wesele pana i pani West
Po jakże pięknej ceremoni ( na której rozmazał mi się cały makijaż) wszyscy udaliśmy się do sali weselnej , która z koleji znajdowała się w restauracji której nazwy nie mogę spamiętać. Artemis i Wally mają za chwile zatańczyć pierwszy taniec .
Mimo wszystko trochę się zawiodłam na siostrze i ojcu Artemis. To jest najwarzniejszy dzień w jej życiu a oni się nie pojawili. Jedynie matka Artemis przyszła.
Odpędziłam od siebie złe myśli i wruciłam do jedzenia obiadu. Wszyscy siedzimy przy narmalnych stołach ,a przy jedynym odrużniającym się stole siedzą młodzi i ich rodzice.
Obiad niby pyszny . Rosołek i krokiety . Ale szczerze to zupy nawet nie tknełam ,a jeden kawałek mięsa męczę od dobrych kilku minut. I wogóle dzisiaj nie piję . Nie wiem skąd takie stwierdzenie czuję wewnętrznie że dzisiaj nie powinnam pić . To znaczy na mnie alkochol i tak nie działa ,ale nie wiem.
- Wera wszystko w pożądku ? - pytanie Roy'a wyrwało mnie z zamyślenia. Podniosłam wzrok na chłopaka i pokiwałam twoerdząco głową
- tak wszysto gra a co ? -zapytałam chociaż domyślam się odpowiedzi
- nic nie zjadłaś ... to jest do ciebie nie podobne ...
- tia ... nie jestem głodna - mruknełam ponownie trącając widelcem krokieta
- serio ?!! -krzyknął mi do uch Bart . Aż musiałam je zakryć . - jak to nie jesteś głodna ?!!
- skończ krzyczej jełopie ! Normalnie nie jestem - upomniałam go z trudem powstrzymując się od walnięcia go w głowę
- jadłyście z dziewczynami na mieście ? -zapytał spokojnie Roy na co znowu pokręciłam głową
- nie ... nie było sęsu ciągnąć dziewczyn gdziekolwiek , nie było czasu a pozatym Artemis na tamtą chwile i tak by nic nie zjadła
- czyli chcesz mi powiedzieć że od śniadania nie jadłaś nic ? - zapytał zdziwiony .
- piłam kawę - wzruszyłam ramionami i napiłam się wcześniej otworzonego soku pomarańczowego .
- może ty faktycznie jesteś chora ? - spojżałm na niego wzrokiem typu "czy ty tak na serio?"
- kotek ... puknij ty się kiedy w głowę - powiedziałam powarznie , Roy tylko wzruszył ramionami i wrucił do jedzenia.
Po zjedzonym obiedzie , tak jednak zjadłam , rozbrzmiały wolne takty muzyki. Młoda para wyszła na parkiet by zatańczyć pierwszy taniec. Większość gości , w tym również ja , wstała by lepiej widzieć tańczącą parę.
Wally i Artemis kołysali się powoli w rytm muzyki. Obydwoje mieli na ustach olbrzymie uśmiechy. Było widać że są szczęśliwi .
Nawet nie zauważyłam kiedy podszedł do mnie Roy i obioł mnie ramieniem . Przytuliłam się do niego z umiechem .
Oczywiście nie była bym sobą gdybym nie wpadła na jakiś genialny pomysł , więc mam już plan na całe wesele . Za puknt honoru obrałam sobie upicie wodnika i supcia . Nie wiem dlaczego , ale jak ja nie dam rady to nikt nie da.
Oczywiście mój narzeczony stwierdził że to głupi pomysł. Następnym moim genialnym pomysłem są piosenki które kazałam DJ'owi puścić w odpowiednim momencie.
Do młodej pary powoli dołączały inne tańczące pary. Najpierw dołączyła Dinah z Oliverem , a potem (ku mojemu zdziwieniu ) Dick z Zatanną. Czarodziejka była co prawda trochę czerwona na początku,ale szybko się otrząsneła . Potem dołączyła jeszcze Megan z Connerem , Tim z Cassie , Barry ze swoją żoną Iris , Supermen ze swoją dziewczyną . Po pewnym czasie również Roy wyciągnął mnie na parkiet, mimo mojej szczerej niechęci do tańca i tłumaczenia mu że nie umiem. Powiedział mi wtedy że "to najwyższa pora by się nauczyć po za trochę ponad pół roku odbędzie się nasze wesele a ja sam tańczyć niebędę ". Miałam mu powiedzieć nosić mnie też niebędziesz , ale zachowałam milczenie. Jeszcze by się zdenerwował.
Po skończonym tańcu , co dla Roy'a chyba było katorgą z powodu iż tyle razy stanełm mu na stopie że nie jestem pewna czy nie połamałam mu któregoś palca, wszyscy usiedli przy stołach. Postanowiłam zacząć mój plan upijania Kaldura i Connera . Chwyciłam jedną z flaszek , zchowałam za plecami i ruszyłam w ich kierunku . Roy w tym czasie podszedł do Olivera bo musi o czymś z nim pogadać. Postanowiłam tylko skorzystać z okazji gdy mnie nie pilnuje .
Stanełam pomiędzy chłopakami i postawiłam z hukiem flaszkę na stole . Obaj spojżeli na mnie niezrozumiale. Odrzuciłam tylko moje pofalowane włosy do tyłu i usiadłam między nimi opierając się łakciami o ich ramiona
- to co chłopaki ? Pijemy nie ? -zapytałam z uśmiechem
- Wera ... impreza dopiero się zaczeła ... - zaczął Superboy na co wywruciłam oczami
- no dajcie spokój ... Kaldur - zwuciłam się do chłopaka - ze mną się nie napijesz ?
- może później ... - powiedział spokojnie blondyn. Spojżałam na nich z niedowierzaniem
-później to se możecie wsadzić wiecie gdzie - powiedziałam wstając - z resztą po co ja się was wogóle pytam ... dzieci i ryby głosu nie mają - żuciłam odchodząc.
Później ich upiję . W tym momencie jednak wolała bym zostać przytulona przez mojego narzeczonego i została zapewniona że mi pomoże. O ostatnim co prawda mogę zapomnieć ,ale zawsze warto sporóbować?
Mocno niezadowolona że mój plan nie wypalił podeszłam do Roy'a i Olivera rozmawiających o dzieciach . Przytuliłam się do Roy'a i udałam odruch wymiotny. Kontem oka widziałam jak obaj przewracają oczami
- czy wy serio niemacie ciekawazych tematów ? -zapytałam znudzona
- mieliśmy ale przyszłaś - odrzekł niewzruszony Roy - a co ? Nie chciała być mieć takiej mniejszej wersji mnie ? - zapytał z rozbawieniem
- może o bym chciała ... ale dopiero za kilka lat ... jak już będę niezdolna do pracy - powiedziałam z przekąsem
- mnie tam się marzy taka mała ty , tylko może żeh nie była aż tak przesadnie enargiczna - rozmarzył się na chwilę. Widziałam jak Oliver patrzy na nas z uśmiechem
- możesz pomażyć mówię ci ja mam przeczucie że urodzi się chłopczyk - tłumaczyłam mu cierpliwie
- a ja czuje że urodzą się wam trojaczki - powiedział Oliver. Spojżeliśmy na niego zdziwieni
- nawet tak nie żartuj , ja sobie z jednym dzieckiem nie radzę - powiedziałam wskazując Roy'a - a co dopiero trójka
Obej mężczyźni się zaśmiali poczym przyszła Dinah porywając gdzieś swojego narzeczonego. Ja natomist przytuliłam się do klatki piersiowej mojego ukochanego . Akurat zaczeła grać jakaś spokojna muzyczka w tle więc lekko kołysałam się do melodii.
- Roy ... - zaczełam spokojnie na co on już westchnął. No ludzie ... ja jeszcze pytania nie zadałam !
- tak ?
- kochasz mnie ? -zapytałam niczym małe dziecko , ale ja gdzieś tam głęboko faktycznie jestem dzieckiem
- oczywiście że tak - powiedział przytulając mnie mocniej
- bo ja ciebie też - powiedziałam zupełnie powarznie
- wiem - powiedział głaszcząc mnie po włosach .
- głodna jestem - stwierdziłam po chwili ciszy .
- to mnie akurat niedziwi - zaśmiał się z uśmiechem
- chodź zjedzmy sałatkę - powiedziałam ciągnąc go za rękę w stronę stołu.
Następnie do wieczornej kolacji ,co.chwila zmieniałam miejsca bo porozmawia z karzdym . Z karzdym wypiłam co najmniej po kielichu ( wodniczej już jest w miarę pijany) a ja trochę śle się czuję. To znaczy to chwilowe uczucie bo po chwili przechodzi. Zdążyłm już zatańczyć kilka piosenek ... głównie z Roy'em ,ale tańczyłam też z bratem ( co było chyba najbardziej obciachowe na całej imprezie ), Barrym ,Dickiem i Oliverem który prawie się na mnie obraził gdy mu powiedziałam że się czuję i może zachwilę bo jak stwierdził " co jak co ... ale z przyszł synową powinienem zatańczyć ". Jak Roy to usłyszał , to aż się wudą zaksztusił.
Po kolacji razem z całą ekipą pierwszego zespołu , wstalimy i zabraliśmy mikrofon . Postanowiliśmy w ramach takiego troszkę obciachowego prezentu opowiedzieć gością jak to z naszej perspektywy wyglądała miłość Wally'ego i Artemis. Wszyscy śmiali się z niektórych naszych stwierdzeń ... szczególnie tych Kaldura który był już fest pijany że ledwo sam na nogach stał. Mówiłam że go upiję . Tylko jeszcze Supciu .
Artemis była tak poruszona naszą przemową( chociaż nie wiem czy to nie przez ciążę) zaczeła płakać ze wzruszenia. Wally tylko patrzył na nas z uśmiechem. Następnie młodzi dziękowali rodzicą co niebyło zbyt widowiskowe... widowiskowa natomiast była zawartość ich koszyczków.
O równo 23 na salę wjechał tort. Piękny , duży, biały , trzypiętrowy tort. Na karzdym piętrze były róże z białej czekolady które zdawały się spadać w dół. Efekt bardzo mi się podobał.
Oczywiście ja , jak to ja , musiałam coś odwalić więc żeby niebyło nudno już wcześciej podmieniłyśmy z Megan tort weselny na tort z żelkami i kartonem. Pokryłyśmy go poprostu taką samą masą .
Na nieszczęście gości odrazu się zoriętowali a obsługa wjechała z prawdziwym tortem . Cieszyłam się jak małe dziecko kiedy odkryłam że ma czekoladowe nadzienie.
Barry w pewnym momencie przejął mikrofon stwierdzając , że najwyższą pora na żut bukietem . Usiadłam sobie z butelką soku w ręce i postanowiłam obserwować przedstawienie .
- no dobrze panią młodą prosimy na środek ... Wally rozumiem że nie chcesz jej puszczać ale poprzytulacie się podczas nocy pośubnej - powiedział Barry na co oboje zaczerwienili się jak buraki i sala wybuchła śmiechem . Wally był czerwony chyba bardziej ze złości niż z zawstydzenia.
Artemis tak jak prosił Barry wyrwała się z obięć męża i staneła na środku sali. Niezadowolony Wally stanął pod ścianą ,ale mimo wszystko nadal się uśmiechał.
- no dobrze teraz zapraszam wszystkie panie tutaj - wstazał ręką miejsce naprzeciwko Artemis - a panią prosimy o odwrucenie się tyłem i nie podglądaj - powiedział grożąc jej palcem .
Bratowa odwruciła się z uśmiechem a wszystkie dziewczyny wyszły we wskazane przez Flasha miejsce ... no poza mną. Wolę być obserwatorką. Ale ... Barry musiał mnie zobaczyć
- Wera - zawołał i przeniosłam na niego wzrok - tu - wskazał miejsce obok dziewczyn
- podziękuje... - odparłam popijając sokiem
- chodź - powiedział bardziej stanowczo
- nie - odparłam w identyczny sposób
- czemu ? - zapytał zdziwiony
- bo przed chwilą wypiłam flaszkę wódki - powiedziałam wzruszając ramionami
- przecież na ciebie nie działa alkochol - powiadomił mnie zdziwiony . Odstawiłam butelkę na stół i założyłam nogę na nogę. Słyszałam jak z tyłu kilka osób wstrzymóje wybuch śmiechu.
- faktycznie ... - westchnełam a sala wybuchła smiechem
- dobra koniec chodź tu - powiedział już luźniej .
Miałam zamiar ponownie zaprotestować , ale Wally , ktory nagel znalazł się obokz wziął mnie na rece i postawił we wskazanym miejscu a potem odbiegł. Posłałam mu mordercze spojżenie . Jeszcze beszczelnie udawał że nie wie co się stało.
- no dobrze skoro wszyscy są gotowi
- mniej lub bardziej - wtrąciłam mu na co tym razem on zabijał mnie wzrokiem
- ja ci dam mniej lub bardziej - wysyczał w moją stronę zakrywając ręką mikrofon . Znowu sala wybuchła śmiechem. - prosimy panią młodą o rzut
Powiedział a Artemis rzuciła welon za siebie . Gdy bukiet miał trafić w ręce Cassie pojawił się podmuch wiatru . Spojżałyśmy w tamtą stronę i ... zobczyłyśmy skaczacego z radości Barta. W zielonej sukience . I brązowej peruce na głowie .
- aaa!!! złapałam !!!złapałam !!!! -krzyczał piskliwym głosikiem . Wszyscy zgromadzenia zaczeli się śmiać jak opętani , łącznie ze mną .
- Bart co ty odstawiasz ? -zapytał Flash po opanowaniu ataku śmiechu .
- jak to co ?! Złapałam bukiet ! Pozatym jaki Bart ?! Pfff ignorąci ... macie te durne chabazie i dajcie lady Belli odpocząć - burknął oburzony , strasznie piskliwym głosikiem ,upuszczając na ziemię bukiet po czym odszedł obrażony i usiadł na ławce , nie zapominając o poprawieniu przed tym sukni.
- dobrze może przemilczmy ten temat - mruknął podnosząc bukiet i podając go znowu Artemis- proszę bukiecik i ponawiamy rzut ... tylko tym razem prosimy Lady Bellę o zostanie na miejscu - dokonczył na co zaśmiałam się pod nosem.
Artemis przymierzyła się do rzutu ,po czym wyrzuciła bukiet za siebie. Przez ułamek sekundy miałam ochotę zrobić to samo co Bart przed chwilą ,ale zrezygnowałam . Za niedługo i tak wychodzę za mąż ... niech reszta też ma szanse.
Po chwili bukiet wpadł w ręce rozpromienionej Cassie . Dziewczyna uśmiechneła się ,a wszyscy wokół zaczeli bić brawo .
- no dobrze ... widzę że same blondynki mają takie szczęście...
- Barry !- krzyknełam przerywając mu w pół zdania . Spokżał na mnie zdziwiony
- co ?
- gadasz jakbyć był upity - powiedziałam spokojnie na co ten westchnął - dobra skończ już i dawaj dalej bo sie ludzie niecierpliwią
Niezadowolony blondyn zastukał kilka razy nogą o podłogę chcąc pokazać swoje niezadowolenie z powodu iż mu przerwałam , i wziął kilka głębszych wdechów po czym kontynuował swoją bezsęsowną paplaninę
- Dobrze skoro temat zamknięty ...
- ja nie powiedziałam ostatniego słowa - znowu zostałam obdarzona nienawistnym spojżeniem mojego mentora ... ale postanowiłam już go niedrażnić...chociaż przez chwilę
- ... zapraszamy na środek pana młodego ... niech teraz on popisze się celnością ...
- której nie ma! - zakrzyknełam i tym razem Wally obrzucił mnie morderczym spojżeniem - też cię kocham braciszku
- poczekaj do twojego wesela ... zemszczę się - pogroził mi palcem
- jak zawsze ...- odparłam zakładając ręce pod piersi.
- koniec ... bo obu założe kaganiec - pogroził Flash, na co nie po raz pierwszy zaśmiali się goście weselni- wszystkich panów... Roy ty też spokojnie Oliver cię nie zje - zaśmiał się blondyn za co obaj spojżeli na niego gniewnie.
A propo Olivera to muszę uświadomiś mojego ukochanego że jego też trzeba zaprosić. Ciekawa jestem jak na comto zareaguje? Oby dobrze bo nir mam ochoty na kłutnie.
- pan młody odwraca się tyłem ... gotowy ? Jak gotowy ro rzucamy...- powiedział zadowolony Barry. Po jego słowach Wally rzucił muszką ... którą i tak zdjął zaraz po mszy bo jak stwierdził go dusiła . W niespodziewanym zwrucie akcji muszka trafiła w ręce Jaime'go który wyglądał na niebardzo zadowolonego z tego faktu.
Chłopak został wręcz przybuszony by zatańczyć z Cassie która złapała bukiet . I wsumie do kilku innych dziwnych gier wymyślonych przez Flash'a . Przy karzdej Tim patrzył na swojego przyjaciela z mordem w oczach.
Później ok. 2 nad ranem Conner zaczął odpadać. Oczywiście od alkocholu. Udało mi się spić supcia !! Zauwarzyłam też że Artemis też jest zmęczona i najchętniej położyła się teraz spać,ale dzielnie się trzymała.
Podczas wolniejszych już piosenek co chwila wyrywałam Roy'a na parkiet. Zresztą nie tylko z nim tańczyłam . Bo do tańca prosił mnke rownież Barry ( bo kto inny?) , Wally, Tim , Bart , Garfield i Dick. Przy tym ostatnim widziałam chwilową zazdrość na twarzy mojego narzeczonego , która mineła dopiero gdy skoczyliśmy tańczyć . Smiałam się potem chwilę z niego ale zaprzestałam bo wiedziałam że to wszystko poprostu z miłości.
Niebyła bym sobą gdybym nie zrobiła czegoś jeszcze a mianowicie . Upiłam DJ 'a ! W pewnym momencie nie miałam z kim pić więc wziełam flaszkę i wypiłam z nim po kielichu. Po tem pogadaliśmy i wypiliśmy po drugim bo na drugą nóżkę nie ? No a potem tak jakoś poleciało... ja nawet nie wiem kiedy my tą czwartą flachę wypili.
Około godziny piątej wszyscy zaczeli się zbierać do domu. Większość była już dość mocno spita. Artemis i Wally żegnali gości i dziękowali im za przyjście. Ja też byłam już w sumie nieźle zmęczona ale nic nie mówiłam. Obiecałam sobie że zostanę do końca.
Artemis i Wally stwierdzili że nie ma sęsu robićpoprawin ,gdyż spici goście niezdążą wytrzeźwieć ,pozatym Wally ostatnio niepozwala się Artemis zbytnio przemęczać.
Tak więc o wpół do siudmej byliśy ostatnimi gośćmi na sali. Ja coprawda już prawie spałam przytulona do klatki piersiowej Roy'a . Chłopak specjalnie nie pił by móc naszą czwórkę rano poodwozić do domów . Doceniam jego poświęcenie , bo naprawdę nie musiał tego robić.
Gdy byliśmy już przy aucie Wally wyprzedził Roy'a zabrał mu kluczyki i otworzył samochów . Moj przyszły mąż spojżał na niego zdziwiony
- jesteście zmęczeni ja poprowadzę - oznajmił i usiadł za kułkiem.
Uznałam że niema sięsu się kłucić więc poprostu wsiadłam do auta. Chwile później wsiedli pozostali.
Wally odpalił auto i ruszyliśmy w kierunku... chyba naszego mieszkania. Chłopaki jeszcze o czymś chyba rozmawiali ,ale byłam tak zmęczona że gdy tylko oparłam głowę o ramkę narzeczonego zasnełam...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro