przed weselem
Stoję właśnie w salonie fryzjerskim razem z Megan i pilnujemy by aby napewno Artemis miała świetną ,bombową, zadziwiającą i całkowicie zwalającą z nóg fryzurę.
Pomysł wspólnego wesela okazał się być nietrafiony , z powodu niedawno usyalonego terminu ciąży Arti . Ślub miał się odbyć dokładnie tydzień po przewidywanym terminie, dlatego stwirdziliśmy... dobra ja i Artemis stwierdziłyśmy chłopaką było obojętne , że rozdzielimy wesela i wesele Artemis i mojego brat odbędzie się dziś , czyli 14 czerwca , za dokładnie ... 4 godziny . Pozatym znamy już płeć dziecka ! To dziewczynka !
Więc właśnie stoimy tuż obok fryzjerki i pilnujemy fryzury Artemis , co chwila coś komentując i zagadując stresującą się Artemis. Cały ale to caluśki dzień chodzi jak na szpilkach . Właściwie to faktycznie będzie miała szpilki , ale nie o to chodzi. Suknia czeka już w domu gotowa do założenia , buty również.
Fryzjerka właśnie wprowadzała ostatnie poprawki. Stanełam za Artemis i przybrałam pozę wielkiego znawcy i filozofa
- no wiesz Artemis ... - zaczełam powarznie - wyglądasz bosko ! -niemal krzyknełam na co obie się nieco skrzywiły,ale po chwili jednak obie się uśmiechały
- zgadzam się , ale zostałam nam jeszcze kosmetyczka , a potem wracamy bo trzeba cię ubrać w suknię ślubną - wyliczałan na palcach kosmitka
- nie chcę wam nic mówić ale ja nadal niewierzę że to dziś - powiedziałam Artemis wstając z fotela . Lekko oparłam się łokciem o jej ramię
- kochana ... ja nigdy nie myślałam że Wally będzie miał dziewcyznę ... do tej pory nie mogę wyjść z podziwu jak on taka olbrzymia ciapa , bałwan i idiota wyrwał taką laskę jak ty - powiedziałam na co obie się zaśmiały - no ale cóż ... skoro twierdzisz że nie wierzysz w to tak bardzo jak ja w swoją sprawę to spoko ... - stwiedziłam a towarzyszki znowu wybuchneły śmiechem
- widzisz Artemis - zaczeła Megan wskazując palnem na jej twarz a konkretnie usta - to jest uśmiech ... coś czego pannie młodej od rana brakuje - powiedziała a Artemis uśmiechneła się trochę szerzej
- dobra łanie ... czas nas goni trzeba zdążyć do drugiego salonu zrobić Make-Up naszej pannie młodej !!!- krzyknełam po chwili i wypchnełam je , niemal dosłownie , z salonu fryzjerskiego.
Weszłyśmy do czarnego BMW mojego chłopaka ,które niedawno kupił, (on nie wie i nie musi wiedzieć że je pożyczyłam ) i pojechałysmy w stronę salonu kosmetycznego.
Przez całą drogę gadałyśmy o pierdołach by odwrucić trochę uwagę Artemis od zmartwień co nam nawet wyszło. Rozwinełysmy tematy naszych drogich narzeczonych i chłopaka .... wyszło na to że znalazłam , a właściwie nie ja tylko dziewczyny znalazły ,co najmniej 10 powodów żeby zerwać z Roy'em. Oczywiście tego nie zrobię bo za bardzo go kocham, ale mam go czym szantażować jak niebędzie chciał dać mi auta.
- wiecie co ? -zapytała Artemis wychodząc z samochodu . Spojżałam na nich pytająco - mam nadzieję że Wally ubierze się jak człowiek nie jak lump - mrukneła
- spoko wysłałam do nich Kaldura ,ma przypilnować by zarówno Wally , jak i cała reszta dzieci była ubrana jak trzeba i należy - powiedziałam zadowolona
- dzieci ? -zapytała zdziwiona Megan
- no... Tim , Virgil , Jaime , Bart, Garfield ... Roy'a też możemy zaliczyć do dzieci - stwierdziłam wzruszając ramionami i powolnym krokiem weszłyśmy do salonu.
Artemis została porwana przez personel i musiałyśmy poczekać na efekt na kanapach... nawet wygodnych , ale mniejsza najgorsze jest to że nie mogłyśmy podziwiać i nadzorować procesu tworzenia makijażu naszej drogiej Artemis .
Mimo wszystko spokojnie siedziałyśmy razem z Megan spokojnie rozmawiając czy aby napewno wszystko co miałyśmy przygotować dla Artemis jest przygotowane i czy aby napewno nasze sukienki pasują do siebie kolorystycznie . Wziełyśmy pod uwagę również sukienkę Cassie gdyż we trzy zostałyśmy poproszone o bycie druchnami i żadna nie odmówiła.
Jednak naszą rozmowę przerwał dzwięk telefonu. Mojego telefonu . Lekko zirytowana wyciągnełam z torebki telefon i nie patrząc na wyświetlacz odebrałam.
- halo ?
- halo kotku ? Nie wiesz gdzie jest mój czerwony krawat ? - zapytał Roy. Westchnełam tylko
- yyy sprawdź w komodzie stojącej po prawej stronie , druga szuflada od góry - odpowiedziałam spokojnie przez chwilę Roy coś mamrotał do słuchawki w po chwili dało się słychać dźwięk odsuwanej szuflady
- po lewlej czy po prawej ? - zapytał spokojnie
- tego to już nie wiem musisz poszukać - powiedziałam pocierają oczy
- ok . Znalazłem. Dziękuje skarbie do później
- tak pa - powiedziałam rozłączając się. Spojżałam na zdziwioną Megan - nie mógł znaleść krawatu - wyjaśniłam
- i ty zawsze pamiętasz gdzie co jest ? -zapytała zdziwiona
- nie wszystko ale większość tak , w końcu to ja muszę sprzątać - stwierdziłam
- widzisz tak to z tymi facetami jest - westchneła
- ciężko się nie zgodzić
Później po zmianie tematu rozmawiałyśmy o misjach ,o tym jak życie może się zmienić po ślubie , o zwierzętach , a potem o lakierach do paznokci.
Gdy artemis wyszła w pełni umalowana znowu zadzwonił mój telefon. Znowu Roy ? Westchnełam i odebrałam telefon
- tak ?
- Wera gdzie jest mój samochód ?- zapytał zdenerwowany
- samochód ? Chcesz powiedzieć że zgubiłeś samochód ? - postanowiłam trochę go nastraszyć
- co ?! Nie tylko stało pod domem jeszcze rano a teraz go nie ma
- No cóż, musisz bardziej pilnować swoich rzeczy , jak można zgubić samochód ? -zapytałam retorycznie a dziewczyny podśmiewały się stojąc obok
- nie zgubiłem auta tłumaczę ci że jak się obudziłem nie to go nie było .. zanim coś powiesz sprawdzałem garaż , ogród i parking osiedlowy też !- oj bardzo się zdenerwował my w tymczasie wyszłyśmy z salonu i podeśzłyśmy do auta.
- wiesz co misiu ? Znalazłam twój samochód , spokojnie jest cały jeśli bardzo musisz się nim przejechać jedziemy do Artemis - odparłam spokojnie wsiadając do auta . Dziewczyny zaśmiały a ja rozłączyłam się nim zdążył cokolwiek powiedzieć
- no dobra teraz trzeba cię ubrać Arti - stwierdzim odpalając Auto.
W czasie jazdy zadzwoniłam do Cassie z informacją że ma być pod domem Artemis za 10 minut i tam na nas czekać , z ubraniami bo ogarniemy się na miejscu .
Prowadząc samochud starałam się skupić na rozmowie z dziewczynami i przede wszystkim drodze ,ale myślami byłam już przy własnym weselu. Też będę taka zdenerwowana ? Jeśli tak to czy dam rade ze stresem ? Nie zwieje Roy'owi z przed ołtarza ?
Zatrzymałyśmy się pod domem Artemis i wysiadłyśmy z auta. Tak jak się umuwiłyśmy Cassie stała już pod przwiami z torbą sportową w ręce. Ja i Megan zostawiłyśmy podobne wcześniej już w mieszkaniu blondynki.
Artemis otwarła drzwi i wpuściła nas do środka. Weszłyśmy i zabrałyśmy się z dziewczynami za wcześniej ustalone czynności . Jakie ? Uzgodniłyśmy że Cassie ,przygotuje buty , czyli wyczyści , wypastuje i założy wkładki , Megan dobierze wszystkie dodatki do sukienki typu kolczyki , naszyjniki , pierściąki i bransoletki , a Ja mam pomóc ubrać Artemis suknię ślubną i dokonać w niej ostatnich poprawek jeśli by takowych wymagała (a jestem pewna że wymaga ) .
Oczywiście nie obyło by się też bez pruby rozluźnienia atmofery , tym razem przez Cassie która po chwili wyciągneła z torby mały głośnik Bluetooth . Powiem tak może głośnik jest mały ale strasznie głośny . Już po chwili w całym domu dało się słychać piosenkę Cleo pod tytułem N-O-C.
Wszystkie spojżałyśmy zdziwione na nastolatkę która położyła głośnik i telefon na stoliku do kawy w salonie. Podbiegłam do niej i potargałam jej trochę ręką włosy na co się skrzywiła
- dobry pomysł - powiedziałam z uśmiechem, co nastolatka niepewnie odwzajemniła
- i trafiony ... faktycznie czeka nas noc pełna wrażeń - dodała Megan widziałam że Artemis miała jeszcze coś powiedzeć ale zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojżałyśmy po sobie zdziwione , a Cassie postanowiła iść otworzyć.
Chwilę później wruciła do salonu w towarzystwie lekko zmachanego Roy'a . Zdziwiłam się nieco . Szczerze ? Nie spodziewałam się że tu przyjdzie, a raczej (sądząc po jego wyglądzie ) przybiegnie.
- wygldasz jakby cię pociąg przejechał - mruknełam zdziwiona
- serio ? Biegłem jak głupi przez pół miasta - powiedział zaczesując włosy do tyłu
- nikt ci nie kazał mogłeś siedzieć w domu - powiedziałam podchodząc do niego i otrzepując jego koszulkę z jakiegoś brudu i jeszcze czegoś dziwnego
- bardzo zabawne oddasz mi samochud ? -pyta gdy skończyłam
- nie - odpowiadam i oddalam się w stronę dziewczyn
- Wera...
- nie ...
- Wera
- nie
- Wera
- daj mu już te kluczyki !! -krzykneły dziewczyny , na co mój przyszły mąż uśmiechnął się zwycięsko. Przewruciłam oczami i rzuciłam mu je .
- dziękuje - powiedział ,ale chyba bardziej do dziewczyn niż do mnie - nie będę wam więcej przeszkadzał ... chyba że Wera zabrała mi coś jeszcze ? - powiedział z wyraźnym akcentem pytającym na końcu zdania
- nie pa - powiedziałam tym samym dając mu do zrozumienia że ma już sobie iść.
Westchnął tylko i wyszedł z domu mrucząc coś o moim dziecinnym zachowaniu. Odwruciłam się do dziewczyn z uśmiechem , ale one wręcz przeciwnie miały powarznie wyrazy twarzy
- nie mogłaś mu poprostu oddać kluczyków ? -zapytała moja przyszła bratowa , pokręciłam przecząco głową
- nie , a teraz bieżmy się do roboty po musimy być gotowe za ... półtora godziny + pół godziny dojechania go kościoła więc ruchy ! ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro