idealność oczami Judy cz.2
Szłyśmy z Peggy ulicą co chwilę śmiejąc się z jej głupich komentarzy na temat innych ludzi . Oczywiście obie miałyśmy w ręku po kebabie na który siostra poprostu zapragneła iść . Najgorsze jest to że poprostu wewnętrznie czuję że coś jest nie tak. Nie mogę stwierdzić co dokładnie ,ale ja to wiem . Nagle obok nas przeszedł chłopak w naszym wieku . Miał czarne włosy i niebieskie oczy ... jestem pewna że go znam .
- ała - warknęłam gdy Peggy udeżyła mnie łokciem w żebra.
- co ty zakochałać się w Drake'u ? - zapytała zdziwiona .Spojżałam na nią jak na głupka
- kim ? - zapytałam zdziwiona - no Timie Drake'u , temu co cię mijał , jakiś czas temu został sierotą ... adoptował go Wayne ...- mówiła patrząc na mnie jak na nienormalną
- nie pod tym względem patrzyłam ...- powiedziałam przyszpieszając
- to pod jakim ? - zapytałą doganiając mnie
- sama nie wiem .. jakbym go znała - powiedziałam wzruszając ramionami
- mało prawdopodobne , w życiu nie zamieniliście nawet słowa ...
perspektywa Wery
- czyli że co ? nie da rady jej obudzić ? - zapytałam lekko zła . Susan pokiwała przecząco głową
- w karzdym razie my nie damy rady ... musi się obudzić sama - powiedziała zmęczona lekarka .
- ale jak ma się tam sama obudzić skoro śni jej się coś przyjemnego ?- zapytała Artemis
- nie wiem nie jestem psychologiem tylko lekarzem - odparła przecierając oczy
- może sprubujemy ją obudzić ...
- Megan słyszałaś to nic nie da - przerwał jej mój brat . Podbiegłam do niego i zakryłam usta ręką
- jak zaczełaś to skończ - powiedziałam
- sprubujmy ją obudzić we śnie , odrazu mówię że chodzi mi o to by przenieść kogoś w świat jej snu i powiedzieć że to co jej się śni nie jest prawdziwie i sprubuje ją obdzić - wyjaśniłą kosmitka
- no dobra ale kto się zgodzi na coś takiego ?...
Perstektywa Judy
- Peggy ja nie chcę - jęczałam opierając się ciągnącej mnie za rękę siostrze
- Judy nie zachowuj się jak dziecko - odparła dalej mnie ciągnąc
- ludzie siępatrzą puść mnie - jęczałam dalej
- dobra - powiedziałą puszczając mnie , a ja upadłam na ziemię. spojżałam zdezoriętowana na śmiejącą się siostrę
- MARGARET !!!! WARIATKO !!!!!- wydarłam się na nią. a ona zaniosła się jeszcze większym śmiechem .- więcej niegdzie z tobą nie idę - mrunełam wstając
- jasne , jasne zawsze tak mówisz ,a teraz chodź ...
perspektywa Artemis
- Bart ,ale jesteś absolutnie pewny ? - zapytałam go po raz kolejny , przytulając się do Wally'ego .
- no pewnie , przecież ktoś musi - powiedział siadając na stołku
- tylko jej am nie zraź do siebie - zażartował mój chłopak żeby trochę rozluźnić atmoswerę
Megan usiadła na krześle , na przeciwko nastolatka , a po chwili jej oczy zrobiły się zielone ...
Perspektywa Bart
zamknąłem na chwilę oczy a gdy je otworzyłem byłem w Gotham . W swoich normalnych ubraniach . Reżałem się do okoła a mój wzrok zatrzymał się na dwuch dziewczynach w moim wieku . Jedną z nich była Judy opierająca się jakiejś różowo włosej dziewczynie prubującej ją gdzieć prowadzić . W końcu ta druga ją puściła .
- MAGRARET !!!!!WARIATKO !!!!!!! - krzykneła blondynka na śmiejącą się różowo włosą . Podeszłem trochę bliżej i przyjżałem się dokładniej nieznanej mi dziewczynie . Wyglądała niemal tak samo jak moja ukochana . Różniły się tylko kolorem włosów . Wymieniły jeszcze chyba dwa zdania i ruszy w kierunku boiska do koszykówki .
Postanowiłem że żeby ją obudzić muszę z nią pogadać i podbiegłem i ich stronę. zatrzymałem się przed boiskiem. Akurat w tym samym momencie piłka którą grały nastolatki odbiła się od kosza i potoczyła się prosto pod moje nogi . Obie dziewczyny odwruciły się w moją stronę z uśmiechem . Podniosłem piłkę i podeszłem do blondynki podając jej piłkę
- proszę bardzo Judy - powiedziałem na co obie na mnie dziwnie spojżały
- my się znamy ? -zapytała zdziwiona . Jej koleżanka pokiwała przecząco głową lustrując mnie wzrokiem
- tak znamy się jestem Bart nie pamiętasz ?- zapytałem pamiętając że to tylko jej sen
- nieeee przypominam sobie - powiedziała odpychajac lekko moją rękę z piłką. Różowo włosa podeszła do nas , stając tóż obok
- Judy chodź już mama będzię się o nas martwić - powiedziała, na co Judy skinełam głową .
Mineły mnie , jednak ja zdążyłem złapać blondynkę za nadgarstek ,tym samym ją zatrzymując . Dziewczyna westchneła i odwruciła się w moją stronę.
- chcesz czegoś ? - zapytała zirytowana
- serio nic nie pamiętasz ? Wypadów na pizzę , wspólnych misji , maratonów filmowych , spacerów , wspólnych wyjść ? - zapytałem a w oczach dziewczyny zauwarzyłem coś jakby wachanie . Plus dla mnie - naprawdę nic ci nie mówi że to niedzieję się na prawdę ? Że to nie fikcja ? Wytwór twojego umysłu ?
-koleś zostaw moją siostrę w spokoju - powiedziała różowo włosa odpychając mnie od blondynki. Siostrę ? Dobra Bart później będziesz o tym myślał
- Judy wiesz że to nie jest żeczywistość , zrozum musisz się tylko obudzić -powiedziałem spokojnie wyciągajac rękę w jej stronę . Po chwili niepewnie zrobiła to samo ...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro