Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

gra aktorska |Tony|

! Uwaga ! Rozdział może zawierać wulgaryzmy ! Żeby nie było... ostrzegałam

-Tony ja naprawdę bardzo cię przepraszam … - powiedziała po raz kolejny brązowowłosa nerwowo  wyłamując palce

Położyłem nej uspokajająco rękę na ramieniu . 

-nie przepraszaj -spełniłaś jedno z moich największych marzeń , nawe

t jeśli to tylko na chwilę i tylko na pokaz. Ale tego już na głos nie powiedziałem. Nie byłem aż tak odważny. 

-ale źle się z tym czuję ,budzę cię rano  i do tego stawiam cię w dwuznacznej sytuacji…

-przyjaciele są po to by sobie pomagać nie? - słowo “przyjaciele” z trudem przeszło mi przez gardło ,ale nic na to nie mogłem poradzić. 

Sabrina uśmiechnęła się lekko. Uwielbiałem jej uśmiech . Zawsze w jakiś sposób to że się uśmiecha ,sprawia że ja sam szczerzę się jak głupi .

A do tego za każdym razem uświadamia mi to jak beznadziejnie zakochany jestem. Czasem naprawdę chciałbym być jak Tom i bez problemu zagadywać do dziewczyn , tylko w tej kwestii nie jestem tak odważny i bezpośredni jak on. Nawet gdy podchodzę do dziewczyny z zamiarem rzucenia jakimś tanim głupim tekstem na podryw , gdy tylko przed nią staję ,moja pewność siebie co do tej kwestii znika jak pęknięta bańka mydlana.

Z Sabriną jest tak samo. Owszem spotykamy się dość często. Rozmawiamy ,udzielam jej korepetycji , ale… gdy tylko próbuje ją gdzieś zaprosić , to nie daje rady. Nawet gdy już zaczynam pytanie szybko wymyślam coś innego . Strasznie się potem karcę za tchórzostwo.

Zresztą nie muszę bo Tom i Kate też to robią.

-tak szczerze.. to nie wiedziałam że z Kate jest … aż tak źle …

-co masz na myśli ? -zapytałam zatrzymując się.

-to znaczy wiedziałam że miała wypadek i była w szpitalu ,ale … nie wiedziałam że skończyła na wózku..

-aaa -no tak przecież nikt poza zespołem ,rodziną i małym J nie wie że Kate jest przykuta do wózka ! Brawo Tony !- o to ci chodzi …

-jak to znosi ?

-jak na nią całkiem nieźle - powiedziałem chowając ręce do kieszeni bluzy - wydaje mi się że Tom który był przy wypadku przeżył to dużo gorzej niż ona . - spuściłem wzrok nie mogąc dłużej patrzeć w oczy dziewczyny -Naturalnie w jakiś sposób to odreagowuje , podejrzewam ,że niestety czuje to że teraz bardziej na nią uważamy i ją to trochę złości , podobnie jak brak samodzielności  ale się nie załamuje. Zresztą my też nie możemy . To by ją dobiło …

Przez chwilę czułem jak serce ciężko obija się o moje żebra, waląc z każdą chwilą coraz szybciej. A potem na moich dłoniach ,drobne i zimne ręce dziewczyny stojącej obok. Gdy przytuliła głowę do mojej klatki piersiowej ,wiedziałem że muszę wziąć parę głębokich wdechów na uspokojenie ,bo serce bije zdecydowanie za szybko. 

-chciałabym powiedzieć że będzie dobrze ale… 

-będzie dobrze -przerwałem jej cicho opierając brodę na czubku jej głowy -Gdy tylko Kate oswoi się z tym… z tą całą sytuacją , gdy pogodzi się sama ze sobą to będzie dobrze . 

-chyba masz rację -przyznała po chwili milczenia.

-dobra - stwierdziłem uśmiechając się do niej -koniec tego smęcenia bo twoi przyjaciele pomyślą że wracamy z jakiejś stypy  

Dziewczyna zaśmiała się ,również trochę wymuszenie. W takim wypadku zawsze ciężko jest zręcznie zmienić temat. 

-to gdzie mamy się z nimi spotkać ?-ruszyłem ciągnąc delikatnie dziewczynę za rękę , nadal ukrytą w kieszeni mojej kurtki. Zima zbliża się wielkimi krokami i na zewnątrz robiło się coraz chłodniej. Nie zdziwiłbym się gdyby za niedługo spadł śnieg.

-koło fontanny 

-samo centrum parku ? 

-acha , taki punkt charakterystyczny. Nie będziemy musieli się długo szukać.

Miała rację. Nie szukaliśmy długo. Byliśmy ostatni, więc na miejscu zastaliśmy grupę nastolatków. Dwie dosyć niskie dziewczyny o blond włosach i zielonych oczach , ubrane w identyczne beżowe koszulki i ciemne spodnie , oraz trzech  chłopaków. Jeden wyższy od drugiego o głowę ,a ten trzeci był wzrostu (zapewne) bliźniaczek. Najwyższy miał jasne włosy i stalowe oczy . Drugi posiadał azjatyckie rysy twarzy , a najniższy z nich był prawie łysy. Jedyne pytanie jakie mi się nasuwało patrząc na nich to :"z kim ty sie zadawałaś Sabrina ?"

Dziewczyna pomachała im jednak z wesołym uśmiechem i pociągnęła w ich stronę. Od razu zapoznała mnie ze swoimi znajomymi , którzy nie przyjęli mnie zbyt ciepło. Okazało się że bliźniaczki to Susie i Eddie Newman, najwyższy blondyn nazywał się Oliver River , azjatę nazywali Szerszeń a niski łysol to Danny Reed . Miałem co do nich złe przeczucia.

 Rozmowa jednak szła o dziwo nie najgorzej . Dziewczyny plotkowały wesoło na temat ubrań i makijażu ,a Sabrina dopytywała też o starych znajomych .  Chłopaki natomiast dopytywali mnie o koszykówkę i Tom'a ,o którym przez przypadek wspomniałem . Zachowywałem bezpieczny dystans podczas rozmowy coś mi mocno nie pasowało w tych trzech chłopakach. 

Sabrina raz na jakiś czas mocniej ściskała moją rękę którą cały czas trzymała , więc obejmowałem ją wtedy ramieniem by zasygnalizować że odbieram te sygnały i jestem tu by ją wspierać. Z resztą mogłem ją bezkarnie przytulać i trzymać za rękę i zamierzałem z tego skorzystać.

Później spod fontanny przeszliśmy na jedną ze ścieżek i usiedliśmy na ławce.  Miejsca nie było dużo więc nawet nie siadałem pozwalając usiąść Sabrinie , jednak reszta towarzystwa nie była tak kulturalna. Danny niemal na siłę wepchnął się między Susie i Eddie o niemal nie zrzucając jednej z blondynek ,niestety nie rozróżniam ich .  Przed komentarzem powstrzymało mnie jedynie karcące spojrzenie Sabriny.  

-cześć Tony ! - usłyszałem za plecami . 

Odwróciłem się i zobaczyłem uśmiechniętą Harper idącą za rękę z czarnowłosą dziewczynę.  Machała do mnie wesoło . Odmachałem jej .

-cześć ! 

-pozdrów Katie ! Mary mówiła że jest chora ! -zmieszałem się na te słowa ale nadal starałem się uśmiechać.  Zanim jednak zdążyłem odpowiedzieć ,ubiegł mnie Danny i Szerszeń .

-a wy co  szmaty ? Jak chcecie się obściskiwać to do domu a nie! 

-albo do burdelu a nie normalnych ludzi obrzydzacie !

Sabrina wydawała się wyraźnie przerażona zachowaniem swoich kolegów. Mnie jednak skończyła się cierpliwość. Chwyciłem Dannego za bluzę i pociągnąłem by podnieść go do pionu.  Chłopak jednak potknął się i zamiast wstać poleciał do przodu , w ostatniej chwili łapiąc równowagę .

-co to ma być ? - zapytałem zdenerwowany , ale nie podniosłem głosu.  

-mógłbym zapytać o to samo frajerze ! Co ty odpierdalasz ?! 

-Danny ! -krzyknęła gdzieś z tyłu Sabrina 

-ja ? To ty nie masz ani grama szacunku do drugiego człowieka . Co ty sobie wyobrażasz ? Przecież one ci nic nie zrobiły . Spacerowały sobie nie musicie ich od razu obrażać !

Twarz łysola zrobiła się czerwona jak pomidor. Nie interesowała mnie  jego złość. Cały dzień słuchałem ich chamskich komentarzy i głupich odzywek . Miałem już zdecydowanie dość .

-lesby sobie zasłużyły ! A ty lepiej też uważaj rudziutki bo może się to dla ciebie źle skończyć - wysyczał przez zęby udając groźnego . Wystraszył mnie tak że aż się zaśmiałem .

-serio ? To pokaż co potrafisz cwaniaku - powiedziałem podchodząc bliżej. Takiej reakcji chyba się nie spodziewał. Nadal byłem od niego sporo wyższy ,ale myślał że skoro jego dwaj kumple wstali to ma przewagę. Zabawne , że nie mieli ze mną szans. 

Zanim doszło co do czego między nas wskoczyła brunetka , odpychając nas trochę od siebie i chwytając mnie mocno za rękę . Nie wiem czy bała się że mogę zrobić coś jemu ,czy że on może coś zrobić mi. Nie miało to jednak znaczenia.

-uspokójcie się obydwoje ! Co w was wstąpiło ?! Miało być miło i przyjemnie a nie…

Przerwał jej głośny pisk . Wszyscy jak na komendę podnieśli się z ławki i spojrzeli w kierunku głosu . Widząc jasny promień lecący w naszą stronę ,zareagowałem niemal odruchowo. Chwyciłem dziewczynę mocno i razem z nią odsunąłem się kawałek na bok.  Zaskoczona Sabrina też pisnęła. 

W parku zapanował prawdziwy chaos. Wszyscy zaczęli biegać i krzyczeć ,a wśród tego roznosił się obłąkańczy śmiech. 

-dobra nie ma co ryzykować spadamy !- krzyknęłam  wskazując wyjście.

Dziewczęta natychmiast zabrały się do biegu. Zaraz po nich Oliver ,Danny i Szerszeń . Planowałem się od nich oddzielić podczas drogi do wyjścia ,ale prawie całą drogę Sabrina trzymała mnie za rękę. Zrobiła to gdy tylko zobaczyła że zwalniam. 

Zrobiłem więc jedyną rzecz która przyszła mi do głowy. Szarpnąłem się do przodu z nadludzką szybkością i wyrwałem z uścisku Sabriny. Słyszałem jak dziewczyna krzyczy jeszcze moje imię ale szybko wbiegłem do ślepego zaułka , i w parę sekund przebrałem się w strój Kid Flasha. Wróciłem po dziewczynę i jej pożal się Boże przyjaciół . Przeniosłem ich w bezpieczne miejsce i  zostawiłem w pewnej odległości od siebie. Brunetka zapiszczała gdy niespodziewanie chwyciłem i ją oraz zostawiłem gdzieś poza parkiem. Dość blisko by mogła znaleźć Eddie (albo Susie - już chyba wiem jak czują się ludzie patrząc na mnie i Toma).

-zaczekaj ! - nie mogłem. 

Na powrót wbiegłem do parku. Przedzierałem się między uciekającymi ludźmi ,co jakiś czas odsuwając ich z na bok , chroniąc tym samym przed białymi promieniami. Całkiem sprawnie mi szło dopóki jeden z promieni nie trafił prosto pod moje 

nogi.

 Poślizgnąłem się. 

Przefikołkowałem parę metrów i wylądowałem twarzą w kupie gęstej trawy. Wyplułem trochę trawy która jakoś dostała się do moich ust. Podczas upadku dość mocno uderzyłem ręką w twarde podłoże ,jednak ignorując pulsujący ból podniosłem się na łokciach. Gdy uniosłem głowę tuż przed nosem zobaczyłem lufę działka lodowego ,a zaraz za nią postać w grubej zimowej kurtce i okularach ochronnych ,uśmiechającą się do mnie okrutnie. 

W ostatniej chwili uniknąłem śmierci ,turlając się w bok. Sekundę później działko wystrzeliło. A ja ponownie mocno przywaliłem w ramię. Syknąłem z bólu gdy podnosiłem się do pionu, niemal natychmiast biegnąc do przodu by uniknąć kolejnego promienia. Okrążyłem parę razy Kapitana Cold ,próbując się do niego zbliżyć ,ale to głupie działko trzymało mnie na dystans. 

Schowałem się za jednym z drzew by wezwać pomoc. Sam nie dam sobie rady. Dotknąłem komunikatora i parę razy wywołałem mojego brata . Nic z tego nie wyszło.

-Kid Flash do Jaskini Nowej Nadziei ,potrzebuję wsparcia ,przesyłam współrzędne ,ale niech ktoś się pośpieszy !  

-Hop hop ! Gdzie jesteś mój mały speedsterze ! - zawołał Cold na chwilę zaprzestając ostrzału. 

Wziąłem głęboki wdech i wyskoczyłem zza drzewa zaraz znajdując się za plecami złoczyńcy.

-raz tu, raz tam -wzruszyłem ramionami , następnie przebiegając kawałek w lewo by nie oderwać kolejnym promieniem - ciężko się zdecydować!

Kolejny promień musnął mój naramiennik ,gdy rzuciłem się prosto na Colda.  Szarża jednak nic się zdała ,bo ponownie strzelił prosto pod moje nogi . Wywróciłem się na plecy i przejechałem tak kilka metrów. Już czuję tą liczbę siniaków i jutrzejsze zakwasy.  

-ktoś ty chyba wypadł z formy - zakpił ponownie nade mną stając.

Skorzystałem z okazji i z całej mojej siły kopnąłem go w kolano. Do moich uszu dotarło nieprzyjemne trzaśnięcie łamanych kości . Cold krzyknął z bólu a ja podciąłem mu nogi i obiegłem kawałek gdy chwytał swoje działko na powrót gotowy do strzału.  Zanim ponownie wystrzelił zalała go nieduża fala która pojawiła się znikąd. Odwróciłem się w lewo aby posłać wdzięczne spojrzenie doz Aquaboya. Chłopak jedynie uniósł w górę kciuk ,a później wskazał na Kapitana Colda. Gdy na powrót się tam odwróciłem zobaczyłem kaszlącego, zgiętego w pół złoczyńcę i naszego ulubionego Superboy'a trzymającego w ręku jego działko. Złol próbował się jeszcze zamachnąć na Evana , jednak ten uniknął ciosu odchylając się lekko do tyłu ,a następnie sam wymierzył mu cios prosto w szczękę. Cold padł na ziemię nieprzytomny. 

Podeszliśmy bliżej i stanęliśmy ramię w ramię z Suberboyem. Cold leżał nieruchomo na ziemi a z nosa ciekła mu stróżka ciemno-bordowej krwi . Zmarszczyłem lekko brwi ,lecz zaraz po tym wzruszyłem ramionami. Tak naprawdę to sobie zasłużył.

-dzięki za pomoc chłopaki -powiedziałem zakładając kajdanki na nadgarstki nieprzytomnego mężczyzny. 

-do usług -rzucił niby od niechcenia Evan

-policja jest w drodze - powiedział Aquaboy z grobową miną .

-wpadasz do jaskini ? Dzisiaj kurczak po chińsku.

W pierwszej chwili chciałem się zgodzić. Kurczak po chińsku brzmiał naprawdę kusząco.  Ale przypomniałem sobie przerażony wzrok Sabriny gdy niosłem ją poza park. Dziewczynę która w tym momencie pewnie cholernie się o mnie martwiła bo nie może mnie znaleźć.  Dlatego pokręciłem głową

-nie mogę , muszę jeszcze…

-Kid Flash ! - tym razem jej głos nie był tak pewny siebie . Miałem nawet wrażenie że lekko się załamał. Dziewczyna była cała czerwona gdy do nas dobiegła i zatrzymała się w pewnej odległości. Miała niezłą zadyszkę. Oparła dłonie o kolana próbując unormować oddech.  Kątem oka widziałem jak chłopaki za moimi plecami patrzą na nas znacząco - gdzie jest Tony ?

-kto taki ? - zapytałem udając głupiego. Słyszałem zdegustowane prychnięcie Evana. Zignorowałem go.

-mój chłopak - powiedziała bez wahania ,jednak zaraz odchrząknęła znacząco i spóściła wzrok zarumieniona - znaczy przyjaciel . Wysoki rudzielec . Zniknął nam z oczu jako pierwszy ,myślałam że może …

-twój chłopak jest cały - powiedziałem zachowując powagę resztkami silnej woli. Praktycznie się nie zawahała gdy najpierw nazwała mnie swoim chłopakiem - wyniosłem wszystkich poza park , zapewne cię szuka 

Widziałem jak odetchnęła z ulgą gdy to powiedziałem. Aquaboy mruknął coś po atlantydzku pod nosem  ale żadne z nas nie zwróciło na to uwagi . Gdy usłyszeliśmy radiowozy razem z przyjaciółmi odwróciłem się z zamiarem odejścia gdy znowu powstrzymał mnie jej głos.

-Kid Flash - po całym moim ciele przemknęły żółte błyskawice gdy powstrzymałem się od biegu . Posłała mi jeszcze jeden ,nadal lekko zmartwiony uśmiech - dziękuje 

-najważniejsze że nikomu nic się nie stało - odparłem i zniknąłem.

Jednak tylko na chwilę . Znowu przebrałem się w cywilne ubrania i lekko truchtając , na powrót minąłem bramę parku. Policjanci właśnie zagarniali nieprzytomnego złoczyńcę.

-SABRINA !RINA GDZIE JESTEŚ !-krzyknąłem rozglądając się . Stała w tym samym miejscu ,ale chciałem wyglądać realistycznie. Dziewczyna odwróciła się w moją stronę. A na jej twarzy odmalowała się prawdziwa ulga.- HEJ SABRINA !

W parę chwil znalazłem się przy dziewczynie, która  objęła mnie swoimi chudymi ramionami. Nieco zaskoczony odwzajemniłam uścisk.

-gdzie ty byłeś idioto - zapytała chowając twarz w mojej bluzie

-chciałem się upewnić że jesteś bezpieczna -powiedziałem zgodnie z prawdą - ale nigdzie nie mogłem cię znaleźć - jednak całej prawdy na razie nie mogę jej wyjawić. Jej dłonie mocniej zacisnęły się na materiale bluzy - już jest w porządku Sabrina.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro