Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Smuga i głos |Tom|

Stałem na dachu przyglądając się załadunkowi drogich leków z góry. Na dole przy samym wozie stały Mary z Zoe i Aquaboy’em , Kid Flash stał na przeciwległym dachu ,Superboy unosił się nad nami w bio-rakiecie a Sofia zajęła już swoje miejsce w środku ciężarówki.

-jeszcze kilka skrzyń i możemy zaczynać - zakomunikowała Little Martian

-kilka to znaczy ?- zapytał jej brat na co ta spojrzała lekko w górę co od razu zauważyłem

-zmieści się tu jeszcze około czterech - odpowiedziała za nią Sofia.

Nie zostało nic innego jak czekać. I to robiliśmy. Mieliśmy przypilnować załadunku drogich leków które mogą uratować miliony istnień, eskortować je ,a potem przypilnować wyładunku.  Dziewczyny mają jechać obok samochodów razem z młodym atlantem , nad nami ma lecieć Superboy , a ja i Tony mamy zamykać i otwierać przejazd . Nic ekscytującego , ale liga stwierdziła że to zadanie idealne dla nas . Chcieliśmy to przedyskutować ,ale Wodnik spojrzał na nas tak ,że każde zrozumiało  że to już postanowione. No i że z ligą się nie dyskutuje.

-Kid Flash możesz startować - oznajmiła Little  Archer wsiadając na swój motor.

Po moim bracie została tylko żółta smuga i a kilka sekund później ruszył pierwszy samochód. Za nim pojechała ciężarówka załadowana  zwykłymi lekami dla zmyłki . Potem Little Martian , nasza ciężarówka ,Sofia, i tylna obstawa w postaci Little Archer i Aquaboy’a . Odczekałem chwilę i pobiegłem za nimi.

Bieg przez miasto nie należał do najprzyjemniejszych. Samochody jadące po pasie obok zlewały się ze sobą w jeden ciąg ,światła samochodów jadących naprzeciwo i sygnalizacja świetlna raziły po oczach no i kilka razy potknąłem się o dziury w asfalcie . Ciągłe trąbienie , głośna muzyka , którą słychać przez otwarte lub uchylone okna samochodów i krzyki przechodniów wcale nie pomagały w skupieniu się. Jakości biegu też to nie polepszyło. Dlatego niemal zachciało mi się krzyczeć ze szczęścia gdy w końcu opuściliśmy miasto i wyjechaliśmy na otwartą przestrzeń . W każdym razie miałem taką ochotę przez pierwsze pięć minut ,bo potem zaczął padać deszcz.

Po trzech godzinach biegu byłem już głodny ,zmęczony i przemoknięty. A najgorsze chyba było to  że mi się nudziło. Biegłem sam osłaniając tyły, przez co nie miałem się nawet do kogo odezwać. W sumie i tak bym nie mógł żeby przez przypadek nie połknąć jakiegoś robala ,ale nie o to chodzi. Próbowałem też porozmawiać z towarzyszami telepatycznie ,ale. Od razu zostałem zganiony przez Sofię ,która kazała mi się zamknąć i nikogo nie rozpraszać.

Nagle przede mną pojawiła się czerwona smuga która zniknęła po kilku sekundach. Niestety byłem bym tak zaskoczony ,że potknąłem się o własne nogi i upadłem jak długi na ziemię . Oszołomiony przez kilka sekund wpatrywałem się w miejsce gdzie jeszcze chwilę temu widziałem smugę, po czym się podniosłem i ruszyłem za transportem leków przy okazji klnąc na głupotę mojego brata

-Tony do cholery po co zmieniasz pozycję ? Przez ciebie się potknąłem

-O czym ty gadasz stary ?cały czas biegnę na przodzie po cholerę mam zmieniać pozycję ? - odpowiedział mi pytaniem na pytanie całkiem zirytowany

-jak nie ty to niby po kim została ta smuga ?

-na pewno nie po mnie !

-co wy za cyrki odstwawiacie ? Tony cały czas biegnie na przodzie i ja do tej pory nie zmienił pozycji, a innego sprintera nie widziałem - próbował załagodzić sytuację Superboy ,jednak nie bardzo mu wyszło

-i co pewnie sam przed sobą zostawiłem smugę ?

-o matulu Tom weź ty się ogarnij , pewnie ci się przywidziało ,skończ już tę bezsensowną kłótnię - znowu uciszyła mnie Sofia

Zacisnąłem mocno zęby z irytacji ,omal nie przygryzając sobie języka.przecież wiem co widziałem . Jeszcze kilkanaście sekund przed tym jak się odezwałem wyraźnie widziałem czerwoną smugę. Pojawiła centralnie przede mną. Omal w nią nie wbiegłem. Przecież sobie tego nie uroiłem.   

Mimo idiotycznych wygłupów mojego brata biegłem dalej ,bo zrozumiałem że wykłócanie się z nim w tej chwili do niczego nie doprowadzi. W każdym razie do niczego poza  zdenerwowaniem Sofii ,a j na tą chwilę mam serdecznie dość jej humoru . Kate by mi na pewno uwierzyła…

-Tommy … - moje rozmyślania przerwał szept , tak cichy , że przy prędkości z jaką się poruszałem ledwie słyszalny , a jednak do mnie dotarł. Przystanąłem gwałtownie rozglądając się na wszystkie strony ,jednak nic nie zwróciło mojej uwagi. To wszystko przez zmęczenie , tłumaczyłem sobie ; jednak gdy miałem biec dalej znowu usłyszałem ten dziwny szept - Tommy pomóż…

Tym razem był jeszcze cichszy . I zdawał się odleglejszy. Znowu rozejrzałem się na wszystkie strony ,jednak w zasięgu wzroku nie było żywej duszy.  Podrapałem się niepewnie po głowie . Mam omamy czy co ?

-Red Kid wszystko w porządku ? Zatrzymałeś się - usłyszałem w głowie zaniepokojony głos kuzynki

-tiaa wszystko ok, potknąłem się ,ale już jest ok zaraz was dogonię -odpowiedziałem i jeszcze raz się rozejrzałem . Nic nie dostrzegając ruszyłem w dalszą drogę . Po prostu wariuję, powiedziałem sam do siebie.

***

Stałem w kuchni, w jaskini , wyżerając Evanowi masę na ciasto ,za co co chwila dostawałem drewnianą łyżką.  Nie zwracałem jednak na to zbytnio uwagi .

-jeszcze raz stary,  jak to było ? I skończy wyżerać masę ,bo nici z ciasta !

-jak było ? Normalnie było dopóki mój genialny brat nie postanowił sobie że zmieni pozycję !

-Tom leciałem tuż nad wami i mogę cię zapewnić że nikt nie zmienił pozycji …

-i co niby sam zostawiłem przed sobą tę smugę?

-nie ,ale sam przecież mówiłeś że byłeś zmęczony , głodny i co tam jeszcze …

-A teraz sugerujesz że zwariowałem świetnie… - za te słowa ponownie dostałem drewnianą łyżką ,tyle że po głowie  -Ał

-zamkniesz się wreszcie ? Nie sugeruje że zwariowałeś ,ale czasem się tak zdarza że kiedy jesteśmy zmęczeni nasz mózg wyobraża sobie rzeczy których tak naprawdę nie ma , ty widzisz smugę , a ja ostatnio wpadłem na słup w środku mojego pokoju

-dobra pamie mądry … - zacząłem po krótkim zastanowieniu się nad jego słowami. Ten argument byłem w stanie przyjąć do wiadomości i bez przykładu ,ale jedna sprawa nie dawała mi spokoju - w takim razie jak wytłumaczysz ten szept ?

Przed odpowiedzią mój kumpel zastanowił się chwilę przerywając gotowanie. Powstrzymałem się od wyjadania z miski tylko dlatego , że nadal mogłem dostać tą łyżką . Leżała niebezpiecznie blisko jego ręki. Postanowiłem więc ruszyć swoje szanowne cztery litery do lodówki. Wybór może nie był największy, ale znalazłem tam puszkę Sprite .

-może … dobra załóżmy czysto teoretycznie, że się przesłyszałeś…

-czyli jednak psychiatryk ?

-znowu mam ci przywalić ? - w odpowiedzi jedynie potrząsnąłem głową -może … bo ja wiem twoja podświadomość chce ci przekazać że ktoś kogo znasz potrzebuje pomocy ?

-tylko kto ? Nikt kogo znam nie mówi do mnie Tommy … - mruknąłem znowu opierając się o blat

-Serio ? A Mary ? Kate ? Twoja mama ?

-nie o nich nie mówię… wiesz o co mi chodzi , nikt kogo znam tak spoza rodziny … - umilkłem gdyż przed oczami pojawiła mi się uśmiechnięta dziewczęca twarz -... a może

Zerwałem się ze swojego miejsca , i ruszyłem  w stronę portalu Z.E.T.A .

-a ty dokąd ?!

-do domu, chyba już wiem o co chodzi ,dzięki stary !

***

W całym pomieszczeniu królowała ciemność niemal idealna ciemność. Wyjątkiem był jasny kształt wielkiego okna zaokrąglonego u góry okna . W środku tego ,jasnego kształu stała kobieta wpatrzona w widok za oknem .  Nagle przed podwyższeniem na którym stała pojawiła się druga postać. Jak gdyby wyłoniła się z ciemności .

-nadal nie rozumiem po co to robimy - oznajmiła nastolatka wspinając się po schodach i stojąc u ich szczytu

-z czasem wszystko zrozumiesz Shadow , podejdź bliżej… chcę ci coś pokazać…

Nastolaka pewnym krokiem ruszyła do swej nauczycielki ,mimo to zatrzymała się na granicy światła i cienia. Nie odważyła się wejść w jego blask ,zupełnie jakby ten blask mógł ją poparzyć. Mimo to blask delikatnie oświetlał jej ciemną skórę. Najważniejsze było to że widziała widok za oknem . Nauczycielka wiedząc że na więcej nie może liczyć uśmiechnęła się do niej lekko.

-widzisz to wszystko nadole ? Tych wszystkich ludzi ? Oni są tacy … szczęśliwi …

-widzę ,widzę pokazujesz mi to co wieczór

-kiedyś i my takie będziemy ,ale musisz zrozumieć że aby być szczęśliwym ktoś inny musi cierpieć, dlatego zanim zaczniemy realizować główny plan kid ,czerwona strzała i cała ich rodzina musi cierpieć

-uziemienie Speedy nie wystarczy ? Chyba był to dla nich dostateczny cios ?

-może na chwilę, ale jak sama zauważyłaś już szukają sposobu żeby jej pomóc , a sama Speedy powoli akceptuje całą sytuację…

-i tak ich to zabolało

-Nic nie rozumiesz , młoda damo ! Jak zwykle… Wera West ma cierpieć ! Tak jak nikt inny nigdy nie cierpiał … dopiero wtedy będziemy mogły być szczęśliwe … wierz mi ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro