Judy Galaxy cz 2
- nazywam się Judy Galaxy i coś mi mówi że chyba przeniosłam się nie w ten wymiar co trzeba . - powiedziała opuszczając gardę . Nastolatkowie za mną spojżeli na nią jak na wariatkę. Ja natomiast przyłożyłam sobie palce do skroni ,po czym je rozmasowałam . wyjełąm telefon z kieszeni i wybrałam numer szefa
- halo dzień dobry szefie , dzwonię bo potrzebuje jeszcze jednego dnia wolnego , ja wiem że dopiero co skończył się mój pierwszy wolny dzień ale mój kuzyn gorzej się czuje i bardzo się o niego martwię ...
- tobie i twojej rodzinie non stop coś się dzieje West ale niech ci będzie ... jutro chcę cię widzieć normalnie w pracy
- dziękuje szefie napewno będę - powiedziałam rozłączając się i spojżałąm na dzieciaki stojące po obu moich stronach patrzące na mnie ze zdziwieniem - a myślicie że jak się tłumaczę jak muszę nagle wyjść z pracy , bo misja ,albo jak przez nie nie zdążam do roboty ? - zapytałam na co udali że wcale na mnie nie patrzyli , przewruciłam oczami - dobra niewarzne Judy jak dostałaś się do mojego mieszkania i kto zrobił wczorajszy bajzel ?
dziewczyna jakby dobiero teraz sobie o czymś przypomniała ; zmeiszanie jej twarzy ustąpiło miejsca przeażeniu . Chwyciła się za włosy i zaczeła za nie lekko ciągnąc
- nie ... nie ,nie , nie,nie, nie ... jest źle ... oj nie dobrze ... jest bardzo źle ...- mówiła chodząc w nerwowo - trzeba powiadomić ligę - powiedziała i chciała mnie wyminąć ,ale jej nie pozwoliłam
- nie nie nie , najpierw to ty mi wszystko pokolei wyjaśnisz a dopiero potem zdecydujemy czy powiadomić ligę - powiedziałam odwracając się do stojących za mną nastolatków .... których już nie było . Pewnie zmyli się po pytanu o bajzel . Blondynka patrzyła na mnie prosząco dwukolorowymi oczami , co w sumie dopiero teraz zauwarzyłam (jedno oko ma niebieskie a drugie brązowe ) a myślałam że jestem bardziej spostrzegawcza - siadaj i opowiadaj - powiedziałam tonem niewnoszącym sprzeciwu . Dziewczyna zrobiła co jej kazałąm i doszłam do smutnego faktu . Coraz gorzej ze mną . Pomału zmieniam się w Batmana!!!!!!!
- zaczeło się od tego że na mojej ziemi walczyłam razem z resztą zespołu z takim złoczyńcą , nazywał się Alfonso Blackdevil , do długiej walce udało nam się go pokonać i zamknąć w szklanym więzieniu, ale mimo wszystko był niebezpieczny. Blackdevil potrafił wywołać w karzdym atak paniki jeśli tylko spojżał mu w oczy ,do tego porafił zaglądać w głąb duszy i zdradzać ludziom ich największe pragnienia i sprawić że będą mu posłuszni ... po tym jak udało nam się go zchwytać ,stwierdziliśmy że jest zbyt dużym zagrożeniem . Miałam się z nim teleportować do więzienia na którym by się nim zajeli i nikomu by nie zrobił krzywdy . Nawet prawie mi się udało , bo tepleportacja na niewielkie odległości jest łatwa , gorzej z tą daleką , byłam maksymalnie skupiona i wtedy wbiegł Mały Flash krzycząc że chce mieć siostrę. gdy otworzyłam oczy byłam na korytarzu , a Blackdevil nie był już więźniem bo więzienie nie wytrzymało podczas przenoszenia i zaczeliśmy walczyć. On rzucił się na mnie więc zaczełam się bronić ... -powiedziała dziewczyna
przez chwilę analizowałam wszystkie informacje jakie otrzymałam od ... na oko dwunastolatki . Czyli na jej ziemi nie ma takiej osoby jak Wera West a ponieważ Wally wydarł się że chce siostrę to przeniosło ją na inną ziemię . OK to jest do zrozumienia , ale że prubowała się teleportować z groźnym więźniem SAMA . Toż to głupota totalna . A wszyscy mówią że to ja Wally i Bart jesteśmy coś nie tego .
- dobra June... ? - zapytałm patrząc na nią
- Judy - poprawiła mnie
- jasne , Judy powiec mi kto normalny wysyła dwunastolatkę samą z groźnym przestępcą co ?! - nie mogłam powstrzymać się od krzyknięcia trzech ostatnich wyrazów.
- ej ! Mam trzynaście lat a po zatym na mojej ziemi moją mentorką jest Black Canary , wiem jak skopać tyłek - powiedziała wskazując na siebie palcem. Strzeliłam sobie faceplam i jęknełam zirytowana . Nigdy nie będę miała dzieci , jeśli będzie trzeba to nawet własnego męża wykastruję.
- dobra blondyneczko ty tu siedź uwarzaj na tą rękę bo jest złamana a ja pójdę się szybko ogarnąć - powiedziałam na co dziewczynka przweruciła oczami.
Pobiegłam do pokoju , ubrałam czarne rurki i żółty top a na to czerwoną bluzę z błyskawicą którą kiedyś kupiłam na wyprzedarzy . Uczesałam włosy i po równ o ośmiu sekundach stanełam przed blondynką która patrzyła na mnie zdziwiona.
- a tak wogóle to jestem Wera West, jesteś może głodna ? - zapytałam idąc do kuchni.
- West ? Jesteś spokrewniona z Wallym ? - zapytała wchodząc do kuchni . Właśnie skończyłam smarować kanapki masłem - zresztą niewarzne ! Co z Blackdevil'em ?! - krzykneła ,westchnełam i wyciągnełam telefon
- Nightwing jesteś mi potrzebny i to za chwilę w moim mieszkaniu - powiedziałam i się rozłączyłam .
- i co ?! - krzykneła
- czekamy .... - powiedziałam i dokładnie wteym samym momencie coś chwyciło mnie za gardło i podniosło go góry . Zaczełam się wiercić by napastnik w końcu mnie puścił lub chodź trochę poluzował uscisk ,ale to nic nie dało. Powoli zaczynało mi brakować tlenu...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro