Mącicielka
Przygotowywała się do tego całe życie . Od małego gdzie tylko się pojawiała siała niepokój ,kłótnie i zamieszanie .Miała "złą aurę" jak to powiedziała jedna z jej prawnych opiekunek , chwilę przed tym gdy oddała ją z powrotem do sierocińca. Nie dawała sobie z nią rady . Czuła że jeśli dziewczynka zostanie z nią jeszcze chwilę dłużej zwariuje .
Przez to dziecko rozpadała się jej rodzina . Zawsze chcieli przygarnąć dziecko z domu dziecka , więc ją zabrali . A potem zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Zupełnie nagle zaczęła o wszystko wykłócać ze swoim mężem mimo ,że do tej pory byli małżeństwem idealnym. Ich starszy syn Ethan nagle zupełnie bez powodu pobił się z kolegą z klasy , a potem wpakował się w uzależnienie od alkoholu i narkotyków. Nawet nie chciała znać nazwy tego świństwa jakie zaczął zażywać ich syn. U jej młodszej córki Liv nagle zaczęły występować tiki nerwowe , a ataki paniki były tak okropne ,że bała się zrobić wtedy cokolwiek. Mała właściwie w ogóle nie spała i nagle zaczęła bać się ciemności. Nie chciała spać w tym samym pokoju co jej nowa siostra , nawet przy zapalonym świetle . Liv twierdziła ,że w nocy wszystkie cienie skupiają się wokół jej przybranej siostry . Otaczają ją i szepczą ... a gdy ta się budzi , karze cienią ją atakować. Sama miała wrażenie ,że w ich domu stało się jakby mroczniej . Jakby ich dusze nagla znalazły się w niasamowitym mroku ,którego nie potrafi odpędzić. Bała się przebywać we własnym domu , a z czasem nawet w samochodzie - o ile siedziała w nim jej druga córka .
Dlatego ją oddała ,a ich życie wróciło do normy .
Dziewczynka znowu została sama .Po tym wydarzeniu mrok pogrążył ją jeszcze bardziej . Nikt już nie próbował jej z niego wyciągnąć. Miała tylko dziewięć lat . Była jeszcze dla niej nadzieja. Wszyscy jednak bali się spróbować ponownie i spisali ją na straty . Nawet ksiądz stracił nadzieję . Dlatego i on ją straciła . NIe próbowała się już więcej wyrywać ciemności . Pozwoliła by jej szpony ją pochłonęły. Nie szukała już ratunku .
Aż pewnego dnia pojawiła się ona. Kobieta w płaszczu . Jej brązowe oczy długo przyglądały się dziewczynce , która jako jedyna nie bawiła się z innymi dziećmi skulona w cieniu schodów. Wtedy uświadomiła sobie ,że to jej od dawna szukała . To był ostatni element mający doprowadzić w końcu jej plan do skutku . Czuła że jeśli odpowiednio ją nakieruje , z ochotą spełni każdy jej rozkaz . Wzięła dziewczynkę do siebie , nauczyła ją panować nad swoją mocą i nadała jej imię .
Nie wiedziała tylko ,że dotąd bezimienna Shadow zupełnie wyparła się ze wszystkiego . Wraz ze straceniem ostatniej nadziei na normalne szczęśliwe życie , dziewczyna wyprała się ze wszystkich uczuć. Stała się całkowicie obojętna . I owszem słuchała kobiety która ją przygarnęła i wykonywała każdy jej rozkaz , nawet wtedy gdy ta kazała jej wpłynąć na kierowcę ciężarówki by potrącić Speedy . Nie zrobiła tego z radością , nie miała też jednak ochoty na zrobienie tego . Po prostu zrobiła to czego ją nauczono . Wykonała zadanie . Bez gadania , bez zbędnego myślenia . Była trochę jak maszyna. Miała sprawić by jeden z tych rudych chłopaków pomyślał że zwariował ,bardzo proszę. Kobieta twierdziła ,że będą szczęśliwe dopiero gdy ONA dokona swojej zemsty . Shadow nie była jednak głupia. Wiedziała ,że ta zemsta to obsesja jej prawnej opiekunki , ale nie sprzeciwiała jej się .
Nie sprzeciwiała się też gdy kazała jej wypuścić Capitana Colda i nasłałć go na drugiego z chłopców. Obserwowała go wtedy - schowała się w cieniu by móc spokojnie wszystko obserwować i nie musieć włączać się do bitwy . Bracie byli podobni. Niemal nie do rozróżnienia - jedynie oczy ich różniły . Oczy starszego brata były takie same jak jego młodszej siostry , zielone a spojrzenie bystre i uważne . Młodszy z chłopaków miał oczy niebieskie , w których zwykle czaiły się iskry rozbawienia.
Widziała jak Kid Flash najpierw ratował swoich przyjaciół a dopiero potem zajął się niebezpieczeństwem. Widziała też ,że sam nie potrafi sobie poradzić . Wezwał pomoc . Teoretycznie , gdyby zechciała wykazać się własną inicjatywą , powinna mu przeszkodzić i dopomóc złoczyńcy. Jednak jej opiekunka kazała jej go tylko uwolnić i nakierować na chłopaka . Nie zrobiła nic niezgodnego z rozkazami, ani nic ponad nie . Obserwowała potem jak brunetka wtula się w chłopaka i ślepo wierzy w każde słowo jakie wypowiadał .
kłamca ,pomyślała- zgrywa szlachetnego wybawiciela a kłamie jej prosto w twarz i to bez zająknięcia
Z drugiej strony trochę im zazdrościła . Chodź nie od razu potrafiła nazwać to uczucie. Jej dusza i serce zobojętniało tak dawno temu ,że już zapomniała jak to jest czuć cokolwiek. Smutek ,radość czy chociażby złość nie gościły w jej życiu od tak dawna ,że patrząc na parę zapragnęła znów poczuć . Poczuć cokolwiek.
Osunęła się w cień by po chwili znaleźć się w swoim pokoju w zapadłej rezydencji. Przebrała się , szykując do kolejnego podstępu . Miała sprawić ,że jeden z chłopaków zwariuje , drugi miał po prostu umrzeć . Opiekunka nie powiedziała który jednak ma zginąć, bo na początku zginąć miała dziewczyna jednak ta cudownie uszła z życiem. Zdenerwowana opiekunka kazała jej to załatwić samodzielnie. Na początku zauważyła ,że młodszy jest słabszy psychicznie , po obserwacji stwierdziła jednak ,że starszego trudniej będzie zabić. A młodszy sam się o to prosi . I znów do osiągnięcia celu wykorzysta ,samochód jednak tym razem dopilnuje by chłopak zginął . Chodźby miała go później dobić . Postaowiła że Thomas Harper zginie ,A jego brata owinie sobie wokół palca tak bardzo ,że oszaleje z miłości ,albo doprowadzi go na skraj depresji i desperacji. Wiedziała ,że jest do tego zdolna. Wiedziała ,że potrafi to zrobić . Wystarczyło tylko trochę cierpliwości . Wystarczyło wprowadzić do ich życia trochę chaosu i mroku który spowijał się wokół niej przez całe życie by zasiać mąt w ich marnych życiach .
W końcu tego uczyła się właściwie od małego . Gdzie tylko by się nie pojawiła. Już odkąd była małą dziewczynką ludzie wiedzieli ,że mrok który ją otacza sprawia że jest inna. Ten mrok sprawił ,że stała się Mącicielką
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro