Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Artemis ma raka !!!!!

Wbiegłam do domu Artemis i Wally'ego  po czym stanełam w salonie .

- Artemis , gdzie jesteś ?! 

- w łazience - usłyszałam jej cichy lekko przerażony głos .  Od  razu  tam podeszłam . Artemis siedziała na zamkniętej desce klozetowej i trzymała coś w rękach , ale niebardzo wiedziałam co .

- stało się coś ?

- więcej z tobą debilu nie gadam zobacz - powiedziała podając mi to co trzymała w rękach . To był test ciążowy !!!! WYNIK POZYTYWNY !!!!!! Patrzyłam to na test to na Artemis z  otwartą gębą . Nie wierzę ... po prostu nie wierzę!!!! Będę CIOCIĄ !!!!!! podeszłam i przytuliłam mocno blondynkę .

- gratulacje - powiedziałam a po chwili ją puściłam 

- dzięki myślisz że Wally dobrze to przyjmie ?- zapytała  patrząc na mnie przejęta 

- czy on to dobrze przyjmie ? dziewczyno on będzie zachwycony !!!-  krzyknełam na co dziewczyna aż zakryła uszy 

- ale prosiła bym się byś nikomu nie mówiła a w szczególności jemu , chcę to zrobić sama - powiedziała błagalnie 

- skoro tak chcesz zrobić to ja to szanuje , a tak wogóle to gdzie jest mój brat pierdoła ? - zapytałam kierując się do kuchni 

- wyszedł gdzieś z chłopakami , gdyby nie był sobą to martwiła bym się że go upiją - powiedziała idąc za mną 

usiadłyśmy przy stole i po chwili zaczełyśmy rozmowę na w miarę normalny temat . W między czasie  Artemis zobiła kawę a ja skoczyłam do sklepu po ciastka lody i czekoladę . Mimo iż rozmawiałyśmy o bzdetach to rozmawiało nam się bardzo miło . Jak zawsze . Po dwuch godznach niestety musiałam wracać do domu bo zadzwoniła do mnie Judy że ... tu zacytuję " weszłam do kuchni otworzyłam szafkę  a ona jakby gorączki dostała zaczeła się trząść by po chwili jakby dostała zawału spadła i połamała sobie kręgosłup ! rozpoczełam reanimację  niestety stwierdzam zgon pacjęta a ja nie znam się na likwidacji zwłok w szpitalu " Musiałam więc zostawić przyjaciółkę i biec do domu .

 perspektywa Kitty

Judy nieźle się wystraszyła gdy ta szafka spadła . I dobrze ... niech się boi . Uśmiechnełam się do siebie szeroko i teleportowałam do klasztoru.

Wylądowałam przed samą bramą . Otworzyłam drzwi i  ruszyłam pewnym krokiem w stronę sali mistrza . 

Strażnicy schodzili mi z drogi . Wiedzą że ze wspaniałą Kitty lepiej nie zadzierać.

Już wolniejszym i spokojniejszym krokiem weszłam do pomieszczenia gdzie znajdował się On . Medytował jak zwykle . Pewnie od dawna wie o mojej obecności

- Lucy dziecko ... nie stój w cieniu , jakie przynosisz wieści - mówiłam we wie . Podeszłam bliżej i stanełam naprzeciw niej

- już całkiem jej odbiło ,  może być ciężko przekonać ją do naszych racji , mówiłam że trzeba było działać wcześniej - powiedziałam na co on uciszył mnie gestem ręki. Wstał i powoli podszedł do ogromnego okna ,mijając mnie przy tym . Patrzyłam na niego uwarznie i przyglądałam jego ruchą

- spokojnie Kitty , już niedługo Magpie wruci do domu ,a ty odzyskasz swoją siostrę ...

Perspektywa Wally (XD)

Mocno zmęczony weszłem do domu . Więcej nie dam im się upić .  W szczególnoci Dick'owi .  Wolę więcej niewidzieć jak tańczy po pijaku . Jest to jedna z tych rzeczy która bedzie mnie się śniła w koszmarach .

Weszłem do kuchni i zastałem tam , zwykle śpiącą o tej godzinie Artemis. Siedziała przy stole i piła herbatę. Była tak zamyślona że chyba nawet mnie nie zaywarzyła .

- cześć skarbie - powiedziałem podchodząc do niej i całując w policzek . Dziewczyna uśmiechnęła się lekko

- cześć, czemu niebyło ciętak długo ?

- chłopaki postanowili się upić więc musiałem ich odprowadzić do domu - powiedziałem wyciągając  kawałek kurczaka z lodówki.  Zgłodniałem . Moja dziewczyna westchneła odstawiając herbatę na stół . Spojżałem na nią trzymając widelec z kurczakiem w ustach  - stało się coś ? - zapytałem odkładając jedzenie

- musimy  porozmawiać Wally - powiedziała patrząc gdzieś w podłogę . Dwa słowa których faceci nienawidzą bo zawsze zwiastują coś złego . Podeszłem do krzesła na kturym siedziała i kucnąłem , chwytając ją za ręce

- o co chodzi ? - zapytałem spokojnie , na co dziewczyna lekko się uśmiechneła
- Wally ... jestem w ciąży - powiedziała na co zabiemówiłem.   Czułem jak wielki uśmiech pojawia się na mojej twarzy . Mocno przytuliłem moją dziewczynę by po chwili ją podnieść i zacząłem się z nią kręcić wokół własnej osi. Artemis tylko mocniej się mnie złapała.  Po chwili postawiłem ją na ziemi

- nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę

Pewspektywa Wery

  Właśnie skonczyłam sprzątać półkę która spadła. Myślałam że już wszystko z nią wporządku . Taaa zdażało jej się wcześniej spadać ,ale nigdy się nie połamała.

Judy uciekła spać , a ja spojżałam jeszcze raz na miejsce w którym wisiała szafka . Niemiała prawa spaść ,była przykręcona od środka .

Ech ... dobra jutro się nad tym zastanowię  . Wyprostowałam się i udałam do łazienki . Wziełam szypki prysznic ,  przebrałam się w piżamę  i poszłam spać.

Rano obudziłam się ze złym humorem i bólem pleców . Starzeję się. Długo to wypierałam ale taka jest prawda . Jutro zacznę pisać testament . Wally dostanie w spadku kolekcję lakerów do paznokci ,a Artemis przepiszę  piłkę do koszykówki . 

Zwlekłam się z łóżka i poczłapałam do kuchni . Siadziała tam ostatnio za często rozpromieniona Judy .  Pomachała mi na przywitanie przy okazji zjadając płatki z mlekiem . Fuj .Wziełam z lodówki jajka i zrobiłam sobie jajecznicę .

- cześć co ty dzisiaj taka wesoła ? - zapytałam siadając obok  blondynki , dziewczyna wzruszła ramionami . Przewruciłam  oczami i zabrałam się za śniadanie

- A tfy ? Co takfa smętfna ? - zapytała z pełną buzią . Werknełam zirytowana . Myślałam że tylko Wally ma taki głupi nawyk .

- nie mówi się z pełną buzią , i nie wiem mam gorszy dzień więc mnie nie denerwój a i  bie zapomnij pozmywać - powiedziałam  i włożyłam pusty tależ do zlewu ,po czym wyszłam.

Poszłam do łazienki gdzie wziełam długi prysznic . Potem wyszłam ,owinięta ręcznikiem i udałam się do mojego pokoju . Ubrałam zwykłe rurki i czarną bluzkę  a następnie wysuszyłam włosy . 

Gdy skończyłam udałam się do salonu gdzie Judy rozmawiała z kimś przez telefon . Położyłam się na kanapie i włączyłam telewizor . Judy jak tylko skonczyła rozmawiać usiadła cicho na kanapie i zaczeła się we mnie wpatrywać

- Wera.... - oderwałam się od telewizora i spojżałam w jej stronę  - bo ja się chyba zakochałam ...

Powiedziała a ja aż usiadłam . Patrzała na mnie dziwnym spojżeniem . Czyżby Bart ?

- nich zgadnę , jest super szybki , ma kasztanowe włosy i licznie zielone oczy , i bardzo go lubisz mimo iż w twoim towarzystwie zachowuje się jak kompletny kretyn i nie chcesz go stracić ale zrobił coś mega głupiego przez co się pokłuciliscie ?

- skąd wiesz że pokuciłam się z Bartem mimo iż ci o tym nie powiedziałam ? -zapytała zdziwiona . Uśmiechnęłam się . Miałam rację

- nie wiedziałam , tak jest w karzdej kiepskiej komedi romantycznej - powiedziałam na co ona strzeliła sobie Faceplam .

- moje życie jest jak komedia romantyczna ... -jest gorzej niż myślałam - mrukneła  opadajac na kanapę

- o co poszło ? - zapytałam po dłuższej chwili milczenia

- gadałam wczoraj w strażnicy z Jaime , śmialiśmy sięi wygłupialiśmy , wiesz , po czym  wbiegł Bart i zaczął  krzyczeć na żuczka , prawie się na niego rzucił no to rozdzieliłam ich i zapytałam o co mu chodzi i się pokłuciliśmy ... - powiedziała zakrywając twarz dłońmi

- ach ta miłość ...- mruknełam na co nastolatka na mnie spojżała - nie widzisz że Bart jest zazdrosny ?


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro