Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

nieudane podrywy | Tony|

Przepisywaliśmy z  Willem zadania z tablicy kiedy do naszych uszu dobiegł śmiech z tyłu klasy . Nauczycielka matematyki westchneła i wstała ze swojego krzesła . Wszyscy śledzili wzrokiem kroki pani Bell , doskonale wiedząc że kieruje się do dwuch ostatnich ławek.

Katie spała na zeszycie  , a jej kolega z ławki udawał że przepisuje  wszystko z tablicy. Na to akurat może i nie zwruciła by uwagi gdyby nie śmiejący się ławkę wcześniej Tom i jego najlepszy kumpel  James.  

Chłopaki próbowali stłumić śmiech widząc zmierzającą do nich nauczycielkę , le po minie brata było doskonale widać że nie jest już w stanie .  

- czy coś pana śmieszy panie Harper - zapytała patrz patrząc na niego pełnym nienawiści wzrokiem.

- ciężko zaprzeczyć że  nie jestem zadowolony , a pani dobrze się szuje ? -zapytał a siedzący z za nim chłopak tez parsknął śmiechem .

nauczycielka od razu zwruciła na niego uwagę . Od początku nie spodobał mi się ten chłopak ,ale teraz to już go nie nawidzę . Nie dlatego że chyba chwilowo uratował mojego brata od gniewu nauczycielki . Raczej dlatego że teraz to Katie za  to beknie . Nie wyspała się po misji, ja w sumie też ale dla mnie to nie problem .  Najgorsze jest to że może powiedzieć coś głupiego , a to skończy się tym że najpewniej całą trójką wylądujemy u dyrektora

- Panno Harper ! - wystraszona Kate mało co nie spadła z krzesła 

siostra rozejrzała się pół przytomna po klasie , a gdy jej wzrok napotkał zdenerwowane spojżenie  starszej pani, ziewneła i poprawiła się na krześle 

- dzień dobry -powiedziała ponownie kładąc się na ławkę 

- dzień dobry ?! i tylko tyle masz mi do powiedzenia ?! - oburzyła się pani Bell 

- Tyle ile zawsze - zaśmiał się J ratując  moją siostrę 

-  MORGAN ! Zadzwonię do twojego ojca !- zagroiła na co chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej 

- którego ? - zapytał z olbrzymim bananem na ustach

nauczycielka miała najwidoczniej coś jeszcze odpowiedzieć , ale zadzwonił dzwonek . Zanim zdążyła zaprotestować wszyscy spakowali się i wyszli z klasy .  Adams śmiał się gdy szliśmy w stronę szafek z głupoty mojego rodzeństwa.  

Byłem na niego zły. Może moje rodzeństwo nie jest najbardziej rozgarnięte ,ale nie powinien o nich tak mówić . Nigdy go nie upominałem , ale nigdy nie ukrywałem że mi się to nie podoba.  Był moim kumplem i doskonale o tym wiedział .   

Wrzuciłem książki do szafki i zabrałem z niej piłkę do kosza  . 

- sory stary mam trening , muszę się przebrać - powiedziałem zabierając plecak i udając się w kierunku szafki .

Pająk nie szedł za mną . w sumie dobrze bo trochę się na niego zdenerwowałem . no i ogółem jestem zestresowany . Dzisiaj się okaże kto odejdzie od naszej drużyny.  Gdy weszłem do szatni upewniłem się że nikogo nie ma i urzywając prędkości zmieniłem ubranie .  Następnie wrzuciłem plecak pod ławkę i wyszłem z szatni przy okazji wpadając na kogoś .

ja jedynie odsunołem się do tyłu niestety osoba która się ze mną z zderzyła nie miała tyle szczęścia .  A była to dziewczyna w moim wieku . Była ubrana w luźnie czerwone spodenki i czarną spotrową bluzkę z dwoma paskami po bokach.  Pomiędzy  paskami był nadrug Smiejącej się  kreskówkowej hieny i    nazwa szkoły .  Dzewczyna miała ciemne włosy związane w kucyka z tyłu głowy i plaster na nosie .  dłonią pocierała czoło w które najpewniej się uderzyła .  Przeklnąłem pod nosem , gdy dotarło do mnie że przez przypadek przewruciłem  kapitana dziewczęcej drużyny piłki nożnej . 

- Przepraszam Sabrina - powiedziałem podając rękę niebieskookiej . Spojżała na mnie pytająco i pokręciła z uśmiechem głową 

- niech zgadnę ?  zamyśliłeś się ? - zapytała korzystając z pomocy 

- raczej zdenerwowałem - doprecyzowałem drapiąc się po karku - naprawdę cię przepraszam 

- nic się nie stało , właściwie i tak cię szukałam -  uśmiechneła się do mnie a ja  uniosłem w pytajaco jedną brew do góry 

- mnie ?

- no tak .. mam kłopoty z chemią i tak się zastanawiałam ... czy nie mógłbyś mi trochę pomóc ?- zapytała nerwowo poprawiając koszulkę 

- jasne nie ma problemu powiedz tylko kiedy będziesz miała czas ..

- może być piątek o szóstej ? - przerwała mi uśmiechając się do  mnie delikatnie

- pewnie , może być w bibliotece ?  Skarpeta nie przepada za obcymi i nie chcę by cię pogryzła ..

- kim jest Skarpeta ? - zapytała ,a ja dopiero wtedy zrozumiałem że powiedziałem o jedno słowo zadużo 

- to... pies mojej mamy  - w sumie to nie skłamałem , Skarpeta jest przecież krzyżówką mrówki i owczarka niemieckiego .

- acha no dobra , to do piątku - powiedziała odchodząc 

- Jasne .. Sabrina  , czekaj ! - dziewczyna odwruciła się w moją stronę  z pytającą miną , a ja nie miałem pojęci co powiedzieć , znaczy wiedziałem ale nie miałem pojęcia jak - ... idziesz na tą imprezę Halloween'ową ?

- chyba tak - powiedziała i znikneła na schodach. 

Patrzyłem przez chwilę w tamto miejsce  aż ktoś klepnął mnie w ramię 

- słaby podryw stary - stwierdził Rob opierając się o ścianę 

- spadaj , przecież jej nie podrywam - powiedziałem podrzucając piłkę

- wcale ... chodźmy na boisko bo oberwie nam się od trenera za spóźnialstwo  a ja nie chcę być na jego liście do odstrzału....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro