Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

decyzja

- nie - powdziałam mijając Katharinę w drzwiach łazienki

- ale Wera no pomyśl , przecież ....

- NIE i mówię to ostatni raz - powiedziałam wchodząc do mojego pokoju i zamykając drzwi. Mocno zdenerwowana usiadłam na łóżku .

Mam dość takiego życia , a Katharina ostatnio staje się natrętna i irytująca . Mam nadzieje że to chwilowe bo zwariuję . Chwyciłam zdjęcie które ostatnio znalazłam za wycieraczką i na nie spojżałam. Nie jest to pierwsza rzecz z dawnego życia którą znalazłam ,lub ktoś mi podrzucił. Zwykle są to zdjęcia z przyjaciółmi, z Flashem lub poprostu te na których się wygłupialiśmy.

Usłyszałam zamykanie drzwi wejściowych. Kata pewnie gdzieś poszła. Westchnełam i spojżałam na wszystkie zdjęcia jakie mam . Na karzdym jestem z kimś innym i na tylko jednym jesteśmy całą drużyną. Tęsknie za nimi, ale już postanowiłam nie będę niszczyć im życia po raz drugi.

Po chwili usłyszałam jak ktoś wali w drzwi. Zignorowałam to i dalej wpatrywałam w zdjęcia. Na wszystkich jesteśmy uśmiechnięci i zadowoleni. Teraz już się tak nie uśmiecham , w każdym razie nie tak szeroko.

Po raz kolejny usłyszałam pukanie. Dobra Wera nie reaguj zaraz sobie pójdą lub pójdzie . Nie mam zamiaru z nikim rozmawiać. W dumie mogła bym spławić niezapowiedzianego gościa , ale mi się nie chce .

W końcu wstałam i ruszyłam w kierunku korytarza. Otworzyłam drzwi w które ktoś walił od dobrych pięciu minut. Gdy tylko je otworzyłam zamarłam. Sześć lat mineło ... sześć lat... zdążyłam zemścić się za tą bombę i ułożyć sobie życie na nowo. A teraz przed drzwiami stoi on . Sama stoję jak idiotka niemogąc się nawet ruszyć . Spuściłam głowę w dół niemogac już patrzeć , w jego stronę. Skrzywdziłam go .... ich ... wszystkich...

- Wera ...- powiedział w kocu przez co znowu na niego spojżałam - ty żyjesz ?

Miałam wielką gulę w gardle. I co ja mam mu teraz powiedzieć ? Że co że tęskniłam ? Że chciałam wrucić ? Że, że to dla ich dobra ? Nie uwierzy . Po chwili milczenia która zdawałas się trwać wieczność postanowiłam się odezwać

- jak widać - powiedziałam odsuwając się od drzwi i wpuszczając go do środka. Skierowałam się prosto do kuchni , która jest połączona z salonem ,a on stanął i oglądał salon

- nadal pijesz tą niedobrą kawę ? -zapytałam wyjmujac szklanki.

- pamiętasz jeszcze jaką kawę piję ? A myślałem że już o nas zapomniałać - powiedział z wyrzutem . Westchnełam . W sumie się nie dziwię.

- wszystko pamiętam - mruknełam pod nosem i zalałam kawę . Następnie położyłam szklanki na stole i usiadłam na kanapie. Po chwili usiadł obok mnie.

- Dlaczego ? -zapytał w końcu . Wiedziałam że o to zapyta i nawet nie myślałam nad odpowiedzią czy jakimś skomplikowanym wywodem .

- nie wiem - powiedziałam kręcąc głową . Chłopak złapał się za głowę. Wypuszczając powietrze .

- jak to nie wiesz ? -zapytał zły . Westchnełam i odwruciłam się w jego stronę

- nie wiem! No po prostu nie wiem ! Na poczatku chciałam wrucić , naprawdę chciałam ! Ale nie chciałam wam życia niszczyć Roy ! Nie znowu ! - krzyknełam i schowałam twarz w dłoniach. Po chwili poczułam jak chłopak kładzie mi ręke na ramieniu.

-Wera życie to ty nam zniszczyłaś gdy zniknełaś , nikt jeszcze nie pogodził się z twoją śmiercią w 100% , karzdy liczy że za chwile wbiegniesz do salonu w górze i zaczniesz się pytać co się stało że siedzą tacy markotni

- są razem ? -zapytałam na co Roy pewnie się zmieszał - Wally i Artemis są razem prawda ? -zapytałam dopiero teraz odwracając głowę w jego stronę. Pokręci tylko z niedowierzaniem głową

- tak , są razem - powiedział a ja znowu skierowałm wzrok na buty lekko się uśmiechając się lekko.

- wiedziałam że tak będzie

I teraz zapadła niezręczna cisza . Chciałam ją przerwać ale nie wiedziałam jak. Było mi strasznie głupio i niekondortowo rozmawiać właśnie z Roy'em. Sześć lat temu niebardzo go lubiałam , a raczej tak to tłumaczyłam. Dopiero po tym jak wybuchłam zdałam sobie z tego sprawę, że tak naprawdę to go kocham . Chodź pewnie nigdy bym się do tego głośno nie przyznała , a teraz siedzę w jego towarzystwie , po sześciu latach i nie mam pojęcia co mu powiedzieć ani jak się zachować.

- wrócisz ? - zapytał z wyczuwalną nadzieją w głosie, spojżałam na niego zdziwiona - wrócisz do domu ?

- nie wiem Roy - powiedziałam cicho - nie wiem

- nie mogę cię do tego zmusić choć bym chciał więc jeśli będziesz chciała , to zostaję tu na dwa dni , jeśli będziesz chciała wrucić ze mną to daj mi znać - powiedział wstając ,a następnie skierował się na korytarz. Po chwili usłyszałam jak drzwi do mieszkania otwierają się a następnie zamykają. Wesychnełam i położyłam się na kanapie . Kilka łez spłyneło mi po policzkach.

Tęskniłam za nim , tęsknię a resztą .... mogę wrucić . Mam okazję , z nim będzie mi łatwiej ,ale ... nadal się boję. Z drugiej strony czy powinnam ? Nie było mnie orzez,bardzo długi okres czasu . Będą wściekli . A rodzice ? Oni są jedną wielką zagadką . No ba jak mogą zareagować . Wally to napewno mnie znienawidzi.

Nie mam pojęcia ile tak leżałam ,ale w pewnym momencie poprostu zasnełam ...

Rano obudziłam się na ziemi ,co w sumie mało mnie zdziwiło ,często moje spanie na kanapie tak się kończy. W głowie cały czas miałam proźbę Roy'a . Może powinnam ...

Pokręciłam głową i wstałam z podłogi. Swoje kroki odrazu skierowałam w stronę pokoju Kathariny. Zapukałam cicho i otworzyłam drzwi. Spała na fotelu a w ręku miała książkę. Odwruciłam się i poszłam zjeść sniadanie . Po posiłku poszłam do pokoju . Wyjełam z pod łużka walizkę i zaczełam pakować do niej ubrania. Właściwie to je wrzucałam. Gdy chwyciłan mój kostiułm zatrzymałam się i usiadłam na łóżku . Nogą zamknełam walizkę i spowrotem wsunełam ją pod łóżko. Przypomniały mi się wszystkie misje , akcje i wspólne spotkania w górze i poza nią.

A co jeśli Roy kłamał ? Nie mówił mi prawdy o tym wszystkim , tylko tak mówił ? Co w tedy ? Zniszczę życie im i sobie . Z drugiej strony po co miałby kłamać ?

Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi . Schowałam kostiułm pod poduszkę i spojżałam na zegarek.

- Wera mogę ? - usłyszałam dość cichy głos Katariny .

- tak jasne wchodź - powidziałam nawet nie wstając z łóżka . Drzwi otworzyły się ,a do mojego pokoju weszła zielonooka. Oparła się o drzwi i spajżała na mnie dziwnie.
Było widać że jest zadowolona , dotego zmieszana i lekko wystraszona.

- coś się stało ? - zapytałam robiąc jej miejsce obok siebie . Dziewczyna usiadła obok mnie.

- sama nie wiem ... po wczorajszej wymianie zdań wyszłam z domu i poszłam na siłownię. Poszłam na bieżnie i po chwili obok mnie pojawił się chłopak. Wysoki , dobrze zbudowany, brązowe oczy , włosy też ... takie lekko przydługie . No i biegamy tak dłuższą chwilę i po chwili zaczynamy rozmowę. No i tak gadalismy gadaliśmy no i on mnie na randkę zaprosił , ja ci przysięgam że byłm trzeźwa , no i się zgodziłam i się umuwiliśmy na dzisiaj ,a ja się teraz stresuje - powiedziała patrząc na mnie proszącym wzrokiem .

- i co ja mam ci powiedzieć ? -zapytałam zdziwiona . Przewruciła zirytowana oczami .

- no nie wiem , że będzie dobrze ? Że sobie poradzę ? No chociaż nie przejmój się ? -zapytała ironicznie na co tym razem ja przewruciłam oczami.

- no co ja z tobą mam .... - jęknełam . Kontem oka widziałam jak Kata macha nogami pod moim łóżkiem i w pewnym momencie w coś uderzyła. Skrzywiła się i spojżała pod łóżko. Po chwili zdziwiona wysuneła walizkę. I ją otworzyła

- wyjeżdzasz ? Zostawiasz mnie ! - krzykneła zdenerwowana . Spojżałam na nią z niecodziennym spokojem .

- nie wiem i nie krzycz - powiedziałam spokojnie . Kata wstała i kopneła walizkę.

- co się z tobą dzisiaj dzieje ?! Odkąd tu weszłam jesteś dziwna , zwykle się tak nie zachowujesz !....

- odwiedził mnie stary przyjaciel - przerwałam jej w pół wypowiedzi .  Spojżała na mnie zdziwiona i zaczeła kręcić z niedowierzaniem głową. Nigdy nie mówiłam jej nic o dawnym życiu

- dawny przyjaciel cię odwiedził .. nie no super poprostu ! I czym cię przekonał co ?! Źle ci tu ?! Serio nie wiem co ci nagadał ten dupek ,ale ....

- skończ już ! - krzyknełam wstając . Niemal natychmiast ucichła chyba lekko wystraszona.  Podeszłam do niej   tak blisko że rozdzielała nas tylko walizka - posłuchaj. Mnie.uważnie. możesz obrażać mnie , moje rzeczy i umiejętności ,ale NIE POZWALAJ SOBIE NA OBRAŻANIE MOICH PRZYJACIÓŁ CZY RODZINY ROZUMIESZ ! - krzyknełam zdenerwowana . Katharina patrzył na mnie zdezoriętowana i widocznie zdziwiona . Odkąd z nią mieszkam nigdy nie podnosiłam głosu. Dziewczyna pokiwała tylko głową i opuściła mój pokój z dumnie uniesioną głową.

Spojżałam na walizkę i powtórnie upadłam na łóżko.  Dlaczego ja muszę mieć tak spaprane życie . Nie musiało takie być , sama je tak ukształtowałam , pozorując moją śmierć . I teraz cierpię .  

Stwierdziłam że nawet jeśli nie wracam to wypadało by poinformować o tym Roy'a . Przez to wszystko nie zapytałam się go gdzie mogę go znaleść. Wera spokojnie to jest Roy napewno coś zostawił.

Spojżałam na zdjęcia które przełożyłam  na szafkę nocną. Ostatnio zauwarzyłam że na karzdym jest numer ,ale nie wiedziałam co one oznaczają.  Poukłdałam je w kolejności od pierwszego które dostałam i  z liczb utworzył się numer telefonu , zapewne mijego rudego przyjaciela. Uśmiechnełm się pod nosem i chwyciłam telefon. Podjełam decyzję . Wykręciłam numer i czekałam . Po dwóch sygnałam usłyszałam  głos rudzielca

- halo ?

-cześć Roy , to ja uznałam że nie zależnie od mojej decyzji pewnie będziesz chciał ją poznać więc dzwionię ...

- więc zdecydowałaś się ? -zapytał z nadzieją

- więc...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro