|Tony|przepadłem ...
Tom urwał się z lekcji i jakoś za specjalnie mnie to nie dziwiło , zwłaszcza że według J porwała go Sophie . Znaczy , gdy o to zapytałem powiedział że porwała go "prawdziwa czarodziejka" a jeśli to słowa Toma mogła to być tylko ona . O nikim innym tak nie mówił.
Trening koszykówki za to szedł mi do dupy i dobijało mnie to bardziej niż zwykle z a do tego Ryan nie pomagał ,cały czas wtącając się w moje akcje . Jeśli robił to ze względu na Kate , bo liczył że coś mu po tym powiem to był w srogim błędzie . Tylko bardziej mnie utwierdzał w tym że jego kontakt z moją siostrą jest beznadziejnym pomysłem .
Wychodząc z szatni spotkałem koleżanki Sabriny . Już plotkowały o tym , że w końcu się zebrałem i ją zaprosiłem . Wiedziałem że miały trening o tej samej porze , ale byłem pewny że skończyły przed nami . Chciałem się na nie wściekać ,ale miały trochę racji . Zabierałem się za to trochę jak pies do jeża .
Dodatkowo Danny się do mnie dobijał . Dowiedziałem się o tym gdy włączyłem telefon po treningu . Gdy chciałem oddzwonić już nie odbierał. Stwierdziłem że osobiście zapytam go wieczorem o co chodziło , i tak mieliśmy mieć wieczorem trening . Właściwie powiedzieć wieczorem to duże niedopowiedzenie . Dwudziesta druga to prawie środek nocy . Nie mogłem jednak narzekać jeśli treningi dawały skutki .
Szkoda jedynie że na następny dzień byłem niewyspany i obolały. Cóż ... Uroki podwójnego życia .
-Tony ! Czekaj chwilę! - oj na ten głos mogłem czekać całe życie .
Sabrina biegła do mnie poprawiając torbę na ramieniu . Była śliczna jak zwykle . Włosy zaplecione w warkocz opadały jaj na jedno ramię . A luźny strój do siatkówki zakrywał jej drobne ciało . Przeglądając jej się ostatnio zauważyłem , że nieco schudła ,ale może to wynik intensywniejszych niż zwykle treningów. Odkąd została kapitanem mocniej zaczęła się angażować, przez co miała mniej czasu na korki i więcej czasu spędzała na siłowni .
I nie wcale nie sprawdzałem jej planu dnia , gdy poszła skorzystać z łazienki ,gdy ostatni raz była na korkach . Tom to zrobił , mimo moich protestów . Ja tylko zerknąłem mu przez ramię .Nie mam nic na swoją obronę. Ciekawość okazała się większa niż sądziłem.
-co tam ? -zapytałem a uśmiech sam wpełzł mi na twarz .Nic nie poradzę , ta dziewczyna najzwyczajniej w świecie tak na mnie działa .
Sabrina też się uśmiechała. Miała taki śliczny szeroki uśmiech , zawsze sięgał oczu .
-hej !
-No hej - odpowiedziałem nieco skołowany . Sabrina zaśmiała cię cicho na chwilę przykładając dłoń do czoła .
-masz jakieś plany na popołudnie ?
Zastanowiłem się chwilę , tak naprawdę nie miałem w planach nic konkretnego . Planowałem wybrać się do jaskini by jakoś zabić wolny czas ,ale tak poza tym ? Chyba faktycznie nic nie planowałem . A nawet gdybym planował ,dla niej bez zawahania mógłbym zmienić plany.
-właściwie to nie -odparłem wzruszając ramionami
- to ... może chciałbyś mi potowarzyszyć w takim małym wypadzie do galerii handlowej ? - zapytała gestykulując zabawnie przy słowie małym .
Szczerze ? Z nią mógłbym pójść nawet na koniec świata i zupełnie by mi to nie przeszkadzało . Gdyby dowiedziała się kim jestem i była w tej drugiej drużynie , mogłaby mnie porwać ,albo wprowadzić w każdą pułapkę bez żadnego problemu . To ... nieco niepokojące i chyba powinienem się poważnie zastanowić nad tym czy nie zakochałem się przypadkiem nieco za mocno .
Z drugiej strony ? W tym momencie byłem na tyle szczęśliwy ,że miałem to gdzieś . Byle by tylko dłużej móc patrzeć na jej śliczny uśmiech .
- pewnie ,czemu nie ?
Podekscytowana dziewczyna aż podskoczyła z radości .
-Super , a poczekasz na mnie chwilę ? przebiorę się w coś - spojrzała w dół wskazując swój strój od siatkówki - bardziej wyjściowego .
-Jak dla mnie i tak pięknie wyglądasz - Wymknęło mi się nim zdołałem ugryźć się w język . Jej brązowe oczy uniosły się na mnie . No oczywiście ,że musiałem coś posuć . Sabrina jednak uśmiechnęła się .
-Dziękuję , ciągle jednak wolę się przebrać . Poczekasz ?
-oczywiście - jak mógłbym nie poczekać ? - to ... czekam przed szkołą .
Oddalałem się tyłem tak długo ,aż dziewczyna całkiem nie zniknęła w szatni .Jakby to powiedział Tom ... przepadłem . Boje się jedynie ,że do jedziemy do momentu w którym stanie jej się przeze mnie coś złego . Staram się o tym nie myśleć . Narazie nawet nie jesteśmy razem , więc jest potencjalnie bezpieczna ,ale co jeśli może być narażona nawet będąc moją przyjaciółką ? Myśl o tym ,że mogłoby się jej coś stać jest naprawdę przerażająca . Na ten moment , najbardziej paraliżująca .
Usiadłem na murku przed szkołą . Było to stałe miejsce mojego brata. Ciekawe gdzie go wcięło ? Jeśli faktycznie był z Sophie , nie powinienem się właściwie martwić . Chociaż to do niej nie podobne , by zrywać się z lekcji i dodatkowo porywać z nich kogokolwiek . I naprawdę ufała mojemu bratu na tyle by go w coś wciągnąć ? Chociaż po tym zdjęciu ,które pokazała mi Kate , wątpiłem w to ,że naprawdę się nienawidzą.
Próbowałem się do niego dodzwonić . Nie odbierał jednak telefonu . Ciągle włączała się poczta .
-Hej Tom to ja , emmm ... chciałem się tylko dowiedzieć gdzie cię wywiało w środku lekcji ... chodź pewnie powiesz mi w domu . Martwię cię trochę po prostu i pomyślałem ,że ... ,że może odbierzesz . Podejrzewam jednak ,że ... jesteś poza zasięgiem - cały czas musiałem sobie przypominać ,że jestem w miejscu publicznym i nie mogłem tak po prostu powiedzieć ,że podejrzewam go o latanie w kostiumie .- Tak czy siak ,daj znak jak będziesz mógł rozmawiać .
Po zaginięciu mamy miałem dziwne wrażenie ,że reszta mojej rodziny również może nagle zniknąć. Wszyscy się martwiliśmy . Nigdy jeszcze tak nie zniknęła . Mamy nadzieję ,że nic jej nie jest . Zawsze sobie radziła w sytuacjach kryzysowych ,a jednak ... Nie wyobrażałem sobie nigdy momentu w którym ,może jej zabraknąć . A teraz jej nie ma . Nagle zniknęła z dnia na dzień , akurat wtedy gdy zaczęło być lepiej .
Lian odreagowywała to we własny sposób. Prawie wcale nie pojawiała się w domu . Większość wolnego czasu spędzała ze swoją dziewczyną , o ile oczywiście nie kopała tyłków bndziorom. Nieźle wzmogła swoją aktywność , odkąd mamy nie ma . Nie może poradzić sobie z tym ,że jej nie ma i frustracje wyładowuje na pomniejszych bandytach . Często przy tym będąc bardziej agresywną , niż było to konieczne .
Mam tylko nadzieję ,że Tom nie zacznie odreagowywać podobnie , bo o ile Lian szybko się uspokoi , gdy tylko jej emocje opadną ,albo mama wróci , tak z Tomem może być znacznie gorzej . Lian potrafiła się kontrolować . Tom miał z tym problemy . Nie mogłem mieć pewności ,że gdy już zacznie się na kimś wyżywać będzie potrafił się zatrzymać.
-Nad czym tak myślisz ? - głos mojego prywatnego anioła wyrwał mnie z zamyślenia .
Przebrała się w zwykle dżinsy i czarną koszulkę z długimi rękawami , które miały wycięcia na ramionach . Włosy rozpuściła ,przez co opadały swobodnie na jej drobne ramiona . Za każdym razem gdy ją widziałem zadawałem sobie pytanie : jak można się w niej nie zakochać ? No i gdzieś z tyłu głowy pojawiało się jeszcze jedno : jak to możliwe ,że taka dziewczyna jak ona jeszcze nie ma chłopaka ? Ale to pytanie zadawałem sobie znacznie rzadziej . Nie wiem jakbym to przeżył gdyby faktycznie kogoś sobie znalazła. Pewnie mógłbym się załamać.
-Nad niczym konkretnym - skłamałem - po prostu się zamyśliłem .
-na pewno ? -zapytała podchodząc bliżej .- wyglądałeś jakby coś naprawdę cię martwiło
-na sto procent - odarłem , bo nie wiedziałem nawet jak mógłbym ubrać w słowa moje problemy , by nie musieć mówić jej o całym moim drugim życiu .- to co ? idziemy ?
-pewnie - uśmiechnęła się szeroko .
Puściłem ją przodem w bramie , by już po chwili iść z nią ramię w ramię.
Droga do galerii jak i wewnątrz niej spędzaliśmy na rozmowach... tak na prawdę o wszystkim . To było naprawdę niesamowite . Niewiele było takich osób z którymi mógłbym porozmawiać , tak naprawę o wszystkim i o niczym . Mało było osób którym w ogóle chciałbym o tym opowiadać.
Miło było też słuchać jak śmieje się z moich głupich żartów , nawet z tych które były naprawdę okropne . Tak samo jak miło było słuchać , jak z pasją opowiada o wszystkim , czym tylko chciała się ze mną podzielić . O tym jak było na treningu , jak męczące były treningi na siłowni ,jak trudne dla niej były lekcje fizyki i o tym ,że już zaczęła szukać sukienki na bal , mimo ,że miała jeszcze całe mnóstwo czasu .
Zjedliśmy razem obiad w jakimś fast foodzie , nawet nie pamiętam co jadłem , zbyt skupiony na rozmowie z dziewczyną . Rzadko mi się to zdarza . Zwykle pamiętam co jadłem , chociażby przez to ,że jadłem naprawdę dużo . Mój organizm spalał ogromne ilości kalorii . Poza tym lubiłem jeść . Zwykle pamiętałem chociaż ,że mi smakowało . Podczas rozmowy z Sabriną nie skupiłem się nawet na tym .
Byliśmy na zakupach w jakimś sklepie sportowym . Sabrina kupiła nieprawdopodobne ilości ubrań sportowych , piłkę do siatkówki , po poprzednią przebił jej złośliwy sąsiad i parę nowych ochraniaczy . Niewiele jej dawały bo cały czas miała ponaklejane plastry na obtarciach . Mimo to gołym okiem było widać to jak bardzo dziewczyna kocha ten sport .
-Tony , właściwie chciałam cię jeszcze o coś zapytać - powiedziała przekładając reklamówkę z jednej ręki do drugiej . Widząc to postanowiłem sam ponieść jej zakupy .- Emmm, ale ona nie jest aż tak ciężka
Powiedziała w proteście , na co przewróciłem oczami . Oczywiście ,że nie była . Nie zmienia to jednak faktu ,że chciałem to zrobić .
-to o co chciałaś zapytać ? -przerwałem jej , nim zaczęłaby się ze mną wykłucać.
-Gramy z dziewczynami mecz w przyszłym tygodniu , nie chciałbyś przyjść ?
Widziałem ,że mimo spokojnego tonu , bardzo się denerwowała . Czy bym chciał ? Oczywiście ,że tak . Będę mógł bez żadnych skrupułów jej się przyglądać i nikt nie będzie mógł nic mi na to powiedzieć .Nawet Tom .
-Pewnie - Uśmiech który mi posłała był najlepszym dowodem na to ,że słusznie postępuje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro