Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niepewność |Kate|

Obserwowałam , jak mama nerwowo chodzi w tę i z powrotem po salonie , podczas gdy ja próbowałam oglądać telewizor ze Skarpetą na kolanach . Mimo że jej nie widziałam , wiedziałam że kursuje zza kanapy do kuchni i na powrót za kanapę na której siedziałam . To było niepokojące . Dawno nie widziałam mamy tak zdenerwowanej.

Nie ośmieliłam się jednak jej przerywać. Kiedy mama wpadała w ten swój "trans" potrafiła  wydeptać fosę w  podłodze . Dosłownie bo ostatnio wpadłam wózkiem w koleinę . Odwruciłam jednak głowę w jej kierunku.

Zatrzymała się na chwilę wpatrując się w ekran laptopa na stole. Nie siadała na krześle po prostu się nad nim nachylała. W swoim nadludzkim tempie naciskała na klawisze - chyba przeprowadzała jakąś symulację. Gdy się nie udawała , wracała do krążenia po salonie. Na stole obok laptopa piętrzyły się pudełka po ciastkach , puste paczki po chipsach i podejrzewam że opakowania po całym zapasie żelek Toma . Gdzieś pod tym wszystkim była też pusta kobiałka po truskawkach. Coś było nie tak .

-mamo - wyrwana z tego dziwnego stanu mama spojrzała na mnie , a jej oczy były jakieś dziwne . Jakby była na granicy płaczu , ale szybko to zamaskowała . -wszystko w porządku ? 

-jasne strzałko - odpowiedziała znów wchodząc do kuchni. 

Nie znosiłam gdy to robiła. Niby wszystko jest w porządku , -przynajmniej tak twierdzi -ale jej zachowanie wskazuje na coś zupełnie innego .  Jest napięta jak struna , a ze zdenerwowania chodzi po całym domu. Dobrze że nie robi tego samego co Lian która w takich chwilach uwielbia sprzątać cały dom .   Nie znosiłam gdy Lian biegała po całym domu z odkurzaczem i mopem , bo krzyczała na każdego kto odważył się chodźby wychylić z pokoju by sprawdzić czy podłoga już wyschła. 

Po chwili mama wyszła z kuchni niosąc dwa parujące kubki z kawą. Jeden postawiła przede mną ,a z drugiego upiła spory łyk uprzednio chwytając go w obie dłonie . Na chwilę przyciadła obok mnie na kanapie głaszcząc Skarpetę. Myślalam że skończy się jej szalona wędrówka po  salonie jednak gdy tylko dopiła kawę  , wróciła do laptopa. I wszystko zaczęło się od nowa. Nie chcąc słyszeć jej kroków podgłośniłam telewizor. Dobijała mnie ta cała aura niepewności.

Mama wyszła z salonu tylko na chwilę by odebrać telefon. Normalnie rzuciłabym się podsłuchiwać jednak teraz nie było takiej możliwości. Przemieszczenie się z wygodnej kanapy na wózek zajmowało mi zbyt dużo czasu . 

Wróciła po kilku minutach. Już dawno przestałam zwracać uwagę na oglądany przeze mnie film . Zamiast tego kolejny raz przyglądalam się jak mama sprawdza coś  na laptopie.  Tym razem chyba wszystko poszło po jej myśli bo wyprostowała się zakładając ręce za głowę. Chyba w końcu jej się udało.

Nie zdążyłam jednak zapytać  nad czym tak pracuje . Przerwało mi pukanie w drzwi które otworzyły się po chwili z cichym zgrzytem . Zdzwiwiło to nas obie bo Tony nigdy nie pukał wchodząc do domu.  W drzwiach jednak zamiast najstarszego z braci , pojawiła się zielonowłosa kosmitka uśmiechając się wesoło.

-dzień dobry ! -Zawołała w progu . Pomachałam jej wychylając się przez kanapę. 

-dzień dobry Zoe  - odpowiedziała mama z uśmiechem . - co cię sprowadza ?

-chciałam porwać Kate na obiad do jaskini , mam nadzieję że to nie problem ?  - zapytała wchodząc do salonu - Tony'ego spotkaliśmy po drodze idzie z Evanem 

-oj dał się namówić by po mnie nie przychodzić? -zapytałam przewracając oczami . Od czasu wypadku obaj są strasznie nadopiekuńczy . Zarówno Tom jak i Tony.

-wzięłam go na sposób - pół marsjanka mrógnęła do mnie okiem zabawnie marszcząc przy tym nosek .

 Mama zaśmiała się cicho , ale wymuszenie . Zoe na pewno tego nie zauważyła ale ja tak. Jestem jej córką. Znam mamę aż za dobrze.

-jeśli tak stawiacie sprawę to pewnie - powiedziała podsuwając bliżej wózek - smacznego i dobrej zabawy

-chce się mnie mama pozbyć z domu ? -zapytałam poważnie na co w odpowiedzi , pocałowała mnie we włosy. Zmarszczyłam brwi niezadowolona . Naprawdę chce mnie się pozbyć z domu ! 

Zoe pomogła mi się przemieścić z kanapy na wózek , chodź tak naprawdę nie musiała . Chyba tak naprawdę chciała mi pomóc chodź nie badzo wiedziała jak . 

Była jednak na tyle przytomna by otworzyć i przytrzymać mi drzwi gdy miałyśmy  wychodzić. Po raz ostatni odwróciłam się w stronę mamy , znów była zwrócona w kierunku laptopa .  

-mamo , na pewno wszystko w porządku ? -zapytałam po raz ostatni . 

-Pewnie ,że tak córciu nie masz się o co martwić - ale się martwiłam . Jej uśmiech w tym przypadku wcale nie sprawiał ,że czułam się pewniej . 

Zoe uparła się by mnie pchać , a ja nie miałam siły by protestować.  Więc pozwoliłam jej na to . Dziwna niepewność mamy udzieliła się i mnie . Zoe idąc również była dziwnie milcząca . Miałam wrażenie ,że moja cierpliwość powoli się kończy. 

Nie dlatego ,że nikt nie chce mi nic powiedzieć. Chodź oczywiście dlatego też nie , jednak nie o to chodzi . Od czasu wypadku wszyscy bez wyjątków , traktują mnie jak jakąś obcą osobę.  Pomijając fakt ,że naprawdę nikt mi niczego nie mówi - przez co czułam się odtrącona -, wszyscy traktowali mnie jak jakąś porcelanową księżniczkę , którą we wszystkim trzeba wysługiwać . Wszystkiego musiałam domyślać się sama, a gdy chciałam zrobić coś samodzielnie wszyscy chcieli mnie wyręczać jakbym miała niedowład mózgu. To było naprawdę męczące .

-dobra - zaczęła Zoe nim zdążyłam wybuchnąć, co skutecznie zwróciło moją uwagę. - sprawa jest delikatna , a nie mogę o tym powiedzieć Evanowi bo włączy mu się nadopiekuńczy brat , wiesz coś na ten temat nie ?

-tia mam dwa takie na co dzień - odpowiedziałam przewracając oczami.

-no właśnie - zielonowłosa skinęła głową . Znowu zamilkła na chwilę zapewne chcąc ubrać swoje myśli w słowa . Śmiesznie marszczyła przy tym nosek .  - więc wiesz jakie to denerwujące 

-wiem - potwierdziłam strzelając na kostkach . Kosmitka nawet się nie skrzywiła.

-mam w szkole taką koleżankę , która jest ofiarą drwin naszej szkolnej diwy . Parę razy próbowałam stanąć w jej obronie ,ale nie mam dostatecznej siły przebicia . Podpadłam jej też przez to trochę .  Jakieś pomysły jak pozbyć się jej z głowy nas obu .

-To zależy - powiedziałam po chwili milczenia. Po przemyśleniu wszystkiego , powinno się udać o ile Zoe spełnia jeden tyci warunek

- od czego ? - zapytała zaciekawiona . Pokazałam jej gestem by nachyliła się nade mną i wyszeptałam prosto do jej ucha 

-Od tego jak dobrze radzisz sobie ze zmianą kształtu

Zoe zmarszczyła na chwilę brwi w zamyśleniu . W końcu wzruszyła ramionami i stanęła przede mną .

-Evanowi idzie lepiej niż mnie ,ale też radzę sobie przyzwoicie , a co ? - zapytała , mimo ,że widząc mój uśmiech na pewno zaczęła się domyślać o co może mi chodzić .

 Chciałam jej nawet odpowiedzieć ,ale przerwało mi powiadomienie wiadomości . Spoglądając na wyświetlacz telefonu odkryłam ,że Sophia wysłała mi SMS . Czekałam na niego cały dzień .  W końcu miałam się dowiedzieć gdzie znika mój kochany starszy braciszek.

Kiwnęłam głową na Zoe która razem ze mną nachyliła się nad telefonem . Otwierając wiadomość i czekając na załadowanie się zdjęcia , wytłumaczyłam Zoe o co poprosiłam Sophię, tego samego dnia rano .  Obie wciągnęłyśmy głośno  powietrze gdy zdjęcie się załadowało .

Dawno nie przeżyłam takiego szoku . Gdyby nie to że siedziałam , pewnie wbiło by mnie w podłogę I to nawet nie z powodu  wlewającej czegoś do baku  na drugim planie  czarnowłosej dziewczyny z jednym rudym pasemkiem. Ruda Amy była najmniej dziwnym widokiem, tak samo jak tor wyścigowy w tle . 

Na pierwszym planie Sophia uwieszona jedną ręką na szyi mojego brata, przyciągała Toma do namiętnego pocałunku , przed którym nawet nie protestował , wręcz przeciwnie  przyciągał ją jeszcze bliżej obejmując ją w talii .

-ty też to widzisz ? - zapytałam wpatrując się w wyświetlacz z niedowierzaniem. Zoe skinęła głową z grobową miną .

-Nieźle się bawią - podsumowała odsuwając się kawałek ode mnie . - chyba jednak wolałabym tego nie widzieć …

-ja chyba też nie - przyznałam chowając telefon . - jeśli on zrobi tam coś głupiego to go zabiję .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro