Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Diler |Tom|

Mamy nie było już trzy dni . W tym czasie zdążyliśmy zacząć i skończyć świrować . Nie oznaczało to że przestaliśmy się martwić . Liga i tata nadal jej szukali , ale nam kazali już wrócić do normalności . Przecież nie mogliśmy zaniedbywać szkoły . Jakby w tym momencie to właśnie ona była najważniejsza. Ona również przyprawiała mnie o szybsze bicie serca .

I to nie dlatego ,że większość nauczycieli skrajnie mnie nie lubiła . Ani nawet dlatego ,że ten frajer Ryan cały czas pytał o Kate. Jemu zwyczajnie zagroziłem ,że jeszcze raz o nią zapyta to dostanie w pysk i widocznie zadziałało . Chodziło bardziej o Tony'ego . A właściwie sytuację w jakiej się znalazł .

Z jednej strony jest po uszy zakochany w naprawdę miłej i sympatycznej dziewczynie . Tak zakochany , że nie jest w stanie wykrzesać z siebie nie raz sensownej wypowiedzi. W końcu zaprosił ją gdzieś jak normalny człowiek , dość jasno dając do zrozumienia ,że to randka . Super nie ? No nie do końca .

Bo od jakiegoś czasu do naszej klasy dołączyła jedna nowa dziewczyna ,która nie daje mu spokoju . Niestety ten kretyn w sprawach sercowych tego nie widzi . Z resztą dziewczyna jest cwana . Tu niby nie wie w którą stronę do klasy , tu niby ma problemy z tematem z jakimś zagadnieniem ,ale ja nie jestem głupi ! Widzę te jej maślane oczy jakie robi w jego kierunku . Mniej więcej takie ,jakie ja posyłam w kierunku Soph . Przynajmniej tak twierdzi J gdy po raz pierwszy spotkał moją przyjaciółkę . Nie mogę powiedzieć ,że jestem dla niej kimś więcej . Obawiam się ,że zaczynam wpadać friendzone , a to co działo się na wyścigu było po prostu świetną intrygą .

-Tom wyluzuj , zaraz wypalisz jej dziurę w głowie - wymamrotał J siadając na murku . Zamrugałem patrząc na niego - co ty tak wogóle do niej masz ? Will jest całkiem miła .

-Właśnie to mi w niej przeszkadza ! Jest za miła ! mówię ci J coś z tą dziewczyną jest nie tak i ja to udowodnię ! W innym wypadku nie nazywam się Harper .

Było w niej coś niepokojącego . Szczerze nie wiedziałem jak mój brat mógł stać tak blisko niej . Po prostu mnie przerażała . Aż wszystko się we mnie trzęsło , gdy tylko miałem po niej podejść .

J jedynie wywrócił oczami rozglądając się dookoła . Uśmiechnął się nagle dziwnie wskazując ręką na coś koło bramy .

-a to nie jest ta twoja wielka miłość ? -Ledwie powstrzymałem się od użycia mocy ,gdy odwracałem się w kierunku bramy .

dziewczyna stała na środku przejścia wpatrując się ze zmarszczonymi brwiami w to samo miejsce co ja przed chwilą .Dokładniej na mojego brata pochylającego się nad siedzącą na ławce Willow i tłumaczącego jej coś. Włosy po treningu miał zmierzwione i sterczały na wszystkie strony. Przez chwilę byłem zaskoczony widząc złość przemykającą po jej twarzy. A potem zrozumiałem ,że nas pomyliła . Nie była w stanie z tej odległości nas rozpoznać . Nawet Kate by nie mogła . Nabrałem wtedy szacunku dla mamy bo jako jedyna chyba to potrafiła .

I chodź kusiło mnie by udawać ,że jej nie zauważyłem i pozwolić jej zrobić scenę bratu , nie byłem bez duszy . Poza tym nie chciałem by pomyślała ,że się z niej nabijam czy coś , bo to na pewno nie służyło mojemu wyjściu z friendzone . No i lubię kiedy wywraca oczami gdy zdaje sobie sprawę ,że nas pomyliła . Tylko dlatego ją zawołałem

-Grayson !

Odwróciła się w moją stronę skołowana. Przekrzywiła głowę i wróciła spojrzeniem do mojego brata. Gdy ją zauważył pomachał ręką w jej stronę . Ponownie uniosła brwi spoglądając na mnie . By nie mogła mieć wątpliwości zawołałem.

-Jeśli szukasz tego przystojniejszego Harpera , stoję tutaj - Nie mogłem się powstrzymać .

Dziewczyna przewróciła oczami , ruszając w moją stronę. J się zaśmiał o mało nie spadając z murku . Cóż mogłem powiedzieć poza tym ,że byłem z siebie bardzo zadowolony ? Chyba tylko tyle ,że skakałbym ze szczęścia gdyby mnie pocałowała jeszcze raz. Wiem ,że to marzenie ściętej głowy ,ale ja jestem marzycielem .

No i jak zwykle wyglądała za dobrze w czarnych dżinsach i różowej bluzce na ramiączkach . Przecież na miejscu jej ojca nie wypuściłbym jej w tym z domu , bo bałbym się co mogłoby się stać. Chyba ,że stary Grayson nie wie że jego córeczka się gdziekolwiek urwała. Jeśli tak może mi się nieźle oberwać za sprowadzenie jego dziecka na złą drogę , nawet jeśli to nie moja wina .

- w marzeniach Tom - odpowiedziała na moją zaczepkę . Szczerze na to właśnie liczyłem.

-Oj nie chcesz wiedzieć co robimy w moich marzeniach - poruszyłem sugestywnie brwiami .

Uwielbiałem się z nią droczyć . A już zwłaszcza obserwować jej konsternację . To jak analizowała moje słowa nim wyłapała podteksty których lubiłem używać .

-Ja nie miałam na myśli... Jesteś okropny wiesz ?!- zakryła twarz dłońmi pochylając się nieco do przodu . Jej czarne włosy opadły wokół twarzy . Mimo tej zasłony doskonale słyszałem jej sfrustrowany jęk . Nie mogłem się nie zaśmiać . Przecież ona była taka urocza gdy się na mnie denerwowała . - Czy z tobą można poważnie porozmawiać ?

-Jak mam dobry humor to czasem nawet dorzucę dobrą radę w gratisie

- Zawsze mogę zwrócić się o pomoc do twojego brata

-Dlaczego to na niego lecą wszystkie fajne laski ? -zapytałem szczerze zirytowany tym faktem . Już pomijając Sabinę która jest naprawdę fantastyczna nie tylko z wyglądu a i z charakteru , na mojego brata zęby szczerzyły bliźniaczki Masson , Dora Hiddenwood z pierwszej klasy i teraz ta cała Will . Jeśli się okaże ,że i Sophie na niego leci to chyba się załamię - przecież jestem od niego przystojniejszy

-Ale Tony jest milszy , a dziewczyny lubią miłych gości - odparowała .

Przygarbiłem się w niemocy zsuwając się nieco po murku. Przecież ja też byłem miły . Nigdy nie byłem jakimś chamem który nie szanował kobiet , no i potrafiłem być prawdziwym dżentelmenem . Mimo to i tak zwykle większość dziewczyn zawsze bardziej ciągnęło do mojego brata . Nawet Ruda Amy przyznała kiedyś Kate ,że jej się podoba . Wiem bo podsłuchałem .

- to w czym potrzebujesz pomocy ? - zapytałem chcąc zmienić temat . Nie lubiłem zbytnio zagłębiać się swoje uczucia . Nigdy nie wychodziło z tego nic dobrego .

Sophia rozejrzała się do okoła i spojrzała wymownie na siedzącego obok mnie na murku J .Gdy jej śliczne niebieskie oczy zatrzymały się na mnie mógłbym przysiąc ,że się w nich utopię jeśli nie odwrócę wzroku. A strasznie nie chciałem tego robić . Uśmiechnęła się szeroko ,aczkolwiek sztucznie. Gdy szczerze się uśmiechała koło oczu robiły jej się takie malutkie zmarszczki .

-muszę cię porwać na trochę . - powiedziała niewinnie . Od razu zrozumiałem o co jej chodzi . Odbiłem się nogą od murku prostując się .

-dobra - wyglądała na nieco zdziwioną tym ,że zgodziłem się tak szybko . Oczywistym było ,że jej pomogę . Mogłaby zmieszać mnie z błotem , napluć i wylać ciężarówkę gnojówki a i tak bym to zrobił .

-jakie dobra ? mamy jeszcze dwie lekcje - zauważył mój przyjaciel , za co miałem ochotę go zabić .

Objąłem Sophię ramieniem odwracając się w jego stronę . Dziewczyna nie próbowała się wyrwać , za co byłem jej wdzięczny. Mogłoby to naprawdę dziwnie teraz wyglądać.

-oj nie dałbyś się porwać takiej ślicznotce ? Z resztą to na pewno coś ważnego , możesz przekazać panu Idealnemu ,że porwała mnie prawdziwa czarodziejka - mrugnąłem do niego okiem powoli odchodząc z dziewczyną ,która przewróciła oczami .

Wiedziałem ,że chciała zapytać , czy nie było jakiegoś mniej oczywistego porównania. Powstrzymała się jednak .A ja byłem jej za to bardzo wdzięczny . Dzięki niej udało mi się też niepostrzeżenie wymknąć ze szkoły. Nawet Tony nie zauważył . Mam nadzieję ,że J przekaże mu słowo w słowo to co powiedziałem . Inaczej może nie zrozumieć .

Odeszliśmy do parku w którym zawsze było spokojnie ,a o tej porze zupełnie pusto . Nadal trzymałem dziewczynę przy sobie :po pierwsze dlatego ,że nie chciałem jej puszczać, po drugie bo z daleka wyglądaliśmy jak zakochana para a ludzie z reguły zakochanym nie przeszkadzali . Większość odwracała wzrok i nikt nawet nie próbował podsłuchiwać gruchających do siebie nastolatków . Wszystko na plus dla nas .

-Więc o co chodzi ?

- w Bludhaven od jakiegoś czasu na rynek przebija się nowy narkotyk . Silnie uzależniający , nazywa się Wonderland . Raz na jakiś czas go wycofują ,by wrócić po jakimś czasie ze zmienioną formułą . Największa sprzedaż jest w Metropolis , jednak nie podoba mi się to ,że przebiła się do mojego miasta . Czerwona Królowa ,która jest bossem tamtejszej mafii poszerza swoje wpływy i muszę się upewnić ,że wycofa się z Bludhaven rozumiesz?

-jak chcesz to zrobić co ? - zapytałem szczerze nie wiedząc jak chce to osiągnąć . To było prawie niemożliwe . Ona jedna przeciwko całej mafii . Z chwilą z którą przyszła do mnie powinienem raczej powiedzieć nas dwóch . Nadal mało .

Zirytowana przewróciła oczami uderzając mnie w klatkę piersiową . Syknąłem gdy trafiła niebezpiecznie blisko jeszcze nie do końca zagojonej rany.

-dasz mi skończyć? Już prawie mi się to udało . Wszyscy jej dilerzy skończyli w szpitalu albo na policji , toczone są przeciw nim liczne procesy sądowe , tylko jeden nam uciekł

-nam ?

-mnie i tacie - sprecyzowała - Nazywa się Frideric Milan . Trzeba go znaleźć i dopilnować ,by trafił za kratki . Twarda z niego sztuka . I ciężko znaleźć na niego dowody .

- dobrze w takim razie jak ja mam ci pomóc .

-Często widzisz powiązania tam ,gdzie nikt inny tego nie widzi . Możesz mi się przyderidać . Proszę cię . Nie chcę by ten syf się dostał do mojego miasta .

-To od czego zaczynamy ?

Szybko pożałowałem tego pytania . Nawet nie wiem jakim cudem zgodziłem się na to by rozejrzeć się po pustym mieszkaniu tego faceta . Bo właśnie tam wylądowaliśmy . Mieszkanie było całkiem puste ,ale nie wyglądało na opuszczone . Sądząc po świeżych kiepach w popielniczce jeszcze niedawno ktoś tu był . Wcale nie polepszało to  moich przeczuć .

Sophie zdawała się tym jednak nie przejmować . Zgrabnie omijała porozrzucane po podłodze ubrania , kartony po żarciu z różnych restauracji i puste butelki po piwie i wódce . Gość musi być nieźle uzależniony od alkoholu . 

Dziewczyna wprowadziła mnie na sam środek salonu i pozwoliła bym sam się rozejrzał , nie odzywając się przy tym ani słowem . Czułem się bardzo nieswojo . w tym mieszkaniu było coś bardzo ... smutnego . Po chwili zdałem sobie sprawę co .  Wystarczył jeden rzut oka na uchylone drzwi .

Prowadziły do pokoju dziecięcego . A raczej do pokoju dziecka wkraczającego w nastoletni okres swojego życia. Był pusty i jako jedyne pomieszczenie , czysty . Pokryty jedynie warstwą kurzu .  Jakby od bardzo dawna nikogo tu nie było . 

W oczy rzuciło mi się jeszcze cała masa miśków ,  wciąż różowa pościel i beżowe ściany . Mięciutki biały dywan i zdjęcia na komodzie . Dwie idealnie rude dziewczynki ,jedna widocznie dużo starsza , mająca koło szesnastu lat - a przynajmniej tak obstawiałem  - trzymała na kolanach drugą około dziewięcioletnią dziewczynkę . Mimo uśmiechów ich oczy zdawały się smutne , a u tej młodszej wręcz wystraszone.  Były  też dziwnie podobne do jego babci . 

-Alice i Nova Milan .- Sophie stała w drzwiach patrząc na ramkę . Córki Friderica. Młodsza nie żyje . W wieku szesnastu lat pokonał ją rak , druga Alice jest zamknięta w zakładzie psychiatrycznym .

Zmarszczyłem brwi . To takie okropne .  Te dwie dziewczyny na pewno nie miały lekko , a do tego spotkał je taki okropny los .  

- dlaczego psychiatryk ?- zapytałem dalej rozglądając się po pokoju . Moją wagę zwrócił nieco oderwany róg belki przy łóżku .  Podszedłem bliżej by lepiej się przyjrzeć .  W środku coś było . Coś jasnego .

-schizofrenia ,ej co ty   robisz ?! - delikatnie poluzowałem deskę by odkryć ,że bez problemu ustępuje .  W środku był stary bardzo poniszczony przez czas zeszyt . - Mieliśmy nie zostawiać śladów !

-coś mam - powiedziałem sięgając do wnętrza . Wszystkie kartki były pożółkłe i bardzo delikatne . łatwo było je porwać . Sophie podeszła bliżej  by zajrzeć mi przez ramię . 

Szybko zrozumiałem ,że to co wziąłem za zeszyt , wcale nim nie było . To był pamiętnik . Pod każdym wpisem był podpis. Kaligrafowane imię Nova .  Wcale nie chciałem tego czytać , zwłaszcza że należał do zmarłej . Musiałem to jednak zrobić ,ale już po pierwszym lepszym wpisie , a właściwie po pierwszych linijkach byłem tego jeszcze pewniejszy . Biedna dziewczyna . Nie dość ,że ojciec był alkoholikiem , nie miała matki - co zrozumiałem po braku jakichkolwiek informacji o niej - i była śmiertelnie chora , to do tego ten chuj znęcał się nad nią . Nie tylko psychicznie ! Ogarnęła mnie niezrozumiała złość . 

Jak tak można ?! Jak można tak krzywdzić własne dzieci . Zawsze kiedy wydaje mi się ,że nie mogę zobaczyć już niczego gorszego okazuje się ,że to jeszcze nie koniec. Jakby wszechświat się uparł by udowodnić mi się że się mylę . 

A Alice ? Te ataki Schizofrenii nie  wzięły się same z siebie . Wzięła działkę którą jej ojciec diler zostawił gdzieś na wierzchu bo nie wytrzymywała presji . Przynajmniej tak twierdziła jej młodsza siostra . Po tym zaczęły się ataki choroby . Gdy przybrały na sile zamknęli Alice ,  biedna Nova została całkiem sama . 

- Red potargasz kartki  - szepnęła Sophia  kładąc mi dłoń na ramieniu .  Chciałbym powiedzieć ,że mnie to uspokoiło , jednak nawet jej dotyk niewiele dawał . Delikatnie wyciągnęła mi zeszyt spomiędzy dłoni  , by odłożyć go na miejsce . - chcesz jej pomóc , pomóż mi go zamknąć .

-Alice może zeznawać - powiedziałem bez namysłu szybko się podnosząc.

- sąd nie weźmie jej na poważnie , nie ze zdiagnozowaną chorobą psychiczną . - powiedziała spokojnie tylko mnie nakręcając.

-a pamiętnik ? Potwierdzi wszystkie jej słowa .

-Nova jest martwa Red ! Nie żyje rozumiesz ?! Nie mamy dowodów ,że to faktycznie ona pisała ! Też z chęcią bym tego użyła ,ale to nic nie da ! - i wtedy usłyszałem zgrzyt zamka  przy drzwiach wejściowych . 

Natychmiast zakryłem usta dziewczyny ręką i złapałem ją w pasie , By z nadludzką prędkością schować się z nią w szafie .  Wkurzona zabrała moją rękę  jednak nie odezwała się ani słowem . Stała tuż obok mnie . Praktycznie się o mnie opierając . Czułem jak szybko biło jej serce . Mocno ścisnąłem jej ramię by miała świadomość ,że jestem . Nie zostawiłbym jej samej w tej szafie  i tego nie zrobię . Obejrzała się na mnie nieznacznie , bojąc się ,że jakikolwiek dźwięk może nas wydać .

Wtedy usłyszeliśmy ciche kroki . Ktoś przystanął w drzwiach do pokoju w którym się ukrywaliśmy .  A potem zamknął drzwi . Odruchowo włączyłem dyktafon na swoim panelu kontrolnym . 

-Wydawało ci się , nikogo tam nie ma ! 

- Odkąd ta gówniara nie żyje cały czas mam wrażenie ,że pałęta się po pokoju ! - warknął drugi dojrzalszy głos .

 Musiałem niekontrolowanie drgnąć ,  bo na mojej dłoni zacisnęła się dłoń Sophie .  Wziąłem głęboki wdech na uspokojenie . To nie jest  czas na brawurowe akcje czy moje wybuchy gniewu . Musiałem trzymać nerwy na wodzy .

Faceci zaczeli rozmawiać o czymś w korzytarzu uparcie nie wspominając o niczym istotnym , jak tylko o wypadzie na piwo . Gościu ,albo naprawdę uważał na słowa nawet we własnym domu ,albo dla niego naprawdę nie liczyło się nic poza piciem .  Nie wiem która opcja była gorsza .

Po chwili drzwi wejściowe trzasnęły , a klucz zgrzytnął ponownie .  Mimo to odczekaliśmy z Sophie jeszcze chwilę . Dopiero po kilku minutach odważyliśmy się wyjść . Dziewczyna spojrzała na mnie mocno zmartwiona nadal mocno ściskając moją dłoń. 

-chodź , znajdźmy coś szybko i spadajmy stąd , bo jak znowu się pojawi mogę się nie powstrzymać .  - powiedziałem ruszając do salonu .

Teraz miałem znacznie większą motywację  by coś znaleźć na tego gnojca niż wcześniej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro