . Nawet nie jestem pewna o co . Zaczęli na siebie krzyczeć ,śmiejąc się przy tym z czego wyszedł im niezrozumiały bełkot . Z tego wszystkiego obaj skończyli na podłodze śmiejąc się tak bardzo ,że nie mogli złapać oddechów .

I ni z tego ni z owego pojawił się Danny . Czternastolatek spojrzał na nas , potem na Mary i Toma , po czym przeniósł swoje spojrzenie na naszego kucharza.

-ja nie wiem czego ty im dosypałeś do tej zupy , ale syp po pół

Evan uniósł jedną brew w odpowiedzi .

-mam rozumieć ,że nie chcesz

-oczywiście że chcę !

Zaśmialiśmy się wszyscy z jego nagłej odpowiedzi . Mimo tej całej wesołości czułam ciężkość na sercu . Mamo , gdziekolwiek jesteś oby nic ci nie było.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro