nie traktujecie nas powarznie
- myślicie że jak pobawię się z nimi laserkiem to dadzą sobie spokój ? - zapytał Tom zbyt wysokim głosem jak na niego
- obawiam sie że to nie są domowe kiciusie - mruknąłem przykladając się jednemu z kotów i szczerze ? Moim zdaniem przypomiają bardziej pumy
- Skarpeta to olbrzymia zmutowana mrówka i na to reagóje - burkneła Kate nakładając strzałę na cięciwe
- co ty robisz ? - zapytał zdenerwowany Tom -chcesz być żywą karmą dla kota ?
- spokojnie - próbowała uspokoić chyba bardziej siebie niż nas - na mój znak biegniecie jak najdalej od tego miejsca
Po jej słowach wszystko stało się bardzo szybko . Nawet jak na mnie . To znaczy ... szybciej niż bym się spodziewał . Speedy napieła cięciwe w jednej chwili ,a zaraz po tem ją puściła. Strzała wbiła się tóż przed łapą galaretowatego kota a ze strzały zaczął ulatniać się dym
- już ! - krzykneła gdy dym był już na tyle wysoko by przesłonić widok stojcym na czterech łapach stworzenią.
Chwyciłem Kate na ręce i razem z Tomem ruszyliśmy do przodu , tak jak powiedziała siostra ... nie mam zamiaru się zatrzymywać dopuki nie będziemy dość daleko .
Obruciłem się za siebie i stwierdziłem że nic nas nie goni, mimo to przebiegliśmy jeszcze przez kilka korytarzy skręcając kolejno w Lewo, Lewo , prawo, lewo ,prawo, prawo , prawo ,lewo i znowu w prawo .
Zatrzymaliśmy się dopiero w jakimś korytarzu. Postawiłem Speedy na ziemi. Siostra skineła głową w podzięce i przeszła w zdłuż korytarza rozglądając się. Tom poszedł w drugą stronę robiąc to samo tylko poszedł w przeciwną stronę.
-dobra co to było ? - zapytała gdy oboje już stali obok
- jak dla mnie zmutowany kot - mruknąłem bez przekonania
- mniejsza co to było, gdzie idzieny ? - zapytał Tom
- rozdzielamy się ? - zaproponowała bez przekonania Kate
- nie ma mowy , tak łatwiej się zgubić .. chodzimy grupą ...
- dobrze szefie - przerwali mi w tym samym czasie
- idioci..
-to wiemy
- proponuję iść w prawo .. znajdują się tam dziwnie oznaczone drzwi nie dam sobie ręki uciąć ale chyba to jakieś pierwiastki
- więc na co czekamy ? - zapytałem retorycznie i powoli ruszyłem w tamtą stronę.
Faktycznie na końcu korytarza po prawej stały duże pancerne drzwi . I faktycznie miały na sobie jakieś symbole , ale nie chemiczne. Stwierdziłem że później pomyślę nad tym co to za znaki.
Speedy podeszła do panelu sterowania i chwilę przy nim grzebała . Tom w tym czasie , wpatrywał się w znaki na drzwiach .
Potwierdzeniem tego że Speedy skończyła ,był syk po którym drzwi zaczeły się otwierać. Tom podskoczył zdezoriętowany i odsunął się o krok
W środku znajdowało się labolatorium z prawdziwego zdarzenia . Długie do sufitu przeźroczyste rury , napełnione różnokolorowymi płynami , stoły na których stały klatki i akwaria z naprawdę dziwnymi stworzeniami i jakiejś dziwne kapsuły . W pierwszej chwili chciałem do jednej podejść ale się powstrzymałem . Kto wie co może być w środku.
Speedy wyrwała się jak strzała , gdy tylko żucił jej się w oczy komputer . Okazało się że jest włączony więc tylko wpieła do niego pendrive i zaczeła coś szybko pisać na klawiaturze. Podeszliśmy bliżej i okazało się że siostra łamie zabezpieczenia by móc skopiować i przenieść pliki.
Ja i Tom staneliśmy na czatach i pilnowaliśmy by mieć pewność że nikt nas nie zaskoczy . Kilka razy przez korytarz przeszły galaretowate stwory przypominające zwierzęta. Króliki , wiewiórki i psy. Gdy jeden z nich podniusł łeb i zaczął węszyć myślałem że zwrucił na nas uwagę . Na szczęście jednak przeszedł obok.
- dobra chłopaki ... mam to możemy wracać ! - cicho krzykneła Kate .
Rozejżeliśmy się po korytarzu i a następnie ruszyliśmy w drogę powrotną. Staraliśmy się iść szybko i w miarę możliwości cicho . Jak narazie nikt nas nie zauważył i nie wiem jak reszta ,ale na wolę żeby tak zostało.
Poruszaliśmy się tą samą drogą co ostatnio . Skręciliśmy w prawo , lewo, prawo ,prawo ,prawo ,lewo ,prawo ,lewo i lewo aż doszlismy do sali gdzie zaatakowały nas kiciusie .
Na szczęście nie było tam już zabójczych zwierzaków. Kate podeszła do panelu sterowania i otworzyła drzwi ,prowadzące na schody .
Szybko wspieliśmy się na samą górę schodów i znaleźliśmy się na korytarzach stadionu . Widziałem że Tom ma zamiar krzyknąć z zadowolenia ,ale wydał jedynie jęk bólu. Katie zdążyła go uderzyć łukiem w brzuch ,przez co nasz brst się skulił.
- nie jesteś zbytnio brutalna ? - uniosłem do góry jedną brew na co ta wzruszyła ramionami
- z wami inaczej się nie da
Postanowiłem nie ciągnąć tego tematu dalej bo jeszcze ja bym odebrał. A jest to bardzo możliwe z naszymi zdolnościami wkurzania obu sióstr.
Gdy wyszliśmy po za teren stadionu na nasze komurki zaczeły przychodzić powiadomienia. Przełknąłem ciężko ślinę patrząc na rodzeństwo . Wyciągnąłem telefon z kieszeni.
- 28 nieodebranych połączeń od mamy , 18 od taty , Lian z dziadkiem Ollie'm dzwonili po 16 razy a babcia Dinah wysłała 14 SMS ... chyba mamy przerąbane ... - stwierdził niezadowolony Tom
- A i owszem - w tym momencie głos za na mi był najstraszniejszą rzeczą w życiu .
I nie chodzi w cale o to że boimy się byle kogo . Jednak ton głosu był równie straszny jak osoba do której należał. I ja naprawdę wolałbym by to jednak Lian nas tu teraz znalazła...
***
Powoli szliśmy jak na skazanie. Przepraszam ... jak można pominąć . My właśnie szliśmy na skazanie . Przecież rodzice nas zabiją .
Gdy doszliśmy pod dom staneliśmy w niewielkiej odległości od drzwi . Babcia staneła pod drzwiami i w nie zapukała. Kate głośniej zaciągneła na głowę kapur swojej kurtki zakrywając oczy . Sam wcisnąłem ręce do kieszeni jeansów , a Tom prubował się dyskretnie wycofać
- sprubuj gdzieś zniknąć a znajdę cię i przywlokę sięłą jeśli będzie trzeba - zagroził babcia
Westchnąłem i chwyciłem go za kołnierz zmuszając do zostania w miejscu
- zdrajca - warknął pod nosem
- wybieram mniejsze zło - westchnąłem .
Ledwo zdążyłem wypowiedzieć te słowa a drzwi otworzyły sie i staneła w nich mama . Dlaczego my zawsze mamy takiego pecha ?
- Dinah ?co ty tu... Dzieci !!! MOŻECIE MI WYTŁUMACZYĆ GDZIEŚCIE BYLI ?!- wydarła sie gdy tylko nas zobaczyła - nie wiem jak mam ci dziękować ... gdzie byli ? - niesamowite jak szybko mama potrafi znieniać nastrój . Jeszcze przed chwilą wydarł się na nas jakbyśmy ją najpierw okradli a potem zwiali z domu , a teraz zwracając się do babci była całkowicie spokojna
- och ... lepiej niech sami ci się wytłumaczą , najważniejsze że nic im nie jest tak ?
- owszem ... ale najpierw chyba należą nam się jakiejś wyjaśnienia ? - zapytała już ostrzej , przez co było wiadome że skierowała tą część zdania w naszym kierunku
- napwno wszystko ci wyjaśnią , a tymczasem ... muszę chyba wracać do domu ... - wzruszyła ramionami blondynka
- och no tak , jeszcze raz dziękuje - powiedziała mama gdy babcia zaczeła się oddalać
- dobranoc - mrukneliśmy gdy nas mijała .
- do środka ... zaraz sobie wszystko wyjaśnimy ... - warkneła zdenerwowana mama
- ale mogę wyjaśnić odrazu ! - odezwał się Tom nagle wyrywając mi się - oczywiście że byśmy zadzwonili informując o naszej nieobecności ,albo chodziacaż odebrali ,ale ponad 100 metrów pod ziemią nie ma zasięgu ...
- ŻE SŁUCHAM ?!!- zakryłem oczy
ręką
- to może lepiej ja wszystko wytłumaczę ... - westchneła Speedy ciądnąc nas za ręce do domu.
Gdy mijała mamę w drzwiach schyliła głowę jeszcze bardziej. Zdjeliśmy buty w korytarzu i weszliśmy do salonu gdzie stał zdenerwowany tata.
- możec....
- ja już wszystko tlumaczę - przerwała mu Kate . Mama staneła obok taty a siostra wieła głęboki wdech.
Nadtępnie wytłumaczyła i wyjaśniła po kolei wszystko co się działo . Mama kilka razy chyba miała w planach przerwać jej wypowiedż ,ale tata jakoś jej to uniemożliwiał. Cały czas trzymał ją za rękę i chyba mocniej ściskał gdy miał zamiar się wtrącić. Już w czwartej klasie zauważyłem że tak robi.
Gdzieś w połowie opowiadania do salonu wpadła Lian ,bełkocząc coś do rodziców . Szczerze nie zrozumiałem nic poza tym że nas szukała i że jej się nie udało nas znaleść . Potem oparła się o framugę drzwi i słuchała jak nasza młodsza siostra kończy opowiadać.
- CZY WAM JEST ŻYCIE NIEMIŁE ?! - wiedziałem że mama nie wytrzyma
- NIE ROZUMIEM CZEMU SIĘ JESZCZE WŚCIEKASZ NIC NAM SIĘ W KOŃCU NIE STAŁO ! - wydarła się Kate
- ALE MOGŁO ! POMYŚLAŁAŚ O TYM ?!
- OCZYWIŚCIE ŻE TAK ALE ZOBACZ !!! UDAŁO NAM SIĘ ,PRZYNIEŚLIŚMY TE INFORMACJE ŻYJEMY !
- NIE MAM POJĘCIA PO KIM TY JESTEŚ TAK NIEODPOWIEDZIALNA I LEKKOMYŚLNA !
- po tobie - wtrącił tata za co obie zaczeły mordować go wzrokiem . Spojżałem na tatę pytająco jednak pokręcił przecząco głową .
Komunikat był prosty ... nie ma sęsu się wtrącać.
- KATE WIESZ CO ZROBIŁAŚ ?! WŁAMAŁAŚ SIĘ DO BAZY FLASH'A , NARAZIŁAŚ ŻYCIE NIE TYLKO SWOJE ALE I SWOICH BRACI !!
- WIESZ CO MAMO ?! CZASEM MAM WRAŻENIE ŻE TY W CALE NIE TRAKTUJESZ NAS POWARZNIE ! NIE JESTEŚMY JUŻ MAŁYMI DZIEĆMY ! CHCEMY COŚ ROBIĆ , CHCEMY WAM POMÓC ! CHCEMY ...'
- DOSYĆ ! DO POKOI CAŁA TRÓJKA ! MACIE SZLABAN DO ODWOŁANIA ! - i na tym dyskusja się zakończyła.
Kate mrukneł jeszcze kilka komentarzy pod nosem , ale ruszyła w stronę schodów ciągnąc za sobą Tommy'ego . Również ruszyłem w stronę pokoju. Teraz i tak jesteśmy na przegranej pozycji . Nie ma sęsu się dalej spierać. Jedyne co by nam się w tej sytuacji udało to heszcze gorszy szlaban. A Tom mówił że to słaby pomysł...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro