Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

polowanie na suknię i kryzys przedmałżeński cz3

- ... naprawdę nie wiem jak mam ci dziękować za to że się nią zajmiesz - powiedziałam kładąc na stolik do kawy  torbę z rzeczami niezbędnymi dla dziecka.

- Wera przynudzasz ... poradzimy sobie - powiedział Wally biorąc Lian na ręce . Westchnełam tylko i przejżałam jeszcze raz zawartość torby .

- wiesz co ? Chyba naprawdę zaczynam świrować - stwierdziłam przyglądając się karteczce na której zapisałam Wally'emu kilka warznych informacji ,nie zapomnisz położyć jej spać po południu ?

- napisałaś mi to na kartce drukowanymi literami a dotego powtarzasz to od 20 minut  tak nie zapomnę - powiedział zirytowany . Przytaknełam skinieniem głowy i stanełam zastanawiając się jeszcze czy zrobiłam wszystko co miałam zrobić . - jak sprawa z małą ?

Spojżałam na Wally'ego zrezygnowana. Matka Lian nie przyszła po nią już trzeci tydzień . Razem z Roy'em stwierdziliśmy że chyba lepiej będzie , nie tylko z powodu iż zostawiła u nas dziecko na tak długo , odebrać Jade prawo do opieki nad Lian . Do tego jest już prawie pewne że jeśli wszystko pójdze po naszej myśli malutka zostanie z nami .

- Roy wczoraj był u prawnika , jak narazie wszystko idzie po naszej myśli - odparłam siadając na kanapie . Przetarłam twarz obiema rękami.

Po chwili mój brat usiadł obok mnie . Siedząca na jego kolanach dziewczynka zaczeła bawić się swoimi małymi rączkami i im się przyglądać. Po chwili poczułam jak Wally kładzie mi rękę na ramieniu.

- nie tym się martwisz prawda ? - zapytał spokojnie. Przejżał mnie na wylot , jak zawsze.

- nie - odparłam natychmiast - nie tym ... Wally ja nigdy nie spodziewałam się że będę miała takie życie , nie spodziewałam się że wyjdę za mąż tak szybko , że będę miała dzieci i dl tej pory oswajam się z myślą że będę musiała je wychować !  Co dopiero wychować dziecko które nie jest moje - powiedziałm patrząc na małą Lian -  ja nie jestem w stanie stwierdzić czy poradzę sobie z własnym dzieckiem , właściwie dziećmi , a co dopiero czy poradzę sobie z czyimś dzieckiem ... ja się poprostu martwię tym że nie dam rady tym wszystkim obowiązką - powiedziałam w końcu spuszczając głowę

- no .. wiesz jak narazie idzie ci swietnie - powiedział Wally klepiąc mnie po plecach na co skrzywiłam się z bólu bo zdobił to o raz za mocno - serio gdybym był przypadkowym przechodniem byłbym pewien że jesteś matką Lian  , naprawdę nie potrzebnie się martwisz  przecież zobacz   , masz wszystko czego chciałaś , wspaniałego przyszłego męża , trójkę dzieci i gigantyczną mrówkę !- powiedziałm na co się zaśmiałam   - jedyne czego ci w tej chwili brakuje to domku na wsi i małgo gospodarstwa ale myślę że zanim zaliczysz 60 to sobie taki sprawicie - ciągnął dalej na co znów się zaśmiałam -  jestem pewny że martwisz się niepotrzebnie  , a teraz wybacz  , muszę zawołać żonę bo miałyście chyba iść kupić druchną suknie a ona nadal nie zeszła ... ile można się szykować... - to ostatnie mruknął cicho pod nosem .

Kiedy mój brat zniknął  w korytarzu razem z Lian odetchnełm głęboko . Może on ma rację ? Pffff co ja gadam oczywiście że ją ma . Za  prawie miesiąc zostanie ojcem . A ja poprostu niepotrzebnie się martwię . Jak zwykle . Wszystko się jakoś ułoży .

- WALLACE ZACHOWUJESZ SIE JAK MAŁE DZIECKO !!! - nagły krzyk Artemis sprawił że aż podskoczyłam na kanapie . Spojżałam w stronę korytarza a po chwili wyszedł z niego Wally masując głowę wolną ręką gdyż drugą nadal trzymał rudowłosą dziewczynkę. Chwilę po nim wyszła zdenerwowana Artemis sprawdzająca cos w swojej torebce .

-chcę wiedzieć  co zrobił ?  - zapytałam wstając i zabierając swoją torebkę

- nie a teraz lepiej chodźmy - odparła wymijajaco blondynka .  Wzruszyłam ramionami

- no dobra , na razie Wally , pa Lian  - powiedziałam kierując się ku drzwją.

***

- ... Wera zabiję cię w końcu - Werkneła ostrzegawczo Zatanna po tym jak podałm im  kolejne sukienki do przymieżenia .

Zrobiłam pozę zawodowego znawcy i spojżałam na brunetkę. Zacmokałam kilka razy kiwając jej przed twarzą palcem wskazującym

- jako moje druchny , musicie wyglądać idealnie , co prawda nie idealniej odemnie ale i tak musicie  być olśniewające , a sukienka musi wyglądać świetnie na karzdej z was wiec ruchy bo to już 12 sklep a mi sie już nic nie chce - westchnełam załmując ręce . Artemis zaśmiała się ruszając do przymierzalni

- wybaczcie ale jak widzicie trudno znaleść coś co dobrze  leży na ciężarnej  - rzekła znikając w przymierzalni.

Mimo niezadowolenia Zatanna i Karen weszły do środka przymieżalni. Po kilku minutach wszystkie trzy wyszły w sukni identycznego kroju tylko w innych kolorach .  Artemis zieloną , Zat zdecydowała się na niebieską a  Karen chciała żółtą  . Skoro tak mi to nie przeszkadza .

- no , laski powiem wam ... wyglądacie bosko!!! -krzyknełam usatyswakcjonowana z tego że w końcu znalazłyśmy suknie dla mnie i dla druchiem .

Wszystkie trzy widząc mój entuzjazm odetchneły z ulgą . Pwnie podobnie jak ja miały już dość zakupów . Stanełam na chwilę przyglądając się im i kiwałam twkerdząco głową.

- tak idealnie ... wiecie  co ? Głodna jestem ... -stwierdziłam spokojnie .

- Wera .. dopiero co skończyłaś jeść frytki  z maka , no 10  może 15 minut temu - westchneła Zat

- co ja poradzę że utrzymuje dwa wiecznie głodne pasożyty - zapytałam ironicznie i odwruciłam się w stronę wyjścia

Po tym jak zakupiłyśmy sukienki skierowałyśmy się w stronę kawiarni. Oczywiście musiało się coś stać i prawie zabiłabym się na chodniku , potykając się o jakąś niewówność . Gdyby nie Karen i Zat to pewnie już by mnie nie było. Oczywiście pytały czy wszystko w pożądku czy dobrze sie czuje i tak dalej  .

Ruszyłyśmy dalej dopiero po kilku minutach  , zapewnień że nic mi nie jest .  Dziewczyny są stanowczo zabardzo przewrażliwione . Nawet Roy się tak nie zachowuje ... chociaż ? Nie Roy zachowuje się nie raz jeszcze gorzej .

W kawiarni każda zamówił sobie ciastko i kawę po czym zaczełyśmy przyjemną rozmowę o różnych sprawach .  Osobiście uwarzam za swój wielki sukces to że zjadłam tylko jedno ciastko . JEDNO !  I nic więcej .

Gdy kończyłyśmy dopijać kawę dostałm SMS od Roy'a , który napisał że odbierze Lian od Wally'ego . Uśmiechnełam się sama do siebie i  stwierdziłam że się zmieniłam. Wszyscy się zmieniliśmy . Ja , Wally , Roy , Artemis , Dick , Kaldur, Zatanna, Conner , Megan , reszta naszych przyjaciół ... staliśmy się bardziej odpowiedzialni , bardziej myślimy nad konsekwęcjami naszych działań ,  zmieniamy poglądy ... Dorośliśmy . Wszyscy bez wyjątku .

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro