Zemsta|Kate|
-jesteśmy pewne że chcemy to zrobić ?-zapytała Zoe stojąc obok mnie .
Spojrzałam na nią kręcąc głową . Jeszcze dwa dni temu sama tego chciała . A potem mama zaginęła , a ja nawet nie mogę pomóc w poszukiwaniach . Tylko Tony i Tom pomagają , z powodu swojej szybkości ,ale reszcie zespołu na to nie pozwolono . A skoro nie byłam pilnowana ,to dlaczego nie miałaby nie pomóc koleżance w rozwiązaniu problemu z szkolną prześladowczynią .
A jak łatwiej sprawić by ktoś dał ci spokój niż sprawić by zajął się czymś innym ? A najlepiej sobą?
Spojrzałam na zdjęcie w telefonie , a potem na moją przyjaciółkę . Muszę przyznać ,że było nawet lepiej niż myślałam . Wyglądały identycznie . Chodź Zoe idiotycznie czuła się w nieco zbyt zdzirowatych ciuchach wyglądała dokładnie tak jak powinna .
-Coś chyba w tym jest że rude to charatker nie kolor - mruknęła odgarniając włosy do tyłu . Długie fale ładnie opadały jej na ramiona . Oparłam się łokciami o kolana .
-mówisz o mnie o czy o sobie Clary ? -zapytałam na co prychnęła .
Spojrzała w kierunku boiska gdzie szkolna drużyna footballowa miała trening razem z grupą Cheerleaderek. Oczywiście dopilnowałam by nasza gwiazdeczka, nie dotarła na trening . Zamiast tego leżała pijana we własnym łóżku niczego nieświadoma .
-Na pewno dasz sobie radę ?
-z udawaniem pijanej Clary ? Tak nie ma problemu - po raz ostatni spojrzała na swoje opalone ręce by później jej brązowe oczy zawiesiły się na mnie .- z moim sumieniem nieco gorzej . Na pewno nie przesadzamy
-Nie - Zoe westchnęła zrozumiałam więc ,że muszę przyjąć inną strategię. - daj spokój , najwyżej zawieszą ją na kilka , dni a sama Clary będzie myślała ,że zaliczyła zgona i nie pamięta co się stało . Potem to sobie obejrzy , jej duma trochę ucierpi ,ale nic poza tym .
-Obyś miała rację Kate
-zawsze mam
Posłałam jej mój najbardziej pokrzepiający uśmiech jaki miałam. Wyciągnełam w jej stronę do połowy pustą butelkę whisky. Oczywiście ,że jej nie opróżniłam . Tom to zrobił . Na niego alkohol i tak nie działa ,a ja nie musiałam okradać barku dziadka . Same plusy .
Zoe zataczając się jakby faktycznie sama wypiła pół tej butelki ruszyła w kierunku boiska . Raz na jakiś czas czknęła realistycznie, chichotając przy tym . Naprawdę nie doceniłam jej umiejętności aktorskich. Obserwowałam z daleka jak część osób ,obserwujących wszystko z trybun , zaczęło ją nagrywać odkąd weszła na teren boiska .
Zoe była świetna . Idealnie naśladując akcent Clary na oczach wszystkich skrytykowała nowy układ swoich koleżanek i poniżyła najbliższe przyjaciółki, a potem zabrała się za podrywanie Zack'a podczas gdy chłopak dziewczyny stał zaraz obok . Do tego był jego najlepszym przyjacielem .Clay okazał się jednak lepszym chłopakiem niż przypuszczałam , albo to nie stało się pierwszy raz . Chwycił ją za ramię lekko ,ale stanowczo i zaczął odprowadzać w kierunku samochodów . Chciał ją odwieść do domu , ale na to zdecydowanie nie mogłam pozwolić .
-Zoe , łazienka , chyba nie pójdzie za tobą do damskiej ,a tam zmienisz kształt- przekazałam jej w myślach .
-dobry pomysł - i udając ,że zaraz zwymiotuje , wyszarpnęła się z jego uścisku pędząc w stronę budynku szkoły.
Pobiegł za nią , niestety dalej nie widziałam co się stało . Mogłam tylko czekać . Nie byłam najcierpliwszą osobą . Denerwowało mnie to ,że nawet nie mogłam podreptać w miejscu. Zamiast tego wyżywałam się na swojej ręce , mocno drapiąc przedramię. Miałam przestać , to robić dawno temu ,ale to było silniejsze ode mnie .
Zielona czupryna Zoe pojawiła się w wyjściu ze szkoły kilka minut później . Moja ręka zdążyła się zrobić cała czerwona . Podeszła do mnie szybkim krokiem , a jej dłonie zaciskały się i prostowały nerwowo . Coś przeoczyłam i zamierzałam się dowiedzieć co takiego .
-co jest ?
-Nic , nerwy - wypowiedziała te słowa dużo za szybko .
Zaraz za nią wyszedł Clay . Rozglądał się za kimś i po chwili ruszył w naszą stronę . Właściwie to biegł , jakbyśmy miały zaraz uciec . Zoe go nie widziała stojąc przodem do mnie.
-Zoe czekaj! - cała zesztywniała .- na pewno jej nie widziałaś ? jestem pewien ,że weszła do tej samej łazienki co ty
-nie nie widziałam Clay - wymamrotała obejmując się ramionami . Miałam wrażenie ,że jej policzki lekko się zaróżowiły .
Nie ... Ja chyba mam zwidy . Owszem Clay był przystojny . Powiedziałabym wręcz ,że mój typ faceta . Wysoki , sportowiec , kwadratowa szczęka z lekkim zarostem . Mimo to ... nie powiedziałabym ,że może być w typie Zoe . Mojej Zoe . Drobnej , nieco nieśmiałej , wesolutkiej Zoe . Jednak jej oczy mówiły wszystko . Mówiły też ,że nie potrafi go okłamać
-Jesteś pewna ...
-nie rozumiesz ,co mówi ?- zapytałam ostro wcinając się w jego wypowiedź . Dopiero mnie zauważył . Zmieszał się . Oj mieszaj się mieszaj . Ja mam naprawdę dużo do powiedzenia . - skoro Zoe mówi ,że jej nie widziała , znaczy że tak było . Dotarło ?
-umm pewnie - podrapał się po karku . Jego determinacja gdzieś wyparowała .
-super - zamrugał zaskoczony podczas gdy zupełnie nie zaskoczona Zoe podeszła do mnie stając za moim wózkiem - no co taki zaskoczony ? Idziemy na obiad , nie potrzebujemy towarzystwa. Poszukałbyś lepiej swojej dziewczyny
Nim zdążył odpowiedzieć szłyśmy już w drugą stronę . Uniosłam głowę by spojrzeć na swoją przyjaciółkę. Samym spojrzeniem starałam się wyrazić moje niezadowolenie. Dziewczyna z zacięciem patrzyła przed siebie , przez kilka minut nic nie mówiąc.
Postanowiłam to uszanować. Chodź niezmiernie ciekawiło mnie co stało się w środku . Oczywiste było ,że nie uwierzyłam w to jej "nic" . Musiałabym być głupia . Jednak to nie był czas by ją dopytywać . Będzie na to czas później .Teraz była równie ważna kwestia .
Obiad ! Na samym początku miałyśmy iść do włoskiej knajpki , ale potem dzwonił Evan . Powiedział że robi Sushi . A ja miałam straszną ochotę na Sushi więc oczywiście kazałam powiedzieć jego bliźniaczce że będziemy .Bezkompromisowo . Uwielbiałam jak ten chłopak gotuje. Był zdecydowanie najlepszym kucharzem jakiego znam. Do tego miał coś w głowie i był przystojny . No na takiego aż miło popatrzeć przy pracy . Takiego faceta chciałaby każda dziewczyna.
Gdy przeniosłyśmy się do jaskini za pomocą platformy Z.E.T.A o niemal nie wpadłyśmy na Mery i Roberta . Kuzynka trzymała młodszego brata na rękach , kłócąc się o coś przez telefon ze swoim ojcem. Wymachiwała rękami (a właściwie jedną ręką) próbując niewerbalnie wytłumaczyć coś tacie ,który oczywiście tego nie widział. Mery częst gestyulowała w ten sposób. Wzięłyśmy od niej Roberta ,który wesoło usadowił się na moich kolanach .
W salonie siedzieli również moi zmarnowani bracia. Zmęczeni i przebrani ... w większym lub mniejszym stopniu . Tom nadal miał na sobie dół swojego kostiumu ,podczas gdy górę zawiązał w pasie ,a Tony nie zdjął butów Kid Flasha. Z resztą gogle też miał nadal na czole.
Mamie zdarzało się czasami zniknąć , ale zawsze tylko na kilka godzin . Teraz nie było jej dwa dni , a liga nie miała pojęcia ,gdzie jej szukać .Znaczyło to ,że nigdzie jej nie wysłali . Dlatego zaczęliśmy szukać . Jak na razie bez skutków. Wierzę ,że szukali jej wszędzie ,gdzie tylko mogła by być .
Evan spojrzał na nas tak jakoś smutno i postawił parującą miskę przed Tomem . Szybko podniósł głowę wąchając to co jest w środku. Drugą postawił przed Tonym ,który również usiadł obok . Zgodnie zajęli się jedzeniem bez większych przepychanek .
-wiem że obiecałem ci sushi ,ale gdy zobaczyłem ich w takim stanie pomyślałem ,że ramen będzie lepszy . Mam nadzieję ,że będzie ci smakował .
Postawił miskę na stole przy którym zwykle siedziałam , by po chwili pomóc mi usiąść na nieco wyższym krześle. Nie musiał tego robić . Poradziłabym sobie . Wiedzieliśmy o tym oboje i chyba tylko dlatego mu na to pozwalałam . Zoe i mały Robert również dostali swoje porcje . Mary najwidoczniej już jadła bo zajęła się karmieniem brata. Była dobrą starszą siostrą .
Jedynie Evan nie jadł .
-a ty z nami nie zjesz ? - ubiegł mnie Tony , nasz naczelny kucharz uśmiechnął się i pokręcił głową .
-nie ,jak zwykle najadłem się gotując - odpowiedział , mimo to dosiadając się do stołu .
Atmosfera zrobiła się nieco luźniejsza dopiero gdy Tom pokłócił się z Mary . Nawet nie jestem pewna o co . Zaczęli na siebie krzyczeć ,śmiejąc się przy tym z czego wyszedł im niezrozumiały bełkot . Z tego wszystkiego obaj skończyli na podłodze śmiejąc się tak bardzo ,że nie mogli złapać oddechów .
I ni z tego ni z owego pojawił się Danny . Czternastolatek spojrzał na nas , potem na Mary i Toma , po czym przeniósł swoje spojrzenie na naszego kucharza.
-ja nie wiem czego ty im dosypałeś do tej zupy , ale syp po pół
Evan uniósł jedną brew w odpowiedzi .
-mam rozumieć ,że nie chcesz
-oczywiście że chcę !
Zaśmialiśmy się wszyscy z jego nagłej odpowiedzi . Mimo tej całej wesołości czułam ciężkość na sercu . Mamo , gdziekolwiek jesteś oby nic ci nie było.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro