to jej geny
Przebiegłem przez ostatnią uliczkę i zatrzymałem się przed platwormą Z.E.T.A. Sekundę po mnie pojawił się Tom, ze skarpetą na rękach . Spojżałem ma niego i kiwneliśmy zgodnie głowami. Braciszek pierwszy przeszedł przez portal ze zwierzakiem ma rękach ,a zaraz po nim weszłem ja.
Nie mineło nawet parę sekund gdy staliśmy w jaskini nowej nadziei. Oczywiście wszyscy już byli .
Jak zawsze ostatni !
- no honor Harperów uratowany , nie muscie dziękować - powiedział Tom stawiając mrówkę na ziemi u podchodząc do rodziców . Westchnąłem i zrobiłem to samo.
- no dobrze skoro sprawa honorru rodziny zapewniona , chciałbym wam wszystko powiedzieć i niech trojaczki nie wprowadzają zamętu - powiedział Nightwing patrząc w naszą stronę
- na mnie nie poatrz to jej geny - tata wskazał ruchem głowy mamę za co oberwał w ramię - Au !Wera !
- żebym ci zaraz twoich genów nie wytkneła - zagroziła mama , na co tata odwrucił wzrok.
- Roy a żeś sie wkopał ! - zaśmiał się wujek Wally
- też radziła bym ci sie pilnować bo możesz skończyć jeszcze gożej niż on - warkneła ciocia Artemis na co Mary zakryła usta ręką i odwruciła się tyłem do mamy by się nie roześmiać
- coś czuję że to zaraz zamieni się w wojnę rodzinną - mruknąłem do Kate . Siostra skineła głową zgadzajac się ze mną.
- mogę kontynuować ? - zapytał Nightwing patrząn na nich.
- no więc jak wiecie znajdujemy się w jaskini nowej nadzieji i zapewne zastanawiacie się dlaczego ? Otóż już wam tłumaczymy - zaczął , wszyscy dorośli podeszli do niego i ustawili się po lewej i prawej stronie bohatera , niemalże w jednej lini
- nie jesteście już dziećmi. Karzde z was ma umiejętności i zdolności , które czynią was wyjątkowymi , niewarzne czy są to super moce jak w przypadku na przykład bliźniaków Kent czy niezwykłe oko jak u Kate i Mary - kontynuowała ciocia Artemis
- wiemy że chcecie nam pomóc , wykorzystujecie do tego karzdą możliwą okazję - mówiąc to tata spojźał centralnie na nas - i informujecie nas o tym odkąd tylko nauczyliście się chodzić ,
- razem z innymi sprawiedliwymi stwierdziliśmy , że najwyrzszy czas ,byście i wy mogli nam pomóc - wtrącił dawny Superboy ,obecnie Superman
- po wielu aktach samowolki z waszej strony , i misjach na które porywaliście się bez naszej wiedzy ani żadnego większego przygotowania , co nie tyle było przejawem nieodpowiedzialności , co głupoty , postanowilśmy w końcu porazmawiać z resztą sprawiedliwych na wasz temat - mówiła marsjanka z nieodgadnionym wyrazem twarzy
- kiedyś w tej jaskini zespół przygotowywał się na misje , trenował , spędzał razem czas i było jednym z najbezpieczniejszych miejsc na ziemi , co ja gadam nadal jest - stwierdził wujek Wally a ja starałem się połapać w tej całej wypowiedzi
- krutko mówic chcecie pomóc ? Ok ale na naszych warunkach , razem z ligą sprawiedliwych stwierdziliśmy że faktycznie przydał by nam się młodszy skład - mówiła mama - ktoś kto może znaleść się tam gdzie my nie możemy, zespół potrafiący działać pod przykrywką i który nie będzie bał się niebezpieczeństwa... - i w tym momncie ręka trochę zirytowanej już ( co wywnioskowałem po wyrazie twarzy ) Kate poleciała do góry
- mamo ? Długo ćwiczyliście tą mowę ?
- co ?! - zapytali zdziwieni członkowie ligi
- a można tak do sedna ? Jesteśmy wśród swoich a nie przed przystanią na oficjalnym święcie - wzruszyła ramionami siostra
- nie chcę wam psuć chumoru ale się zgadzam - stwierdził zielono-skóry chłopak... czekaj co?
Jeszcze raz spojżałem na chłopaka , z wyglądu był podobny do superboy'a znaczy supermana . Miał niebieskie oczy i trochę przy długie czarne włosy . Był ubrany w czarno czerwony strój koszykarski , a na nogach miał adidasy . No i faktycznie miał zieloną skórę.
Po chwili ciszy Wodnik westchnął i wyszedł przed "szereg" i spojżał na nas wszystkich pokolei.
- chcieliście nam pomóc ? Macie więc szansę się wykazać , od dziś to wy tworzycie zespół , którym kiedyś byliśmy my - po tych słowach odwruciłem się zadowolony do Tom'a i przybiliśmy sobie piątki , kontemboka widziałem przytulające się Kate i Mary , oraz dało się usłyszeć okrzyk zadowolenia ze strony rówieśników
- ja bym się tak nie cieszył - burknął wujek Wally ,ale nie skończyło się do dla niego dobrze.
Niestety ale wujek nie zwrucił uwagi na to że stoi między naszą mamą a swoją żoną , które po tych słowach przeprowadziły mistrzowsko skoordynowany atak . Ciocia z całej siły uderzyła wujka w ramię , a mama kopneła go w kolano . Skrzywiłem się po tym jak Flash krzyknął "Auuuu!". Nie chciał bym być na jego miejscu
Następnie Nightwing wygłosił długą mowę na temat bezpieczeństwa ,tego że to nie jest zabawa , że mamy być odpowiedzialni i inne tego typu rzeczy . Szczerze chyba nikt go do końca nie słuchał.
Potem Flash , który w tym czasie doszedł do siebie , zrobił nam przyśpieszone oprowadzanie po jaskini . Oczywiście on ujął to jako spokojną i wolną wycieczkę ,ale wyszło na to że wszyscy ( poza mną i Tomem) musieli praktycznie za nim biegać.
Gdy skończyliśmy "chodzić" po jaskini , wruciliśmy do sali głównej gdzie czekali na nas członkowie ligi i nasi rodzice.
- teraz sprawy niedopowiedziane , misję wydziela wam wodnik , Treningi macie głównie ze mną , chyba że sytuacja będzie wymagała by trening przeprowadziła inna osoba
- to spoko - stwierdziła Mary na słowa Nightwing'a . Ten jednak uśmiechnął się chytrze.
- zobaczymy za tydzień...
- rozmawialiśmy z Red Tornado który zgodził się tymczasowo nad wami czuwać - wtrąciła ciocia .
- tymczasowo ? - zapytała dziewczyna o zielonych włosach
- tak jak narazie cały czas szukamy kogoś kto zgodziłby się nad wami czuwać - dodała Zatanna
- a teraz macie czas na to by lepiej się poznać ... my musimy udać się do strażnicy ...
- spoko poradzimy sobie - odparliśmy chórem .
Bohaterowie popatrzyli po sobie nie wiedząc zabardzo czy mogą już iść , czy mają jeszcze coś powiedzieć , czy może jednak na wszelki wyoadek któreś z nich powinno zostać. Nie wiem czy odbierać to jako brak zaufania , czy raczej troskę o bezpieczeństwo jaskini.
- mamo możecie iść, jesteśmy przyzwyczajeni że znikacie , obiecujemy nie roznieść jaskini , będziemy tylko rozmawiać ... - powiedziała spokojnie Kate .
Nasi rodzice westchneli. Wszyscy po kolei podeszli do swoich dzieci by je uściskać , lub chociaż powiedzieć coś przed odejściem .
Mama uściskała nas wszystkich po kolei , a tata poklepał nas po plecach a Kate poczochrał włosy . Siostrzyczka nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy ale uśmiechneła się lekko.
- nie narozrabiajcie ... - poprosiła mama kładąc mi rękę na ramieniu
- dobrze będziemy grzeczni - powiedział Tom a następnie rodzice się oddalili.
Po tym jak znikneli w portalu zeta nastała krępująca cisza .
Siedzieliśmy w salonie i nadal nikt nie odzywał się ani słowem . Za to miałem czas przyjrzeć się moim towarzyszą.
Oprócz zielono-skórego , mój wzrok przykuła zielonowłosa dziewczyna . Miała śliczne brązowe oczy a rysami twarzy przypominała nieco chłopaka z zieloną skórą. Była ubrana w granatową bluzkę z napisem "Never give up", białe szorty i czarne trampki. Na głowie natomiast miała krzywo ubraną czapkę przypominającą pandę.
Drugą dziewczyną była czarno-włosa , o niebieskich oczach . Córka Nightwinga i Zatanny , tego jestem pewien . Tylko jak miała na imię ? Sarah ? Sol? ... Sofia ! No właśnie ! Była ubrana w szarą bluzkę , czarne jeansy i również szare trampki .
Przy blacie kuchennym siedział blondwłosy chłopiec o ciemniejszej karnacji . Był atlantem i było to widać . Ubrany był w czarny golf i szare rybaczki a na stopach zamiast butów miał szare skarpety . Widać było że jest od nas młodszy. Miał może z .. 14 lat.
Spojżałem na naszą wesołą rodzinkę. Kate rozmawiała o czymś szeptem z Mary na kanapie , a Tom wpatrywał się w czarnowłosą. Odrazu widać że wpadła mu w oko . Z resztą to mój brat ja wiem takie rzeczy.
- Tommy... - przeciągneła Mary odchylając się do tyłu by spojżeć na mojego brata. Wyraźnie nie był zadowolony z tego go nazwała
- nie mów do mnie Tommy ... - zagriził
- głodna jestem przebiegłbyś się po kebsa dla kuzyneczki ? - zapytała mrugając brązowymi oczami .
- nie - stwierdził wyciągając telefon
- zdrajca ! Wiem że też jesteś głodny ! Kupiłbyś sobie doś przy okazji ! No weź ! Pozwolisz mi umrzeć z głodu ?! - wydarła się kuzynka bijąc go poduszką.
- tak - stwierdził bez żadnych emocji - nie jestem chłopcem na posyłki...
- Serio ? - przerwałem mu - bo czasem tak się zachowujesz
- Anthony...
- ech CZY ktoś jeszcze jest głodny ? - zapytał zielonoskóry .
Momentalnie wszyscy podnieśli ręce do góry . Chłopak westchnął i odwrucił się w stronę kuchni . Przeklnął pod nosem w jakim dziwnym języku .
- to chodźcie coś wam ugotuję - stwierdził
- o i teraz mówisz w moim języku przyjacielu - powiedziała Kate zeskakując z kanapy i udając się w tę samą stronę co czarnowłosy .
Chłopak uniusł pytająco brew do góry ,jakby ten zwrot nie przypadł mu do gustu . Siostra jednak nie zwruciła na to uwagi. Ona już tak ma ... to jedna z tych osób które albo się lubi albo nienawidzi ( a więcej jest tych drugich ) ,przez co zawsze stara się znaleść jak najwiecej przyjaciół. I zwykle są to trwałe przyjaźnie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro