piekło na ziemi cz1
Luceeeeek , ale mnie się nie chce tego pisać
~pisz i nie marudź !!!
Nie zmusisz mnie
~zakład ?
NIE !!! Po przedwczoraj się z tobą nie zakładam
~ piszesz już ?
Yyyyy najpierw te pięć faktów o których ostatnio zapomniałam dopiszę ....
1 śpiewam w scholi
2 gram na keyboardzie
3 kocham kebaby
4 lubię jak jest ciepło
5 obecnie jest u nas śniegu po kostki i jeszcze sypie 😭😭😭😭😭😭
~ nie rycz tylko pisz już ten rozdział!!! Mam dość twoich humorków ! Piszesz to dzisiaj i kropka nienawisci na końcu !!!
Help !!!
Chodziłam nerwowo w te i spowrotem po całej jaskini . Pięć grup szukających już rozbroiło swoje bomby i wruciła by odpocząć chodź na chwilę . Jedna już ruszyła pomóc w szukaniu . Ja też mogła bym już iść pomagać ale Nightwing cały czas karze mi tu siedzieć i trzymać się jak najdalej od bomb . Sprawdzamy jeszcze dwa kontynenty . Australia i Azja . A najgorsze jest to że zostały tylko cztery godziny .
- Wera usiądź w końcu !!!! - krzyknął na mnie Mal , gdy przeszedłam przez salę odpraw po raz kolejny dzisiaj . Westchnełam i spojżałam na niego
- ale jak mam usiąść skoro do wybuchu bomb zostały tylko cztery godziny a Roy'a nadal nie ma ! -krzyknełam na co chłopak westchnął
- rozumiem że się martwisz ale nie masz czym , za chwilę znajdą bombę rozbroją ją i wrucą cali do jaskini tak ? - powiedział łagodnie .
- tak ... tak masz rację - powiedziałam przykładając palce do skroni - powinnam się trochę uspokoić ... przecież co mu się może stać ? -zapytałam prubujc przekonać do tego samą siebie i skierowałam się do salonu .
Szłam powoli mrucząc co chwilę pod nosem "myśl pozytywnie " . Szłam blisko ściany w sumie to nie wiem czemu . Tak poprostu . Weszłam do salonu i usiadłam na sofie
- Wera wszystko w porządku ? - zapytała Megan robiąca coś w kuchni . Spojżałam na nią pytająco - boli cię głowa ? Chcesz jakiejś leki ?
Dopiero po chwili zdałam sobię sprawę że cały czas trzymałam palce na skroni . Odsunełam od głowy ręce i pokiwałam przeczco głową.
- jest ok Megan - powiedziałam posyłając jej uśmiech . Kosmitka spojżała na mnie smutno.
- Wera , nie muszę czytać ci w myślach by wiedzieć że się martwisz , ale pamiętaj mówimy o Roy'u.... wruci - powiedziała pewnie. Westchnełam i położyłam się na kanapie
- Wiem ... - westchnełam zakrywając twarz dłońmi .
Megan wruciła do gotania a ja prubowałam wygonić z mojej głowy wszystkie złe scenariusze . Wszyscy mają racje to przecież Roy , poradzi sobie , lada chwilia znajdą bombe , rozbroją ją i wrucą do domu cali.
Po chwili wstałam i pobiegłam do sali odpraw . Jestem pewna że usłyszałam jak ktoś przechodzi przez platwormę. Wbiegłam do pomieszczenia a moją uwagę przykuli lekko poturbowani Wodnik i Roy ,oraz Superboy który gdyby nie poszarpane nogawki wyglądał by jakby bez szfanku.
Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam było rzucenie się mojemu narzeczonemu na szyję . Chłopak w pierwszej chwili stał zdezoriękowany ,ale gdy ogarnął co się stało odwzajemnił uścisk .
- dobrze że wruciliście ... Kid już zaczynała świrować - powiedział Mal podchodząc do nas
- aż tak się martwiłaś ? -zapytał gdy się od niego odsunełam i obiął mnie ramieniem
- nie miałam czym ... wcale nie wruciliście prawie trzy godziny orzed wybuchem bomb i wcale nie mogłeś tam zginą ,ani wogóle żadnego niebezpieczeństwa nie było - powiedziałam z ironią a chłopak pocałował mnie w czubek głowy
- zrozumiałem ironię - powiedział i ruszyliśmy w stronę części szpitalnej .
Gdy lekarka opatrzyła rany mojego narzeczonego poszliśmy do salonu . Usiedliśmy wygodnie obok Megan i Connera po czym zaczeliśmy rozmawiać . Po chwili jednak usnełam ze zmęczenia .
Obudził mnie dość głosny huk i trzęsienie. Cała jaskinia się trzęsła . Cała góra się trzęsła! Szybko skoczyłam na równe nogi co było błędem gdyż pod wpływem trzęcienia upasłam na ziemię . Mój biedny kręgosłup. Po chwili to całe trzęsienie ustało . Chciałam się podnieść ale coś bardzo mnie bolało , tym cosiem była jeszcze nie dokońca zagojona rana po walce z Heleną .
Po chwili przez salon przebiegał Garfield , który na widok mnie leżącej na ziemi podbiegł do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę. Skorzystałam z pomocy i chwyciłam jego rękę.
- nic ci nie jest ? -zapytał gdy już wstałam
- nie chyba nie - powiedziałam po czym spojżałam na niego - co się stało ?
- siódma bomba ... nie zdążyli jej rozbroić ... - powiedział patrząc na mnie . Westchnełam i ruszyłam w stronę sali odpraw a chłopak za mną
Gdy dotarłam wszyscy już byli . Omawiali już straty . Na szczęście Nightwing się pomylił i bomba nie zrównała połowy kontynętu z ziemią. Mimo wszystko straty są dość duże . A no i jakby tego było mało niemamy żadnycj wieści o Barcie , Lagannie i Cassie .
Zupełnie nagle włączyły się wszystkie ekrany , a na nich pojawił się ten sam blondyn co ostatnio.
- witajcie ziemianie , jeśli myśleliście że bomby to największe zagrożenie jakie mogło was spotkać to jesteście w błędzie . To była wasza szansa na szybką i bezbolesną śmierć , teraz zostaje wam się zmierzyć z nami . Zostaje nam już tylko zrobić tu piekło na ziemi ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro