Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zazdrość|Tony|

późnym popołudniem na ulicach nie było tyle słońca co zazwyczaj , chodź mimo to było upalnie . Postanowiłem wrocić do domu przez ten sam park ,w którym parę dni temu walczył z Capitanem Coldem.

Nie spieszyło mi się specjalnie do domu. Nie mieliśmy dzisiaj treningów w jaskini , a w domu nie miałem nic do roboty. Postanowiłem więc cieszyć się piękną pogodą i przyjemnym ciepłem ,tak jak większość rodzin z dziećmi ,które albo biegały po równo ściętej trawie zbierając opadające z drzew liście ,bądź zajadały się smakołykami. Dwójka chłopców kopała między sobą starą pobrudzoną błotem piłkę , grupka nastolatek w moim wieku leżała na kocu , zawzięcie o czymś rozmawiając. Zamilkły na chwilę gdy je mijałem , potem szeptały cicho przez parę sekund by zaraz wybuchnąć śmiechem . Ciekawy jestem co je tak nagle rozbawiło.

Sprawdziłem telefon wysyłając kolejnego SMSa do mojego brata. Zniknął gdzieś z samego rana . Kate twierdzi ,że nie ma pojęcia gdzie się podział ,ale zapewniła że jeszcze dzisiaj będzie wiedziała. Zastanawiam się jak zamierza się tego dowiedzieć nie mogąc ruszyć się z domu , ale znając ją coś wymyśli . I to coś niekoniecznie może się Tomowi spodobać. Chciałbym mu wtedy współczuć ,ale sam się prosił . Zwłaszcza ,że Kate przyłapała go na kłamstwie. Teraz mu nie popuści .

-TONY !- usłyszałem wesoły krzyk a chwilę później zderzyłem się z drobną postacią ,której ramiona oplotły mocno moją talię . Trochę za mocno . Jęknęłem z bólu i zerknąłem w dół prosto na zielonowłosą Zoe . Nieco dalej w naszą stronę szedł Evan kręcąc powoli głową. Jego skóra była zwyczajnie ludzka jak zawsze gdy wychodził z domu . Przytuliłem jego siostrę ,która po tym odsunęła się ode mnie tylko kawałek zarzucając sobie moją rękę po przyjacielsku na szyję .

-cześć Zoe , Evan co się tak wleczesz ?!- krzyknąłem w jego stronę ponieważ nadal był kawałek od nas.

Nowy superboy ,przewrócił oczami przyspieszając nieco kroki.

-Jak tam trening kapitanie ? - zapytała uśmiechając się szeroko . Poczułem niesamowitą ulgę gdy okazało się ,że to mnie trener zostawia w drużynie i do tego cały czas na swojej funkcji kapitana . Niestety wyleciał Blaze Ryan , a na jego miejsce wstąpił Ryan ten nowy uczeń ,który na początku kręcił się koło Kate. Po tym wszystkim chyba przestała z nim rozmawiać , mimo że on próbował się z nią skontaktować.

Uśmiechnąłem się szeroko do przyjaciółki. Zdjąłem z ramienia plecak i wyciągnąłem z niego moją zieloną koszulkę z numerem 3 i moim nazwiskiem niżej . Dziewczyna pisnęła cicho i wyrwała mi koszulkę z rąk . Pomachała nią w kierunku Evana .

-Brat widziałeś !Nie wlecz się tak !

-jesteś niemożliwa- zabrałem jej koszulkę, którą nadal machała w stronę swojego brata . Spojrzała na mnie rozszerzonymi oczami .

-Ej ja ją chciałam ubrać -wymruczała nieco naburmuszona

-obawiam się ,że ta jest przepocona . Jeśli chcesz mogę ci pożyczyć moją bluzę .

-Naprawdę ?

-Chyba bezzwrotnie , zresztą masz moją bluzę nie wystarczy ci jedna ? - Evan który w końcu do nas dołączył . Przyjaciel wyciągnął dłoń w moją stronę , którą uścisnąłem krzywiąc się przy tym . Evan miał cholernie mocny uścisk nawet jak dla mnie. Czasem się zapominał. - sorry stary .Gdzie zgubiłeś Toma ?

-Szczerze mówiąc , nie mam pojęcia . Ale Kate ma wiedzieć do wieczora .

-ta twoja siostra to jest naprawdę przerażająca . Nawet na wózku - Zaznaczyła Zoe ,na co ja jedynie wzruszyłem ramionami . Cała Kate, zawsze musi wszystko wiedzieć .

-A właśnie masz wolne popołudnie ?- zapytał Evan , uśmiechając się delikatnie . Zoe zaczęła się wiercić nerwowo pod moją ręką ,aż w końcu wyciągnęła z kieszeni telefon by się na czymś skupić. Zrobiło się podejrzanie .

Przyglądałem się przez chwilę rodzeństwu chcąc wyczytać coś z ich dziwnego zachowania . Zwykle się tak nie zachowywali . To nie w ich stylu .Pytanie tylko czy jeśli odpowiem "Tak" wplączę się w duże bagno czy nieco mniejsze .

-zależy ...

-robię zapiekankę warzywną - powiedział chcąc mnie przekonać . Gdy tylko usłyszałem "zapiekanka warzywna" aż mi ślinka napłynęła. - A na deser może upiekę ciasto szpinakowe 

-Ty to wiesz jak mnie namówić - mruknąłem cicho .

Zoe znowu się ożywiła odklejając się od ekranu telefonu .

-Wszystkich was można przekupić jedzeniem , gdyby ktoś chciał zastawić na was pułapkę wystarczyło by na przynętę przygotować naprawdę dobre jedzenie i pojawicie się w przeciągu kilku sekund.

Przez chwilę zastanawiałem się nad jej słowami. Przecież nie jedliśmy wcale tak dużo . Co prawda raz jak mama chciała zacząć oszczędzać i przez to policzyć paragony z miesiąca to po dwóch dniach wyrzuciła paragony do kosza mamrocząc coś o tym ,że w dupie ma oszczędzanie , bo umarlibyśmy z głodu .

-wiesz co ? możesz mieć rację .

-to jak ? -zapytał Evan

odpowiedź mogła być tylko jedna.

-pewnie , ale najpierw muszę iść po Kate . Nigdy mi nie wybaczy jeśli zjemy to ciasto bez niej

-ja pójdę !- zerwała się Zoe stając przede mną - idźcie przodem ja po nią pójdę . I tak musimy pogadać o babskich sprawach

-no nie wiem a jeśli coś ...

- nic się nie stanie Tony - przerwała mi. Podrapałem się niepewnie po łokciu .Nie chciałem by to źle zabrzmiało po prostu - wiem że się martwisz ,ale nie martw się umiem zadbać o nas dwie jeśli będzie trzeba

-Zoe bardzo proszę nie czytaj mi w myślach - wyszeptałem nachylając się do niej by tylko ona to słyszała. Evan chyba się domyślał co jej powiedziałem. Zoe niewzruszona bez cienia skruchy odparła tylko

-to aż krzyczało w twojej głowie 

chciałem się z nią kłócić . Nie lubiłem gdy   tak po prostu wkradała się do mojej głowy . Jednak mój telefon w kieszeni zaczął wibrować. Wyciągnąłem go z kieszeni spodni odsuając się od  . Uśmiech sam wkradł mi się na usta , gdy wyświetliło się zdjęcie Sabriny z plastrem  naklejonym na nos .

-ocho …  czyżby dzwoniła najbliższa twojego serca ? -zapytał Evan uśmiechając się szczerze  .

Zoe odsunęła się ode mnie kawałek. Podejrzanie się uśmiechała . Odebrałem telefon.

-Cześć Sabrina ! Co tam ?

-cześć Tony … co robisz ? - mimo pozornie swobodnego tonu coś było nie tak . Mimo że zawsze zaczynała rozmowę w ten sposób wydawała mi się dziwnie przygaszona .

-jestem z przyjaciółmi w parku , zaraz idziemy na obiad , a co u ciebie?

-emmm przed chwilą wróciłam do domu po treningu , jestem trochę padnięta , po prostu byłam ciekawa co u ciebie . Skoro jesteś z przyjaciółmi to już ci nie przeszkadzam . Powiedz mi tylko nasze korepetycje jutro nadal są aktualne ?

-pewnie !czemu miałyby nie być? - zapytałem obserwując jak Zoe powoli coraz bardziej oddala się w stronę mojego domu. - Zoe nie waż się słyszysz nie skończyliśmy!

-chciałam się tylko upewnić … -jej głos był dziwnie cichy .

-no co ty , przecież wiesz że jeśli nie mogę daje ci znać odpowiednio wcześniej -ZOE ! 

Kosmitka zaśmiała się odbiegając a Evan niewinnie schował ręce w kieszeń pogwizdując . Zdrajca . 

-chyba faktycznie jesteś zajęty , to może zadzwonie później , cześć Tony 

-co ? Nie ! Sabrina czekaj… - połączenie przerwało się nim zdążyłem cokolwiek zrobić . Skołowany spojrzałem najpierw na telefon , a później na  mojego przyjaciela.

-tylko ja odniosłem wrażenie że dziwna była ta wasza rozmowa ? - zapytał wyciągając ręce z kieszeni.

-nie , myślisz że coś się stało ?- zapytałem zmartwiony.  Evan jednak pokręcił głową .

-to kobieta,może po prostu była zmęczona . Chodźmy już, jak ma być twoja siostra to muszę zacząć gotować .

-ja za to twoją siostrę kiedyś zabiję

-proszę nie - powiedział powarznie klepiąc mnie po ramieniu bym ruszył do przodu . 

Odchodząc obróciłem się na niego przez ramię i  przez chwilę -dosłownie ułamek sekundy - miałem wrażenie że widzę Sabrinę i jej rudą koleżaneczkę Marę. Właściwie to ich oddalająxe się sylwetki . Szły jednak jak nie one , pod rękę. Może po rozmowie z Sabriną po prostu te dwie dziewczyny przypominały mi o mojej jedynej miłości i jej przyjaciółce która za mną nie przepada. 

I oglądając się za nimi ktoś na mnie wpadł.  Odruchowo wyciągnąłem ręce by podtrzymać osobę która odbiła się od mojej  klatki piersiowej. Ciemnoskóra dziewczyna , której czarne włosy opadały na twarz  wycierała policzki rękawem różowej bluzy z długim rękawem .  Natychmiast wyrwała ręce z mojego uścisku. Bąkając ciche "przepraszam" , uniosła na mnie na chwilę swoje  oczy koloru płynnego miodu. Koloru którego nigdy nie widziałem i którego wiedział ,że nie zapomni do końca życia. A potem odeszła zupełnie jakby nic się nie stało.  Szła przed siebie obejmując się rękami , nawet się nie odwracajac podczas gdy ja nie mogłem oderwać od niej wzroku. Biła od niej taka dziwna aura . Taka … przytłaczająca i smutna . Trochę jakby nigdy nie doświadczyła szczęścia

-Tony idziesz ? - zawołał za mną Evan 

-tak ! Już idę ! 


Jestem leniwa nie sprawdziłam tego rozdziału. Ale tu już powoli zaczynać się będzie akcja .
Kara

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro