Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Krok do przodu |Tony|

wbrew temu co powiedział Tom , mama nie wróciła na noc. Rano też jej nie było ,przez co śniadanie zjedliśmy w dziwnej atmosferze. Tata był średnio rozmowny a ja i Tom nie zjedliśmy za dużo . Lian nie pojawiła się na śniadaniu ,ale to akurat nie była ,żadna nowość . Często spała do późna .

W szkole wcale nie było lepiej . Usiadłem w ławce sam . Pająk zachorował . Rano wysłał mi wiadomość z prośbą o wysłanie mu dzisiejszych notatek . Później mieliśmy mieć trening w jaskini . Na samą myśl bolały mnie wszystkie mięśnie .

Tom siedział z J w jednej ławce niemal z samego tyłu . Za nimi zwykle siedziała Kate i ten dziwny chłopak Ryan . Cały czas o nią pyta . Już chyba nie dało się mu dać jaśniej do zrozumienia ,że Kate nie chce z nim rozmawiać . Zagroził nawet ,że przyjdzie do nas do domu by z nią porozmawiać. Oj już by go tata pogonił . Najgorsze chyba było to ,że graliśmy w jednej drużynie .

Widziałem jak wiercił dziurę w plecach Toma . Tom za to wyglądał jakby był gotowy odwrócić się i strzelić mu z liścia. Chodź z chęcią bym to zobaczył , z wiadomych względów , postanowiłem jednak wysłać bratu SMS by się uspokoił i nie robił nic głupiego . Tylko jeszcze brakowało by wezwali ojca do szkoły bo temu idiocie zachciało się pobić , z adoratorem Kate .

-Emm , przepraszam - podniosłem wzrok na najbardziej miodowe oczy które widziałem w całym moim życiu. Dziewczyna zawstydziła się nieco poprawiając materiał golfu na szyi . -mogę się dosiąść ?

-Jasne - powiedziałem zabierając z krzesła swój plecak - jesteś nowa mam rację ? Jestem Tony

Przez chwilę przyglądała mi się , a jej oczy skakały po całej mojej twarzy aż w końcu skoncentrowały się na mojej wyciągniętej dłoni. Na jej ustach pojawił się delikatny uśmiech . Miała chłodną dłoń .

-jestem Will

Miał wrażenie ,że siedzi przy nim bardzo nieśmiała dziewczyna . No i bardzo śliczna . Włosy miała kręcone związane w wysokiego kucyka, te niesamowite miodowe oczy już po chwili skupione były na zeszycie przed sobą . Nos miała nieco szerszy , co absolutnie go nie zdziwiło , a usta pełne . Szyję zakrywał beżowy golfik ,a na nogach miała zwykłe dżinsy i adidasy .

Miała swój urok . Tak samo jak Sabrina . Przechodząc obok drzwi dziewczyna zatrzymała się i pomachała do mnie uśmiechając się szeroko . Jeśli chodzi o uśmiechy , to właśnie uśmiech Sabriny był najpiękniejszy na świecie . Oczywiście ,że również jej pomachałem .

A potem zaczęła się lekcja . Nauczyciel zwrócił nam uwagę na nową uczennicę i poprosił byśmy ciepło ją przyjęli. A potem zaczęła się lekcja . Will naprawdę dobrze radziła sobie z matematyką , w przeciwieństwie do Pająka któremu cały czas musiałem pomagać bądź podsuwać odpowiedzi .

Po lekcji jednak zauważyłem ,że o ile reszta klasy przyzwyczajona i obeznana ze szkołą kieruje się prosto do następnej sali , ewentualnie w kierunku swoich znajomych bądź łazienki , Will stała pod klasą przyglądając się niepewnie swojemu planu lekcji a następnie rozglądała się dookoła niepewnie. Początki w nowej szkole zawsze są trudne , dlatego postanowiłem zaoferować swoją pomoc. No przecież nie mogłem jej tak zostawić na środku korytarza

-To może , jako dobry nowy kolega z ławki zaoferuję ci oprowadzanie po szkole ? -zapytałem stając obok . Spojrzała na mnie zaskoczona. Była wyższa niż Kate ,czy Sabrina . Zauważyłem to dopiero stojąc obok - mogę przy tym zapewnić wyborowe towarzystwo i kilka ciekawych smaczków ze szkolnego życia

-pokażesz mi jak się poruszać w tej dżungli ?

Uśmiechnąłem się do niej przyjaźnie oferując ramię . Niepewnie je chwyciła rumieniąc się lekko .

-więcej , pokaże ci największe drapieżniki - posłałem jej oczko zaczynając prowadzić w kierunku następnej klasy .

Miałem nadzieję okazać się dobrym przewodnikiem . Tak jak obiecałem wskazałem jej kilka osób których za wszelką cenę powinna unikać z moim kochanym braciszkiem na czele(z nim nigdy nic nie wiadomo), oraz kilka takich do których może śmiało podejść , gdyby szukała ciekawszego towarzystwa niż moje. Była raczej milczącą osobą . Niemniej jednak udało mi się z niej trochę wyciągnąć .

Na przykład to,że przeprowadziła się z Houston w teksasie razem ze swoją matką . Oraz to ,że bardzo lubiła wszelkiego rodzaju zwierzęta . Nawet mrówki hodowała ! Biorąc pod uwagę Skarpetę też mógłbym się tym pochwalić , jednak jej istnienie miało pozostać tajemnicą . Dlatego milczałem , na ten temat.

Gdy tach spacerowaliśmy z klasy do klasy , widziałem dziwne spojrzenia posyłane mi przez mojego młodszego brata . Wiedziałem ,że coś chodzi mu po głowie , nie byłem jednak pewny co wymyślił ciekawego . Albo gorzej głupiego . Chwilę wcześniej Will udała się do łazienki . I tak jak myślałem natychmiast jej miejsce zajął Tom.

Oparł się o ścianę obok mnie uśmiechając się głupio tak jak to tylko on potrafi . W ręce trzymał jakiś kawałek papieru .

-A co ty braciszku zmieniasz dziewczynę ? - zapytał na co przewróciłam oczami.

-po pierwsze to Sabrina nie jest moją dziewczyną - zacząłem , karcąc go spojrzeniem - a po drugie to chciałem być miły dla nowej dziewczyny co w tym złego ?

-tak, tak , bo ty masz takie wielkie serce ,że pomieści cały świat - zakpił stając przede mną

-zająłbyś się Sophią - burknąłem. Kate pokazywała mi ich wczorajsze zdjęcie z wyścigów . Wiem wszystko .

Tom uśmiechnął się jakoś tak dziwnie .

-oj ja już się nią zająłem , ale ja nie w tej sprawie - znów znalazł się po mojej prawej i obejmując mnie ramieniem pokazał mi trzymają w dłoni kartkę . Była to ulotka naszego corocznego balu zimowego organizowanego w szkole . Wystarczyło jedno spojrzenie na Toma bym wiedział co chodzi mu po głowie .

-Nie ma mowy - powiedziałem strącając jego ramię . Odsunąłem się nieco , nie chcąc by pomyślał ,że może kontynuować tą dziwaczną rozmowę. Jednak Tom był tak samo uparty jak nasza matka . Nie odpuszczał .

-Tony ...

-Nie dobrze wiesz jak to się kończy , za każdym razem jak chcę ją gdziekolwiek zaprosić , nie jestem w stanie wydusić z siebie choćby słowa . Poza tym ja nawet się tam nie wybieram.

-Jak nie ty zaprosi ją Cooper Mccoy , wiem bo podsłuchałem - powiedział Tom odgradzając mi drogę ucieczki stając przede mną . - A ja wiem gdzie teraz jest twoja luba i to idealna okazja by się przełamać .

Postanowiłem wyciągnąć jedyny argument który zawsze działał na mojego brata .

-Jak zaprosisz Sophię to ja zaproszę Sabrinę - zdecydowanie nie podobało mi się to ,że pomimo tych słów Tom nadal się uśmiechał. Wyciągnął z kieszeni swój telefon i grzebiąc w nim chwilę pokazał mi swoją rozmowę z Czarodziejką . O mój boże on mnie wyprzedził .

-na co czekasz Romeo ? Twoja Julia właśnie kończy trening . Ja się zajmę naszą nową koleżanką z klasy .

Spojrzałem na niego błagalnie. Pokręcił jedynie głową wskazując boiska na zewnątrz szkoły. Okazuje się ,że teraz jeszcze muszę zwracać uwagę na każde słowo wypowiadane w jego obecności . Tom ostatnio zrobił się dziwnie pewny siebie i zbytnio kombinuje .

Szedłem w stronę boiska do siatkówki z ciężkim sercem . To było przecież bez sensu . Oczywiście ,że chciałem iść z nią na ten głupi bal . Gorsze chyba było tylko to, że skończy się jak zwykle . Jak tylko zacznę podejmować temat stchórzę , nie po raz pierwszy . Zawsze tchórzyłem . To było silniejsze ode mnie .

Faktycznie właśnie kończyły trening . Gdy mijała mnie grupa jej koleżanek , zaśmiały się gdy tylko znalazłem się za ich plecami . Nawet one wiedzą ,że może mi się nie udać . Sabrina stała obok swojej trenerki rozmawiając z nią o czymś cicho . Wyglądała pięknie .

O czym ja mówię , Sabrina zawsze wygląda wspaniale . Nie ważne co ma danego dnia na sobie ,ani jaką ma fryzurę ,zawsze po prostu zwala mnie z nóg. Włosy miała związane wysoko , a na sobie miała klasyczny strój do gry w siatkówkę w barwach naszej szkoły. Widziałem dwa plastry na jej lewym łokciu.

Gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się i pokazała palcem bym jeszcze minutkę na nią poczekał , postanowiłem więc wykazać się świętą cierpliwością i poczekać na nią przy ścianie szkoły tuż obok ,a nie uciekać gdzie pieprz rośnie co podpowiadają mi moje nogi i mózg . W myślach układałem sobie miliony scenariuszy jak by ją zaprosić i tego jak może potoczyć się ta rozmowa , aż w końcu stanęła przede mną uśmiechając się niczym prawdziwy anioł.

-cześć Tony , jak tam zajęcia ? - zapytała, a ja poczułem gulę w gardle. No co jest ze mną nie tak . Mimo to przybrałem na twarz maskę pewnego siebie chłopaka, którym jestem przez większość czasu .

-Było by ciekawiej gdybyśmy byli w jednej klasie - walnąłem nie zastanawiając się nad tym szybko . Nim jednak zdążyłem pożałować tak idiotycznych słów Sabrina zaśmiała się szczerze

-to na pewno , moje oceny też by pewnie na tym skorzystały , jak się czuje Kate ?

-Całkiem nieźle -powiedziałem ogólnie ,zastanawiając się jak szybko skierować rozmowę, na właściwe tory . Uderzyło we mnie jak grom z jasnego nieba, niemal podskoczyłem w miejscu - strasznie ubolewa nad tym ,że nie pojawi się na corocznym balu zimowym

-o już o nim przypominają ? - najwidoczniej jeszcze nie widziała ,żadnej z ulotek . Wzruszyłem ramionami , jakby średnio mnie to obchodziło .

-No wiesz , szczyt wszystkich wydarzeń towarzyskich roku . - dlaczego znowu to robiłem i nie mogłem jej tak po prostu zapytać czy ze mną pójdzie . No dalej Tony ! Rusz swoje dupsko ! Przecież na co dzień ratujesz świat, zaproszenie dziewczyny na bal zimowy powinien być łatwizną.

Sabrina spojrzała na mnie podejrzliwie . Czyżby domyśliła się do czego zmierzam? chyba nie tak łatwo mnie przejrzeć ? A może ?

-Tony ... tylko mi nie mów ,że nie lubisz naszego zimowego balu

-właściwie to ...

-Przecież to takie magiczne , klimatyczna muzyka , piękne stroje i te dekoracje robione przez kółko teatralne , zupełnie jak w jakiejś magicznej krainie ...

-Nie poszłabyś tam ze mną ?- wtrąciłem nim zdążyła się rozkręcić .

Zamrugała zaskoczona ,po czym uniosła głowę by spojrzeć mi w oczy . Czułem ,że moje serce znów zaczęło bić zdecydowanie za szybko , mimo ,że oddychałem normalnie . Jej przedłużające się milczenie wcale nie sprawiało ,że czułem się lepiej. Właśnie zastanawiała się jak grzecznie mi odmówić. Wiedziałem ,że tak będzie .

-znaczy , ja rozumiem jeśli nie ... na pewno jest dużo więcej, bardziej interesujących chłopaków niż ja , ale ...

Nim zdążyłem cokolwiek więcej , dziewczyna wspięła się na palce i nim zdążyłem zorientować się co się dzieje , złożyła na moim policzku pocałunek . Delikatny i krótki , ale to się stało . Nie miałem ,żadnych omamów .

-z chęcią - obserwując jej szeroki uśmiech sam poczułem jak się uśmiecham . Po całym moim wnętrzu rozlała się tak wielka ulga ,że o niemal się nie przewróciłem. Cieszyłem się ,że jestem oparty o tą ścianę .

-super -brawo Tony . Entuzjazm bije od ciebie drzwiami i oknami .

-a i Tony ?

-Tak ?

-uroczo się rumienisz - powiedziała odbiegając w stronę szatni .

Zza zakrętu usłyszałem przeraźliwy śmiech mojego brata, a ja nie wiedząc co ze sobą zrobić schowałem twarz w dłoniach. Najważniejsze było ,że się zgodziła. A ja zrobiłem chociaż jeden maleńki krok do przodu

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro