Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

to jej geny

Przebiegłem przez ostatnią uliczkę i zatrzymałem się przed  platwormą Z.E.T.A. Sekundę po mnie pojawił się Tom, ze skarpetą na rękach .  Spojżałem ma niego i kiwneliśmy zgodnie głowami. Braciszek pierwszy przeszedł przez portal ze zwierzakiem ma rękach ,a zaraz po nim weszłem ja.

Nie mineło nawet parę sekund gdy staliśmy w jaskini nowej nadziei.  Oczywiście wszyscy już byli .

Jak zawsze ostatni !

- no honor Harperów uratowany , nie muscie dziękować - powiedział Tom stawiając mrówkę na ziemi u podchodząc do rodziców . Westchnąłem i zrobiłem to samo.

- no dobrze skoro sprawa honorru rodziny zapewniona , chciałbym wam wszystko powiedzieć i niech trojaczki nie wprowadzają zamętu - powiedział Nightwing patrząc w naszą stronę

- na mnie nie poatrz to jej geny - tata wskazał ruchem głowy mamę za co oberwał w ramię  - Au !Wera !

- żebym ci zaraz twoich genów nie wytkneła - zagroziła mama , na co tata odwrucił wzrok.

- Roy a żeś sie wkopał ! - zaśmiał się wujek  Wally

- też radziła bym ci sie pilnować bo możesz skończyć jeszcze gożej niż on - warkneła ciocia Artemis na co Mary zakryła usta ręką i odwruciła się tyłem do mamy by się nie roześmiać

- coś czuję że to zaraz zamieni się w wojnę rodzinną - mruknąłem do Kate . Siostra skineła głową zgadzajac się ze mną.

- mogę kontynuować ? - zapytał Nightwing  patrząn na nich.

- no więc jak wiecie znajdujemy się w jaskini nowej nadzieji i zapewne zastanawiacie się dlaczego ? Otóż już wam tłumaczymy - zaczął , wszyscy dorośli podeszli do niego i ustawili się po lewej i prawej stronie bohatera , niemalże w jednej lini

- nie jesteście już dziećmi. Karzde z was ma umiejętności i zdolności , które czynią was wyjątkowymi , niewarzne czy są to super moce jak w przypadku na przykład  bliźniaków Kent czy niezwykłe oko jak u Kate i Mary - kontynuowała ciocia Artemis

- wiemy że chcecie nam pomóc , wykorzystujecie do tego  karzdą możliwą okazję - mówiąc to tata spojźał centralnie na nas - i informujecie nas o tym odkąd tylko nauczyliście się chodzić  ,

- razem z innymi sprawiedliwymi  stwierdziliśmy , że najwyrzszy czas ,byście i wy mogli nam pomóc - wtrącił dawny Superboy ,obecnie Superman

- po wielu aktach samowolki z waszej strony , i misjach na które porywaliście się bez naszej wiedzy ani żadnego większego przygotowania , co nie tyle było przejawem nieodpowiedzialności , co głupoty , postanowilśmy w końcu porazmawiać z resztą sprawiedliwych na wasz temat - mówiła marsjanka z nieodgadnionym wyrazem twarzy

- kiedyś w tej jaskini zespół przygotowywał się na misje , trenował , spędzał razem czas  i było jednym z najbezpieczniejszych miejsc na ziemi , co ja gadam nadal jest - stwierdził wujek Wally a ja starałem się połapać w tej całej wypowiedzi

- krutko mówic chcecie pomóc ? Ok ale na naszych warunkach , razem z ligą sprawiedliwych stwierdziliśmy że faktycznie przydał by nam się młodszy skład - mówiła mama - ktoś kto może znaleść się tam gdzie my nie możemy, zespół potrafiący  działać pod przykrywką i który nie będzie bał się niebezpieczeństwa... - i w tym momncie ręka trochę zirytowanej już ( co wywnioskowałem po wyrazie twarzy ) Kate poleciała do góry

- mamo ? Długo ćwiczyliście tą mowę ?

- co ?! - zapytali zdziwieni członkowie ligi

- a można tak do sedna ?  Jesteśmy wśród swoich a nie przed przystanią na oficjalnym święcie - wzruszyła ramionami siostra

- nie chcę wam psuć chumoru ale się zgadzam - stwierdził zielono-skóry chłopak... czekaj co?

Jeszcze raz spojżałem na chłopaka , z wyglądu był podobny do superboy'a znaczy supermana . Miał niebieskie oczy i trochę przy długie czarne włosy . Był ubrany w czarno czerwony strój koszykarski , a na nogach miał adidasy . No i faktycznie miał zieloną skórę.

Po chwili ciszy Wodnik  westchnął i wyszedł przed "szereg"  i spojżał na nas wszystkich pokolei.

- chcieliście nam pomóc ? Macie więc szansę się wykazać , od dziś to wy tworzycie zespół , którym kiedyś byliśmy my - po tych słowach odwruciłem się zadowolony do Tom'a i przybiliśmy sobie piątki , kontemboka widziałem przytulające się Kate i Mary , oraz dało się usłyszeć  okrzyk zadowolenia ze strony rówieśników

- ja bym się tak nie cieszył - burknął wujek Wally ,ale nie skończyło się do dla niego dobrze.

Niestety ale wujek nie zwrucił uwagi na to że stoi między naszą mamą a swoją żoną , które po tych słowach przeprowadziły mistrzowsko skoordynowany atak . Ciocia z całej siły uderzyła wujka w ramię , a mama kopneła go w kolano . Skrzywiłem się po tym jak Flash krzyknął "Auuuu!". Nie chciał bym być na jego miejscu

Następnie  Nightwing wygłosił długą mowę na temat bezpieczeństwa  ,tego że to nie jest zabawa , że mamy być odpowiedzialni i inne tego typu rzeczy . Szczerze chyba nikt go do końca nie słuchał.

Potem Flash , który w tym czasie doszedł do siebie , zrobił nam przyśpieszone oprowadzanie po jaskini . Oczywiście on ujął to jako spokojną i wolną wycieczkę ,ale wyszło na to że wszyscy  ( poza mną i Tomem) musieli praktycznie za nim biegać.

Gdy skończyliśmy "chodzić" po jaskini , wruciliśmy do sali głównej gdzie czekali na nas członkowie ligi i nasi rodzice.

- teraz sprawy niedopowiedziane , misję wydziela wam wodnik , Treningi macie głównie ze mną , chyba że sytuacja będzie wymagała by trening przeprowadziła inna osoba

- to spoko - stwierdziła Mary na słowa Nightwing'a . Ten jednak uśmiechnął się chytrze.

- zobaczymy za tydzień...

- rozmawialiśmy z Red Tornado który zgodził się tymczasowo nad wami czuwać - wtrąciła ciocia .

- tymczasowo ? - zapytała dziewczyna o zielonych włosach

- tak jak narazie cały czas szukamy kogoś kto zgodziłby się nad wami czuwać - dodała Zatanna

- a teraz macie czas na to by lepiej się poznać ... my musimy udać się do strażnicy ...

- spoko poradzimy sobie - odparliśmy chórem .

Bohaterowie popatrzyli po sobie nie wiedząc zabardzo czy mogą już iść , czy mają jeszcze coś powiedzieć , czy może jednak na wszelki wyoadek któreś z nich powinno zostać. Nie wiem czy odbierać to jako brak zaufania , czy raczej troskę o bezpieczeństwo jaskini.

- mamo możecie iść, jesteśmy  przyzwyczajeni że znikacie , obiecujemy nie roznieść jaskini , będziemy tylko rozmawiać ... - powiedziała spokojnie Kate .

Nasi rodzice westchneli. Wszyscy po kolei podeszli do swoich dzieci by je uściskać , lub chociaż powiedzieć coś przed odejściem .

Mama uściskała nas  wszystkich po kolei , a tata poklepał nas po plecach a Kate poczochrał włosy . Siostrzyczka nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy ale uśmiechneła się lekko.

- nie narozrabiajcie ... - poprosiła mama kładąc mi rękę na ramieniu

- dobrze będziemy grzeczni - powiedział Tom  a następnie rodzice się oddalili.

Po tym jak znikneli w portalu zeta nastała krępująca cisza .

Siedzieliśmy w salonie i nadal nikt nie odzywał się ani słowem . Za to miałem czas przyjrzeć się moim towarzyszą.

Oprócz zielono-skórego , mój wzrok przykuła zielonowłosa dziewczyna . Miała śliczne brązowe oczy a rysami twarzy przypominała nieco chłopaka z zieloną skórą. Była ubrana w granatową bluzkę z napisem "Never give up", białe szorty i czarne trampki. Na głowie natomiast miała krzywo ubraną czapkę przypominającą pandę.

Drugą dziewczyną była czarno-włosa , o niebieskich oczach . Córka Nightwinga i Zatanny , tego jestem pewien . Tylko jak miała na imię ? Sarah ? Sol? ... Sofia ! No właśnie ! Była ubrana w szarą bluzkę , czarne jeansy i również szare trampki . 

Przy blacie kuchennym siedział blondwłosy chłopiec o ciemniejszej karnacji . Był atlantem i było to widać . Ubrany był w czarny golf i szare rybaczki a na stopach zamiast butów miał szare skarpety . Widać było że jest od nas młodszy. Miał może z .. 14 lat.

Spojżałem na naszą wesołą rodzinkę. Kate rozmawiała o czymś szeptem z Mary na kanapie , a Tom wpatrywał się w czarnowłosą. Odrazu widać że wpadła mu w oko . Z resztą to mój brat ja wiem takie rzeczy.

- Tommy... - przeciągneła Mary odchylając się do tyłu by spojżeć na mojego brata. Wyraźnie nie był zadowolony z tego go nazwała

- nie mów do mnie Tommy ... - zagriził
- głodna jestem przebiegłbyś się po kebsa dla kuzyneczki ? - zapytała mrugając brązowymi oczami .

- nie  - stwierdził wyciągając telefon

- zdrajca ! Wiem że też jesteś głodny ! Kupiłbyś sobie doś przy okazji ! No weź ! Pozwolisz mi umrzeć z głodu ?! - wydarła się kuzynka bijąc go poduszką.

- tak - stwierdził bez żadnych emocji - nie jestem chłopcem na posyłki...

- Serio ? - przerwałem mu - bo czasem tak się zachowujesz

- Anthony...

- ech CZY ktoś jeszcze jest głodny ? - zapytał zielonoskóry .

Momentalnie wszyscy podnieśli ręce do góry . Chłopak westchnął i odwrucił się w stronę kuchni . Przeklnął pod nosem w jakim dziwnym języku .

- to chodźcie coś wam ugotuję - stwierdził

- o i teraz mówisz w moim języku przyjacielu - powiedziała Kate zeskakując z kanapy i udając się w tę samą stronę co czarnowłosy .

Chłopak uniusł pytająco brew do góry ,jakby ten zwrot nie przypadł mu do gustu . Siostra jednak nie zwruciła na to uwagi.  Ona już tak ma ... to jedna z tych osób które albo się lubi albo nienawidzi ( a więcej jest tych drugich )  ,przez co zawsze stara się znaleść jak najwiecej przyjaciół.  I zwykle są to trwałe przyjaźnie...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro