Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

przygotowania

No więc tak ... chyba wypada powiedzieć co się zmieniło. Otóż od wydarzeń w jaskini minął już miesiąc. Świat został uratowany a my wruciliśmy do swojego normalnego codziennego życia . No ... nie do końca normalnego ,ale zawsze coś.

Zabraliśmy się już za przygotowania do ślubu . Stwierdziliśy wszyscy razem zgodnie że użądzimy podwójne wesele. Co się będziemy ograniczać?

Siedzymy właśnie z Artemis i zastanawiamy się jaki tort będzie na weselu. Gości co prawda niebędzie dużo(tylko najbliższa rodzina i liga więc ...) więc tort też niebędzie jakiś ogromny.

Panowie oczywiście gdzieś już wybyli. Jak zawsze kiedy trzeba nam pomóc . Musimy jeszcze z Artemis jechać po suknie ślubne , Roy i Wally po garmitury, trzeba wybrać menu na wesele , z księdzem pogadać ,obejżeć sale i zdecydować w której będzie się impreza, spisać i rozwieść zaproszenia tego naprawde nie jest aż tak dużo.

-yyyy Artemis a chłopaki niemogą się tym zająć ? -zajęczałam jak dziecko kładąc się na stół

- nie -odpowiedziała mi bez emocji

- ...wogóle wiesz nad czym myślę ? - zapytałam , na co blondynka spojżała na mnie a następnie wruciła wzrokiem do laptopa.

- powiedz że to jest na temat ...- poprosiła przegladając kolejne zdjęcia

- nawet bardzo ... zapraszamy Karę i Jasona ?- zapytałam skutecznie zwracając na siebie jej uwagę

- masz na myśli Supergirl i Red Hood'a ? - zapytała odrywajc aię od komputera i patrząc na mnie . Kiwnełam twierdząc o głową ,a blondynka oparła się o oparcie krzesła.- a wiesz że nie wiem ... w sumie Jason nie żyje a z Karą nie mamy super kontaktów ...

- wiem o dlatego sie pytam - powiedziałam i przez chwilę panowała cisza

-słyszałam też że Batman ma syna ...- zaczeła Artemis

- tiaaaa też mi się obiło o uszy ... - mruknełam przewracajc oczami- myślisz że jak napiszemy zaproszenie dla Bruca wraz z rodziną to będzie się liczyło jako dla całej tej jego nietoperkowatej rodzinki ?- zapytałam na co dziwczyna się zaśmiała

- teorytycznie tak to powinno działać...

- i widzisz ? Sprawa Batka załatwiona i dotego oszczędzimy na zaproszeniach - powiedziałam zadowolona , jednocześnie uderzając dłońmi o kolana .

I w tym momencie rozległ się dzwięk otwieranych drzwi do naszego mieszkania( mojego i Roy'a ) . Przewruciłam oczami  słysząc jak ktoś wbiega do domu a następnie przebiega obok mnie .

- cześ na czym zaoszczędzicie ? -zapytał Wally stając za krzesłem Artenis i całując ją w czoło.

- na zaproszeniach  ,ale skąd macie to wiedzieć skoro się nie interesujecie ...- mruknełam gdy Roy stawał na moim krzesłem.

Ku mijemu zdziwieniu Roy położył na stole złożoną na pół kartkę . Podniosłam lekko głowę do góry by spojżeć na narzeczonego , który uśmiechał się do mnie tajemniczo

- co to ? - zapytała Artemis chwytając kartkę i pownownie opierając się o krzesło .

- lista gości - powiedział Wally na co spojżałam na niego z powatpieniem

- postanowiliśmy wam trochę pomóc więc ... - znowu podniosłam głowę by spojżeć na rudzielca i uniosłam jedną brew niedowierzając

- Kotek ? Co znowu zrobiliście ? - zapytałam spokojnie

- my ? Nic ... - stwierdził Roy udając obojtnego i odwracają wzrok

- jak mogłaś tak wogóle pomyśleś ?jesteśmy już dorośli - powiedział oburzony Wally

- nie zauwarzyłam - mruknełam odbierając od łuczniczki listę zrobioną przez panów i czytając ją.

- A tak serio co zrobiliście ? - zapytała  Artemis tym razem tonem wskazujacym ze chce znać prawdziwą odpowiedź

Oderwałam wzrok od kartki którą zdążyłam już przeczytać ze trzy razy. Muszę przyznać że lista jest bardzo dokładna .

Chłopaki spojżeli na siebie spięci . Następnie spojżeli na mnie jakby szukając u mnie ratunu ,ale pokiwałam przecząco głową. "Dorośli " ... czasem zastanawiam się czy oni kiedykolwiek dorosną.

- dobra ... tylko obiecejcie że nie bedziecie złe ...

- Wally ...- zaczełam groźnie ,ale wypowiedź przerwał mi dzwonek mojego telefonu . Grayson ? Ciekawe czego chce - Hallo ?

- Wera ? Są gdzieś tam może Wally i Roy ?-zapytał dość zdenerwowany lider zespołu

- tak ...- odpowiedziałam niepewnie

- możesz się ich zapytać po co do jasnej cholery odkopywali te zwłoki ? -zapytał zbulwersowany a we mnie aż się zagotowało

- możesz. powturzyć. co .zrobili ? -zapytałam przez zaciśnięte zęby

- poszli na cmentarz i odkopali zwłoki jakiegoś faceta -   spojżałam na nich z żądzą mordu

- jasne pogadam sobie z nimi narazie - powiedziałam rozłaczając się .

Przez chwilę panowała cisza , w czasie której prubowałam się uspokoić. Wziełam głęboki wdech , policzyłam do 10 .... i nic to nie dało. Nadal z wielką chęcią odcieła bym  po ręce  im obu . Aetemis patrzała na mnie i z miną która wskazywała że nie ma bladego pojęcia o co chodzi i chyba nie chce wiedzieć.

-  możevie mi powiedzieć... po co odkopaliście te zwłoki ? - zapytałam ledwo tłumiąc gniew

- co zrobili ? - zapytała zszokowana Artemis

- poszli na cmentarz i odkopali zwłoki.! -krzyknełam w ich stronę.

- dobra , dobra uspokuj się ... i tak nie ma na to racjonalnego wyjaśnienia - pwiedział Wallu denerwując mnie jeszcze bardziej. Spojżałam na niego wściekła.

- masz dwie sekundy na ucieczkę - mruknełam w jego stronę.

Usłyszałam tylko jak zaśmiał się nerwowo , a następnie pobiegł. Odczekałam dwie sekundy i pobiegłam za nim.

Perspektywa Bart

Stanąłem w drzwiach mojego pokoju w jaskini nowej nadzieji. Dość czasu już spędziłem w przeszłości. W karzdyk razie dla mnie to przeszłość bo naprzykład dla Wery to teraźniejszość.

To śmieszne niby wszystko się ułożło a ja mam wrażenie jakby świat mi się zawalił  . A właściwie to mam takie wrażenie odkąd Judy wruciła do swojego wymiaru . Wiem że nie mogłem jej tu zatrzymać... ale strasznie za nią tęsknię.

Usiadłem , a właściwie padłem na łóżko zakrywając twarz rękami.  Trzeba było robić tylko to co miałem do zrobienia a nie się dodatkowo zakochiwać. Teraz muszę cierpieć przez własną głupotę...

Perspektywa Judy

Usiadłam na dachu patrząc w gwiazdy.  Uśmiechnełam się do nich lekko ale zaraz po tem uśmiech zniknął z mojej twarzy.

Może i wruciłam do domu , do przyjaciół ,mojej ekipy którą znam i kocham , moja siostra nie jest już zła , znalazłyśmy nową wspaniałą rodzinę ,ale ... i tak jedna ruda czupryna cały czas biega mi po głowie.

Oczywiście zaraz po tym jak wruciłam na swoją ziemię musiałam wszystkim opowiedzieć co się stało.  Nie byli zbytnio zadowoleni z tego co zrobiłam ale mleko już się rozlało.

Niby jestem tak blisko ... a jednak tak daleko od Barta. Wystarczył by jeden skok międzywymiarowy żeby się z nim zobaczyć... ale nie będę mu psuła życia . Muszę się nauczyć że niektóre rzeczy przychodzą kiedy inne  odchodzą...

Nagle nie wiadomo skąd pojawił się Hugo i trącił swoim ciepłym łbem moją rękę. Uśmiechnełam się lekko to tej małej latającej jaszczurki i zaczełam drapać między uszami . Zwierzę położyło mi łeb na kolanach .

Co do jednego mam pewność o niektórych rzeczach , lub osobach się po prostu nie zapomina..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro