Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Amora i Cupidyn

Wally puścił mnie i podbiegł do blatu wyrywajac strzałę i wracając z nią do mnie . Wyrwałam mu ją z ręki i przyjżałam się grotowi . Nie był ani Olivera ani Roy'a . Większej liczby łuczników nie znam ale ten kto próbował mnie sprzatnąć nie trafił.  Najdziwniejsze było to że grot był zdobiony i ... różowy . Na środku było wielkie" A ". 

Spojżałam zmartwiona  mojego chłopaka . Dopiero teraz do mnie dotarło że mogłam zginąć nietylko ja ale i nasze dziecko .  Zakryłam  oczy jedną ręką . Po chwili czułam jak w oczach zbierają mi się łzy .  Nie mineły nawet dwie sekundy gdy  Wally do mnie podszedł i przytulił.

- nie płacz , nie pozwolę żeby coś ci się stało - uspokajał mnie gładząc po włosach

Perspektywa Wery

Siedziałm  na blacie w kuchni pijąc kawę. Roy śpi w moim pokoju. Jest siódma , ale chłopak ma kaca więc pewnie po śpi do dwunastej .  Judy ok czwartej wruciła przyprowadzona przez Barta . Biedny nie wyśpi się do szkoły .
Podniosłam szklankę z ciepłym napojem trochę wyżej i w odbiciu okna zobaczyłam lecącą w moją stronę strzałę . 

Niemal odrazu zeskoczyłam z blatu i odsunełam się na bok . Strzała kilka sekund  później zrobiła dziurę w szybie i wbiła się w podłogę . Patrzyłam zdziwiona w strzałę przez kilka sekund a następnie spojżałam za okno . Nie zobaczyłam nikogo .  Podeszłam do strzały i wyjełam ją z ziemi . Grot był różowy , grawerowany a na środku była wielka litera "C".

Po chwili gapienia się w strzałę , wyszłam z kuchni i skierowałam się do mojego pokoju .  Podeszłam do łóżka i pochyliłam się nad Roy'em szarpiąc lekko jego ramię

- Roy .... Roy wstawaj ... -  mówiłam dalej lekko nim szarpiąc . Chłopak podniusł zdezoriętowany głowę do góry i spojżał na mnie zdziwiony

- co cię stało? Wszystko w pożądku ? - zapytał siadając . W odpowiedzi pokazałam mu strzałę . Roy nagle się ożywił i chwycił strzałę dokłanie się jej przyglądając jej- skąd to masz ? -zapytał zdenerwowany

- skąd to mam - prychnełam obudzona - prawie tym w serce dostałam  stąd ! -krzyknełam na co chłopak spojżał na mnie zmartwiony

- nic ci nie jest ? -zapytał wstając i chwytając mnie za ramiona

- no nie zdążyłam uskoczyć - powiedziałam a Roy mnie przytulił. - wiesz czyja jest ta strzała ? - zapytałam

-nie ,ale zadzwinie do Nightwing'a może pomoże mi ustalić do kogo należy ,albo kto strzelał

Perspektywa Dick'a

Siedzę zmęczony na kanapie w domu Bruca , wszystko mnie boli po dopiero skończonej akcji ,a  Tim przysypia oglądając telewizor .  Młody też był na tej akcji ale oczywiście musiałem na siebie zwrucić najwięcej uwagi i oberwać najmocniej .  Ze spokojnego oglądania wyrwał mnie dźwięk mojego telefonu . Na dźwięk mojego dzwonka Tim  wzdrygnął się prawie spadając z fotela .

- halo ? -zapytałem nawet niepatrząc kto dzwoni

- stary powiedz że nie masz nic do roboty - usłyszałem w słuchawce głos Wally'ego  . Jęknąłem myśląc że będzię musiał iść z nim na kawę ,lub piwo o tej godzinie

- nie ,nie mam ale z góry mówię że nigdzie nie idę - powiedziałem odrazu

myślisz że będę gdzieś iść ?! Ktoś prawie zabił moją dziewczynę ! - wydarł się do  słuchawki  odrazu się ożywiłem

- co ? Jak to ? -zapytałem nie rozumiejąc

- no prawie strzałą dostała człowieku !! -dalej krzyczał West

- dobra nie krzycz zaraz tam będę -powedziałem rozłączajac się.

Wstałem z kanapy  przeciągając się. Spojżałem na Tim'a  ktry patrzył na mnie zdziwiony . Minąłem go , a raczej fotel na któym siedział i chwyciłem czarną bluzę wiszącą na krześle .

- gdzie idziesz ? -zapytał ziewając

- do Westa - mruknołem  ubierając bluzę

- mówiłeś że nigdzie nie idziesz - zwrucił mi uwagę nastolatek . Westchnąłem odwracając się w jego stronę

- sytuacja awaryjna

-w takim razie też jadę - powiedział wstając

- jechać to ty se możesz ,ale do łóżka smarku - powiedziałam czochrając mu włosy i obracając w kierunku schodów -  i tak już dzisiaj nie idziesz do szkoły , wyjorzystaj to jak karzdy normalny dzieciak  - powiedziałem pchając go lekko w kierunku schodów

- Dick noooo

- nie - powidziałam znikając w wejściu Batcave . Wsiadłem na motor i  pojechałem prosto do Wally'ego i Artemis.

Gdy tylko zsiadłem z motoru bez pukania wszedłem do domu Wally'ego i Artemis . Blondynka siedziała wystraszona na kanapie , a zdenerwowany rudzielec chodził po salonie .

-hej jeszcze raz co się właściwie stało ?  Zapytałem odrazu . Im szybciej to rozwiążemy tym lepiej .

-słuchaj wstaję sobie rano z przeczuciem że coś się stanie ,wchodzę do kuchni a tam przez okna widać jak w kierunku mojej dziewczyny leci strzała - prawie krzyczał West.

- Wally nie krzycz - upomniała go dziewczyna .

- widziałeś kto strzelał ? -zapytałem stojącego przedemn a rudzielca. Chłopak pokiwał głową

- nie widziałem nic poza lecącą strzałą - odpowiedział , spojżałem na blondynkę

- na mnie nie patrz , stałam tyłem i gdyby nie Wally to była bym martwa - powiedziała a moją uwagę przykuła strzała leżąca na  stoliku do kawy .

- to ta ? -zapytałem biorąc strzałę do rąk o zaczynając dokłanie oglądać.

- tak , nie wiem czyja jest , ale ....

- mnie się wydaje że wiem - przerwałem blondynce , i w tedy zadzwonił mój telefon . Odebrałem nie patrząc nawet kto dzwoni -tak ?

- Dick , ty masz pojcie co się przed chwilą stało ? - usłyszałem w słuchawce zdenerwowanego Roy'a

- niech zgadnę, Wera prawie oberwała różową  strzałą ? -zapytałem wyczekując odpowiedzi

-no tak z kąd wiesz ?

- bo to samo przytrafiło się Artemis i Wally'emu ...

Perspektywa Amory

Szłam przytulona do Cupidyna śmiejąc się z zadowolenia . Pierwsza część wyszła idealnie .  Szliśmy z wielkimi uśmiechami na twarzy dopuki niedotraliśmy do naszej wspólniczki .

- i jak ?  Udało się ? -zapytała blondynka patrząc na nas .

- pierwsza faza planu przebiegła pomyślnie - mruknełam odgarniając do tyłu moje brązowe włosy

- mam tylko nadzieję że to całe zamieszanie jest wogóle tego warte -powiedział niezadowolony blondyn stojacy obok mnie

- owszem jest , ja pozbędę się dwuch największych wrogów ,a wy zemścicie się na Flashu i jego młodszym pomocniku ,zabijając dwie najwarzniejsze osoby w jego życiu  - powiedziała przechodząc obok mnie i stając bezpośrednio przed chłopaka - przecież zabójstwo to chyba nie problem dla Amory i Cupidyna ?

-oczywicie że nie -mruknął unikając jej wzroku

- to co teraz ?- zapytałam podpierając się pod boki . Dziewczyna obdarzyła mnie krótkim spojżeniem a następnie odwruciła się i podeszła bliżej wody . Uniosła rękę a woda przebiosła się nad jej dłoń tworząc niewielki sztylet

-teraz  faza druga ...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro