wstęp do piekła cz1
Obudziłam się i ograzu ukazały mi się kamienne ściany jaskini. Wszystko mnie bolało . Spojżałam na moje ręce . Do jednej miałam podpiętą kroplówkę, a na twarzy natomiast miałam maseczkę . Co się stało ? Ostatnie co pamiętam to zakupy z Artemis i wybuch. Ale to raczej nie po nim tak wyglądam. Potem jak przez mgłę pamiętam walkę moją i .... nie bardzo pamiętam kogo jeszcze...
Spojżałam w bok i dopiero teraz zobaczyłam doktora Artura sprawdzającego coś na kopmuterze i jego żonę sprawdzającą jakieś dokumęty przy biurku . Lekko drżącą ręką zdjełam maseczkę z twarzy
- długo tu leżę ? -zapytałam schrypniętym głosem , zwracając na siebie uwagę lekarzy . Pani doktor wyraźnie odetchnełam widząc że jestem przytomna . Podeszła do mnie powoli
- kilka godzin , strasznie nas wystraszyłaś -powiedziała na co zmarszczyłam brwi
- pięciokrotne zatrzymanie akcji serca przebite płuco i pięć złamanych żeber a do tego złamana lewa noga , uszkodzone ścięgien w okolicy kolan , przebite prawe ramię no i gigantyczna rana na plecach - powiedział doktor.
-ał - powiedziałam tylko patrząc przed siebie - co z Artemis ? -zapytałam po chwili
- dużo lepiej niż z tobą, strzała w nodze nie wywołała żadnych powarznych uszkodzeń ,a dziecku nic się nie stało ,i dla twojej informacji cały zespół już wie - podpowiedziała lekarka na co kiwnełam głową.
Nagle za drzwiami zauwarzyłam rudą czuprynę mojego brata . Odrazu się ożywiłam i spojżałam na Susan
- gdzie jest Roy ? Albo Wally ? -zapytałam lekko zdenerwowana
- przed drzwiami , byłaś nieprzytomna a twój stan był nie stabilny więc kazaliśmy im czekać na zewnątrz - stwierdził Artur
- mogą wejść ? -zapytałam patrząc na nich oboje. Kobieta westchneła
- skoro chcesz - powdziała i znikneła na chwilę za drzwiami .
Po chwili na salę weszła zdenerwowana dwójka rudzielców . Wally niemal odrazu do mnie podbiegł i przytulił . Podejżewam oczywiście że nie chciał mi zrobić jeszcze większej krzywsdy ,ale i tak zabolało, przez co syknełam z bólu . Brat odsunął się odemnie lekko zmieszany
- wybacz nie chciałem - powiedział od razu
- wiem , cześć Roy - powiedziałam wyciągając ręce w kierunku chłopaka jak małe dziecko . Roy usiadł obok mnie u lekko przytulił
- nie trasz nas tak więcej - powiedział odsuwając się odemnie
- oj bo jeszcze uwierzę że sie martwiłeś ... - powiedziałam w żartach na co mój narzeczony przrwrucił oczami ,a Wally się zaśmiał - a teraz tak serio to co się stało ? - zapytałam opadając na poduszkę
- pytasz i ten atak ? - zapytał Wally
- taak a stało się coś jeszcze ? -zapytałam krzyżując ręce .
Obaj spojżeli na siebie , po czym odwrucili wzrok a speszony Wally podrapał się nerwowo po karku. Czyli się stało . I teraz pewnie będą milczeć .
- EJ Chłopaki ! - krzyknełam na nich w końcu - chcę wiedzieć co się stało
- idę zobaczyć co z Artemis - mruknął Wally i wyszedł z pomieszczenia
- kotku odpoczywaj , później ci wszystko powiem ok ? -zapytał Roy chwytajc mnie za rękę . Westchnełam
-ale jeśli tego nie zrobisz , zabiją -pogroziłam po chwili .
Chłopak pocałował mnie w czoło i wyszedł. Postanowiłam skorzystać z chwili spokoju i położyłam się wygodnie . Położę się tylko na pięć minut
Perspektywa Artemis
Siedziałam w salonie z zabandażowaną nogą . Na szczęście dziecku nic nie jest . Gorzej z Werą . Nie mam pojęcia co się z nią dzieje wiem tylko że kilka razy miała zatrzymaną akcję serca . Martwię się i czuję trochę winna jej stanu.
Moją uwagę przykuł wchodzący do pomieszczenia Wally . Chciałam wstać ale gdy tylko ruszyłam nogą syknełam z bólu . Chłopak szybko do mnie podbiegł .
- nie wstawaj musosz odpoczywać - powiedział spokojnie . Spojżałam na niego
- wiesz już co z Werą ?
- jej stan jest stabilny przed chwilą się obudziła - powiedział na co odetchnełam - widziałaś gdzieś Barta ?
- emmm tak przechodził tędy , zajrzał do lodówki i wrucił do pokoju ,obwinia się - powiedziałam z lekkim smutkiem .
Nie rozumiem Judy. Wypiera się że to nie ona ukradła obraz ,a jednak uciekła razem z Kitty do innego wymiaru . I ta ich dziwna rozmowa. No ok może i nie wierzyliśmy w jej niewinność ,ale uciekając tylko potwierdza podejżenia . Pozatym jak to już nic jej tu nie trzyma ? Przecież ona i Bart . Myślałam że coś między nimi jest . Westchnełam .
- chyba muszę z nim pogadać - westchnął Wally wstając .
- tylko na niego nie krzycz - powiedziałam odprawadzając go wzrokiem .
- wiem - powiedział znikając w korytarzu
Położyłam głowę na oparciu . Wszystko się psuje . A było tak dobrze
Perspektywa Kitty
Judy podniosła rękę do góry a razem z ręką podniosła się książka na przeciwko dziewczyny . Moja siostra otworzyła oczy i uśmiechneła się . Zgieła palce a książka przyleciała nad dłoń blondynki. Usłyszałyśmy brawa a sobą . Odwruciłyśmy się w jego stronę.
- brawo Magpie , idzie ci coraz lepiej - powiedział podchodząc bliżej
- dziękuje mistrzu staram się - powiedziała z uśmiechem obracając książkę nad ręką .
- mam nadzieję że zdajesz sobie sprawę że podczas bitwy będziesz musiała walczyć z byłymi przyjaciółmi ? -zapytał bez emocji chodząc wokół niej
- owszem , ale zdradzili mnie i działają przeciw nam czyli nie mogą nazywać się moimi przyjaciółmi - powiedziała dobrze znaną formółkę, wyuczoną jeszcze za czasów naszego dziecistwa
-w takim razie witaj w domu dziecko - powiedział uśmiechając się do niej
- miło wrucić do domu - odparła ciskając książką we mnie . Wyciągnełam rękę przed siebie i strzeliłam świetlistą kulką przez co książka opadła na ziemię
- żeby zaatakować mnie z zaskoczenia będziesz musiała jeszcze popracować - stwierdziłam podchodząc bliżej .
- zdaję sobie z tego sprawę - powiedziała i obie podeszłyśmy bliżej siebie . Kiedy miałam pewność że On jest poza naszym zasięgiem schyliłam się nad siostrą
- mam nadzieję że serio zdajesz sobie sprawę z tego że , jeśli członkowie ligi staną nam na drodze będziesz musiała zrobić wszystko co konieczne ,a mając na myśli wszystko ...
-masz na myśli też zabicie ich , wiem o tym i sobie poradzę - powiedziała odchodząc .
- to dobrze bo zaczynamy operację piekło na ziemi...
Perspektywa Wally
Podeszłem do drzwi pokoju Barta . Szybko zapukałem pare razy do drzwi . Ktoś z nim musi pogadać . I przedewszystkim nakarmić . Później zawołam superboy'a i to zrobimy . Po chwili zza drzwi usłyszałem coś w stylu wejdź , więc otworzyłem drzwi wchodząc do środka
- siema młody - powiedziałem prubując udawać zadowolonego , co nawet mi wyszło . Chłopak niechętnie podniusł głowę z poduszki
- cześć , jak Wera? - zapytał przejęty
- żyje obudziła się chwilę temu , a co z tobą ? - zapytałam odrazu przechodząc do właściwej części rozmowy. Chłopak zmarszczył brwi .
- nie rozumiem ? Ze mną wszystko pożądku -powiedział siadając na łóżku
- Bart ten kit możesz wciskać wszystkim , ale nie mi - powiedziałem dość stanowczo jak na mnie
- słuchaj Wally ja ...
- uwaga wszyscy poza Werą i Artemis mają stawić się w sali odpraw - usłyszeliśmy w glosniku na korytarzu głos Wodnika .
Spojżałem na Barta i szybko pobiegliśmu do sali odpraw. Gdy totarliśmy była tam już większość . Na wszystkich ekranach był włączony ten sam filmik
- uwaga ziemianie - mówił blondyn z filmu - klan czerwonego smoka zawiódł się na was , co oznacza waszą pewną klęskę , ale nasz mistrz nie jest niesprawiedliwy i daje wam szansę - gdy to powiedział na ekranie pojawiły się plany jakiejś maszyny - na całej ziemi ukryliśmy siedem takich bomb , macie równo 72 h by je znaleść i rozbroić . Zagar rusza teraz ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro