Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

przed weselem

Stoję właśnie w salonie fryzjerskim razem z Megan i pilnujemy by aby napewno Artemis miała świetną ,bombową, zadziwiającą i całkowicie zwalającą z nóg fryzurę.

Pomysł wspólnego wesela okazał się być nietrafiony , z powodu niedawno usyalonego terminu ciąży Arti . Ślub miał się odbyć dokładnie tydzień po przewidywanym terminie, dlatego stwirdziliśmy... dobra ja i Artemis stwierdziłyśmy chłopaką było obojętne , że rozdzielimy wesela i wesele Artemis i mojego brat odbędzie się dziś , czyli 14 czerwca , za dokładnie ... 4 godziny . Pozatym znamy już płeć dziecka ! To dziewczynka !

Więc  właśnie stoimy tuż obok fryzjerki i pilnujemy fryzury Artemis , co chwila coś komentując i zagadując stresującą się Artemis.  Cały ale to caluśki dzień chodzi jak na szpilkach . Właściwie to faktycznie będzie miała szpilki , ale nie o to chodzi.  Suknia czeka już w domu gotowa do założenia , buty również. 

Fryzjerka właśnie wprowadzała ostatnie poprawki. Stanełam za Artemis i przybrałam pozę wielkiego znawcy i filozofa

- no wiesz Artemis ... - zaczełam powarznie - wyglądasz bosko ! -niemal krzyknełam na co obie się nieco skrzywiły,ale po chwili jednak obie się uśmiechały

- zgadzam się , ale zostałam nam jeszcze kosmetyczka , a potem wracamy bo trzeba cię ubrać w suknię ślubną - wyliczałan na palcach kosmitka

- nie chcę wam nic mówić ale ja nadal niewierzę że to dziś - powiedziałam Artemis wstając z fotela . Lekko oparłam się łokciem o jej ramię

- kochana ... ja nigdy nie myślałam że Wally będzie miał dziewcyznę ... do tej pory nie mogę wyjść z podziwu jak on  taka olbrzymia ciapa , bałwan i idiota wyrwał taką laskę jak ty - powiedziałam na co obie się zaśmiały - no ale cóż ... skoro twierdzisz że nie wierzysz w to tak bardzo jak ja w swoją sprawę to spoko ... - stwiedziłam a towarzyszki znowu wybuchneły śmiechem

- widzisz Artemis - zaczeła Megan wskazując palnem na jej twarz a konkretnie usta - to jest uśmiech ... coś czego pannie młodej od rana brakuje - powiedziała a Artemis uśmiechneła się trochę szerzej

- dobra łanie ... czas nas goni trzeba zdążyć do drugiego salonu zrobić Make-Up naszej pannie młodej !!!- krzyknełam po  chwili i wypchnełam je , niemal dosłownie , z salonu fryzjerskiego.

Weszłyśmy do czarnego BMW mojego chłopaka ,które niedawno kupił, (on nie wie i nie musi wiedzieć że je pożyczyłam )  i pojechałysmy w stronę salonu kosmetycznego.

Przez całą drogę gadałyśmy o pierdołach by odwrucić trochę uwagę Artemis od zmartwień co nam nawet wyszło.  Rozwinełysmy tematy naszych drogich narzeczonych i chłopaka .... wyszło na to że znalazłam , a właściwie nie ja tylko dziewczyny znalazły  ,co najmniej 10 powodów żeby zerwać z Roy'em. Oczywiście tego nie zrobię bo za bardzo go kocham, ale mam go czym szantażować jak niebędzie chciał dać mi auta.

- wiecie co ? -zapytała Artemis wychodząc z samochodu . Spojżałam na nich pytająco - mam nadzieję że Wally ubierze się jak człowiek nie jak lump - mrukneła

- spoko wysłałam do nich Kaldura ,ma przypilnować by zarówno Wally , jak i cała reszta dzieci była ubrana jak trzeba i należy - powiedziałam zadowolona

- dzieci ? -zapytała zdziwiona Megan

- no... Tim , Virgil , Jaime , Bart, Garfield ... Roy'a też możemy zaliczyć do dzieci   - stwierdziłam wzruszając ramionami i powolnym krokiem weszłyśmy do salonu.

Artemis została porwana przez personel i musiałyśmy poczekać na efekt na kanapach... nawet wygodnych , ale mniejsza najgorsze jest to że nie mogłyśmy podziwiać i nadzorować procesu tworzenia makijażu naszej drogiej Artemis .

Mimo wszystko spokojnie siedziałyśmy razem z Megan spokojnie rozmawiając czy aby napewno wszystko co miałyśmy przygotować dla Artemis  jest przygotowane  i czy aby napewno nasze sukienki pasują do siebie kolorystycznie . Wziełyśmy pod uwagę również sukienkę Cassie gdyż we trzy zostałyśmy poproszone o bycie druchnami i żadna nie odmówiła.

Jednak naszą rozmowę przerwał dzwięk telefonu. Mojego telefonu . Lekko zirytowana wyciągnełam z torebki telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.

- halo ?

- halo kotku ? Nie wiesz gdzie jest mój  czerwony krawat ? - zapytał Roy. Westchnełam tylko

- yyy sprawdź w komodzie stojącej po prawej stronie , druga szuflada od góry - odpowiedziałam spokojnie  przez chwilę Roy coś mamrotał do słuchawki  w po chwili dało się słychać dźwięk odsuwanej szuflady

- po lewlej czy po prawej ? - zapytał spokojnie

- tego to już nie wiem musisz poszukać - powiedziałam pocierają oczy

- ok . Znalazłem. Dziękuje skarbie do później

- tak pa - powiedziałam rozłączając się. Spojżałam na zdziwioną Megan - nie mógł znaleść krawatu - wyjaśniłam

- i ty zawsze pamiętasz gdzie co jest ? -zapytała zdziwiona

- nie wszystko ale większość tak , w końcu to ja muszę sprzątać - stwierdziłam

- widzisz tak to z tymi facetami jest - westchneła

- ciężko się nie zgodzić

Później po zmianie tematu rozmawiałyśmy o misjach ,o tym jak życie może się zmienić po ślubie , o zwierzętach , a potem o lakierach do paznokci.

Gdy artemis wyszła w pełni umalowana znowu zadzwonił mój telefon.  Znowu Roy ? Westchnełam i odebrałam telefon

- tak ?

- Wera gdzie jest mój samochód ?-  zapytał zdenerwowany

- samochód ? Chcesz powiedzieć że zgubiłeś samochód ? - postanowiłam trochę go nastraszyć

- co ?! Nie tylko stało pod domem jeszcze rano a teraz go nie ma

- No cóż, musisz bardziej pilnować swoich rzeczy , jak można zgubić samochód ? -zapytałam retorycznie a  dziewczyny podśmiewały się stojąc obok

- nie zgubiłem auta  tłumaczę ci że jak się obudziłem nie to go nie było .. zanim coś powiesz sprawdzałem garaż , ogród i parking osiedlowy też !- oj bardzo się zdenerwował my w tymczasie wyszłyśmy z salonu i podeśzłyśmy do auta.

- wiesz co misiu ? Znalazłam twój samochód , spokojnie jest cały jeśli bardzo musisz się nim przejechać jedziemy do Artemis - odparłam spokojnie wsiadając do auta . Dziewczyny zaśmiały a ja rozłączyłam się nim zdążył cokolwiek powiedzieć

- no dobra teraz trzeba cię ubrać Arti - stwierdzim odpalając Auto.

W czasie jazdy zadzwoniłam do Cassie z informacją że ma być pod domem Artemis za 10 minut i tam  na nas czekać , z ubraniami bo ogarniemy się na miejscu .

Prowadząc samochud starałam się skupić na rozmowie z dziewczynami i przede wszystkim drodze ,ale myślami byłam już przy własnym weselu. Też będę taka zdenerwowana ?  Jeśli tak to czy dam rade ze stresem ? Nie zwieje Roy'owi z przed ołtarza ?

Zatrzymałyśmy się pod domem Artemis i wysiadłyśmy z auta. Tak jak się umuwiłyśmy Cassie stała już pod przwiami z torbą sportową w ręce. Ja i Megan zostawiłyśmy podobne wcześniej już w mieszkaniu blondynki.

Artemis otwarła drzwi i wpuściła nas do środka. Weszłyśmy i zabrałyśmy się z dziewczynami za wcześniej ustalone czynności . Jakie ? Uzgodniłyśmy że Cassie ,przygotuje buty , czyli wyczyści , wypastuje i założy wkładki , Megan dobierze wszystkie dodatki do sukienki typu kolczyki , naszyjniki , pierściąki i bransoletki , a Ja mam pomóc ubrać Artemis suknię ślubną  i dokonać w niej ostatnich poprawek jeśli by takowych wymagała (a jestem pewna że wymaga ) .

Oczywiście nie obyło by się też bez pruby rozluźnienia atmofery , tym razem przez Cassie która po chwili wyciągneła z torby mały głośnik Bluetooth . Powiem tak może głośnik jest mały ale strasznie głośny . Już po chwili w całym domu dało się słychać  piosenkę Cleo pod tytułem N-O-C.

Wszystkie spojżałyśmy zdziwione na  nastolatkę która położyła głośnik i telefon na  stoliku do kawy w salonie.   Podbiegłam do niej i potargałam jej trochę ręką włosy na co się skrzywiła

- dobry pomysł - powiedziałam z uśmiechem, co nastolatka niepewnie odwzajemniła

- i trafiony ... faktycznie czeka nas noc pełna wrażeń - dodała Megan widziałam że Artemis miała jeszcze coś powiedzeć ale zadzwonił dzwonek do drzwi.  Spojżałyśmy po sobie zdziwione , a Cassie postanowiła iść otworzyć. 

Chwilę później wruciła do salonu w towarzystwie lekko zmachanego Roy'a . Zdziwiłam się nieco . Szczerze ? Nie spodziewałam się że tu przyjdzie, a raczej (sądząc po jego wyglądzie ) przybiegnie.

- wygldasz jakby cię pociąg przejechał - mruknełam zdziwiona

- serio ? Biegłem jak głupi przez pół miasta - powiedział zaczesując włosy do tyłu

- nikt ci nie kazał mogłeś siedzieć w domu - powiedziałam podchodząc do niego  i otrzepując jego koszulkę z jakiegoś brudu i jeszcze czegoś dziwnego

- bardzo zabawne oddasz mi samochud ? -pyta gdy skończyłam

- nie - odpowiadam i oddalam się w stronę dziewczyn

- Wera...

- nie ...

- Wera

- nie

- Wera

- daj mu już te kluczyki !! -krzykneły dziewczyny , na co mój przyszły mąż uśmiechnął się zwycięsko. Przewruciłam oczami i rzuciłam mu je .

- dziękuje - powiedział ,ale chyba bardziej do dziewczyn niż do mnie - nie będę wam więcej przeszkadzał ... chyba że Wera zabrała mi coś jeszcze ? - powiedział z wyraźnym akcentem pytającym na końcu zdania

- nie pa - powiedziałam tym samym dając mu do zrozumienia że ma już sobie iść.

Westchnął tylko i wyszedł z  domu mrucząc coś o moim dziecinnym zachowaniu. Odwruciłam się do dziewczyn z uśmiechem , ale one wręcz przeciwnie miały powarznie wyrazy twarzy

- nie mogłaś mu poprostu oddać kluczyków ? -zapytała moja przyszła bratowa , pokręciłam przecząco głową

- nie  , a teraz bieżmy się do roboty po musimy być gotowe za ...  półtora godziny + pół godziny dojechania go kościoła więc ruchy ! ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro