Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

wszystkiego naj.... uwarzaj na bombę !|Tom|

Siedziałem u J na łóżku przeglądając strony internetowe w czasie gdy kumpel wyszedł po coś do picia. Za oknem padał śnieg , z czego jestem dość zadowolony , a temperatura spadła poniżej zera , z czego już mniej się cieszę. Lubię śnieg ,można wtedy wyjść na zewnątrz by ulepić iglo , czy bałwana , a podczas powrotu ze szkoły można zrobić bitwę na śnieżki . Zwykle śnieg oznacza że zbliżają się święta , co cieszy jeszcze bardziej z powodu zbliżajacej się przerwy świątecznej . Oznacza to zwykle niezłą kolację, prezęty i spanie do późnego popołudnia. Jedynym minusem jest właśnie temperatura.

Rozłożyłem się jeszcze bardziej przeżucając nogi przez ramę łóżka i włożyłem telefon do kieszeni bluzy . Podłożyłem ręce pod głowę patrząc prosto na sufit. James miał na nim kiedyś przyklejone pełno plakatów brązową taśmą ,która odbiła się teraz . Nie to że nie ma jak tego zamalować. Ojcowie Jamesa nie są biedni , ale mój przyjaciel jest poprostu leniwy i nie chce mu się tego robić . Ojcowie pewnie kazali by mu to zrobić samodzielnie więc woli nie ryzykować i nawet o tym nie wspomina.

I dobrze powiedziałem Ojcowie . James nie ma matki , a jego biologiczny ojciec-Gabe Smith-jest gejem . Ze swoim obecnym partnerem - Paulem- pobrali się gdy J miał cztery latka. Co się stało z jego matką ? Nie wiem pan Smith mówi że była narkomanką i zmarła na raka płuc gdy mój przyjaciel miał dwa lata . Chcąc, nie chcąc James musi w to wierzyć. Był zbyt mały by zapamiętać matkę. Zawsze zastanawiał mnie fakt jakim cudem pan Smith jest wogóle ojcem James'a skoro jest innej oriętacji . Oczywiście jakoś gdy mieliśmy 12 lat, musiałem "myśleć" na głos . Dowiedziałem się wtedy dużo dziwnych ,ale przydatnych rzeczy o życiu na przykład że robi się dziwne rzeczy po pijaku.

Ogółem do tej pory wielu rzeczy w ludziach nie rozumiem . Dużo łatwiej mi podać wynik z skomplikowanach działań fizycznych ,jakie czasem zadarmje nam Barry niż zastanawiać się nad tym co mam komuś odpowiedzieć. Dlatego ludzie mają ze mną problem i zwykle dla tego jestem poprostu szczery. Kate i Lian zawsze powtarzają że to dobrze że jestem szczery .... ale czasami mam wrażenie że ludzi to męczy. Mnie zresztą też . Palne coś głupiego w nieodpowiednim momencie, a do tego w szkole udaję totalnego idiotę... żeby było zabawne nie mam pojęcia dlaczego to robię. To Tony zawsze popisywał się wiedzą. Kate błyszczała jako ta utalentowana muzycznie , Lian całkim ładnie rysuje , a ponadto ma świetnego cela i szybko się uczy , więc mnie pozostało zgrywanje luzaka , i tego przystojniejszego z braci. Nie oszukujmy się jestem dużo przystojniejszy niż mój brat.

- stary przyniosłem Sprite i Banany ! -krzyknął zadowolony brunet stawiając na biurku dwie dwu litrowe butelki napoju i reklamówkę bananów

Usiadłem i spojżałem na niego z powątpieniem. Czasami zastanawiam się czy J nie ma głupszych pomysłów od Kate ... ostatnio nawet mnie przerasta ! A to w końcu ja jestem miszczem dowcipu w szkole.

- stary zaczynam się ciebie obawiać ... wiesz że to się dla ciebie źle skończy ? - zapytałem urywając sobie jednego banana

- czemu ?ty nie jesz ? - wskazał na mnie bananem

- głupi jesteś ? Ja poprostu mam stalowy żołądek - zaśmiałem się

- jasne zawsze to powtarzasz - stwierdził i popił banana sprite'm

- może lepiej idź po miskę bo źle się to dla ciebie skończy - westchnąłem rozbawiony

- przesadzasz - mruknął

Wzruszyłem ramionami. Na głupotę nic nie poradzę.

Oczywiście wszyscy wiedzą jak kończą się takie zabawy dla osób o słabym żołądku. Z powodu braku miski James zwrócił wszystko przez okno. Oczywiście niebyłbym sobą gdybym tego nie nagrał.  Przyjaciel oburzył się moim zachowaniem ,ale po chwili obaj się z tego śmialiśmy.

Po posprzątaniu po "posiłku" zabraliśmy się za tworzenie filmiku na lekcje informatyki. Nauczyciel sam dobierał nas w pary i cieszę się że padło właśnie na niego. Mój przyjaciel jest w szkole najlepszym twórcą różnego rodzaju filmów krótkometrażowych , filmików , przerubek i innych tego typu rzeczy. Sam uważam że jego ojcowie powinni go wysłać do szkoły filmowej w Hollywood , a nie na siłę pchać do szkoły prawniczej. Sam James stara się o stypendium do tej szkoły .

Kiedy kończyliśmy robić filmik mój telefon zaczął wibrować. Wyciągnąłem go z kieszeni i spojżałem na wyświetlacz.  Jak się okazało dostałem SMS od mamy

- gdzie jesteś ? Idziemy na urodziny do małego Roberta , chcę cię widzieć w domu za 5 minut ! - zaśmiałem się pod nosem i schowałem telefon do kieszeni

Poklepałem przyjaciela po plecach , a następnie pożegnałem. Zeszłem na parter i ubrałem w parę sekund. Następnie szybko wybiegłem .

Do domu dotarłem w kilka sekund ,jednak niemarnowałem czasu na tłumaczenia się mamie i odrazu pobiegłem do swojego pokoju. Przebrałem się w żółtą koszulę i stanąłem przed lustrem . Potargałem sobie włosy  i zmieniłem skarpetki na całe. Nie wiem dlaczego ale mama przykłada do tego bardzo dużo uwagi. Po skończonych oględzinach stwierdziłem że wyglądam poprawnie i zszedłem na dół. Tata stał oparty o framugę w salonie . Gdy podeszłem bliżej i stanołem obok niego zauważyłem że jest on równiż rozbawiony. Gdy zajrzałem do salonu zrozumiałem dlaczego.

Mama biegała w tę o spowrotem co chwila i innym stroju w międzyczasie poprawiając coś na cieście które upiekła dla cioci Artemis i pomagając Kate z zadaniem domowym. Niby u nas w domu przed  wyjściem gdzieś to norma ale i tak nie da się nie uśmiechnąć na ten widok.

Wyraźnie było widać irytację Kate spowodowaną nagłymi podmuchami wiatru powodowanymi przez mamę ,ale jak narazie tylko zaciskała zęby . Była ubrana w zielony sweter i swoje ulubione "od świętne" jeansy . Od świętne ,bo moja młodsza siostra ubiera je tylko gdy idzienmy na jakąś imprezę rodzinną ,lub na wyjątkowe okazje.

Mój starszy brat siedział , a właściwie leżał na kanapie śmiejąc się pod nosem. Rudowłosa posyłała mu groźne spojżenia ale jeszcze nic nie powiedziała.

- i to ja miałem pięć minut na przyjście - mruknąłem pod nosem

- nie przejmuj się synu , wiesz jaka jest mama ... - w tym samym momencie mama wbiegła do pomieszczenia w białej eleganckiej koszuli ,czarnym żakiecie , eleganckich czarnych spodniach i wysokich czarnych szpilkach- skarbie może wystarczy powinniśmy się już zbierać ...

- nie wyglądam zbyt oficjalnie? - zapytała nasza rodzicielka przyglądając się sobie - może lepiej się jeszcze przebiorę...

- NIE ! - krzykneliśmy na raz. Mama spojżała na nas spod uniesionych brwi

- to znaczy ... yyyy.... eee... wyglądasz pięknie mamo - wybrnąłem , tym samym zapewne  uratowałem nam skurę

- ooo dziękuje Tommy - powiedziała rozczulona.

Wywruciłem oczami na pieszczotliwe zdrobnienie mojego imienia ,ale wolałem już nie komentować. Po prostu nie lubię  być tak nazywany ,co cała moja rodzina potrafi idealnie wykorzystać.

Szybko wyzbieraliśmy się do wyjścia i  wsiedliśmy do samochodu . Tym razem mama była kierowcą. Znając oboje moich rodziców nauczyłem się dwuch rzeczy . Pierwsza : nigdy nie wsiadaj z tatą na motor, druga : gdy mama prowadzi lepiej zapiąć pasy. Co z resztą wykonałem tak samo jak moje rodzeństwo.

Przez kilka minut jechaliśmy w ciszy , jednak później zaczeliśmy rozmowę o  psach .   Mama twardo trzymała się wersji że mamy już Skarpetę , to w połowie pies i nie potrzebujemy drugiego . Tata mimo iż nas popierał wolał zachować milczenie .  Podejżewam że gdybyśmy byli w domu ,albo chociaż wysoedli z auta tata spróbował by nam pomóc w dyskusji ,ale postanowił nie wyprowadzać mamy z równowagi gdy kieruje bo mogło by się to skończyć wypadkiem . Nie dlatego że mama nie potrafi prowadzić ! Wręcz przeciwnie , mama jeździła jak prawdziwy wirtuoz ... tylko strasznie szybko . Mama z reguły mocno przekracza ograniczenia prędkości i nieraz dzięki sporej dawce szczęścia udało nam się uniknąć wypatku. Mary twierdzi że jej tata ma podobnie. Niestety nigdy się nie przekonałem bo gdy tylko wujek zaproponował mi podwózkę do szkoły odmówiłem .

Wysiedliśmy pod domem wujka i ruszyliśmy w stronę drzwi.  Otworzyła je Mary w czerwonym swetrze sięgającym mniej więcej do połowy uda , czarne legginsy i białe skarpety we wzory reniferów . W sumie już niedługo święta .

Uściskałem ją , zciągnąłem buty i kurtkę , a potem ruszyłem do kuchni. Przywitałem się z ciocią i wujkiem  , a następnie ruszyłem na poszukiwanie jubilata.

Mały Robert stał przy stoliku do kawy i rysował coś na kartce . Gdy podeszłem bliżej zauważyłem iż owym "czymś" jest pies . Co najlepsze nawet tego psa przypominał.

- cześć mały artysto - powiedziałem czochrając jego rudą czuprynkę. Czterolatek zaśmiał się i odtrącił moją rękę rozbawiony.

Nagle moją uwagę zwruciło ciche pikanie które ,jak sobie po chwili uświadomiłem , słyszałem odkąd weszłem do salonu.  Przebiegłem całe pomieszczenie w poszukiwaniu źródła dźwięku ,aż w końcu wruciłem do Roberta przy stoliku i zajżałem pod niego. Przy prawej nodze stolika do kawy przyczepiona była bomba czasowa . I na nieszczęście licznik zbliżał się do zera . Cztery sekundy ...

Bez namysłu chwyciłem kuzyna na ręce i odbiegłem na drugi koniec pomoeszczenia. Chwilę później usłyszałem wybuch...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro