Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lucek i wiaderko weny, czyli spodziewajcie się wszystkiego ...

Ostrzeżenie

Poniższy rozdział został w całości napisany przez Lucka ,z powodu iż chwilowo wena na tę część akcji mnie opuściła i nie chce wrucić. Mogą się pojawić żeczy dzwne , sprzeczne z fabułą i przedewszystkim takie których niebędę w stanie racjonalnie wyjaśnić

~ nie kłam , nie napisałem go sam w całości

Dobra poprawiam wtryniłam się w jednym momencie bo chciałeś ich wysadzić meteorytem . Więc żeby niebyło zostaliście ostrzeżeni...

- popełniacie ogromny błąd -
powiedział po czym z jego z jego ust wydobył się gwizd ,tak głośny że aż ściany jaskini zadrżały . Spojżałam na siostrę... obie dosonale wiemy o tym co gwizd oznacza. Przywołuje smoka.

Po paru sekundach do groty wleciał czerwony smok... wielkości dalmatyczyka może ... i żucił się na mistrza. Patrzyłyśmy na to zszokowane. Dopiero po chwili zauwarzyłam brat obroży na szyji. Musiała go w jakiś sposób kontrolować.

Smok prubował ugryść zapewne byłego już właściciela w sam kark ,ale starzec zrzucił go z siebie , pochwycił za ogon i cisnął nim o ścianę. Następnie sponżał na nas z mordem w oczach.

- pożałujecie tego ...- powiedział głosem przesczonym jadem.

- możliwe ale najpierw będziesz musiał pokonać nas - powiedział ktoś chardo za nami .

Rozpoznałam tem głos . To głos Wally'ego. Odwruciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam cały zespół . Wszyscy byli gotowi do walki . Z tego co widzę nikt nie ma większych obrażeń .

Uśmiechnełam się niemogąc tego powstrzymać. Spojałam na siostrę która również stała z lekkim uśmiechem.
Zupełnie nagle Bart zaczął biec w moją stronę. Patrzyłam na to zdezoriętowana . Spojżałam najpierw na siostrę a następnie za siebie. Dostrzegłam tylko jak mistrz bierze zamach swoim mieczem i wymierza cios prosto we mnie.

Nie zdążę zrobić żadnego uniku. Żadnego skoku w bok , nie jestem w stanie nawet spróbować zatrzymać ostrza telekinetycznie.

Szykowałam się mentalnie na śmiertelny cios jednak zamiast tego, poczułam jak ktoś bez trudu mnie podnosi i szybko przemieszcze się ze mną.

Otworzyłam oczy (które wczeniej zamknełam ) i zobaczyłam twarz Bart'a . Gdybym nie była tak wystraszona i zdezoriętowana to zapewne bym się uśmiechneła.

Kawałek dalej Impuls powoli odstawił mnie na ziemi . Odrazu go przytuliłam co w sumie zdziwiło chłopaka. Brakowało mi go ... po prostu brakowało. Chłopak mimo wszystko obiął mnie ramieniem .

Dopiero po chwili zauwarzyłam że stoję z rudzielcem tuż obok zespołu . Nawet kitty stała obok Nightwing'a . Obruciłam lekko głowę by spojżeć prosto w twarz wściekłego starca i zirytowanej Heleny .

- doprawdy, doprawdy ... zawiodłem się na was dzieci ...

- nie mów tak do nich ! -przerwała mu gwałtownie , tonem nie wznoszącym sprzeciwu Wera.

Poczułam jak Bart wzmacnia uścisk . Podniosłam lekko głowę do góry by spojżeć na jego twarz. Był wyraźnie zły . Patrzył na mistrza tak jakby miał go zabić samym spojżeniem .

Szybko odwruciłam wzrok od chłopaka i znów patrzałam na moje ubrudzone buty.

- macie jeszcze szanse by wrucić , kolejnej niebędzie - powiedział surowo patrząc na nas. Odruchowo spojżałam na moją bliźniaczkę.

Patrzyła na mnie z lekko otwartymi ustami a w jej oczach wyraźnie było widać strach i smutek. Przełknełam ciężko ślinę . Nie wiem jak Peggy ale ja napewno już ku nie pomogę.

- cóż skoro tak ...- odparł niby spokojnie mistrz i żucił cię prosto na mnie i Barta. Chłopak ktory cały czas mnie trzymał zdążył zrobić unik.

Następnie do ataku żuciła się Helena, która zarobiła już u mnie na tytuł wodnej wiedźmy , i ruszyła na Werę . Po tym co czytałam o niej w aktach raczej mnie to nie dziwi.

Nagle niewiadomo skąd przyleciały jeszcze dwie różowe strzały. Jedna prawie trafiła w głowę Roy'a a druga zoscieła skrawek kostiułmu ma ramieniu Wally'emu .

Spojżałam w stronę z której strzały przyleciały i dostrzegłam dwoje łóczników ; dziewczyny o brązowych włosach i chłopaka o blond włosach. Oboje mieli na sobie czarno różowe kostiułmy i celowali do nas z łuków.

Wyrwałam się sprawnie z ramion Barta i stanełam obok niego gotowa by zaatakować. Chłopak i reszta ekipy zrobili to samo. Naukowcy zdążyli już uciec , dzięki czemu było więcej miejsca do walki.

Po chwili wszyscy zostali wciągnięci w wir walki. Postanowiłam najpierw zdjąć łóczników. Są jak narazie jednym z większych niebezpieczeństw . Mogą nas zabić na odległość a jeśli nawer nie ,to strzelając dodatkowo będą przeszkadzać w walce.

Szybko do nich podbiegłam i za pomocą telekinezy cisnełam dziewczyną o ściane przez co straciła przytomność. Chłopak odwrucił się za nią , a następnie po chwili odwrucił do mnie z mordem w oczach. W uamku sekundy naciągnął strzałe na cięciwe i wypuścił w moim kierunku.

W ostatniej chwili udało mi się ją odbić za pomocą telekinezy . Niectety nie zauwarzyłam następniej strzały lecącej w moim kierunku. Udało mi się uskoczyć przed pociskiem ,ale i tak strzała rozcieła mi ramię. Suknełam z bólu i podniosłam go za pomocą telekinezy ,tym samym uniemożliwiając mu jakikolwiek ruch. Uniosłam go do góry i podeszłam bliżej .

- Sorry Cupidyn - poswiedziałam i cisnełam nim o ścianę . Dwoje z głowy

Wruciłam i pomogłam w walce ,ale mieliśmy marne szanse . Z Heleną poszło łatwo , z mistrzem poszło dużo gożej. Cały czas obrywaliśmy a nikomu nie udało się go nawet dotknąć. Kilka osób leżało już nieprzytomnych na ziemi. W sumie to sama ledwo stoję.

Mistrz szykował się do kolejnego uderzenia . Świetnie, przynajmniej jak ginąć to wszyscy . Już szykowałam się na to że będzie trzeba przyjąć cios gdy nagle woda rozbłysła , świecąc bardzo ostrym światłem. Prubowałam zakryć oczy przedramieniem ,ale to nic nie dało.

- Dosyć tego ! -odezwał się spokojny głos za mistrzem . Światło wruciło do normy więc spojżałam na osobę za mistrzem

Była to dość wysoka kobieta o piwnych oczach i jasno brązowych włosach. Na szyji mała skrzela , na sobie czerwoną koszulkę a zamiast nóg miała ogon jak u ryby tylko że w kolorze błękitu. Czy możliwe że jest kobietą z legędy ?

- kim jesteś że śmiesz mi się sprzeciwiać ?!!! Wiesz kim jestem ?!!! -krzyknął zdenerwowany starzec

- jesteś Mistrz Derek przywudca klanu czerwonego smoka... nie ty pierwszy połasiłeś się na potęgę ukrytą w jeziorze , nie dostaniesz jej nigdy - powiedziała spokojnie ale zdecydowanie.

- jak śmiesz się tak do mnie zwracać !!! Kryształ i cała jego moc będzie należała do mnie !!! - krzyknął na nią

- DOŚĆ !!!!- uniosła się , by spojżeń na starca surowo - dość moja cierpliwość się wyczerpała , kierujesz się tylko chciwością , a teraz nastąpi kara - powiedziała a z wody uniosło się coś ala macki i ruszyły w kierunku mistrza.

Chwyciły go za ręce i nogi zaczynając ciągnąć w stronę wody . Mężczyzna rozumiejąc co zaraz się wydarzy zaczął się szarpać i prubował uwolnić się z uścisku

- NIE !!! NIE!!!

-sam to na siebie sprowadziłeś - powiedziała a chwilę potem jego głowa zanurzyła się pod wodę.

Dopiero teraz zaywarzyłam że wszyscy obecni , nie licząc nieprzytomnych łuczników ,przygląda się tej scenie. Kobieto-ryba odwruciła się w naszą stronę patrząc na nas już spokojnym wzrokiem.

- dobrze zrobiłasz zabierając kamień , ale wolała bym być zwruciła go mnie - powiedziała w moją stronę . Odrazu wyciągnełam go z kieszeni a on sam uniusł się do góry i powędrował do jeziorka opadając na dno - tam będzie bezpieczny ... żegnajcie - powiedziała znikając pod wodą

Perspektywa Wera

Ok.... nie potrafię normalnie wytłumaczyć tego co tu się stało. Spojżałam na resztę . Wszyscy byli tak samo zdezoriętowani co .

Po chwili najwidoczniej Judy i jej siostra ogarneły się z pierwszego szoku i otworzyły dwa portale teleportacyjne.

- temtym wyjdziecie w jaskini nowej nadzieji - powiedziała Judy ze spokojem .

Wssyscy ruszyli w jego stronę ale po kilku krokach wszyscy się zatrzymali.

- wyjdziecie ? A ty ? -zapytałam patrząc na nią . Dziewczyna pokiwała głową z lekkim uśmiechem

- ja razem z Peggy wracam na naszą ziemię - powiedziała spokojnie.

- Co ?! Czemu ?! -krzyknął Bart . Dziewczyna wzruszyła ramionami.

- wszędzie dobrze....

- ale w domu najlepiej - dokończyła za nią siostra

- wybacz Bart , ale muszę wrucić do domu i załatwić pare rzeczy i niedokończonych spraw - powiedziała oddalając się w stronę drugiego portalu - portal zamknie się gdy przejdzie przez niego ostatnia osoba ... jak to powiedziała mieszkanka jeziora żegnajcie - powiedziała przechodząc przez portal

Miałam łzy w oczach . Polubiłam tą dziewczynkę , a ona teraz odchodzi. I to jeszcze ... liczyłam że jakoś inaczej pożegna się z Bart'em , i w sumie trochę też liczyłam że nie ucieknie odrazu.

Peggy jak ją nazwała Judy zagwizdała na palcach , a po chwili obok niej stał spokojny już smok . Przeszedł przez portal ,a następnie uczyniła to różowo włosa.

Patrzyliśmy wszyscy jeszcze przez chwilę w miejsce gdzie zniknął portal za dziewczynami i jaszczurem aż z zamyśleń wyrwał mnie głos Roy'a

- wracajmy już ... i tak nic tu po nas...

Zopomniałam jeszcze dodać na początku , ale chcę nominować Wercia7620 a oto pytania dla ciebie

1 ile masz lat ?
2 masz zwierzaka ?
3 jadłaś kiedyś sushi ?
4 ulubiona książka ? Ale nie z wattpada tylko zwykła
5 wiesz że w empiku są wszystkie części tych twoich darów anioła czy co to tam było?
6 ile slodzisz herbatę?
7 miałaś kiedyś psa ?
8 twoja ulubiona piosenka?
9 wolisz budyń czy kisiel?
10 ulubina bajka z dzieciństwa
11 ulubiony film animowany ?
12 nominuj kilka osób zeby było ciekawie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro