Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

jaskinia nowej nadzieji

Różowo włosa biegła po dachach co chwile przenosząc się na kolejny. Wiedziała że musi z powrotem przekonać do siebie blondynkę. Nadal nie wie jak to zrobić . Wie natomiast że spokojną rozmową nic nie wskura . Obie od dawna są skłucone.

Kitty staneła w końcu na skraju jednego z dachów i krzykneła zła , lecz zamiast zwykłego krzyku z jej ust dało się słyszeć pisk , zbliżony do krzyku Black Canary .

Wszystko ją drażni a zachowanie starszego od niej blondyna nie pomaga. Znowu podpadł jemu. Wszyscy wiedzą że On nie zna litości i że nie zawacha się zabić całej trójki jeśli tego będzie wymagała sytuacja .

Z budynku na którym obecnie stała nastolatka wyszła dwójka jej rówieśników w tym właśnie wspomniana blondynka . Dziewczyna spojżała z litością na jej towarzysza .

- nie martw się siostro , wyciągnę cię z tego ....

Perspektywa Judy

Szłam z Bartem ulicą w stronę bloku w którym mieszkam z Werą. Chłopak uparł się że chce iść na pizzę , więc w końcu się zgodziłam ... a właściwie to nie chłopak na siłe wyniusł mnie z domu i postawił dopiero przed pizzerią. Jak zadzwoniłam do Wery żeby mu coś powiedziała to stwierdziła że jak wyjdę z domu to dobrze mi zrobi.

Najgorsze jest to że czuję się obserwowana od kilku dni . I to niewarzne gdzie jestem w domu , strażnicy , w terenie na misji ... tak jakby ktoś śledził karzdy mój ruch . Gorsze od tego wszystkiego jest chyba tylko to że zdawało mi się kilka razy że widzę Kitty , ale to nie możliwe ... jest zamknięta w klasztorze .

Nagle coś szarpneło mnie w bok . Spojżałam zdezoriętowana na Barta który trzymał mnie za ramię .

- patrz gdzie chodzisz , prawie wpadłaś na lampę - powiedział wskazując głową latarnię . Spojżałam na nią . Muszę przestać tyle myśleć - wszystko w pożądku ?

- no pewnie - powiedziałam z uśmiechem . Bart patrzył na mnie podejźliwie - serio zastanawiałam się tylko co mogła bym kupić bliźniaką ich urodziny są coraz bliżej -powiedziałam zadowolona że zdołałam skłamać tak że nawet to prawda . Urodziny rudego duetu coraz bliżej ...

Perspektywa Artemis

Chodziłam razem z Megan po galeri szukając preztu dla mojego chłopaka i jego siostry . Ich urodziny są naprawdę blisko a ja nie mam dla nich prezętu . Zresztą nietylko ja . Podejżewam że jak nic nie znajdę to kupię im po dużej paczce słodyczy a i tak się ucieszą.

Ponadto byłam wczoraj u ginekologa . Dziecko dobrze się rozwija , nie ma powodów do obaw . Muszę tylko uwarzać na to co jem i oczywiście zero alkocholu . Wogóle będzie trzeba w końcu przekazać wielkie wieści zespołowi .

- Artemis zobacz może ta ? -powiedziała kosmitka pokazując na sukienkę z wystawy . Liczna koronkowa , przed kolano z głdkim dołem .

- raczej nie ... prędzej dla Judy tylko musiała by być niebieska - powiedziałam przygldając się sukience .

-a ty masz jakiś pomysł ? - zapytała gdy weszłyśmy do sklepu

- nie , ale coś wymyślę a jak nawet nie to dam im coś z czego zwasze się cieszą powiedziałam przeglądając sukienki z wieszaka

- czyli ?

- czyli wielki worek słodyczy - powiedziałam , po czym obie się zaśmiałyśmy. Poczułam wibracje w kieszeni . Wyciągnełam telefon gdzie był SMS od Batmana

- zbiórka w twierdzy obowiąskowa , dla wszystkich - przeczytałam po czym spojżałam na Megan która dostała takiego samego SMS co ja .

Perspektywa Wery

Stoję obok platwormy Z.E.T.A w strażnicy i czekałam razem z resztą na Artemis ,Wally'ego , Megan , Tim'a i Jaime'go . Pewnie ten najszybszy i tak będzie ostatni. Chodziłam w kółko z nudów i patrzałam w sufit .

- Wera zaraz wyżłobiesz fosę w podłodze - usłyszałam głos mojego chłopaka jednak nie zareagowałam na niego jakoś szczególnie

- acha - mruknełam nie przestajc chodzić

- Wally cię staranuje - stwierdził podchodzc trochę bliżej

- jak zawsze

- co ty taka nijaka ? -zapytał orzytulając mnie od tyłu . Uśmiechnełam się lekko .

- nie wiem mam zły dzień - powiedziałam odwracając się do niego przodem i też go przytuliłam .- nie wiesz co chce Batman ? Bo z chęcią wruciła bym do domu, zakopała pod kołdrą i najlepiej to poszła spać

- a co nie wyspałaś się ?

- no trochę ... - specjalnie przeciągnełam ostatnią literę .

- mówił wam ktoś że słodko razem wyglądacie - zapytał Wally który w tym momencie pojawił się w strażnicy. Spojżałam na niego z mordem w oczach
- Wally spadaj !- warknełam na co on podniusł ręce w geście obronnym.

- dobra zluzuj majty siostra , drzesz się na mnie tak jak wtedy gdy miałaś ogólnego focha bo zgubiłem twój żółty kocyk od Barry'ego ...-powiedział odchodząc

- pragnę zauwarzyć że nadal go nie oddałeś !!!! -wydarłam się za nim. Roy zaśmiał się . Spojżałam na niego zła - i co się smiejesz ?! To był mój ulubiony kocyk

- na urodziny kupię ci nowy - powiedział a w tedy pojawiła się reszta osób na którą czekaliśmy .

Batman podszed do nas i po kródkiej ,aczkolwiek nie potrzebnej mowie  podszedł do platwormy , wcześniej każąc iść za nim.

Przenieśliśmy się do wnętrza góry . Najlepsze jest to że sala do której weszliśmy wyglądała jak sala odpraw w górze sprawiedliwości .. która została wysadzona przez Kaldura ...

- witajcie w górze , a właściwie jaskini nowej nadzieji - powedział batman - po wybuchu  góry sprawiedliwości stwierdziliśmy że potrzebujecie własnego miejsca spotkań i odpoczynku po misjach .  Pozatym wygodniej będzie wam mieszkać tu niż w strażnicy - powedział na co prychnełam . Czyli już chcą się nas pozbyć ze strażnicy.

Batman dalej coś mówił ale zabardzo go nie słuchałam; skupiłam się bardziej na tym co mówi dopiero gdy ręka Barta wystrzeliła do góry

- Impuls ?

- a tak właciwie to gdzie znajduje się jaskinia ? - zapytał . Chyba po raz pierwszy  zadał mądre pytanie ... chociaż głupich pytań nie ma ... to inaczej  zadał normalne pytanie

- jesteśmy  wewnątrz góry Mount Everest  - powedział jak zwykle oschle Batman .  To se nie pobiegamy na zewnątrz . Nastęny w jaskini pojawił się Zielona Strzała który miał zabawić się w przewodnika. 

Całą jaskinię przeszliśmy chyba w godzinę ... możecie mi wierzyć na słowo jest ogromna ...  jest tu po kolei , kuchnia ,salon, garaż z wyjazdem dla motocykli prowadzący przez ogromną platwormę Z.E.T.A , sala do walk , sala do treningów , dużo łazienek , szatnie ... dokładnie cztery , sala odpraw ,biblioteka ,  pokoje dla mieszkańców , kilka wolnych pokoi i te dla członków zespołu którzy tu nie mieszkaja ,ale mogą zostawać na noc , no i pół szpitala .... dosłownie całe piętro to piętro szpitalne . Nawet lekarzy sprowadzili . Dokładnie dwóch . Susan i Artur Smith . Małżeństwo  i z tego co z nimi porozmawiałam (echem echem urzywałam prędkości podczas oprowadzanie echem echem ) mają dwie córki.

Gdy wszystko było oprowadzone , nieźle zdenerwowany Zielona Strzała opuścił  jaskinię  ,klnąc pod nosem zarówno  na młodszą jak i starszą część zespołu .  Wszyscy rozsiedli się na kanapach w salonie a dla młodzieży dla której miejsca już nie było (ehem ehm Bart i Virgil ehem ehem)  usiedli na podłodze . 
Po ok godzinie rozmowy o ... tak właściwie niczym ,któryś z chłopaków ,tych młodszych , dla żartu krzyknął że trzeba to oblać . Niestety faceci to duże dzieci i Dick wziął to na serio . Zabrał ze sobą Roy'a ,Wally'ego i Connera ,po czym wyszli do sklepu .  Kaldur też chciał iść  ale ,musiał odebrać telefon ,a oni na niego nie poczekali .  Biedny Wodnik ... 

Na szczęście na wesołą ekipę nietrzeba było długo czekać ,bo po zaledwie pół godzinie wrucili obładowani chipsami i alkocholem . Dick zaczął wszystkim rozlewać ,ale ja i Artemis grzecznie odmówiłyśmy . Artemis dlatego że w ciąży a ja pfff... po co mam pić skoro i tak się nie upiję. A Roy'owi zabroniłam upić się do nieprzytomności bo ja go potem do domu prowadzić nie będę.  Koniec ,końców po godzinie powiedziałam że wracam do domu a Judy powiedziałam tylko że ma niesiedzieć za długo .

Perspektywa Judy

Wera wyszła po około godzinie . Szkoda ... ale lepiej dla mnie . Przynajmniej jak komuś uda się podpieprzyć starszym flaszkę to będę mogła się napić. Co chwile się z czegoś śmialiśmy .

Po dwóch godzinach większość poza Artemis ,Wally'm i Kaldurem byli całkiem pijani . Właściwie to nie wiem dlaczego Artemis nie piła ...  w karzdym razie Bart stwierdził że trzeba to wykorzystać i podpieprzyć jedną flaszkę . Wszyscy wypilimy jedną , potem drugą , trzecią...

Perspektywa Barta

Jestem idiotą.  W sumie wypilimy cztery flaszki ale zapomniałem że ja mam szybki metabolizm a reszta jest schlana . Dotego dostałem ochrzan od Wodnika i Wally'ego za to że znowu ja wszystkich upiłem . Za karę musiałem wszystkich odstawić do domu i tłumaczyć się ich rodzicą. W tym momencie odprowadzam Judy . Wera to mnie chyba zabije ...

Idziemy ulicą , na szczęście nie ma dużo ludzi ,a właściwie to prawie wcale . Mógłbym co prawda wziąść ją na ręce i pobiec pod drzwi do mieszkania Wery ,ale wolę nie ryzykować tym że zwymiotuje .

Dziewczyna nawet nie wyglądała by ja pijaną gdyby nie to że musz ją prowadzić . Nadal wygląda śliczne . Dlaczego jest tak że przy niej zachowuję się jak totalny idiota i niedorozwój ? Wera często mi powtarza że to wszystko przez geny  Barry'ego . Może to prawda ?

Gdy doszliśmy do mieszkania rudej . Zapukałem do drzwi . Po chwili usłyszałem kroki i drzwi otworzyła  zaspana Wera . Jak zobaczyła Judy to myślałem że mnie zamorduje .

- Bart odprowadź Judy do łóżka a nas czeka powarzna rozmowa ... znowu ...

He he he Bart znowu upił Judy ... chyba zabronię mu spożywania alkocholu . Wkarzdym razie wpadłam na genialny pomysł. No dobra Lucek wpadł ...
Jeśli chcecie piszcie w komentarzach pytania do bohaterów (i Lucka) na ktore wszyscy odpowiedzą w następnym rozdziale .  I co  wy na to ? 

Koala🐨
No i Lucyfer też😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro