Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

piekło na ziemi cz1

Luceeeeek , ale mnie się nie chce tego pisać

~pisz i nie marudź !!!

Nie zmusisz mnie

~zakład ?

NIE !!! Po przedwczoraj się z tobą nie zakładam

~ piszesz już ?

Yyyyy najpierw te pięć faktów o których ostatnio zapomniałam dopiszę ....

1 śpiewam w scholi

2 gram na keyboardzie

3 kocham kebaby

4  lubię jak jest ciepło

5 obecnie jest u nas śniegu po kostki i jeszcze sypie 😭😭😭😭😭😭

~ nie rycz tylko pisz już ten rozdział!!! Mam dość twoich humorków ! Piszesz to dzisiaj i kropka nienawisci na końcu !!!

Help !!!

Chodziłam nerwowo w te i spowrotem po całej jaskini . Pięć grup szukających już rozbroiło swoje bomby i wruciła by odpocząć chodź na chwilę . Jedna już ruszyła pomóc w szukaniu .  Ja też mogła bym już iść pomagać ale Nightwing cały czas karze mi tu siedzieć i trzymać się jak najdalej od bomb . Sprawdzamy jeszcze dwa kontynenty . Australia i Azja .  A najgorsze jest to że zostały tylko cztery godziny .

- Wera usiądź w końcu !!!! - krzyknął na mnie Mal  , gdy przeszedłam przez salę odpraw po raz kolejny dzisiaj . Westchnełam  i spojżałam na niego

- ale jak mam usiąść skoro do wybuchu bomb zostały tylko cztery godziny a Roy'a nadal nie ma ! -krzyknełam na co chłopak westchnął

- rozumiem że się martwisz ale nie masz czym , za chwilę znajdą bombę rozbroją ją i wrucą cali do jaskini tak ? - powiedział łagodnie .

- tak ... tak masz rację - powiedziałam przykładając palce do skroni - powinnam się trochę uspokoić ... przecież co mu się może stać  ? -zapytałam prubujc przekonać do tego samą siebie i skierowałam się do salonu .

Szłam powoli mrucząc co chwilę pod nosem "myśl pozytywnie " .  Szłam blisko ściany w sumie to nie wiem czemu . Tak poprostu .  Weszłam do salonu i usiadłam na sofie

- Wera wszystko w porządku ? - zapytała Megan robiąca coś w kuchni . Spojżałam na nią pytająco - boli cię głowa ? Chcesz jakiejś leki ?

Dopiero po chwili zdałam sobię sprawę że cały czas trzymałam palce na skroni . Odsunełam od głowy ręce i pokiwałam przeczco głową. 

- jest ok Megan - powiedziałam posyłając jej uśmiech . Kosmitka spojżała na mnie smutno.

- Wera , nie muszę czytać ci w myślach by wiedzieć że się martwisz , ale pamiętaj mówimy o Roy'u....  wruci  - powiedziała pewnie. Westchnełam i położyłam się na kanapie

- Wiem ... - westchnełam zakrywając twarz dłońmi . 

Megan wruciła do gotania a ja prubowałam wygonić z mojej głowy wszystkie złe scenariusze . Wszyscy mają racje to przecież  Roy  , poradzi sobie , lada chwilia znajdą bombe , rozbroją ją i wrucą do domu cali.

Po chwili wstałam i pobiegłam do sali odpraw . Jestem pewna że usłyszałam jak ktoś przechodzi przez platwormę.  Wbiegłam do pomieszczenia a moją uwagę przykuli lekko poturbowani Wodnik i Roy ,oraz Superboy który gdyby nie poszarpane nogawki wyglądał by jakby bez szfanku.

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było rzucenie się mojemu narzeczonemu  na szyję .  Chłopak w pierwszej chwili stał zdezoriękowany ,ale gdy ogarnął co się stało odwzajemnił uścisk .

- dobrze że wruciliście ... Kid już zaczynała świrować - powiedział Mal podchodząc do nas

- aż tak się martwiłaś ? -zapytał gdy się od niego odsunełam i obiął mnie ramieniem

- nie miałam czym ... wcale nie wruciliście prawie trzy godziny orzed wybuchem bomb i wcale nie mogłeś tam zginą ,ani wogóle żadnego niebezpieczeństwa nie było - powiedziałam z ironią a  chłopak pocałował mnie w czubek głowy

- zrozumiałem ironię - powiedział i ruszyliśmy w stronę części szpitalnej . 

Gdy lekarka opatrzyła rany mojego narzeczonego  poszliśmy do salonu . Usiedliśmy wygodnie obok Megan i Connera po czym zaczeliśmy rozmawiać . Po chwili jednak usnełam ze zmęczenia .

Obudził mnie dość głosny huk i  trzęsienie. Cała jaskinia się trzęsła . Cała góra się trzęsła! Szybko skoczyłam na równe nogi co było błędem gdyż pod wpływem trzęcienia upasłam na ziemię . Mój biedny kręgosłup.  Po chwili to całe trzęsienie ustało . Chciałam się podnieść ale coś bardzo mnie bolało , tym cosiem była jeszcze nie dokońca zagojona rana po walce z Heleną .

Po chwili przez salon przebiegał Garfield , który na widok mnie leżącej na ziemi podbiegł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Skorzystałam z pomocy i chwyciłam jego rękę.

- nic ci nie jest ? -zapytał gdy już wstałam

- nie chyba nie  - powiedziałam po czym spojżałam na niego - co się stało ?

- siódma bomba ... nie zdążyli jej rozbroić ... - powiedział patrząc na mnie . Westchnełam i ruszyłam w stronę  sali odpraw a chłopak za mną

Gdy dotarłam wszyscy już byli . Omawiali już straty . Na szczęście Nightwing się pomylił i bomba nie zrównała  połowy kontynętu z ziemią. Mimo wszystko straty są dość duże . A no i jakby tego było mało niemamy żadnycj wieści o  Barcie , Lagannie i  Cassie .

Zupełnie nagle włączyły się wszystkie ekrany , a na nich pojawił się ten sam blondyn co ostatnio.

- witajcie ziemianie , jeśli myśleliście że bomby to największe zagrożenie jakie mogło was spotkać to jesteście w błędzie . To była wasza szansa na szybką i bezbolesną śmierć , teraz zostaje wam się zmierzyć z nami . Zostaje nam już tylko zrobić tu piekło na ziemi ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro