Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

uważaj !!! | Kate |

Usiedliśmy wszyscy w kuchni i mimo wszystko postanowiliśmy obchodzić urodziny kuzyna . Znaczy wszyscy poza Tonym który gdzieś poszedł.  Mama jak zwykle zaczeła się kłucić z wujkiem o coś mało istotnego ,ale nie wsłuchiwałam się za bardzo .

Tom siedział cicho na stołku , bawiąc się telefonem . Zapewne pisał z Maddie ,albo Jamesem. Nigdy nie wiem ale jest zbyt sprytny by pozwolić zajrzeć sobie przez ramię .  A telefonu też mu nie ukradnę bo się zoriętuje że w nim grzebałam . Strasznie tego nielubi  .

Po zjedzeniu tortów - dokładnie czterech - wstałam i usiadłam na dywanie obok Mary i Roberta.  Chłopoec rysował coś na ziemi kretkami a jego siostra przyglądało mu się uważnie .  Przyjżałam się rysunkowi małego rudzielca i ze zdziwieniem stwierdziłam że widniejąca na nim mrówka wygląda bardzo realistycznie.

- będzie niesamowitym artystą - powiedziałam do blondynki która  skineła głową ma potwierdzenie.

- no pewnie w końcu to mój brat -odparła z uśmiechem .

Przez moment gdy spojżałam w okno miałam wrażenie jakby stała kam ciemna postać , jednak gdy mrugnełam nikogo tam nie było. Zmarszczyłam  brwi , ale zaraz pokręciłam przecząco głową. Nie możliwe żeby ktoś tam stał.

Po paru minutach rozmawialiśmy o różnych dziwnych rzeczach.  Głównie o naszych planach na przyszłość. Mary niebardzo zdziwiła się gdy jej powiedziałam że chciałabym w przyszłości grać w jakimś zespole , albo ogółem zostać muzykiem.  Tak samo jak mnie nie zdziwiło że ona chce zawodowo tańczyć w balecie .

Tom przysiadł koło nas  gdy usłyszał jak rozmawiamy o drużynie. Jak sam stwierdził w lidzie faktycznie przyda się ktoś taki jam my .   Młodzi , ambitni , zabawni  jak on to ujął. Mary natomiast ujeła to inaczej

- owszem potrzebują nas ,ale z innego powodu , jesteśmy młodzi , bardziej kreatywni i pomysłowi , w teori nieograniczeni

- w teori ?- uniosłam jedną brew zaciekawiona

-acha ... ogranicza nas nasza własna wyobraźnia

Potem nasze rozmowy zeszły na zupełnie inny tor. Rozmawialiśmy o nowej grze na konsolę i o tym czy Lian znajdzie w końcu chłopaka.

W końcu stało się to co się stać musiało, a co takiego ? Skończyło się picie. Jako  że nasza trójka była najstarsza zostaliśmy zmuszeni do pujścia do sklepu w celu dokupienia Coli i Sprite'a . Właściwie Tom proponował że sam pobiegnie ,ale mama wolała nie ryzykować że wszystko wypije po drodze do domu.

Zatem niechętnie się ubraliśmy i wyszliśmy . Niestety najbliższy sklep wcale nie był blisko , więc nie nastawialiśmy się na krótki spacer.  Tom podczas trogi próbował nas rozśmieszać , co jak zwykle świetnie mu wychodziło.   Podczas gdy tak szliśmy miałam wrażenie że ktoś za nami idzie ,ale  gdy się odwracałam nie idziałam nic szczególnie podejżanego .  Chcąc szybko przebyć drogę do sklepu w połowie drogi zdecydowaliśmy się na iść na skróty. Mary skręciła w jedną z bocznych uliczek między dwoma identycznymi blokami mieszkalnymi , a my za nią. Uczucie że jestem obserwowana jeszcze bardziej się nasiliło. Odwruciłam głowę do tyłu, jednak za nami nadal nikogo nie było.  Podniosłam głowę i zauważyłam jak coś , albo ktoś odsuwa się od krawędzi dachu . Przystanełam  pod pretekstem sprawdzenia czegoś w torebce i pocichu zawołałam rodzinkę

- Tom ,Mary - odwrucili się do mnie z pytającym wyrazem twarzy  - chyba ktoś nas obserwóje z dachu

Mary dyskretnie zerkneła na dach  a potem przeniosła wzrok na mnie kręcąc głową z politowaniem

- jesteś przewrażliwiona , to pewnie gołąb - wzruszyła ramionami.

Nie spierałam się z nią i zarzuciłam torebkę na ramię . To w sumie bardzo prawdopodobne . W Gotham jest dużo gołębi możliwe że odleciał gdy na niego spojrzałam .Jednak oś mi  nie pasowało z tym gołębiem . Może faktycznie jestem przewrażliwiona .

Będąc w sklepie , wybraliśmy to co  było nam potrzebne i podeszliśmy do kasy. Stał za nią wysoki , chudy nastolatek o czekoladowych włosach i piwnych oczach . Przyglądał nam się z uśmiechem odkąd tylko weszliśmy do sklepu .

- Witam piękne panie , co dla was ? - zapytał patrząc tylko na mnie i Mary , jakby w ogóle nie zauważył Toma .

- to wszystko - powiedziała blondynka wskazując trzy butelki Sprite'a i cztery butelki Coli .

Kasjer skasował wszystko i spakował do reklamówki którą odebrałam uśmiechając się lekko.  Mary zapłaciła za zakupy i wyszliśmy ze sklepu. Od razu oddałam bratu ciężką reklamówkę i szłam przed nim tyłem.  Blondynka jak zwylke zwruciłacmi uwagę że mam nie chodzić tyłem , bo się przewrucę , co zignorowałam . Mniej więcej w połowie drogi rudzielec zatrzymał się by zawiązać buta , a Mary staneła obok niego. Sama odwruciłam się przodem i ruszyłam dalej zadowolona.

Gdy zrobiłam kilka kroków oczy zaczeły mnie strasznie piec i całe zaszły mi łzami. Nadal idąc do przodu zaczełam szybko mrugać by odgonić łzy i przetarłam oczy kilka razy dłońmi . Nagle usłyszałam strażnie głośny dźwięk przypominający klakson.

- KATIE UWAŻAJ !!!

odwruciłam się do tyłu i jakby w zwolnionym tępie zobaczyłam jak Mary upuszcza siatkę z zakupami , a Tom wstaje i zrywa się do biegu . Odwruciłam głowę w bok i zobaczyłam dwa słupy żółtego światła  padające prosto na mnie. Przymknełam oczy i odruchowo zakryłam głowę rękami. Następną rzeczą jaką pamiętam było silne uderzenie i straszny ból w całym ciele .

Z okazji świąt chciałabym życzyć wszystkim , wszystkiego najlepszego i świąt spędzonych z rodziną i bliskimi 😁

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro